Przeklęty bluszcz w moim sercu :(

Problemy z partnerami.

Przeklęty bluszcz w moim sercu :(

Postprzez bluszczyk » 24 lut 2008, o 10:10

Witam wszystkich serdecznie.

W styczniu tego roku zostawił mnie mój ukochany mężczyzna...dlatego, że byłam bluszczem... Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy... :cry: :cry: Przez pierwszy miesiąc bezskutecznie próbowałam go odzyskać :cry: ...cały czas powtarzał mi, żebym się od niego uniezależniła, żebym zaczęła żyć swoim życiem...dziś wiem, że nie potrafię...i aż głupio mi się przyznać :oops:

Wszystko ma niestety początek w mojej rodzinie, zaczęło się od mojej mamy, którą ojciec zdradzał i oszukiwał, która kochała go bezkrytyczną miłością...latała za nim...upokarzała się...była na każde jego skinienie !!! Niejednokrotnie drwiłam sobie z mojej biednej mamusi...mówiłam, że kobieta musi mieć też swoje życie, być niezależna, mieć swoje pasje, zainteresowania, znajomych...a nie "wisieć" tylko na ramieniu faceta i nie dawać mu oddychać, kontrolować każdy ruch...tłumaczyłam jej, że to dlatego ojciec Ją olewa, nie szanuje, ucieka z domu... :cry:

Tłumaczyłam...drwiłam...nie szanowałam...teraz kocham moją mamusię ponad wszystko i rozumiem jak nigdy !!! ...i jest mi jej strasznie szkoda, bo tak jak i we mnie...wyrósł w niej ten przeklęty bluszcz... widziałam jak Ją to męczyło. Kobiety-bluszcze nie będą tak naprawdę nigdy szczęśliwe...może z jakimś pantoflarzem...niestety żaden normalny mężczyzna nie pozwoli na to, żeby kontrolować całe jego życie !!! Zresztą również żaden inteligentny człowiek na to nie przystanie :(

Brzydzę się tego, wstydzę…okropnie… To mi nie pozwala spać, myśleć… zazdrość i potworna rządzą kontrolowania mojego byłego mnie przeraża !!! Mieszkam u niego…ma duży dom, on na górze, ja na dole…mam tu swój pokój z oknem na drzwi wejściowe… Jak nienormalna ciągle patrzę w to okno…jak tylko cokolwiek się ruszy… widać mnie pewnie jak zaglądam zza rolety :( jestem chora !!! chora z zazdrości… Nadal kontroluję każdy jego ruch…jest jak pod ostrzałem… Pewnie doradzicie mi, ze powinnam się wyprowadzić !!! Może i tak, ale to nic mi nie da…pewnie będę jeździła pod jego dom i sprawdzała czy jest…ja po prostu muszę się z tego wyleczyć….nie ma innej rady…nienawidzę siebie za to !!! czuję do siebie wstręt !!!! Codziennie wysyłam mu lawinę smsmów…a nie daj Boże jak gdzieś wychodzi… od razu pytam z kim, dokąd…czy ładniejsza ode mnie….czy zakocha się… jestem kompletnie nienormalna !!!Później płaczę…bo zdaję sobie z tego sprawę jak się zachowuję, jakie błędy popełniam !!! Wczoraj rozmawiałam z nim…powiedział mi, ze wróciłby do mnie….bo zależy mu na mnie….bo podobam mu się…ale żebym nauczyła się żyć swoim życiem i nie kontrolować go na każdym kroku !!! dać mu oddychać !!! To niestety mój pierwszy związek…ale pamiętam, ze kiedyś, jak byłam zakochana w innym, też jeździłam pod jego dom i sprawdzałam czy stoi auto… Wtedy jeszcze kompletnie nie zdawałam sobie z tego sprawy że to aż tak zawładnie mną…trzeba było to zdusić już wtedy !!! Potrafię być niezależną kobietą, ale w związku zamieniam się w bluszcza…chociaż nie chcę, chociaż bardzo źle mi z tym…chociaż strasznie siebie za to karcę i nienawidzę… !!! Kobiety-bluszcze są odrażające !!! Jestem naprawdę atrakcyjną kobietą, ale kompletnie w to nie wierzę !!! nie wierzyłam byłemu, ze naprawdę zależało mu tylko na mnie, tylko mnie kochał i tylko ze mną chciał sypiać…teraz wiem, ze jego koleżanki są tylko koleżankami…i że to dla mnie robi najwięcej, do mnie się tulił, do mnie wracał…i mnie kochał…a ja wszystko zniszczyłam:( Nadal się mną opiekuje i cierpliwie to wszystko znosi...ale spotyka się też z innymi...chociaż powiedział mi, ze nie chce związku, nie szuka nikogo...chce po prostu żyć normalnie !!! Wiem, ze bylibyśmy naprawdę szczęśliwi…gdybym potrafiła zacząć inaczej myśleć :( Dziś poszedł do kolegi na urodziny…całą noc nie spałam…zrywałam się z łóżka i patrzyłam w okno kiedy wróci…za każdym razem kiedy nadjechało auto…nie wrócił :( Nie ma go do teraz….dzwoniłam nawet do jego mamy…powiedziała, ze wszystko jest w porządku, żebym się nie martwiła !!! Ale ja nie potrafię…moje myśli krążą tylko wokół tego…gdzie teraz jest…u kolegi przenocował…czy u innej kobiety… :(

Powiedział mi ostatnio, żebym na jakiś czas dała mu spokój, żeby mógł przemyśleć wszystko…prosił wręcz o to…nie dałam :( Dzisiaj znowu wysłałam mu lawinę smsów…ale nie odpisał… :( Pewnie już nie może ze mną wytrzymać, nie mam znajomych (wszystkich spławiam), nie mam zainteresowań…straciłam je siedząc w oknie…moje życie mnie przeraża !!!!

Błagam pomóżcie mi…wiem co mam robić….wiem, ze muszę sobie poszukać zajęć i nauczyć się to kontrolować….ale to silniejsze ode mnie…to mnie zabija…już nie szanuję siebie…nienawidzę wręcz… Wiem, ze nigdy nie będę szczęśliwa jeśli nie uwolnię się od swoich chorych myśli !!! jestem jak opętana !!! Bardzo mi zależy na moim byłym...bardzo...bardzo Go kocham, ale chcę żeby każde z nas miało swoje życie...bo takie związki zawsze mi się podobały...bo takie są "najzdrowsze" !!! ....nie chce być taka, nie chcę żyć…jeśli mam być taka nienormalna !!!! :( :( :( :(
bluszczyk
 
Posty: 1
Dołączył(a): 24 lut 2008, o 09:06

Postprzez Megie » 24 lut 2008, o 11:31

Wspolczuje i Tobie i Twojemy bylemu...
Nie wmawiaj sobie ze nie potrafisz bo wtedy na pewno sobie z tym nie poradzisz
moze sila perswazji wmow sobie ze potrafisz...
I pewnie lepiej bedzie jak sie na jakis czas wyprowadzisz, zreszta moze nie dlugo nawet On przyjdzie i Ci to powie- wiec moze lepijej nie czekaj..

jak sama nie potrafisz nic z tym zrobiec to moze idz na jakos terapie..
Czy chcesz tak dalej zyc? Napewno nie.. Nikt nie chce tak zyc..
Zawalcz o swoje szczescie..i o szczescie Twojego bylego

Jeszcze pewnie jest szansa zebyscie byli razem ale to juz pewnie ostatni dzwonek--

ostatni dzwonek- nie czekaj juz dluzej...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 24 lut 2008, o 11:54

Witaj

Strasznie mnie to poruszyło, co napisałaś.
Błagasz o pomoc, a ja nie mogę Ci pomóc. Gdybyś nie zdawała sobie sprawy, w czym leży Twój problem- można by to było Ci uświadomić.
Mozesz pomóc sobie sama. Możesz rozpocząć terapię.
Wiesz, że zazdrość została wpisana na liste chorób WHO, jako zespół Otella?
A skoro to choroba- to prawdopodobnie mozna to leczyć. W tym cała nadzieja.
I jeszcze jedno... ja mam taką teorię ( nie wiem czy słuszną), że taka zazdrość, zaborczość posunięta aż do granic bierze się przede wszystkim z niskiego poczucia własnej wartości. Trochę o tym wspominasz, ale raczej bierzesz to za skutek. A ja myślę, że to jest właśnie przyczyna.
Może z tej strony spróbuj to "ugryźć"?

Nie myślę, że tłumaczenie sobie coś da. Można próbować odganiać takie "bluszczowate" myśli, ale myśli i tak w końcu Cię dopadną.
Poczytaj na depresji temat Iskierka "To tylko ja", tam opisali techniki radzenia sobie z myślami. Może coś Ci to da?
Ale i tak - terapia. Nie możesz normalnie funkcjonować, więc myślę, że po prostu jesteś chora.
Trzymam kciuki.
Wierzę, ze Twój chłopak Ci pomoże. A to niemało. I pisz. To czasem pomaga.

Przytulam na koniec i pozdrawiam serdecznie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez nana » 24 lut 2008, o 18:52

popieram agik! wazne ze masz swiadomosc problemu! to juz duzo. mysle, ze powinnas jakos wyrwac sie z tego kregu. Przeprowadzka, to dobry pomysl. A moze lepiej jakis wyjazd? Z dystansu czasami ma sie lepsza perspektywe. Nie wiem jakie masz mozliwosci. Co robisz na codzien poza patrzeniem na to co robi twoj ex? Moim zdaniem kluczem moze byc zaangazowanie w jakies dzialanie. Znalezienie czegos, co zastapi ci patrznie w okno.
A co do sms-ow, to moze zamiast wysylac je i potem zalowac postaraj sie spisywac je na kartce? Zrob tak przez jeden dzien i potem przeczytaj je i... moze spal kartke? Albo napisz je tutaj?
Mysle, ze pomocna moglaby byc trapia. To juz raczej czas.
Trzymam kciuki. Pisz do nas. To czasami pomaga.

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 32 gości

cron