Baśń o Królowej Śniegu...

Rozmowy ogólne.

Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez agik » 9 gru 2012, o 14:26

Pamiętacie?
Baśń o przyjaźni, wierności i miłości, która wszystko zwycięży.
Pełna poświęcenia Gerda roztopiła łzami lód, który miał w sercu Kaj...

Piękne, wzruszające i romantyczne...Tylko bardzo pachnie trucizną.
Wychowała pewnie kilka pokoleń kobiet uwikłanych w toksyczną miłośc. Bardzo sugestywnie przekonuje o tym, ze da się " stopic lód"- cokolwiek by to nie oznaczało- w czyimś sercu, wystarczy tylko się starac i poświęcac. Poświęcic swoje życie, narazic się na niebezpieczeństwo, zapomniec o sobie... A da się stopic czyjś lód? Ja uważam, że nie.

Co myślicie?

Taka refleksja wywołana strumieniem świadomości, kiedy na zewnątrz jest tak bajkowo, kiedy stroiki robię " zimowe"...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Sansevieria » 9 gru 2012, o 14:56

W dzieciństwie nie lubiłam baśni Andersena. Nadal ich nie lubie. Tak ogolnie. Dla mnie w basni zakończenie powinno byc bezwzglednie dobre, typu "żyli długo i szczęśliwie". Dobro nagrodzone, zło ukarane, jasno, prosto, nie koniecznie realistycznie, za to na pewno jednoznacznie. Na tle większości baśni Andersena "Krolowa śniegu" była dla mnie w miarę ok, bo przynajmniej zakończenie miała pozytywne. Ale masz racje Agik, toksyczna miłość znajdzie tu wspaniałą pożywkę.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Dorku » 9 gru 2012, o 16:44

Tak sobie myślę, że "toksyczna miłość" to nie miłość, tylko jej karykatura, to raz.
Z doświadczenia wiem, że da się stopić w czyimś sercu, tylko w moich przypadkach okazało się, że nie było warto, to dwa.
Zakładając, że nie ma dwojga identycznych ludzi, to taka Gerda może być tylko jedna i Kaj też, a w końcu życietoniejebajka....:) , to trzy.

Ja tam lubię bajeczne ideały i heroiczność, tak mało tego w realu, to chociaż w bajkach wystarczająco.
D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Sansevieria » 9 gru 2012, o 16:46

Basnie to ja też lubię , nawet bardzo. Byle trzymały się reguł gatunku :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Filemon » 9 gru 2012, o 17:23

Dorku napisał(a):...Z doświadczenia wiem, że da się stopić w czyimś sercu, tylko w moich przypadkach okazało się, że nie było warto...


A mnie zainteresowało: dlaczego nie było warto...? Bo o ile rozpuszczanie czyichś lodów za wszelką cenę i własnym kosztem też wydaje mi się chorym procesem, o tyle samoistna czy też samodzielna przemiana ku lepszemu danej osoby wydaje mi się czymś pożądanym - zatem skoro już zmiana (w taki czy inny sposób) nastąpiła, to dlaczego nie było warto...??

A co do baśni, o której mowa, to jedna z moich ulubionych! :) Już sam początek zawsze mnie podniecał (niezdrowo zapewne... :lol:) - ta przewrotna nutka, która w nim pobrzmiewa i zabawny, choć złośliwy pomysł Złego... ;) A jednak - zauważcie - że w końcu wszystko wyszło na dobre. Koniec jest optymistyczny - miłość zatriumfowała... :D

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Posłuchajcie! Zaczynamy. Kiedy bajka się skończy, będziemy wiedzieli
więcej, niż wiemy teraz, bo to był zły czarownik! Jeden z najgorszych, sam
diabeł. Pewnego dnia wpadł w świetny humor, zrobił bowiem lustro, które
posiadało tę właściwość, że wszystko dobre i ładne, co się w nim odbijało,
rozpływało się na nic, a to, co nie miało żadnej wartości i było brzydkie,
występowało wyraźŸnie i stawało się jeszcze brzydsze. Najpiękniejsze
krajobrazy wyglądały w tym lustrze jak gotowany szpinak, najlepsi ludzie
byli szkaradni albo stali na głowach bez tułowia. Twarze w tym lustrze były
tak wykrzywione, że nie można ich było rozpoznać; ten, kto miał piegi,
mógł być pewien, że pokryją mu cały nos i policzki.

Diabeł zaśœ uważał, że to było ogromnie zabawne. Skoro tylko przez
głowę człowieka przeleciała jakaśœ zacna, dobra myśl, już twarz w lustrze
wykrzywiała się, a diabeł-czarownik śmiał się ze swego sprytnego
wynalazku. Wszyscy, którzy chodzili do szkoły diabła, gdyż założył czarcią
szkołę, opowiadali na prawo i lewo, że stał się cud; uważali, że dopiero
teraz będzie można dowiedzieć się, jak naprawdę wygląda świat i ludzie.
Biegali wszędzie z lustrem i w końcu nie było ani jednego człowieka, ani
jednego kraju, który by nie został w nim opacznie odbity. Przyszło im do
głowy, by polecieć do nieba i zabawić się kosztem aniołów i Pana Boga.
Im wyżej lecieli z lustrem, tym bardziej wszystko się wykrzywiało, zaledwie
mogli je utrzymać, lecieli wyżej i wyżej, coraz bliżej aniołów i Boga; wtedy
lustro zadrżało tak strasznie, że wypadło im z rąk na ziemię, gdzie
rozprysło się na tysiące milionów, bilionów i jeszcze więcej okruchów.
Teraz dopiero wyrządzili o wiele większą krzywdę niż przedtem, gdyż
niektóre kawałki były mniejsze od ziarnka piasku i pofrunęły daleko w
œświat; gdy wpadły komuśœ do oka, tkwiły w nim, i wtedy człowiek ten widział
wszystko na odwrót albo spostrzegał tylko to, co było w danym
przedmiocie złe, gdyż każdy odłamek lustra miał tę właściwość co całe
lustro; byli ludzie, którym taki odłamek wpadł do serca, i wtedy działo się
coœ okropnego: serce stawało się jak kawałek lodu. Niektóre kawałki
szkła były takie duże, że zrobiono z nich szyby okienne, ale nie warto
było patrzeć przez nie na przyjaciół; inne kawałki dostały się do okularów
i Ÿźle się działo, kiedy ludzie nakładali te okulary, aby dobrze widzieć i
dobrze sądzić; a Zły œśmiał się, aż mu się brzuch trząsł, i to go przyjemnie
łaskotało.
A w powietrzu unosiły się wciąż maleńkie okruchy lustra. I słuchajcie, co
się stało!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez agik » 9 gru 2012, o 17:56

Baśń jest rzeczywiście piękna, pobrzmiewa taką subtelną ironią, poczuciem humoru, tylko ten przekaz...
Dlaczego od maleńkosci wmawia się nam, że miłośc nie moze byc radosna, dlaczego nie niesie szcześcia, poczucia spełnienia, dlaczego koniecznie musi wymagac ofiar, poświęcenia, prób, zaprzeczenia...

Moim zdaniem- bardzo zły przekaz. Bardzo zły dla kobiety.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Dorku » 9 gru 2012, o 20:52

Filemonie, no i skłoniłeś babę do głębszej refleksji, w wyniku której nie może już ona przyznać jednoznacznie, że nie było warto...
Jak się topi czyjeś lodowate serce, to po to, by biło dla topiącego... w moim wypadku okazywało się, że takie manewry pozwalają szybciej niż zazwyczaj poznać właściciela i okazuje się, że lodowate serce po stopieniu straciło na atrakcyjności, że tak powiem. Dlatego nie było warto... ale ostatecznie, rzeczywiście potrzeba było takiego doświadczenia, by dojść do powyższych wniosków, czyli jednak warto.. :bezradny:

Agik, ależ miłość może i powinna być radosna, a w bajkach w smutny sposób, bo on może bardziej przemawia, pokazana jest heroiczność miłości. Raczej nie odbieram tego jako złego przekazu.
D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Margygren » 9 gru 2012, o 20:54

A co powiedzie na taka wersje basni? Ja sie w ponizszym odnajduje znacznie bardziej niz w wersji oryginalnej. Fragmenty o zaprowadzaniu dystansu w stosunku do innych, porzucaniu dzialan, jesli sytuacja wymaga walki, zaangazowania sie (moj biedny ex mialby conieco do powiedzenia na ten temat, niestety), "zaczytywanie", zagospodarowywanie samotnosci poprzez podejmowanie dzialan, gdzie obecnosc innych jest zbedna...wlasciwie moglabym przepisac tutaj caly ten artykul, bo w praktycznie kazdym zdaniu znajduje siebie. Za kazdym razem, gdy to czytam, robi mi sie zimno.

Tekst przekopiowalam ze Zwierciadla.


Izolacja – postawa Królowej Śniegu

Ma swój lodowy zamek, do którego zawsze może się skryć. Może w nim w samotności, jedynie w towarzystwie książki, delektować się spokojem. I poczuciem bezpieczeństwa. Pozornym jednak, bo życie w emocjonalnym zamrożeniu, jest groźne. Nie pozwala doświadczać siebie wśród ludzi.

Każdy z nas chce czasem zostać sam. Potrzeba sensownej samotności jest naturalna. Systemy religijne i filozoficzne wszystkich czasów podkreślają konieczność czasowego izolowania się. Bowiem tylko w bezruchu, w kontakcie ze sobą, można siebie poznać. Jest to nieodzowny element osobistego rozwoju. Z neurotycznym wyizolowaniem się mamy do czynienia, kiedy przebywanie z innymi ludźmi staje się dolegliwością nie do zniesienia, a samotność okazuje się sposobem na jej uniknięcie. Jak ten stan rozpoznać, co powinno nas alarmować?

Najbardziej widoczne jest odsuwanie się od ludzi. Cechą, którą uważa się za charakterystyczną dla izolowania się, jest wyobcowanie wobec własnego „ja”. Przejawia się ona w obojętności na wszelkie doświadczenia emocjonalne, niepewność co do tego, kim się jest, co się kocha, czego nienawidzi, czego pragnie, czego się obawia, co się darzy niechęcią i w co się wierzy. Według Karen Horney, psychiatry i psychoanalityka niemieckiego, takie wyobcowanie występuje w nerwicy. Neurotycy mogą pracować i funkcjonować jak normalni ludzie, ale są martwi wewnątrz. Jednostki, które się izolują, wyróżniają się zdolnością do patrzenia na siebie z wyważonym, beznamiętnym zainteresowaniem. Są widzem w stosunku do siebie, jak i do życia w ogóle. Mogą nawet być świadome procesów, które dotyczą ich psychiki. Zdumienie budzi, że doskonale interpretują symbole senne. Mają sny symbolizujące wewnętrzne rozdarcie. Izolującej się Królowej Śniegu może śnić się, że wychodzi na scenę ubrana od pasa w górę w mundur żołnierza, a od pasa w dół w spódnicę baletnicy. Ktoś taki boi się, że gdy wyjdzie do ludzi, zostanie rozdarty na pół, straci wewnętrzną integralność. Albo ulegnie, albo się opancerzy. Dojrzałe wchodzenie w relacje, w których zazwyczaj się negocjuje, stawia warunki, wypracowuje kompromis jest dla niej trudne. Rządzi nią przemożna potrzeba wprowadzenia dystansu emocjonalnego między nią a innymi ludźmi. Jest to często nieuświadomiona determinacja, by w żaden sposób nie zaangażować się ani w miłość, ani w walkę, ani we współzawodnictwo czy współpracę. Królowa zakreśla wokół siebie niby magiczny krąg, którego nie wolno nikomu przekroczyć. Gdy świat wkracza w jej życie, reaguje lękiem. Wsiada w sanie i wyniośle odjeżdża do lodowego zamku.

Królową Śniegu cechuje samowystarczalność. Jej najbardziej pozytywnym wyrazem jest zaradność. Takie osoby mają coś z ducha Robinsona Crusoe, muszą być pomysłowe, żeby przeżyć w izolacji. Potrafią też ograniczać własne potrzeby, by nie przywiązywać się do niczego i nikogo. Bo jeśli ktoś lub coś stanie się niezbędne, nie można zachować bezpiecznej rezerwy. Przekonanie, że lepiej nie mieć nic i być niezależnym, odgrywa tu istotną rolę. Królowa Śniegu może na przykład prowadzić coś w rodzaju życia towarzyskiego, dobrze bawić się na jakiejś
imprezie wśród ludzi. Jednak jeżeli miałoby to być związane z z pełnieniem jakichś funkcji społecznych, z jakimś obowiązkiem, zrezygnuje z tej przyjemności. Z tych samych powodów będzie unikać prestiżu i sukcesu rozumianego w kategoriach społecznych. Założy własną firmę, będzie artystą na odludziu, wynajmie się do okazyjnych prac zleconych. Jest nawet skłonna ograniczać potrzeby życia codziennego, by nie poświęcać zbyt dużo czasu i energii na zarabianie pieniędzy. Osoba taka może panicznie bać się choroby, by nie uzależnić się od innych. Albo zdobywać wiedzę samemu, na przykład uczyć się języka obcego, żeby nie wchodzić w relację z autorytetem, nie uznać jego władzy. Duża jest potrzeba prywatności ludzi, którzy się izolują. Są jak goście w hotelu, którzy rzadko zdejmują z klamki zawieszkę z napisem „Nie przeszkadzać”. Często chowają się za zasłoną tajemnicy, bywa że irytują się, gdy ktoś daje do zrozumienia, że dobrze ich zna. Królowa Śniegu wybiera pracę, spanie, jedzenie bez towarzystwa innych. Nawet gdy jest na koncercie, filmie czy spacerze z kimś, prawdziwe zadowolenie odczuwa później, podczas samotnej retrospekcji wydarzenia.

Potrzeba niezależności ma, rzecz jasna, wartość pozytywną. Osoby ze skłonnościami do postawy „od ludzi” nie są dostosowującymi się do wszystkiego automatami. Nie ma w nich zgody, by wtórować innym. Są twórcze, kreatywne, pomysłowe. Niebezpieczeństwem jest jednak traktowanie niezależności jako celu samego w sobie. I jako narzędzia, żeby nie być z niczym związanym, nie być do niczego zmuszanym ani zobowiązanym. Potrzeba niezależności, jako dążenie neurotyczne, jest kompulsywna i ślepa. Objawia się przewrażliwieniem na wszystko, co w jakikolwiek sposób przypomina przymus. Królowa Śniegu może nadmiernie reagować na ucisk paska, kołnierzyka czy butów. Może bać się tłumu, mieć klaustrofobię w windach i tunelach. Unikać, jeśli jest to możliwe, podpisywania długoterminowych kontraktów czy umów. Małżeństwo jest dla lodowej Królowej jest ryzykownym krokiem, bo kojarzy się ze zniewoleniem. Może też mieć kłopoty z punktualnością, bo to rodzaj przymuszania się do jakichś reguł. Niechęcią obdarza konieczność dostosowywania się do powszechnie akceptowanych norm wychowania czy tradycyjnych wartości. Nawet, gdy otwarcie nie chce się z tym ścierać, w środku tli się w niej ogień buntu.

Z wewnętrznym wyizolowaniem łączy się potrzeba czucia się lepszym od innych. Jeśli ktoś żyje w „wieży z kości słoniowej”, jest wyniosły. Królowa Śniegu ma dostęp do poczucia własnej siły, zaradności, jest świadoma swojej inności wręcz innowacyjności. Jednak te przekonania mogą zachwiać się w momencie, kiedy samotność zaczyna zbyt ciążyć. I wtedy pojawia się lęk, przejawiający się szukaniem ochrony u innych. To nagła potrzeba bliskości, więzi seksualnej czy nawet małżeńskiej. Królowa Śniegu wówczas „topi się”, robi wszystko, by być kochaną. Ulegnie, bywa, że da się poniżyć czy wykorzystać. Nie na zawsze jednak. Gdy tylko poczuje się silniejsza, wraca do stanu emocjonalnej izolacji. Na nowo zamraża wzrokiem i dotykiem. Broni się przed wtrącaniem się w swoje życie, znów ustanawia sztywne granice. I co najważniejsze – odrzuca uczucia do innych ludzi. Dotyczy to zarówno miłości i nienawiści. Tak chroni się przed przybliżeniem czy konfliktem. Uczucia wypierane poza obszar stosunków międzyludzkich mogą przejawiać się wobec książek, sztuki, rozmaitych zainteresowań. Artyści, będący typami wyizolowanymi, wyrażają swoje uczucia w swoich dziełach. Im większej kontroli poddawane są emocje, tym większy nacisk kładziony jest na inteligencję. Królowa Śniegu posiada zwykle dużą wiedzę, jest analityczna, chwilami do bólu logiczna. Każdy, kto się izoluje, zanim pozwoli na rozkwitnięcie uczucia, sytuację związaną z jego wyrażeniem, bada pod kątem ewentualnej utraty wolności. Najmniejsza taka groźba powoduje wycofanie się. Królowa nie wie, że w relacjach bardzo mało z siebie daje, często nie czuje tego. Dominuje i manipuluje, a gdy się jej to nie udaje, bo po drugiej strony jest ktoś tak samo zamknięty, zaszywa się w swoim zamku. Jest zdolna jedynie do wchodzenia w krótkotrwałe związki emocjonalne, albo takie w których może pojawiać się i znikać. Jej kontakty seksualne są bardzo kontrolowane, zajmują tyle miejsca, żeby nie zagrażać. Ma to dokładnie zaplanowane, albo rozwija w sobie obojętność na seks.

Życie osób izolujących się nie jest szczęśliwe, pełne. U źródeł ich problemów leży nierozwiązany konflikt wewnętrzny między postawą skłonną do uległości i do buntu. Warto uświadomić to sobie te dwie jakości, chwytać moment, kiedy zaczynają władać nad nami. I przyjąć do wiadomości fakt, że trudno jest wzrastać i rozwijać się w próżni, bez punktu odniesienia do ludzi i świata. Nie jesteśmy w stanie zbyt długo żyć w „uczuciowym zamrożeniu”. Przypomnijmy sobie jak skończyła się bajka o Królowej Śniegu? Dla niej bardzo źle. A mogła wybrać się do dobrego psychoterapeuty .
Margygren
 
Posty: 43
Dołączył(a): 7 kwi 2011, o 05:10
Lokalizacja: chicago

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez mahika » 9 gru 2012, o 21:11

O, z tego wynika że znam jedną prawdziwą Królową Śniegu :shock:
opis idealnie pasuje do tej pani...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez biscuit » 9 gru 2012, o 23:24

agik napisał(a):Pełna poświęcenia Gerda roztopiła łzami lód, który miał w sercu Kaj...
Piękne, wzruszające i romantyczne...Tylko bardzo pachnie trucizną.

zbytnie IDEALIZOWANIE miłości
(która ze swojej natury jest raczej ambiwalentna)
tj. nacechowanie jej ideologią bliską religijnej
głównie w obszarze moralności, empatii i poświęcenia
nadaje jej DESTRUKCYJNĄ moc

zajebiście jest poczuć taką silną, namiętną, wzajemną miłość
i nie ma w tym nic złego, a wręcz samo dobre
w miłości nie chodzi przecież o to
żeby rzeczywiste doświadczenie rozbiło jej romantyczny obraz
i sprowadziło ją do poziomu letniej, przyjacielskiej kompanii
miłość staje się niebezpieczna wtedy
gdy jej SPEŁNIENIE
staje się ostatecznym, NAJWAŻNIEJSZYM SENSEM NASZEGO ŻYCIA

niechaj więc Gerda roztapia lód w sercu Kaja
bo jeśli to się uda, tak jak w tej baśni (zdaje się :D )
to oboje na tym zyskają
byleby nie było to ostatecznym, najważniejszym sensem jej życia
bo to właśnie gubi współuzależnione kobiety, tkwiące w toksycznym związku
w końcu, w RELACJI zaklęta jest moc uzdrawiająca
nie jest to zarezerwowane tylko dla relacji z terapeutą
(dla niewtajemniczonych - sama "relacja"
jest jednym z najistotniejszych czynników leczących w psychoterapii)
byleby Gerda nie składała swojego życia na ołtarzu relacji z Kajem
w imię ideologii miłości
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez agik » 10 gru 2012, o 00:41

No, ba :)
Tylko czy Gerda o tym wie? Martwię się o nią...

( Bis, napisałaś wszsytko, co ja chciałam, tylko mądrzej)

A tak BTW ;> życie jest piękne dziś. ( piszę to wszędzie, na wypadek gdyby mnie miała dopaśc demencja, czy tam cóś... może gdzies znajdę właśnie to przesłanie :) )
Pięknie jest miec zmysły, by oglądac królową śniegu... eh... ;)
Pięknie, no :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez biscuit » 10 gru 2012, o 03:03

i tak sobie myślę
że kwintesencją idealizacji i ideologizacji
o której mowa w moim poście powyżej
jest mariaż miłości i religii
czyli "Hymn o miłości" (up grade "Pieśni nad Pieśniami" :D )
zacytuję tylko końcówkę
bo chyba każdy zna ten fragment pochodzący z innej Baśni
z akcentem na słowa "WSZYSTKO" i "NIGDY"

"Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje"

choć za ten luksus wieczności
płaci się czasem bardzo wysoką cenę
konieczność przymknięcia oczu i pomijania rzeczywistości
skąd czasem już całkiem niedaleko do patologii
współuzależnienia i innych toksycznych symbioz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Baśń o Królowej Śniegu...

Postprzez Sansevieria » 10 gru 2012, o 10:27

A jaki tam up grade "Pieśni nad pieśniami" Bis :lol: inny autor, inne czasy, inny gatunek literacki i przede wszystkim inny temat. "Hymn o miłości" jest o miłowaniu, nie o kochaniu.

Poza tym to, że teksty Biblii od zawsze nieomal są wykorzystywane do manipulowania bliźnimi, to żadne odkrycie jest. Bierze sie cytat i stwierdza autorytatywnie "tak czyń bo tak Bóg każe" - nic nowego. Są nawet calkiem ciekawe opracowania psychologiczne zajmujące się tym, które zestawy cytatów "przynależą" jakim psychologicznym zawirowaniom używajacego/manipulującego, bo tu też są wyróżnialne schematy. Oczywistym jest dla mnie, że jeśli sie bezpośrednio wprowadzi w życie "Hymn o miłości" w relacji damsko meskiej czy w sumie jakiejkolwiek miądzyludzkiej to efekt będzie raczej toksyczny z psychologicznego punktu widzenia. Ale jakby tak dwie strony relacji jednocześnie wprowadziły to w pełnej wersji... w sumie idealnie by było...

Na forach bardziej związanych z Krk niż Psychotekst stosuję czasem zestaw Mat. 27,5 plus Łuk. 10,37. jako zalecenie dla interlokutora , bardzo ładnie działa. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości