przez Ladybird » 26 lut 2008, o 10:47
Agik, moj poprzedni zwiazek wyglądam kompletnie inaczej i zresztą wyjazd tamtego mężczyzny tez wyglądal inaczej. Myśmy zupelnie nie pasowali do siebie i on do tego miejsca tzn ,nie znajdowal sie na wsi. Zupelnie inne temperamenty i wartości wyniesione z domu.
On milczący w dzień , nieczuly w nocy, kompletnie zablokowane uczucia, brak umiejętności poruszania spraw waznych tzn rozmow o problemach w zwiazku i oczekiwaniach. ja rozmawialam, jego to męczylo.
Tez akurat byly problemy finansowe i tez niechcial iśc do pracy. Nie mial pomyslu jak rozkrecic biznes tu , umnie. Siedzial i czekal .Ja prowadzilam oboz konny latem, to byl moj pomysl, on wychowawca, chodzil do sąsiada pic. Nic mi nie pomagal.
Zaczely sie pretensje z mojej strony ,a szantaz wyjazdem z jego.
W koncu razem zdecydowaliśmy , o koncu zwiazku i jego wyjeździe. Dlugo probowalam to ratowac ,nie bylo szans. Zupelnie inne charaktery mieliśmy. Denerwowaly go moje spontaniczne i zywiolowe dzeci.
Wyjechal, tez to mocno przezylam, m,in. depresja. Po kilku miesiacach doszlam do siebie , rozwinęlam tu pensjonat dla koni, sama.
Wtedy on sie odezwal, chcial przyjechac na wakacje, niezgodzilam sie.
Dlugo jeszcze dzwonil do sąsiada i pytal o mnie. Dopoki nie zwiazalam sie na mowo z męzczyzna.
Obecnie bylo inaczej. On pasowal do nas, jest rozmowny, spontaniczny z temperamentem. Swietnie pasowal do dzieci i do nas, bardzo czuly i mily.
Pracowity, pomagal we wszystkim, ale popelnilismy blad, za jego namowa zlikwidowalam pensjonat, bo byly ciagle problemy z pracownikami i przy ogromie pracy za maly dochod. On mial zalozyc gabinet masazu , albo tu sale do imprez, ale brakowalo środkow. on nie umial nic zrobic , bal sie odpowiedzialności, ja oczekiwalam ,że sprzeda samochod i przeznaczymy to na sale do imprez. Nie chcial , bal sie . Byl spazony tym, że zona go oszukala finansowo. MNie bylo przykro, bo nikogo nigdy nie oszukalam. Matka go podjudzala, mowiac, że wszystkie baby takie same i ,że chce go tylko wykorzystac i rzucic. On sie odsuwal i zacząl byc juz jedną noga w Norwegii. ja sie zaczęlam bac, że odejdzie. Zrobil sie chlodny, ja tez.
Mial do mnie potem o to straszny zal. Ale w nocy zawsze byliśmy czuli dla siebie.
I wtedy kolega , go namowil do wyjazdu, oszukal mnie, że wroci i wyjechal bez slowa. Czekalam caly dzien, a pojechal 5 km.
Reszta jest znana.
W walentynki bylo inaczej. Moje smsy nie byly bez powodu. Od dwoch tygodni mialam trudne sprawy, przychodzili klienci ogladając ośrodek. Chcialam jecghac do Hiszpanii rozejrzec sie. Mowilam mu o tych sprawach, o problemach czy obnizac cene , czy nie, o biznesach w Hiszpanii. Oczekiwalam ,że przyjedzie, ale pewnego razu dwa przestal odbierac moj telefon i smsy. Okazalo sie potem, że pil z kumplem. A je myślalam, że mu sie cos stalo. Mialam pretensje i to duze, napisalam mu oty, on podobno zalamal sie po tym co napisalam. opisalam jak sie czuje, jak go potrzebuje, jego , pomocy ,wsparcia, a jego nie ma. Od tego sie zaczelo, odsunal sie, udawal ,że jest zajęty, przestalam go obchodzic.
Spytalam, czy mnie kocha, kiedys , jak mi bylo smutno, powiedzial, że za wiele juz slow tu padlo i mi nie powie. Pierwszy raz.
Tak mi bylo zle.
Potem sprzedawalam i kupowalam samochod, on jest mechanikie, ma tu kolegow,.Odpisal ,że musze radzic sobie sama, bo on jest za daleko i wykrecil sie pilnymi sprawami.
Potem to juz byla lawina. Rzeczywiście , mialam dośc. Zastanowilam sie, zadzwonilam do przyjaciol. powiedzeli zostaw go.
Wiec napisalam smsa. Nie byl chamski .
Ale on po tym juz sie odsunal kompletnie, myslalam, że zawalczy, przeprosi. Byla okazja walentynki. Liczylam, że wcześnie , a bylo tak dobrze, cos mi wyslal. Ja to zroilam. On skad, przez mysl mu nie przeszlo.
Wyslalam mu milego smsa w walentynki, zapomnijmy co zle, i ze dziekuje mu za wszystkie piekne chwile.
Napisal wtedy oschle, że zyczy mi opanowania w podejmowaniu decyzji.
Upilam sie piwem i wygarnęlam mu wszystko i jest jak jest.
Tak to wygladalo w szczegolach.
jak to oceniacie?
Ja juz nie chce z nim byc, choc mi bardzo ciezko.
Zaluje, po przy dobrych chęciach z obu stron, mozna bylo wykorzystac co nas lączy i dojśc do porozumienia. Za duzo bledow z obu stron.
A przeciez mnie zrozumial, chcial isc na terapie razem, wiedzial ,że czasem nie panuje nad slowami,
Choc nie ublizam, tylko mowie za duzo. powiedzial , że rozumie i wybacza.
Nie mogę zrozumiec, czemu tak nagle wszystko sie zmienilo?
Podejrzewam o to matkę i doradcow np pracownice, ktora sie w nim kocha od dawna. Jest zmanipulowany.
Jak przyjezdzal do Polski byl u kolegow, ktorzy mnie uwielbiają, namawiali go zawsze do zgody i zawsze do mnie dzwonil, przyjezdzal , rozmawial.
To wszystko jest dla mnie takie dziwne. Poprzedni zwiazek byl jasny,wiec udalo mi sie to sobie wytlumaczyc szybko i zapomniec.
Teraz nie rozumiem