I z tym sobie nie moge poradzić, wkurwia mnie to do granic mozliwości i powoduje jakąs dziwną złość pomieszaną z bezradnością, bo nie mogę powiedzieć ,,Ej ale to nie tak" Czasem jednak mi na tym zależy, nie wiem czemu a dwa dlatego, że i tak chcą mnie widzieć tak jak chcą... o co chodzi?
Dzis słyszę jak ojciec mój mówi do dziecka mojego brata, że ,,Kasia, to nie miała wymagań, tylko 2 i 3 ze szkoły przynosiła ale Ty masz większe.... " bla, bla, bla...
Co mnie wkurza? Bo kurna chciałam, starałam się ale nie wiedziałam dlaczego mi się nie udaje. Oni ode mnie wymagali, ja od siebie ale mi nie wychodziło i zawsze była pretensja, komentarze ,,Ty głąbie jeden!"
Teraz skończyłam średnie zaocznie co prawda ale kończyłam. Oceny chciałam mieć lepsze co prawda ale większość semestrów wychodziłam na 4 i 5 - jakaś tam trója tez wpadła... jestem z tego dumna, bo uwierzyłam, że stac mnie na coś więcej i nie jestem głąbem, tylko potrzebowałam spokoju i warunków do nauki wtedy, kiedy oni wymagali nic nie dając... więc czemu mnie tak drażni to gadanie ich? Może dlatego, że boli fakt, że oni na prawdę uważają, ze nie miałam, zadnych ambicji...
Wiem to i co z tego? Wiem to teoretycznie a praktycznie boli nadal, że jestem dla nich wstrętnym, tępym i ograniczonym bachorem i co gorsza tak mnie przedstawiają;( .
Jak tu się odnaleźć?