zostawił mnie

Problemy z partnerami.

Postprzez jokasica » 22 lut 2008, o 18:03

Zobacze jak to bedzie u mnie. Jestem ciekawa,czy do mnie kiedys napisze chociazby z zyczeniami urodzinowymi. Nie ukrywam, ze byłoby mi miło. Co ma byc to bedzie, ja nie bede pisac pierwsza, nie chce zeby to zle odebrał.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 22 lut 2008, o 23:19

Cześc dziewczyny,
za dużo chyba nie napisze bo jestem osłabiona :( Sprawy w pracy, osobiste doprowadziły do tego że żołądek mi wysiadł i dziś się strasznie czuje. Już lepiej..i mam nadzieję że w weekend sobie odpoczne i nabiore sił...ale ...tak jakoś wszystko się nawarstwiło.
Nie wiem jak długo (mam nadzieje że już na zawsze) ale czuję że do mojego ex i tych spraw nie warto juz wracac, a nawet już nie chce. Nie ciągnie mnie, już nie tęsknie, tak naprawdę będąc z nim bym się męczyła. A teraz nawet każdy kontakt z nim by mnie męczył. To że sie ostatnio do niego odezwałam, moze to był bład, ale na szczęscie w tym smsie nie okazałam mu że nadal za nim tęsknie, że nadal coś czuje do niego. Cieszę się że nie okazałam mu mojej słabości do niego. Ciesze się że już się wyleczyłam z tego związku. Myśle że zasługuje na coś więcej niż to co z nim było. Gdybym z nim była musiałabym zrezygnowac z bardzo wielu rzeczy ktore lubie, kocham.
Moje związki (właściwie 3 ostatnie) bardzo mnie zmieniły. Nauczyły trzymac dystans do wielu spraw. Nauczyły utrzymywania takiej zdrowej relacji z drugą osobą. Nie narzucania się, danie swobody , wolności, nie osaczania. Mam nadzieję że przy kolejnej bliższej znajomości z facetem nadal będe potrafiła stosowac się do tych zasad. Mogłabym je nazwac: 'zasady współzycia spoleczego' ale to szerokie pojęcie.
Jokasico, co do miejsc które Ci się z nim kojarzą. Przede wszystkim nie wolno ich unikac, pójdziesz raz , drugi, trzeci i z każym razem te wspomnienia już nie będą tak bolec. Taki jest własnie proces leczenia i odzyskiwania równowagi.
Ladorado - Ty znasz Twoją sytuację lepiej a my jesteśmy tutaj by cie wesprzec w twoim działaniu. Mam nadzieję że wszystko się tak ułoży by dla Ciebie było jak najlepiej.
Napisał do mnie ktoś - mężczyzna, nie wiem co odpisac...czy jesli nie odpisze w ogóle czy to będzie oznaczało brak szacunku do niego?? czy to będzie błąd?? czy to zniechęci go do pisania do mnie? jak myslicie?
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 23 lut 2008, o 15:44

---------- 11:13 23.02.2008 ----------

Trudno powiedziec bo nie wiem jaka to sytuacja. Zalezy Ci na nim? To mu odpisz, ale jesli nie wiesz co odpisac to nie odpisuj, przeciez to jeszcze nie tragedia. Lepiej nie odpisac wcale, jesli mialoby to nie byc prawda. To nie znaczy od razu ze nie masz szacunku do tej osoby. Nie powinno go zniechecic do pisania, a nawet zachecić, podobno faceci lubią zdobywać. Chociaż coraz mniej mi w to uwierzyc patrzac "na dzisiejszych" facetów.

A co do Twojego ex...Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszcze, że Cie juz do niego nie ciągnie, ze sie pogodziłaś. Bo ja jakos nie umiem. Wszyscy mi mowią, ze z kazdym dniem i kazdym tygodniem bedzie coraz lepiej, a jest coraz gorzej. Ciagle wybucham płaczem, czuję ból w piersi :( Nie mam juz siły, dławie sie powietrzem.. Nie ma chyba minuty bym o nim nie myslala. Nie potrafie wygrac z uczuciami. NIe wiem jak ja długo to wytrzymam, jest coraz gorzej, popadam w coraz wieksza depresje. Kocham tego łobuza :( zrobiłabym dla niego wszystko, ale on po prostu zwyczajnie mnie nie chce i nie kocha. Nie chce mi sie zyc

Cosy szybko wracaj do normy :pocieszacz:

---------- 12:03 ----------

Moze on czeka az ja zrobie pierwszy krok? Oj zeby mnie czasem nie pokusiło znow zawalczyc. Gdybym do niego napsiała i usłyszałabym jego kolezenski ton to serducho by mi pekło. Dlatego nigdy nie napisze do niego. Wole umrzec z tęsknoty niż usłyszeć od niego poraz kolejny, ze mam dac sobie spokoj. To by mnie dobiło

To wszystko jest dla mnie tak strasznie ciezkie....Jestem tylko dumna z siebie, ze nie pisze i nie dzwonie do niego. Kiedys myslalam, ze nie wytrzymam 2 dni bez kontaktu z nim. A teraz juz nie kontaktujemy sie od 2 tygodni.

A moze ja to po prostu tak bolesnie przezywam bo to był moj pierwszy facet. Moze wcale go nie kocham tak jak mi sie wydaje? Podobno czesto bywa, ze dziewczyny idealizuja swojego pierwszego faceta, a po rozstaniu wciaz nie widza jego wad....

Pozostaje mi tylko nadzieja, że bol kiedys minie, albo chociaz bedzie do zniesienia...

---------- 14:44 ----------

[code]Dziewczyny - jesteście każda z Was niepowtarzalne, piękne, mądre, wrażliwe. Wartościowe. Musicie porzucić strach przed mówieniem nie. Nie nie zrobię tego, nie pozwolę na to, nie zgadzam się.
Bądźcie świadome własnej wartości, własnych wewnętrznych granic.
I naprawdę - wiele rzeczy będzie prostszych[quote]

Jeszcze troszeczke odnosnie wypowiedzi Pani Szafirowej :)
Byłam taka w zwiazku, czesto mowilam nie, nie zrobie tego, nie pozwole sobie na to, nie zgadzam sie. Zawsze wyrazalam swoje zdanie i nie bałam sie tego. Mowilam "nie", wtedy kiedy uznalam to za słuszne. Moj ex nazywał to moją "chorą ambicją" i powiedział, że własnie poprzez to zniecheciłam go do siebie. Byc moze mialam za silny charakter? Powiedział, że jestem "prze baba". Ale ja nie sadze, bym przesadzała, bo mówiłam "nie" kiedy naprawde mialam powod i nie załuję. Zostawił mnie. MOze powinnam byc bardziej miekka w zwiazku...Ale czy wtedy bylabym szczesliwa? Chyba nie. Czasem szłam na kompromisy, ale czesto po prostu sie nie dało.
Ostatnio edytowano 23 lut 2008, o 15:45 przez jokasica, łącznie edytowano 1 raz
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez mahika » 23 lut 2008, o 15:45

Aga, ale ja sobie uświadomiłam jak bardzo ponżałam sie przez te 1,5 mc od zdrady, ajk bardzo to ja przepraszałam za to że żyje, jak bardzo nadskakiwałam, jak bardzo chiałam to ratować...
I wkońcu jak bardzo nie potrafię przestać się poniżać...
Owszemm, dałam nam czas... ale przy okazji, robiłam tyle głupich rzeczy...
Co jha sobie zrobiłam....
Chyba zawaliłam sesje :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez cosy » 23 lut 2008, o 18:36

---------- 15:30 23.02.2008 ----------

Jokasico, ja też mam jeszcz czasem myśłi o tym co było między mną a nim. On mi napisał w tym smsie coś takiego: 'Z jego pamięcią to jest tak że pamięta tylko to czego by nie chiał pamiętac ' To było w konteksice tego że zapytałam czy pamięta ten czas jak uciekał przed obiektywem aparatu gdy moja siostra chciała nam zdjecie zrobic. Hmm..pomyslałabym że tego własnie nie chce pamietac..bo to było troche wbrew jego woli, ale chyba jednak nie. To co mi napisał..nie wiem do czego odnieśc, czy do wszystkich przykrych rzeczy które go spokały?? czy tylko do spraw związanych ze mną?? nie wiem i ne drązyłam. Ale od tamtego momentu ja zaczęłam więcje mysle o tym czego własnie nie chce pamiętac. Czyli te wszytskie przykre sprawy i zdarzenia które mnie z nim spotkały..wtedy gdy pracowałam z nim, potrafił byc czasami naprawde wredny, to jak mi powiedzial ze nie chce miec ze mną juz kontaktu, to ze mówił ze to jego ex przeze mnie wiecej cierpiala gdy ja tam pracowałam (swoją drogą nieźłe mu naopowiadała po tym jak odeszłam z tamtej pracy), to ze kiedys, fakt zaliłam sie jemu bo sie pokłóciłam z mamą, ale On powiedział ze Ona jest pojebana. Byłam zła na mame ale to jak On ja określił przeszło wszelkie granice. widzisz Jokasico, ja też często stawiałam na swoim. I..zaraz dokończe.

---------- 17:36 ----------

No to dokończe tą moją mysle (bo wczesniej siostra przyszła i nie mogłam pisac).
O czym to ja pisąlam? Aha..o stawianiu na swoim. uważam że bardzo dobzre że miałaś swoje zdania. A to ze czasme się jemu one nie podobaly..no cóż. Mógł to albo zaakceptowac, albo..wypominac że to przez takie zachowanie zniszczyłaś wasz związek. Ale takie jego stanowsko w sprawie jest nie fair wobec Ciebie. Mysle że nie powinnaś sie obwiniac, i nie bierz sobie do serca to co On mówił. Zawsze łatwo jest zgonic na kogoś, ale przeciez nie o to chodzi. Byc może poprostu do siebie nie pasowaliście??
No i wiem jak sie teraz czujesz, kazdy Ci mówi ze będzie lepiej..ale to jeszcze chyba nie ten czas. Z resztą duzo zalezy od ciebie, od twojej postawy. jeżeli będziesz chciała o nim zapomniec to Ci się to uda (ja posatnowiłam że o nim zapomne..dopiero ponad rok po rozstaniu :().
Mój były też był moim pierwszym facetem. Przed tym jak go spotkałam, miałam marzenie i postanowienie że wytrwam w czystosci do ślubu, i tak sobie marzyłam, że chcę oddac sie tylko jednemu facetowi w życiu - mojemu męzowi. Bardzo mi na tym zależało. Gdy mojego ex poznałam, na poczatku nadal sie tego postanowienia trzymałam. Ale on już był doswiadczony w tych sprawach, bardzo pragnąl tej bliskości miedzy nami i..po jakimś czasie mu uległam. Wszak, wtedy własnie wierzyłam że to jest ten jedyny którego szukałam. Jak sie rozstaliśmy nie mogłam się pogodzic z tym, że ten mój jedyny nie jest już ze mną. Byc moze własnie dlatego tak długo o niego walczyłam. Bo wierzyłam że On i ja to przeznaczenie.
Dziś jest już inaczej. Pogodziłam sie z tym że już z nim nie jestem i prawdopodobnie nie będe. Chce pamietac tylko o tych dobrych wydarzeniach a przykre puścic w niepamięc. Nie warto kumulowac w sobie tych złych wspomnień bo one zżerają nas od środka.
Nie wiem jak Ci pomóc Jokasico, bo widze że cierpisz. Ale nie pogrązaj sie i nie pisz do niego. nie błagaj o miłośc. A jesli Ty i On jesteście sobie przeznaczeni to sprawy tak sie potoczą że znowu kiedyś sie spotkacie.
A teraz staraj się nie mylec o nim, czyms sie zajmij, rób to co sprawiało ci zawsze radosc. Albo..popłacz sobie, wypłacz się, wyzal komuś, to też pomaga.
Ten proces odkochiwania się trwa długo...ale w twojej (i w mojej ) sytuacji nie ma innego wyjscia. Staraj się pamiętac tylko te dobre chwile i ciesz się ze takie były w twoim życiu (bo niektórzy i takich wspomnień nie mają - np. wspólnych wyjazdów podczas których byliście szczęśliwi).

Trzyma jsie Kochana i jak chcesz sie wyzalic to mozesz tutaj. Tak jak bede potrafiła bede Cie wspierac.
ps. Zobaczysz, jeszcze poczujemy sie w zyciu szczęsliwe :)
ps2 Temu co mi napisał - nie odpisałam. W sumie nie było tam zadnego pytania, wiec nie bede odpisywac. On bedzie chciał sie ze mna spotkac, wiec pewnie po powrocie z podrózy sie jeszcze do mnei odezwie. Ten ktoś to taki mój tajemniczy nieznajomy, jest gdzies tam w tle mojego życia już od ok. roku. Ale dopiero od niedawna zaczełam sie nim interesowac, jako kimś wiecej niż tylko kolegą. Ale nie chce zapeszac, wiec nie bede gdybac. Pozdrowionka
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 25 lut 2008, o 20:06

Mój były też był moim pierwszym facetem. Przed tym jak go spotkałam, miałam marzenie i postanowienie że wytrwam w czystosci do ślubu, i tak sobie marzyłam, że chcę oddac sie tylko jednemu facetowi w życiu - mojemu męzowi. Bardzo mi na tym zależało. Gdy mojego ex poznałam, na poczatku nadal sie tego postanowienia trzymałam. Ale on już był doswiadczony w tych sprawach, bardzo pragnąl tej bliskości miedzy nami i..po jakimś czasie mu uległam. Wszak, wtedy własnie wierzyłam że to jest ten jedyny którego szukałam. Jak sie rozstaliśmy nie mogłam się pogodzic z tym, że ten mój jedyny nie jest już ze mną. Byc moze własnie dlatego tak długo o niego walczyłam. Bo wierzyłam że On i ja to przeznaczenie.


Jak bym siebie słyszała jeszcze 3 miesiące temu. MIałam dokładnie tak samo, chciałam oddac cnote temu jedynemu i byc z nim do konca zycia. On o tym wiedział...Zjawił sie w moim zyciu tak nagle, narobił w nim bałagnu i odszedł. A ja głupia naiwna wierzyłam,że istnieje taka miłość, ktora nigdy sie nie konczy, ze bedziemy ze sobą do konca zycia. Naprawdę wierzyłam, że on bedzie ze mną na zawsze! Cnota była dla mnie taka wazna...Czuje sie z tym dziwnie, bardzo...i chyba z tym mi jest najgorzej. Załuje, ze z nim... :( Bo mnie to najbardziej boli. Takie plany mielismy a tu nagle jeb i koniec i nie ma nic. Juz nie bede nigdy ta sama dziewczyna co 2 lata temu. To wszystko okropnie mnie zmieniło. Teraz juz wiem, ze nie mozna tak szybko zaufac drugiej osobie.. A juz na pewno wiara w milosc mi zbrzydła. Przynajmniej juz nigdy nie bede taka nawina. :evil:

A co do smsa Twojego byłego to sama nie wiem o co mu mogło chodzic, tajemnicze to jakies, ale dobrze ze nie drazyłas dalej tego tematu. Ja sie mojego ex nigdy nie zapytam o te sprawy, nigdy do niego sie nie odezwe. Skoro on umial mnie zostawic to i ja bede umiala urwac kontakt. Nikt nikt nikt nikt nie bedzie grał na uczuciach.NIKT! 8)

Fajnie, ze sie kims zainteresowałas, być moze coś z tego wyniknie ;) Daj czasem znac jak tam :)
Ja w sumie tez kogos poznałam...dzwonil do mnie 2 razy i chciał sie umowic ale mu odmowilam. Pewnie już nie zadzwoni.Nie mam humoru na randki.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 25 lut 2008, o 23:17

No to widze że mamy duzo wspólnego :)
Piszesz że też się ktoś pojawił..fajnie :) Ale Jokasico, nic na siłe. Pamiętasz?? Wtedy co nie wiedziałam co odpisac temu nowemu...myslałam że tym sobie ' zaszkodze' ale i tak sie po tym odezwał z pytaniem co u mnie :) Tak więc jesli nie masz ochoty nie zmuszaj się do spotkania, ale z drugiej strony pozwól sie adorowac. /Jesli jemu zależy to spróbuje też drugi raz/
Przynajmniej ja tak mam. Ostatnimi czasy nie mam ochoty na 'cos nowego' bo czuje że nie będe potrafiła odwazjemnic uczuc. poprostu nie bede miała ochoty się starac, dlatego wolę sie nie deklarowac, ale z drugiej strony pozwalam i daje tym samym szanse na to by ten ktoś mnie zdobywał :)
Dziś widzialam auto mojego ex, na terenie firmy (mojej byłej a jego obecnej). Ruszyło mnie to / w końcu duzo czasu spędziliśmy na przejażdzkach tym autem :) - a rejestracje nadal pamiętam, heh, kiedyś, powiedziałam mu żeby sprzedał to auto bo wtedy ułatwi jednej osobie życie - ale nie zakumał o co mi chodziło ;( / .Nom. Tak wiec zawsze jak widze to autko, to mnie rusza. Ale dziś tylko to, nic więcej. O odezwaniu się do niego nie ma mowy.
Pojechałam do sklepu, spotkałam tam jego ex (ale nie tą długoletnią tylko tą małolate - był taki epizod w jego życiu, moze skojarzysz z moich zapisków wcześniejszych). Wiem że nie powinno oceniac się człowieka po wyglądzie i głosie...ale jak ją zobaczyłam z bliska (chyba pierwszy raz) i usłyszałam jej głos - taki jeszcze ten głosik młodej dziewczynki, nastolatki. Pomyslałam, że żal mi D. że zakochał się w takiej małolacie...przecież to jeszcze dziecko. Choc nie powiem, za kazdym razem jak ją gdzies widzę (rzadko ale jednak) to mi ciśnienie podnosi, sama jej obecnośc..w końcu jak by nie było to Ona zajęła moje miejsce po rozstaniu, i to bardzo szybko je zajęla. Ona też wie że ja to ja i tak się dziwnie na mnie patrzyła, ale co tam , ja twardo udałam że jej nie kojarze. Grr..
Ogólnie to się ciesze bo staram się jakos sobie codziennie popołudnie zaplanowac tak by miec co robic, by nie miec tak duzo czasu na myslenie. Jutro np. umówiłam sie z koleżanka i jedziemy do fryzjera, zmienic troszkę image :) Trzeba się trochę dowartościowac :)

To tyle, jak na razie. Tez się czasem odezwij! :)

A co do zachowania czystości...
Ja tez nie jestem tą samą osobą którą byłam przed dwoma laty..., też mi jest trudniej zaufac...
Kiedys gdy z moim ex rozmawiałam, to była już spokojna rozmowa, bez wzajemnych wyrzutów...Powiedziałam mu wtedy..że nie wszystko potoczyło się zgdonie z moimi wewnętrznymi zasadami...ale stalo się i będę starała sie dalej tak życ, bym była z tym szczęśliwa.. I Ty się też tak staraj życ Jokasico. Nie ma teraz co żałowac. Bo takie myślenie to dodatkowy cięzar dla Ciebie. A i tak już dosyc wycierpiałas. Stało się. A czasu nie cofnięmy. Trzeba się nauczyc z tym życ. A przede wszystkim zaakceptowac siebie takimi jakimi teraz jesteśmy :) A i tak jesteśmy THE BEST!

Ps. Nigdy się jemu nie przyznałam jak bardzo mnie boli to że nie jestem już z facetem któremu oddałam to co miałam najcenniejsze. Byc może gdyby to wiedział to zdałby sobie sprawę że ja też cierpiałam. I że w życiu wcale tak łatwo nie mam. Ale co by to dało, gdyby się dowiedział jak ja to wszystko przeżywam?? Chyba niczego już to nie zmieni.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 26 lut 2008, o 14:50

---------- 13:41 26.02.2008 ----------

Hey Cosy :cmok:

Moiwsz, ze jakas dziewczyna szybko zajęła Twoje miescje po waszym rozstaniu. To pewnie miało byc "lekarstwo" dla Twojego ex. Faceci czesto po rozstaniu, szukają pocieszenia u innej, aby zapomniec. Moje miejsce tez predko zajęła inna. Tylko, ze moj były nie chce sie do tego przyznac. Ja wiem swoje, głupia i naiwna nie jestem. Juz nie :)

Wsponialas, ze widzialas jego autko i ze wspomnienia wrociły. Tez wiem co to znaczy. Z moim byłym czesto podrozowalismy jego autkiem Słowacja, Czechy, zakopane itp. Ciesze, sie ze on mieszka daleko i nie widze jego auta gdzies przypadkiem. Rozpłakałabym sie na mijescu. W sylwestra widzialam jak stało jego auto przed dyskoteka, serce mi pekało gdy widzialam jak on i ona do niego wsiadali...Siedziała na moim miejscu głupia motyka :( Przepraszam za wyrazenia, ale wciaz czuje złość gdy o tym pomysle!!! :nerwus: I wiesz co cosy? Jak go kiedys przypadkiem spotkam to nawet nie spojrze na niego, tak samo jak on na mnie nie patrzyl w sylwestra bo był zajety nową panna. Ja go tez potraktuje jak powietrze, nie chce miec z nim nic wspolnego. Czuje straszna niechec do niego...Nie chce go znac i widziec. Nawet głupiego "czesc" mu nie powiem. Ponizyl mnie w sylwestra i tego mu nie wybacze.

---------- 13:50 ----------

Cieszę sie, ze dawna naiwna jokasica zniknela....

Szkoda, ze nam z nimi nie wyszło...Mimo wszystko dalej cos do nich czujemy...Ale widocznie tak miało byc. Mam nadzieje, ze kiedys spotka nas wileka miłośc i zapomnimy o tamtych...a wspomnienia ani troszke juz nie beda bolec.

Nic nie dzieje sie przypadkiem :)
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 26 lut 2008, o 23:08

---------- 20:06 26.02.2008 ----------

Hey,

On - miesiąc , dwa po tych wszystkich wydarzeniach przyznał mi sie do tego ze brakuje mu kogoś bliskiego ale to nie moge byc ja. Bo mi nie mógł wtedy czegoś wybaczyc. No i tak napatoczyła sie taka malolata (ktora rok wczesniej przyczynila sie do rozpadu jego 5 letniego związku). No i tak sie wozili jakis czas. Też mnie trzęsło jak ich widzialam. Po jakims czasie rozeszli sie , potem znowu sie spotykali. A teraz to nawet nie wiem, i w sumie nie interesuje mnie to. Bolało mnie tylko to. że kiedys napisał mi że ją kocha. Ale mnie wtedy to zabolało, uffff.
Tak naprawdę On nigdy nie powiedział ze mnie kocha. tamtej powiedział, tej długoletniej też mówił a mnie nie :( Mnie sie tylko pytał czym tak naprawde jest miłośc?? No i też ciekawi mnie to że skoro mnie nie kochał to dlaczego tak długo się wypierał i wykręcał (ok. 8 miechów) od tego by mi powiedziec że mnie NIE KOCHA. Za kazdym razem jak powracałam do tematu 'naszego' mówił że uczucia między nami nie mają znaczenia. Że ważny jest zdrowy rozsądek.. mnie taka odpowiedź nie satysfakcjonowala więc co jakiś czas nawracałam do tematu ( tymbardziej że cały czas czułam że go kocham i chcę z nim byc).Nawracałam, nawracałam az doprowadziłam do tego że odpowiedział mi w końcu na to pytanie. Wręcz wykrzyczał: NIE KOCHAM CIE, IDŹ Ż BOGIEM!! - chyba mu wtedy ciśnienie podniosłam, bo po tym wybiegł z biura (bo to było w pracy). Żałuje trochę że już wtedy nie zwinęłam manatek. Tak by było lepiej..i jeszcze szybciej bym odzyskała równowagę.

Dobrze ujął to mój kolega / też jest po rozstaniu /: 'najgorsza jest stagnacja i rozmyslanie o tym, co bylo, czego nie ma, a co moglo byc...'
I w sumie takie rozmyślanie już rzadziej mi się zdarza. Ale zdarzało sie często i była to długa i wyboista droga do tego by nauczyc się życ tak by emocje przestały brac góre.. Tobie myśle że mniej czasu zajmie odzyskanie równowagi bo już się za to bierzesz :oklaski: .

Doskonale Cię rozumiem. To co teraz czujesz i jak się czujesz. No i nazywaj sobie ich jak chcesz. Wyrzucaj to z siebie!! I niedługo będzie tak jak piszesz: 'wspomnienia ani troszke juz nie beda bolec'

Pozdrowionka. :buziaki:

Ps. Odezwał się ten Twój tajemniczy znajomy?? Bo mój milczy, ale jakoś i tak nie mam ochoty sama się odezwac. Jesli On sie odezwie to ok, a jesli nie. To trudno.

---------- 22:08 ----------

Ten nowy sie odezwał. Rozmawia się bardzo fajnie. Zapytał też kiedy go zapraszam na kawke..(tą co juz kiedys była mowa) a ja...nie potrafie mu wskazac konkretnego terminu. I niby nie chce go stracic i kontaktu z nim, ale jest we mnie jakas taka blokada. Największa trudnośc sprawia mi wskazanie konkretnego dnia. Pytanie 'czy wtedy i wtedy Ci pasuje ??' Nie chce mi przejsc przez gardło, nawet przez gadugadu. Bo wtedy mysle ze za bardzo ułatwie mu zadanie w zdobywaniu mnie i ze sie podam jakoby na tacy.
Pod koniec marca..planuje urlop..a to ze On duzo jeździ po Polsce to zaproponował mi bym sie z nim zabrała na jeden z wyjazdów to mi pokaze pare miejsc. To było z 3 tyg temu. Ja tym troszke zyje..bo innych planów na wyjazd nie mam i chciałabym skorzystac z jego propozycji. Po za tym napewno nie bede sie z nim nudziła / tak mysle/.Ale jesli ja tak bede podchodzic do tematu spotkania jak podchodze teraz to pewnie z wyjazdu nici, bo przeciez dobrze by bylo sie troche poznac nim wspólnie gdzies wyjedziemy. W ogóle tak mi sie odmieniło /ta blokada/ po tym jak 2 razy mi nie odpisał na smsa i co wtedy sobie postanowiłam ze sie do niego pierwsza nie odezwe. Ehh, sama sobie kłody pod nogi podrzucam...
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Szafirowa » 26 lut 2008, o 23:17

Cosy jeśli kawa to za dużo na Twoje możliwości emocjonalne (mam na myśli równowagę wewnętrzną) to co dopiero wspólny wyjazd ?
To przynajmniej jeden caaaaały długi dzień spędzony z nim ... jeśli nie kilka.
Jesteś gotowa na to ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez jokasica » 27 lut 2008, o 19:49

Dziewczyny :(

Jak wam mówiłam, nie mialam długo kontaktu z moim byłym, ten brak kontaktu sprawił, że zaczynałam dochodzić do siebie po tym jak mnie zostawił, nauczyłam sie z tym zyc....powoli sie zbierałam po tym wszystkim, dochodzilam do siebie. Dzis mam urodziny i wiecie co? Ktos puka do drzwi, otwieram i patrze a tu moj ex z kwiatami i prezentem!!Siedział u mnie 3 godziny, znow drazyl ten trudy temat...Wyć mi sie chce!! Płakac!! Byłam juz taka silna a on nagle sie zjawia! I pojechał. a ja znow to wszystko przezywam od nowa, 2 razy mocniej! znow musze od poczatku do siebie dochcodzic! Dziewczyny zyc mi sie nie chce, wyję jak pies, ja nie dam rady, ciezko mi! Dlaczego on to zrobil, przeciez mnie to boli, co mi z tych kwiatów? Gest? Moze to milo z jego strony ale dla mnie to kurewsko trudne i ciezkie. ZLE MI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :cry: :cry: :cry:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Megie » 27 lut 2008, o 19:53

Widocznie jeszcze bylo za wczesnie zeby sie z Nim spotkac i przejsc obok tego bez emocji..
Jeszcze trzeba wiecej czasu.. :pocieszacz:

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :kwiatek2:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez cosy » 27 lut 2008, o 21:43

Jokasico, przede wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :) :kwiatek2:
Hmm...to miło z jego strony...,choc wiem jak się teraz czujesz..tak długo nie miałaś kontaktu z nim i cieszyłas sie na kazdy mijający dzień radzenia sobie bez niego, a tu masz...wszystko sie zawaliło. hmm...nie wszystko..Jokasico, takich sytuacji (ze go gdzies tam spotkasz w najmniej spodziewanym momencie) będzie jeszcze wiele. I trzeba sie z nimi zmierzyc. Ale nie łam się. Potraktuj ten jego gest...jako gest. Jako coś miłego. Gydby się nie odezwał to pewnie też byś miała mu za złe że nie pamiętał czy cosik takiego. Prawda?
Głowa do góry.

Odpowiadając Tobie Szafirowa...to ja sama nie wiem w czym jest problem, bo jeszcze tego tak do końca nie rozgryzłam. Czasami sobie myśle że chciałabym spotkac kogos takiego który mnie weźme za ręke i poprowadzi przez życie, tak bym czuła się bezpiecznie. Ale tak się chyba nie da?

Kiedys byłam inną osobą, nie bałam się zagadywac do facetów, podrywac, flirtowac i takie tam. A teraz - tak jakbym się zamknęła w sobie, stałam sie bardzo tajemnicza, bardziej niedostępna.
A mówiąc konkretnie o tym chłopaku.
Po pierwsze: On jest romantykiem, a ja to lubie (i chyba każda dziewczyna) i wiem że jak tak dalej pójdzie to sie w nim zakocham..o ile już to się nie stało.
Po drugie: On często zagaduje, prawi komplementy i takie tam, tylko że nie wiem czy to własnie oznacza że chce mnie poderwac czy to taki sposób jego bycia.
Po trzecie: Mogłabym się zaangażowac wiedząc że jemu właśnie chodzi o bliższą więź niz tylko koleżeństwo a trudno to wyczuc bo niedanwo przedłużył umowę w pracy w ktorej często wyjeżdza, lubi tą prace, lubi te wyjazdy...ale sam ostatnio stwierdził ze to jednak jest praca dla singielka. Po czwarte: jeżeli się zaangażuje to pewnie trudno mi będzie znieśc te ciągłe rozłąki. Więc zastanawiam się czy niezaprzestac znajomosci na etapie smsowo-gadugadowym.
Minusem jest to że nie rozmawiamy o nas, o tym jak wygladąło nasze życie w przeszłosci, o tym czego od siebie oczekujemy itp. Może jeszcze na to za wczesnie?
On nie wie o sprawie D. A ta sprawa rzutuje na to w jaki sposób się teraz zachowuje. Ja wiem o jego przeszłosci tylko tyle że był z dziewczyną 4 lata, rozstali sie, ona poznała kogos i po 5 mies. sie zaręczyła./ jego zdziwiło to ze tak szybko/ Kiedys mi tylko tym wspomniał ale wtedy jeszcze to były luźne, niezobowiazujące rozmowy (przynajmniej z mojej strony).
Ja juz sama nie wiem co robic i czy coś zrobic. To jest mniej więcej tak: Chciałabym ale się boje.
Nawet jesli się zdecyduję na tą kawe, np. w najbl. sobote (bo wiem ze wtedy bedzie w domu) to napisac do niego (złamac zasadę - nie odezwe sie do niego pierwsza), czy czekac aż łaskawie zapyta się jeszcze raz?? Co myslicie?
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Szafirowa » 27 lut 2008, o 22:53

Cosy, Jokasica, zajrzałam tylko na chwilkę.
Nosem się podpieram, mam wielki problem ze zdrowiem Natalki.
Jutro napiszę Wam kilka słów, postaram się odpowiedzieć na zadane pytania i dodać otuchy.

Bardzo mocno przytulam.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez echo » 28 lut 2008, o 01:03

---------- 00:02 28.02.2008 ----------

jocasica, serdeczności urodzinowe :kwiatek2:
będzie dobrze, ale nie wolno sobie pozwalać na drążenie tematów, bo widzisz jaki masz efekt. Boli. I będzie jeśli pozwolisz na to.
Wiem , że tez trudno było go Ci wyrzucić z domu, ale niech ta dzisiejsza leckja będzie dobrą nauką.
Jestem pewna , że wkrótce sobie poradzisz, tylko trzymaj się zasad. ten związek to toksyka dla Ciebie, i wielkie zauroczenie, ale fatalne zauroczenie. Więc za jakiś czas pewnie podziękujesz losowi za to rozstanie.
I na pewno spotkasz jeszcze kogos fajnego. I tego Ci życzę na urodzinki ;)

---------- 00:03 ----------

i małej Natalce oczywiście dużo zdrówka :serce2:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 287 gości

cron