Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 6 gru 2012, o 17:46

powiedział, ze z moich opowiadań wynika że mój ojciec to miły starszy pan

Sorrki nie doczytałam ...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 gru 2012, o 10:41

Księżycowa masz rację, możliwe że terapeuta chce mnie w końcu sprowokować. Bo ja strasznie spokojna jestem na tej terapii. Tzn na zewnątrz spokojna i opanowana a moje zdenerwowanie widać jedynie w taki sposób, że bawię się kubkiem,który zawsze trzymam w rękach, nie patrzę na terapeutę, tylko w ziemię przeważnie.Emocje mnie dopadają po terapii za drzwiami już. Dlatego opisuję je w pamiętniku.
Jak terapeuta to powiedział, o się we mnie zagotowało ale jemu powiedziałam, że to jego zdanie nie moje. Dopiero jak zaproponował, żebym zapytała ojca czy ma widokówkę z jakiegoś tam kraju( bo on zbiera, i ma z całego świata a ja opowiedziałam jak nie cierpię gdy chwali się nimi moim znajomym) to już się wściekłam i prawie krzyknęłam , że nie mam zamiaru się pytać, ze co to to nie...Oczywiście po terapii siedziało we mnie żeby się ojca zapytać o tą widokówkę, bo przecież tego chciał terapeuta....ale nie zapytałam.
Sansevieria dziękuję :cmok: super mi to wytłumaczyłaś :) Właśnie takie jest moje zdanie. Chcę być dorosła a on mi na to nie pozwala. :twisted: Nie pilnuje mi dzieci, sama córkę odbieram z przedszkola. Często jest tak ze pozbieram dzieciaki i jedziemy na całe popołudnie gdzieś. A on nie wie gdzie i go to wkurza. Ale po zwróceniu mu dosadnie uwagi, że ma do mnie nie wydzwaniać czy odebrałam dziecko z przedszkola bo skoro go o to nie proszę, to znaczy ze sama sobie poradzę, więcej na razie nie dzwoni.Za to rano pilnuje czy syna budzę do szkoły :roll: Zawsze znajdzie sobie coś innego do kontrolowania .
Ciągle mnie gryzie że go tak nienawidzę ale przecież mam do tego prawo. Muszę się nauczyć ze mam prawo mieć negatywne uczucia do ojca, bo całe życie miałam zakaz....
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Sansevieria » 7 gru 2012, o 11:03

Gunia, ja to na sobie przerobiłam. :)
Mieć prawo a być w stanie z niego skorzystac to czasem nie to samo. Prawo masz, a skoro całe życie był zakaz to mozesz sie zastanowic jakmi metodami przestrzeganie tego zakazu było/nadal byc może bywa na Tobie wymuszane. I przy okazji rola matki w tym uwikłaniu.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 gru 2012, o 11:30

Sansevieria napisał(a):Gunia, ja to na sobie przerobiłam. :)
Mieć prawo a być w stanie z niego skorzystac to czasem nie to samo. Prawo masz, a skoro całe życie był zakaz to mozesz sie zastanowic jakmi metodami przestrzeganie tego zakazu było/nadal byc może bywa na Tobie wymuszane. I przy okazji rola matki w tym uwikłaniu.

No metody mniej więcej kojarzę. Było to kompletne odtrącenie dziecka.Np Jak nie chciałam czegoś zrobić to mnie straszył słowami:,, czekaj będziesz czegoś chciała ode mnie,,albo : ,,nie masz po co więcej do mnie przychodzić,,Potem obrażał się trzaskał drzwiami i zamykał w swoim pokoju do puki nie wykonałam polecenia( teraz stosuje to na moich dzieciach, ale nawet niedawno mu powiedziałam, ze ma ich nie straszyć, na co odpowiedział że tylko tak mówi)
Do tego dochodziło mamy:,, zdenerwowałam się przez ciebie,, Co od razu mnie przerażało, bo ona przecież chorowała psychicznie i nie mogła się denerwować. Mam dotąd poczucie winy że przeze mnie lądowała w szpitalu. Chociaż w terapeutycznym liście do ojca wyszło że zła jestem na niego, że matka przez niego chorowała. Zdziwiłam się jak to napisałam, bo wcale tak nie myślałam....widocznie to we mnie gdzieś siedzi głęboko ukryte.Właśnie pod postacią poczucia winy.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2012, o 11:43

Zawsze znajdzie sobie coś innego do kontrolowania .


Wiesz co Gunia przypomniałaś mi coś. Prawie rok temu miałam sytuację, której nie rozumiałam a która mnie dobiła i wpedziła w dołek.
Wyjeżdżałam na tydzień na kurs do innego miasta. Było to dla mnie baaardzo ważne. Cieszyłam sie na ten kurs... do czasu... tatuś mój zadbał, żeby mi odebrac całą radość. W noc przed wyjazdem zrobił cos dla mnie potwornego. Oczywiście był pod wpływem trochę i zrobił mi prawie awanturę, że to miasto to sami menele (jakby w innych nie było :bezradny: ) , że mnie zabiją, że mnie okradną, że bede tego żałować. Zrobił to w tak okropnie działający na mnie sposób, zastraszył mnie. Ryczałam cała noc i nie mogłam sie uspokoić. Chciałam rezygnować. Spałam parę godzin i w pociągu juz w drodze nadal ryczałam jak idiotka. Im dalej domu, tym było gorzej. Na miejscu się uspokoiłam ale zadzwonił do mnie mówiąc, ze mam wracać do domu, że to zly pomysł, że mi się w dupie poprzewracało.


Rozlączyłam sie bez słowa i połozyłam spać. Rano obiecałam sobie, ze myślę pozytywnie, ze to pierwszy dzień początków nowych mozliwosci ale się pomyliłam. Jak to na kursie nie wszystko trzeba od razu potrafić a dziedzina to taka, w której trzeba się doskonalić, dochodzić do wprawy. Wiec porobiło się cos nad czym kompletnie nie panowałam. Moj kochany tatuś był tam cały czas ze mną ,,mówiąc" że jest to wszsytko bez sensu.
Cały tydzień był koszmarem w sensie emocjoanlnym, co się odbiło na relacjach z innymi. Ukończyłam kurs mimo wszystko ale ile razy siedziałam w lazience i ryczałam to juz moje. Kompletnie nie rozumejąc czemu jestem taka beznadziejna i twoerdząc, że to wszystko nie ma sesnsu.


Drug sytuacją nagonki i krytyki była wtedy kiedy zdecydowałam sioe na kilkudniową opiekę nad psem rady Amstaff... I znów to samo. Moja pierwsza radość, że poobcuję z tą wspaniałą rasą. I nagle koniec.... to ludojad, zeżre Was w nocy... znów aplikacja strachu. Tu było im trudniej, bo trudniej mi wmówić w rzypadku psów, że sobie nie poradzę i skoro nie mam doswiadczenia z psami agresywni, to takimi się nie zajmuję czy od opieką czy w ogole, bo to trzeba mieć wiedzę i umiejetności. A mnie póki co na to nie stać.
Ale zaaplikowali samą swiadomość ,,nie poradzisz sobie" . Nawet mi sie przez moment racjonalne myslenie wyłączyło. W sensie nie zaczęłam się bać samego psa ale w głowie było bezpodstawne ,,nie poradzisz sobie" .
Oczywiście nie wycofałam się. Poznałam pieska udowodniłam, ze glupie ich gadanie to stereotypy spowodowane głupota ludzką...

Jako dziecko na pewno zrezygnowałabym z wyjazdu i z opieki nad psem byle tatuś się nie denerwował i mnie poparł i pochwalił. Tak jak Ty miałaś z wykonaniem polecenia taty.

Doiero kilka dni temu czytając i toksycznych rodzicach kiedy kilka przykładów przeczytalam zrozumiałam, ze mój ojciec - świadomie badź nie - nie ma to dla mnie znaczenia - nie chciał, żebym pojechała nie z powodu martwienia się o mnie (tak nie postepuje martwiący się czlowiek) tylko z powodu takiego, ze po prostu nie chciał bym zrobiła cos, co pozwoli mi stracic nade mną kontrolę i straciłby osobę na ktorej mogłby wylewać swoje frustracje, wyzywać się. Wiedzial, że mnie nie powstrzyma przed wyjazdem, więc zrobił mi terror emocjonalny, bo wiedział, że podziała.
Nie wiem o co to. Myślę czasem, że po to by mi się nie udało, bo nie pogodziliby się z tym, że w tym naszym mechaniźie działającym w domu rozwaliłyby się wszsytkie zasady do tej pory działające idealne dla nich.

W drugim rzyupadku, nie chcieli równiez, zebym się rozwijała, żebym wybierała w życiu rzeczy, które dają mi satysfakcję, bo wtedy nie mają nade mną władzy.

I tak sie rozwaliły... i chciałam Ci powiedzieć, że warto ale przygotuj się na to, ze może nie byc latwo, że ojciec się będzie buntował bardzo możliwe i silnie reagował. Ja mam w domu jedno wielkie pole bitwy i coraz mniej sił czasem, bo to boli... na prawde potrafi to byc bolesne...
Guniu nie daj się :cmok:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 gru 2012, o 12:04

Księżycowa :cmok: Masz rację. On to praktykuje odkąd pamiętam. Jak poznałam swojego m. i wyjeżdżaliśmy na weekendy ze znajomymi motorem, to ciągle raczył mnie opowieścią jak to on kiedyś jechał z kolegą i mięli wypadek bo wjechali w plamę oleju i poszli ślizgiem, albo opowiadaniem z oględzin wypadków motorowych( pracował jako milicjant kiedyś). A kochałam jeździć na motorze, tyle ze po tych opowieściach zaczęłam się bać.
Teraz np wpaja mi ze nasz sąsiad , którego bardzo lubię, to oszust, krętacz, kombinator. Jak mu powiedziałam ze to jego zdanie,a ja go lubię i zapytałam czy nie mam prawa do innego zdania( dzięki terapii hhehe zadałam pierwszy raz takie pytanie ojcu :) ) to się wściekł trzasnął drzwiami od swojego pokoju, powyzywał psa od najgorszych, wyrzucił go z pokoju, znowu walnąl drzwiami i siedział naburmuszony i się nie odzywał...Ale mnie to nie zdenerwowało( no może reakcji z psem).Manipulant na 1000 %.Jeszcze wiele przykładów mogłabym podać.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Sansevieria » 7 gru 2012, o 17:15

Czy ja wiem czy akurat odtrącenie...mnie się bardziej skojarzyło z zastraszeniem i włądzą taką totalną. Ze jak nie bedziesz taka jak JA CHCĘ to wtedy cię odrzucę i zostaniesz sama i bezradna, bo masz tylko mnie. Słuchaj mnie a będziesz bezpieczna i zaopiekuję się tobą. Jakos tak. Oczywiście masz tu lepsze rozeznanie, ale tak sie swoim skojarzeniem podzielę, moze się przyda.
Skoro wyszło że jesteś zła na ojca bo "matka przez niego chorowała" to tu wyłazi w sposób oczywisty wzajemna relacja rodziców i ojca stosunek do choroby matki. No i to, w jaki sposób on jako zdrowy objaśniał Ci takie a nie inna zachowania matki związane z jej chorobą. Teoretycznie to chyba na nim spoczywał przede wszsytkim obowiązek zapewninia ci poczucia bezpieczeństwa, bo matka była chora. W tym układzie to jego obrażanie się musiało być dwakroć gorsze, bo nie mogłaś iść po pomoc czy na skargę do mamy. Wiesz, ja go juz nie lubię, choć go na oczy nie widziałam :evil:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2012, o 17:36

ale poprzez zastraszenie kogoś można mieć nad nim kontrolę. O to mi chodziło;)
Przynajmneij u mnie tak to wyglądalo.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Sansevieria » 7 gru 2012, o 18:04

A oczywiście, zastraszenie służy kontrolowaniu oraz jest elementem tresury. Wyrabiania odruchowego posłuszeństwa rozkazom "pana". Przy czym o ile wiem już zauważono, że taka tresura rodzi agresję u psów. U ludzi też.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Abssinth » 7 gru 2012, o 18:32

zastraszanie - niesamowita sprawa....

u mojego bylego standardem bylo - bo ja sie o ciebie tak boje, to ja przyjade tam, a wczesniej cie tam zawioze...= musze wiedziec, gdzie jestes, jesli cie nie ma w domu....

oraz - kazdy kto z toba rozmawia, tylko sie chce z toba przespac, niewazne kobieta czy mezczyzna, im nie zalezy na rozmowie z toba tylko na wyruchaniu cie, tylko o jedno im chodzi....=nie chce zebys z nikim rozmawiala <zazdrosc, moze zobacze ze ktos jest lepszy od niego i odejde>

dopiero potem to do mnie dotarlo :D
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 gru 2012, o 18:41

macie rację. :?
Ojciec jest w super humorze jak wszyscy robią jak on chce. Bo jemu się należy i już.
Ja tak naprawdę zawsze byłam sama, bo mamy bałam sie denerwować, ojca zresztą też bo się obrazi... Teraz mam schizę na tym punkcie i swojego m też nie denerwuję bo boję się ze sie obrazi i mnie zostawi. Boje sie odtrącenia rodziny, m. , przyjaciół, terapeuty nawet...
Ojciec jak chciałam isć z przyjaciółmi ( a byłam pełnoletnia i zawsze pytałam się o pozwolenie :shock: ) powiedział e z hipisami mnie nie puści bo na pewno mi coś zrobią :shock:
Jak zaczęłam pracować to wydzwaniał o której wrócę, czemu mnie nie ma, czekał w nocy aż przyjadę( pracowałam w nienormowanym czasie pracy)Wtedy to mnie tylko irytowało czasami, ale teraz uważam że to chore. :shock:
Ojciec zastraszał też krzykiem. Bo u niego każde polecenie było i jest wydawane podniesionym rozkazującym tonem, nie ma tam słowa ,,proszę,, przez gardło mu nie przejdzie. I są to np: do syna:,, Igor, Kapcie!, Igor światło!, Igor podnieś, przynieś itp. I to nie zaraz( jak to dzieci mówią) tylko już natychmiast a najlepiej przed powiedzeniem tego przez dziadka. A ja jak to słyszę to mi się skóra mrozi, mam lęki i przypomina mi się moja młodsza ja...
N
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2012, o 18:53

Sansevieria napisał(a):A oczywiście, zastraszenie służy kontrolowaniu oraz jest elementem tresury. Wyrabiania odruchowego posłuszeństwa rozkazom "pana". Przy czym o ile wiem już zauważono, że taka tresura rodzi agresję u psów. U ludzi też.


Prawda ale sa też przypadki, które reagują wycofaniem i ,,kuleniem ogona" . Tu kwestia i u psa jak i u człowieka czy i kiedy wybuchnie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 gru 2012, o 22:10

Księżycowa ja właśnie jestem taka co kuli ogon jak ktoś krzyczy.Ale potem wyżywam się na słabszych czyli na moich dzieciach :(
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Sansevieria » 7 gru 2012, o 22:16

Czyli dokładnie skumulowana agresja wali w obiekt bezpieczny. Przypuszczam ze po tej tresurze wieloletniej nadal boisz sie ojca. Nie jako dorosła, ale tym dzieciecym strachem. Tak naprawdę już nie potrzebujesz jego opieki, ale to wiesz, natomiast nie czujesz. Takie rozdwojenie emocji i rozumu.
Zastanawiałaś sie, tak rozumem, co Ci teraz z jego strony grozi? Co on Ci teraz moze zrobić?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Apasjonata » 8 gru 2012, o 04:08

Sansevieria napisał(a):Zastanawiałaś sie, tak rozumem, co Ci teraz z jego strony grozi? Co on Ci teraz moze zrobić?

I to jest bardzo dobre pytanie. Tylko ze swej przeszlosci pamietam, ze do odpowiedzi na nie potrzebowalam innych ludzi, u mnie to wtedy byla grupa dla ofiar przemocy pod opieka psychologa. Jak sama probowalam sobie na to odpowiedziec wychodzilo, ze bardzo wiele zrobic mi moze, w tej swojej glowie dawalam mu jakas "nadprzyrodzona moc" , umiejetnosci zorganizowania roznych swinstw, nieograniczona wladze, umiejetnosci bycia ponad prawem i to byl "tylko" maz, on mnie nie wychowywal.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości