przez impresja7 » wczoraj, o 19:13
Księżycowa"
Apasjonato zmienic otoczenie, to bardzo fajna perspektywa tylko raczej nawet jak będziemy mieszkać osobno nie uniknę spotkań z rodziną, chocby swojego chłopaka i jakby, to otoczenie nie do końca będzie mozna zmienić,[/quote]
Więc nalezy zmienic swoje nastawienie lub nie bywać wcale,albo.....się ciągle wkurzać
[quote="Księżycowa napisał(a):Impresja zamknij się już, bo nie masz pojęcia o czym pleciesz, zeby ludzi pouczać
głupia dziewucho. Ja pierdole za rok migruję w cholerę, znikam, wyjeżdzam i zabieram moje koty i mnie nikt nie znajdzie.
Mam nadzieję, ze do przyszłego roku wpadnie mi jakiś pomysł, bo już kurwa nie mogę.
Albo się naćpam i będę na haju... nie będę nic czuć ani pamiętać z tej zakłamanej, dwulicowej szopki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A nie pomyślałaś,że to innym może z Tobą być źle? Że to inni,rodzina,muszą Cię znosić z całym bagażem Twoich pretensji i frustracji,muszą tolerować u siebie obcego człowieka Ł,a "teściowie" muszą tolerować Ciebie ni zonę ni narzeczoną? Owszem,może Tobie być z nimi źle,zgoda,ale im z Tobą też może być źle i należy taką ewentualnosć do siebie dopuścić.
To Ty im wisisz na głowie,dorosła kobieta ,i masz ciągle do nich pretensje. To jest ich dom i żyją w nim tak jak chcą ,nawet jeżeli według Ciebie fałszywie,ale po swojemu ze swoimi wadami i zaletami,ale jest im z tym może dobrze, a może źle,ale nie zamierzają nic z tym robić . Ty weszłas tam z obcym dla nich człowiekiem i to oni mają prawo czuć się niekomfortowo i nie wytrzymywać tej sytuacji. Ty też masz prawo czuć się źle,ale oni nie przyszli do Ciebie ,żeby rozwalać Ci samopoczucie,tylko Ty weszłaś z obcym facetem w ich życie. Rodzicom twoim i kolegi
Zrozum to wreszcie,że dokąd będziesz w domu rodziców,którychkolwiek,w którym to Oni ustalają zasady,prawa i stosunki wewnętrzne, dotąd nie jesteś u siebie i nie będziesz ustalać swoich zasad, a nawet będziesz narażona na różne insynuacje i komentarze. Zrozum ,oni sa u siebie i jeżeli mają zły stosunek do Ciebie to nic tego nie zmieni bo oni tacy są,jedno co możesz zrobić to iść na swoje i sama decydować o tym z kim i kiedy się spotkasz i na jakich zasadach będą sie rozmowy odbywały.Wtedy z pozycji u siebie bedziesz mogła godzic sie lub nie na różne sytuacje,a teraz nie masz wyjścia musisz znosić ,albo wiać. Nie ma szans,żeby kilka dorosłych pokoleń w jednym domu zyło bez starć. Każdy powinien być u siebie w swoim domu i żyć po swojemu i wyprowadzić się,by dać żyć innym w ich własnym domu po swojemu.
Nie ma tak ,że tupniesz nózką i zaczną Cię szanować według norm etycznych lub Twoich oczekiwań.
Jeżeli czujesz się skrzywdzona,źle traktowana to zmień to!!!!
Wyprowadzając się.!!!! Żyj na własny rachunek ,niech nikt Ci nie zagląda do miski.
Od krzywdziciela nalezy się odciąć,a nie zmieniać nastawienie do niego i udawać ,że nie boli.
I nie rozumiem dlaczego znowu o rok przekładasz podjęcie decyzji o życiu na własny rachunek.
Tak będzie co roku? Że za rok to ja to i tamto? Nie groź tu nikomu ani sobie,tylko działaj małymi kroczkami.
Patrząc z innej perspektywy:
uwazam też ,że masz dobrych rodziców,którzy godzą się na Twoje zachcianki i wymagania .Nie stawiają Ci wyraźnych i zdecydowanych granic. Ja np. nigdy w zyciu nie zgodziłabym się ,żeby moje dziecko tak młode jak Ty wczesniej i bez wykształcenia ,bez perspektyw zamieszkało w moim domu z jej chłopakiem. Takiej opcji nie ma,absolutnie niczym by nas do tego nie zmusili.Mieszkaliby u swoich rodziców kazde i chodzili na randki,wyjeżdzali na wakacje,ale zadnego mieszkania wspólnie,dopóki by czegoś nie zdobyli,szkoła,praca. Twoi sie na to zgodzili i to jest niezwykłe,bo mogę się załozyć ,że zadnej z kobiet tu na forum rodzice by na to nie poszli.
Druga rzecz na którą akurat ja bym nie wyraziła zgody to branie do domu jakichkolwiek zwierząt. Znoszenie z osiedla kotów psów. Tego ja akurat bym nie zaakceptowała,ale to juz mniejsze piwo. Ja mam pewne granice zdecydowanie określone,zasady,wartości do negocjacji pod pewnymi spełnionymi warunkami i wszyscy to wiedzą i szanują.Tylko chcę zaznaczyć,że Twoi rodzice nie są tak źli jak ich tutaj przedstawiasz,i jednak Cię kochaja,bo ulegaja Twoim naciskom,nie wytyczają zdecydowanych granic,a ponieważ czują się z tym niekomfortowo,że jednak ulegli to ten dyskomfort czasmi znajduje ujscie w jakiś niesnaskach domowych. Na twoim miejscu Wigilię potraktowałabym jako wyrazenie wdzięczności rodzicom za pomoc jaką Wam okazują i na pewno pewne lody by się stopiły.zawsze kieruj się w życiu maksymą,że nic Ci się nie nalezy od innych ,mozesz tylko coś otrzymać jako dar dobrej woli jeżeli będą mieli ochotę i dobrą wolę Ci to dać.