czy Ty dajesz sobie prawo do popatrzenia na kogos innego, stwierdzenia 'ale ciacho z niego', pomyslenia 'a moze fajnie by bylo dotknac jego umiesnionej klaty'?
Nie mam problemu z tym, że gdzies się spojrzy a nawet odwórci... ludzka rzecz. MOja siostra przełącza szwagrowi kanał muzyczny jak patrzy chociaż sama go włączyła, bo ,,tylko dupami świecą" ja tego nie robię.. patrzy, niech patrzy nie boli mnie to, nie uwiera. Spojrzeć na kogoś to jedno a walić sobie na obleśnym pornolu to drugie.
Ja osobiście nie napalam się na kazdego nażelowanego ale sa faceci, którzy mi się podobaja jak każdemu. Nie w takim natęzeniu jak faceci to mają z kobietami - jestem wybredna
. Ale nie mimo to jakoś nie widzę w tym nic złego. Trudno, zebym podobala mu się tylko ja jest to nie mozliwe.
nierealne, żeby faceci tego nigdy nie robili, po prostu nigdy w życiu więcej i koniec kropka, myślę, że każdy facet czasem to robi po prostu i trzeba się z tym pogodzić No wlasnie o tym mówię - kazdy facet to robi.... dla mnie to się równa ze zdradą... jak ktos napisze o zdradzie, to napiszcie mu to samo na pewno oczuje się lepie i uzna, że sam sfiksował i musi iść na kozetkę.
Co to w ogóle, że facet to se musi walić konia, bo co? bo jest facetem i nie umie sie powstrzymać, bo traci poczytalność? Czytacie to, co piszecie?
to ograniczanie niezbywalnych praw przez drugą osobę
przekraczanie moich granic
mam prawo grzebać se rytmicznie w nosie na osobności
oglądając przy tym interesujący mnie film Czyli, ze jesli nie zgodzę się na prowadzenie drugiego zycia seksualnego bez mojego udziału, to naruszę granice? Równie dobrze naruszamy je jak nie pozwalamy mieć kochanek, no chyba, ze pozwalacie.
czy rozmawialiscie o tym wczesniej? Ustaliliscie sobie, ze ani Ty, ani on nie macie prawa nigdy sie masturbowac, ze zadne z Was nie ma prawa pomyslec o nikim innym w kategoriach seksualnych, etc etc etc?Tak, była to rozmowa spontaniczna. Stwierdził, że on tego nie robi, bo nie potrzebuje i w szkole go to jarało ale teraz mu zobojetniało.
Nie jest typem, który ściamnia, żeby zbajerować, więc mu uwierzyłam z resztą nie raz to powtarzał. Twierdził, że nie jest mu to potrzebne, więc sprawa dla mnie jasna byla jak slońce - do czasu...