Mój syn ma 10 miesięcy.
Pracuję od miesiąca. Do tej pory więc miał mnie na wyłączność.
Praca jest taka, że w godzinach porannych faktycznie w niektóre dni muszę więcej czasu (czasem pod rząd) poświęcić uwagę głównie odbieraniu telefonów, rozmowie z klientami, sprawdzaniem różnych rzeczy w komputerze. Jednak jego obecność w tym nie przeszkadza. Tyle, że on zazwyczaj bawi się spokojnie dopóki nie zadzwoni telefon. Jak już zadzwoni to jest tragedia. Ostatnimi czasy mniej się takich akcji zdarza i są one mniej intensywne. Jest nadzieja, że minie. Ostatnio zaczęłam też przykładać mu do uszka słuchawkę, gdy np. czekam na odebranie telefonu i jest muzyka na czekanie lub zwykły sygnał. Uśmiecha się wtedy. Dostałam też od szefa słuchawki bezprzewodowe, zatem mam obie ręce wolne i często mimo że rozmawiam mogę podać mu zabawkę, wziąć na kolana. Czy mogę jeszcze coś zrobić?
Fakt jest taki, że on jest do mnie ogromnie przywiązany. Jestem w jego życiu 24 godziny na dobę jako jedyna osoba. Jest otwarty i lubi towarzystwo, nie ma problemu z obecnością innych ludzi. Jednak jego zależność ode mnie jest oczywista z faktu, ze jesteśmy sami. Ma mało kontaktu z innymi ludźmi i to mnie martwi.