Sansevieria napisał(a):I jeszcze jedno Tinn, bo pisałaś o "chrześcijańskiej zasadzie wybaczania" . W katolicyźmie nakaz wybaczenia ograniczony jest do nie szukania w sposób świadomy zemsty za doznane krzywdy. Tylko i aż tyle. NIE OZNACZA pojednania z krzywdzicelem, licznych świadczeń na jego rzecz i udawania, ze "nie ma sprawy" albo że "było mineło". Akt wybaczenia w tym rozumieniu jest jak najbardziej aktem woli. Pojednanie jest procesem, czasem wieloletnim a czasem zwyczajnie jest nieosiągalne, jesli sprawca nijakiej skruchy nie okazuje ni chęci do zmiany.
To z Samarytaninem bardzo mi przemówiło do wyobraźni, zrobił co najniezbędniejsze i pojechał dalej żyć swoim życiem.To jakaś wskazówka życiowa, ja teraz potrzebuję się uczepić czegoś pragmatycznego.Co do tego, że sprawca nijakiej skruchy nie okazuje, ni chęci do zmiany, tutaj cały mój dylemat.Bo jak nie okazuje jej osoba dorosła w pełni władz umysłowych to OK, ale ja traktuję alkoholizm jako chorobę.W tym momencie osoba chora miała objaw swojej choroby i co mam go traktować jak zatwardziałego łotra?????? Ja jednak w tej interpretacji alkoholizmu jako choroby znajduję okoliczności łagodzące.Starał się, dwukrotnie wydłużył okres abstynencji, zapił.
Impresja, ja nie oczekuję opieki ze strony alkoholika, ja ją jemu chcę dać.
Co do tego, że jest mi bliższe spojrzenie osoby (katoliczki) nie do końca biegłej w arkanach własnej wiary masz rację.Sama taka jestem, podziwiam głęboką znajomość Sans, chodzi mi bardziej o to, że dyskusja(religijna czy polityczna w necie) zamienia się w wymianę pocisków.
Ale może to wasz tutejszy styl i niepotrzebnie się w to wcięłam. Jest to pierwszy watek jaki podczytałam na tym forum, bo były tu świeże posty. Ale czy chcę brać w obronę.Nie, nie chcę, nieznajomość prawa nie usprawiedliwia nikogo z nas.Jeżeli jesteśmy i chcemy być czynnymi katolikami to tą wiedzę powinniśmy pogłębiać.
A tak powiem o sobie, nie wpuszczam do domu Świadków Jehowy, ale prawdę powiedziawszy nie jestem przygotowana do dyskusji z nimi.Oni znają "Moja wiarę" lepiej niż ja sama.I to też refleksja dla mnie do przemyślenia.Chyba jednak pożyczę od siostry kilka łagodnych książek (no filozofii i ciężkiej teologii nie przyswoję, ale przed takim np Hołownią nie będę się bronić).