przez Apasjonata » 4 gru 2012, o 13:01
Wiecie co, przypomniała mi się sytuacja z mojej poprzedniej pracy. Byłam w pokoju razem z dwoma kolegami. Z jednym bardzo duzo rozmawiałam. W sumie zaczęło się od wspólnych zainteresowań, chyba jakiejs ciekawosci swiata, nie wiem jak to nazwać, tzn okazało sie, ze staramy organizować sobie weekendy w jakis ciekawy sposób i potem obgadywalismy co przezylismy. Później tematy sie poszerzyły od polityki, po religię , astronomię nawet, w kazdym razie fajnie nam się gadało .
Ten drugi nieustannie narzekał, było wiadomo, że jak otworzy buzię by coś powiedzieć to wyjdzie z tego marudzenie. Narzekal strasznie na kobiety i opowiadał jak to go oszukały i wykorzystały, ale jednocześnie cały czas poszukiwał partnerki. Twierdził jednak przy tym, że kobiety lecą na kasę i dlatego własnie go nie chcą, bo ma tej kasy za mało.
W każdym badź razie nasze, z tym pierwszym kolegą (choć osobno, bo nie spotykalismy się po pracy) weekendy to były wyjazdy na motorówkę, do muzeum, tenis, konie, zwiedzanie jaskiń, basen, cokolwiek. Ten drugi kolega organizował co sobotę imprezy lub chodził na nie do kogoś, potem w niedzielę umierał na kaca i znów nadchodził poniedziałek.
Czytywał tez nieustannie poradniki w stylu jak poderwac kobietę. Któregoś razu wyskoczył z tekstem, że wyczytał, iż kobieta jest bardziej przychylna męzczyźnie , który stoi po jej prawej stronie i ja dlatego bardziej lubię tego pierwszego kolegę. Nie skomentowaliśmy wtedy tego , usmiechnelismy się tylko i zostawilismy go z ta wiedzą.
Jesli chodzi o kasę to obaj mieli jednakowe zarobki i jeszcze by sytuacja była jasna , zarówno ja jak i ten pierwszy chłopak, jesteśmy w satysfakcjonujących związkach, więc nie szukalismy nikogo.
I jeszcze sytuacja z wczoraj , teraz już z nowej pracy. Kolega próbował mi wmówic, ze zrobiłam dla niego cos wielkiego i w zwiazku z tym on musi mi się odwdzięczyć i zaprosił mnie do restauracji. Stwierdziłam, ze to bardzo miło z jego strony, ale on mi nie jest nic winien , bo za moją pracę dostaję wypłatę od szefa i wykonuję tylko swoje obowiązki, wiec nie musi czuc się w zadnym razie dłuzny.Prawda była taka, że zadnej przysługi mu nie zrobiłam. To była taka dziwna sytuacja, ten chłopak tak jak zauwazyłam w relacji ze mną (nie wiem jak z innymi ludźmi , bo go nie znam) wchodzi w jakąs postawę poddańczą , robi z siebie kogos nie waznego . Wtedy jak mu dałam kosza wczoraj, to przypomniał mi się ten wątek od razu, ktos próbuje, a drugi go zbywa i nie wie czemu.