Pomóżcie zdradzonej podjąć decyzję!!!

Problemy z partnerami.

Pomóżcie zdradzonej podjąć decyzję!!!

Postprzez JoasiaA » 20 lut 2008, o 23:02

Kilka miesięcy temu zdradził mnie mąż. Przypadkowo się o tym dowiedziałam. Chciał mnie i dzieci zostawić i zacząć nowe życie z nią, bo ona obawiała się, że jak dowie sie jej mąż to ją rzuci. Wtedy robiłam wszystko, żeby tylko został w domu. Potrafił tylko kłamać, oszukiwać. W domu było nie do zniesienia - pił, szantażował, był okropny dla mnie i dla dzieci.
Ona wróciła do swojego męża, żyją razem spokojnie, beztrosko są szczęśliwi. Nie życzę im źle.
Mój mąż wrócił do mnie i dzieci. Teraz stara się wszystko naprawić. Jest dobry, dba o nas i o dom. Ale niestety wiem, że on ją kocha, że ona "siedzi w jego sercu". Oni nigdy nie będą razem - to wiem na pewno. Ale nie wiem czy ja będę z nim. Jestem w nieciekawym stanie. Mam depresję, nie chce mi się żyć. Ciągle myślę tylko o tym co on mi zrobił i nie potrafię mu wybaczyć. Chciałabym odejśc od niego, zacząć żyć na nowo - sama z dziećmi.
Pomóżcie, dajcie jakieś wsparcie, doradźcie, bo ja już powoli się kończę.
JoasiaA
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 lut 2008, o 21:51

Postprzez ważka » 20 lut 2008, o 23:31

Witaj Joasiu bardzo Ci wspólczuje i przytulam.Byłam w nieco podobnej sytuacji.Coprawda to był mój chlopak nie mąz.Myślisz że bedziesz potrafiła odbudowac zaufanie do niego?I czy chcesz byc zawsze tą dugą skoro wiesz że on ja kocha.Wydaje mi sie że spokój wewnetrzny jest o wiele ważniejszy niż życie z kimś po to ,żeby na siłe utrzymac rodzine.Ja wpadłam w obsesje sprawdzania sms,tel.,miałam obsesje na punkcie byłej mojego chłopaka ciągle sie porównywałam z niekorzyścią dla mnie.Wpadłam w depresje.Zaczełam brac leki i biore do tej pory.Mój i tak ode mnie odszedł.A ja tesknie i płacze ale z perspektywy czasu(ok 3 miesiecy mineło)wiem że dobrze sie stało,odzyskuje wiare w siebie,szacunek do siebie,zaczełam sie uśmiechac do ludzi,odzyłam i wracam powoli do żywych.
Wszystko można jak sie chce.Jeżeli chcesz z nim byc możesz przezwyciezyc siebie,swoje obawy i leki.Jesli jemu zależy.Sama musisz podjąc decyzje.Myśl jednak przede wszystkim o swoim szczęsciu.Pozdrawiam Cie i życze dużo siły.I żeby ta deprecha minęła.Pa
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Re: Pomóżcie zdradzonej podjąć decyzję!!!

Postprzez ewka » 20 lut 2008, o 23:57

JoasiaA napisał(a):Ona wróciła do swojego męża, żyją razem spokojnie, beztrosko są szczęśliwi. Nie życzę im źle.

Wiesz... w tę beztroskę to nie bardzo chce mi się wierzyć... tak pewnie wydaje się z zewnątrz. Zauważ, że Twój dramat jest też dramatem tamtego faceta.

Piszesz, że zdradził kilka miesięcy temu... więc wydaje się to wszystko bardzo świeże. Zastanawia mnie coś... znał tę kobietę krótko i gotów był zostawić Was, a Ty z całą pewnością twierdzisz, że on ją kocha - na moje oko niekoniecznie, bo może go tylko "zaczarowało"... być może zaczyna sobie z tego zdawać sprawę. I z tego, że z tamtej strony dostał kosza.


Oczywiście, że nie musisz z nim być... z kolei nie wiem, czy Twoja kondycja jest na tyle dobra, by to wszystko w tej chwili skończyć - myślę więc, że dobrze byłoby dać sobie czas, popatrzeć, poobserwować, nabrać sił i pewności co do dalszych decyzji.

Trzymaj się... ściskam bardzo bardzo. Wiem, że cierpisz. I bardzo współczuję... i współczuję też Twoim dzieciom w przypadku, gdybyś decyzję podjęła na "nie" - na nich to się zawsze w jakiś parszywy sposób odbija.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 21 lut 2008, o 00:02

witaj w klubie ;(
statystyka jest nieubłagana, ale życie toczy się dalej. I nawet z takim traumami , a nawet większymi można jakoś sobie poradzić.
W chwilach mojej własnej desperacji przypominałam sobie swoją śp. babcię, która przeżyła wojnę z rosjanami, niemcami z małymi dziećmi , potem w sumie miała ich 10-cioro, męża alkoholika, ktory się powiesił, głód i nędzę. A ja pamiętam ją zawsze jako uśmiechniętą, żwawą staruszkę. Ona nie mogła pozwolic sobie na depresje, musiała walczyć inaczej jej dzieci na pewno zginęłyby z głodu lub wojennej zawieruchy.
Nie wiem jakoś ta wydaje się okropna historia dawała mi wiarę, że my kobiety jesteśmy mimo wszystko bardzo silne i dużo potrafimy znieść, a nawet możemy być szczęśliwi w może irracjonalny sposób, ale jaki jest racjonalny? ten chwilowy i niezasłużony, dany, a nie wypracowany? dobra , będzie tej filozofii, która może się czasem przydać, gdy nas życie poniewiera.


ale do rzeczy :
napisałaś "Chciałabym odejść od niego, zacząć żyć na nowo - sama z dziećmi."
a co Cię w takim razie powstrzymuje?
Ja "wyleczyłam się" po wielomiesięcznej traumie gdy wreszcie wyjechałam, SAMA na wymarzoną wycieczkę, z dala od rodziny, z obcymi ludźmi do dziwnego kraju (Chorwacji), który mimo niedawnej wojny był tak nieziemsko piękny, że odechciało mi się wszelkich smutków z powodu słabego, marnego gostka, bez charakteru i honoru. Żeby było śmieszniej nadal z nim jestem, ale na innych warunkach, nie wpatrzona jak w obrazek, nie przejmująca się jego fochami, ale zadowolona i wymagająca. Nie wiem jak długo to zniesie, ale to jego problem ;) ma pokutę i godzi się na nią.

Druga rzecz: skąd wiesz, że on ją kocha? powiedział Ci to sam, masz potwierdzenie?
Tak przy okazji jaka może być miłość słabeuszy bez charakteru i zasad? obawiam się że marnej jakości, więc żadna tam zazdrość, porównywania i poczucie niższości nie ma żadnego sensu.

Trzecia rzecz : Jak wygląda jego staranie, czy wrócił , z powodu jej decyzji, czy swojej, czy może z powodu wyrzutów sumienia? co ci powiedział przy powrocie, co obiecał?
tak czy inaczej trzeba patrzeć mu teraz na ręce, bo dał dowód swojej słabości.

Tak sobie myślę zamiast wpadać w dół skorzystaj z tego, że jest w domu, wyrwij się gdzieś sama lub z przyjaciółką i przemyśl to wszystko z dala od tego zgiełku. Poza rozwodami są jeszcze separacje, psychoterapie rodzinne, negocjacje , itde. Ale o tym czy tego chcesz musisz zdecydowac świadomie biorąc pod uwagę dobro swoje i swoich dzieci.

ściskam Cię mocno i przypominam o tym, że masz w sobie siłę, choć może teraz jeszcze tego nie czujesz. Ale będzie dobrze. ;) to na szczęście nie koniec świata. A "W słabości moc się doskonali"- pamiętasz to hasło z pielgrzymki papieskiej.
:slonko:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 21 lut 2008, o 00:07

Wiedziałam Echo, że dasz tutaj dużo zdrowego spojrzenia... czekałam na Twój wpis;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 21 lut 2008, o 10:14

czy ja wiem czy zdrowego ;),
niektórzy z mojego otoczenia chyba uważają mnie za niegroźnego szaleńca ;) ale to ich problem.
Na pewnym etapie człowiek przestaje przejmować się bzdurami.

pozdrowionka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ważka » 21 lut 2008, o 13:35

Dziewczyny świetne rady ja nie potrafiłabym tak poradzic.
Kobieto wiem ,że czujesz sie zraniona,oszukana,zła że byc może przez ten krótki okres traktował ja lepiej niż Ciebie do tej pory byc moze stąd wniosek że ją kocha a Ciebie nie,przekreślił wszystko.Cierpisz jak my wszystkie.Ale u Ciebie to bardzo świerzutkie i strasznie boli.Ale minie troche czasu a Ty już teraz moge to napisac bedziesz niesamowicie silna.Dostałaś po dupsku ale to Cie wzmocni.Nie bierz tego jako nauczki czy kary ale jako lekcje!Wybacz i idz dalej.No właśnie jak gdzie?To już musisz sama do tego dojsc.Potrzebujesz teraz ciszy i spokoju dla,czasu dla siebie.
Jest Ci teraz bardzo cieżko,masz depresje.Ale prosze nie poddawaj sie temu stanowi,zakasaj rekawy i szukaj pomocy dla SIEBIE.Zacznij od psychologa.Wyrzuc z siebie cały ból,I zacznij życ dla siebie.
Mi kumpela (ja wyłam jak bóbr)robiła tipsy pierwszy raz w zyciu!Teraz chodze do niej co dwa tygodnie i dbam o siebie.Jestem sama zle mi z tym ale...skoncentrowałam sie na pracy(deprecha u mnie mineła uff)i zaczynam spełaniac swoje marzenia).
Ja wyjechałam z byłym do Anglii.Z perspektywy czasu widze że traktował mnie jak zabaweczke nudziła sie to rzucał w kąt.Po półtora roku zostawił mnie z depresją.Mieszkam teraz z 5 hcłopa wynajmujemy chate.Jeden to recydywista jeden alkoholik,albanczyk ,ukraińczyk i piaty taki gbur.Bałam sie jak cholera jak sie wprowadzałam ale nie miałam wyjscia.Chłopaki okazali sie spoko.A ja dochodze do siebie pomogli mi znalezc prace,wyciagaja na imprezy,adoruja,wtłaczaja do głowy że jestem zajebista i sexy.
Wszystkim kobietom polecam Biegnąca z wilkami.Jak chcesz prześle Ci na maila.Pomaga odnalezc siebie!
Dobra juz nie smęce....
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Podziękowania dla wszystkich

Postprzez JoasiaA » 23 lut 2008, o 19:42

Chciałabym Wam wszystkim serdecznie podziękować. Słowa od każdego dały mi bardzo wiele. Cieszę się, że w ogóle były jakieś odpowiedzi.

Wprawdzie mąż mi nie powiedział wprost, że ją kocha, ale sama się domyśliłam po jego wszystkich rozmowach ze mną. Do dzisiaj jak ją widzi dostaje wypieków i zachowuje się jak zakochany smarkacz.
Nie wiem, kto komu dał kosza, ale wiem, że rozmawiali ze sobą, ze każde z nich musi wrócić do swojego domu i starać się wszystko naprawić. Ona wróciła, przeprosiła i u nich jest dobrze. Wydaje mi sie, ze od tamtego czasu swojemu mężowi nie zrobiła nic złego czy niestosownego. Natomiast mój mąż przepraszał, mówił, ze chce wrócić, ale po jakims czasie znów znajdowałam dowody jego nielojalności, a dokładniej telefon (ukryty przedemną) z wieloma sms-ami do niej typu: kocham się jak wariat, ty jedyna na całym świecie, całe życie szukałem tylko ciebie, chcę ciebie pieścic i całować, itp. Takie słowa wykańczają, ale tylko mnie, nie potrafie ich zapomnieć. Nie potrafie wybaczyć.
Swojego czasu chodziłam do psychologa, ale on był na mnie zły, wygadywał mi, że szukam pomocy u obcych. Więc przestałam chodzić.
Obecnie też staram sie dbac o siebie, miałam zelowe paznokcie (przepiekne), chodzę na solarium i w końcu wzięłam sie za swoje zęby (wprawdzie nie były złe, ale przegląd trzeba już było zrobić).
JoasiaA
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 lut 2008, o 21:51

Postprzez ewka » 24 lut 2008, o 02:09

Moim zdaniem... z psychologa nie powinnaś rezygnować - przecież musisz to jakoś poukładać! I albo w tę, albo w drugą. I dziwią mnie uwagi odnośnie tego właśnie, co on ma tu do wygadywania? W końcu pomagają obcy, kiedy bliscy zawodzą, co w tym nadzwyczajnego?

Ściskam
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 24 lut 2008, o 19:03

Przede wszystkim trzymam za ciebie kicuki - znam ból zdrady, chociaz ja akurat nie mialam watpliwości, ze nie mogę z takim czlowiekiem dalej zyc. A moze mialam? Ale najpierw mialam atak szału i wyrzuciłam go z domu:) Było trudno, ale teraz po 6 tygodniach wiem już, że decyzja była właściwa. Oczywiscie to był chłopak i nie mamy dzieci, ani innych zobowiązań.
Nie rezygnuj z psychologa. Ale przede wszystki nie rezygnuj z siebie! Wyznacz sobie ze 2 popoludnia tylko dla siebie i w tym czasie dbaj o siebie (rowniez psychicznie). Skoro maz teraz jest taki swietny, to niech zajmie sie dziecmi i domem, a ty miej wiecej czasu dla siebie. Moze wtedy bedziesz miala wiecej czasu na przemyslenia i podjecia decyzji? Wykorzystaj troche sytuacje! Rozumiem, ze nie jest ci latwo o decyzje, skoro w gre wchodza dzieci, ale niemniej musisz wiedziec czy chcesz z nim byc i zyc?
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ważka » 26 lut 2008, o 10:34

Wpadniesz w straszną obsesję jesli nie zdystansujesz.Bedziesz powoli umierac.Ja nie chciałam byc tą drugą.Mój tez jej wypisywał takie słowa piękne , nigdy był go nie podejrzewała że o n tak potrafi!A jednak tylko nie dla mnie.Trudno.Usunęłam sie.Ciąle cierpie.Wiem że ona odwiedzi go na święta.I prawdopodobnie beda razem.Serce sie ściska jak o tym wszystkim myśle dlatego unikam tego na siłe żeby już siebie nie dręczyc.Zaczełam nowe życie sama!Na nowo polubiłam siebie!I czekam na miłośc!I jeszcze na coś...Pozdrawiam cieplutko napisz cou Ciebie
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez bunia » 26 lut 2008, o 11:48

Jesli moge sie wtracic to z mojego punktu widzenia po tym co ostatnio napisalas nie wyglada obiecujaco...wiem dzieci,rodzina ale wlasna godnosc i szacunek dla siebie jest rownie wazny.
"Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma"....rozumiem Twoj dylemat lub nie rozumiem wlasciwie,ze go masz.
Trzymaj sie i nie zapominaj o sobie !! :tak:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Trissi » 26 lut 2008, o 19:59

Polecam Ci psychoterapię dla podbudowania sił i ponownego zbudowania szacunku dla siebie i przede wszystkim wyjścia z depresji. Głęboko wierzę w Twoje pokłady sił i odwagę, by podjąć psychoterapię.

Boisz się odejść od męża to zrozumiałe, ale jestem pewna, że świetnie sobie poradzisz. Szacunek dla siebie to jedna z ważniejszych rzeczy w życiu, mąż Cię zdradził psychicznie i fizycznie, okłamał i oszukał. Wyrządził Ci ogromną krzywdę. Zdrada to umyślne skrzywdzenie drugiego człowieka, każdy wie, że zdrada boli, a on to właśnie robił - krzywdził Ciebie. Jeśli chcesz odejść to zrób to dla siebie i swojej godności.

pozdrawiam
Trissi
 
Posty: 2
Dołączył(a): 24 lut 2008, o 18:38
Lokalizacja: Warszawa

Do ważki .......

Postprzez myszka2 » 27 mar 2008, o 22:22

---------- 21:20 27.03.2008 ----------

Wiatm b. serdecznie !!!!
Joasiu nie jesteś sama z tym problemem ....Ja tkwię w tym bałaganie jak ostanio nazywam 2 - lata .....Dupek , słaby czł. też mnie tak upokorzył już pisalam wcześniej pod tyt. kryzys wieku średn. tak z ciekawosci ile lat ma twój mąż ile lat jesteście po ślubie ????
Ja 20 plus 6 lat znajomości.......i tez facet podobno sie zakochał jak nigdy dotąd ......wzmocniły mnie słowa którejś z nas jak taki człowiek słaby może kochać ????? Smsy tez pisze odpowiedn. nawet 20 pod rząd ........ t. j chory typ , egoista .......Ten mój nie widzi problemu.......dbaj o s iebie i o dzieci ......a On .....daleko , daleko niech się stara ......i szanuj siebie bardzo a panienka ....brak słow na takie kobiety ????? ja nazywam po imieniu jestem też raz silna raz nie, ale co ciię nie zabije to cię wzmocni. ściskam. pa. ( któraś psała o ksziążce ) mozna prosić ??? nie pamiętam tytułu ......ale cos dal wzmocnienia. pa.pa

---------- 21:22 ----------

Bardzo wzmocniły i mnie twoje słowa........dziękuję bardzo....

pa.pa
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04

Minęło parę miesięcy

Postprzez JoasiaA » 26 maja 2008, o 21:57

Teraz z perspektywy czasu bardzo dziękuję za wszystkie słowa. Bardzo mnie wzmocniły i uświadomiły, że nie jestem sama.
Nadal jestem z mężem, ale tylko ze względu na dzieci. Mało co staram się dla związku. On natomiast stara się bardzo. Nie wiem, czy go kocham, myślę, że nie. Cały czas myślę, że kiedyś od niego odejdę, kiedy dzieci podrosną. Na razie dla nich nie mogę tego zrobić.
Jestem zupełnie inną osobą, bardzo o siebie dbam. I KUSZĘ!!! I jego i innych mężczyzn i mam cholerną satysfakcję, że mogą sobie tylko popatrzeć a tak naprawdę wszystko zależy ode mnie. A ja od żadnego faceta niczego nie chcę, GARDZĘ nimi. Nauczyłam się dbać o swoje własne dobro i nie robię nic, jeśli nie widzę korzyści dla siebie. JEST MI Z TYM WSPANIALE.
Tak jak mi, drogie KOLEŻANKI poradziłyście wyrwałam się z domu. Zaczęłam spełniać swoje marzenia. Nie wiem co przyniesie czas, ale JA jestem zupełnie inną Joanną.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i mam nadzieję, że nikt nie jest w stanie zrobić mi krzywdy, mam nadzieję. Zobaczymy co przyniesie jutro. Może będzie jeszcze lepiej?
JoasiaA
 
Posty: 7
Dołączył(a): 20 lut 2008, o 21:51

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 130 gości

cron