ona, przyglądam się tematowi i regularnie czytam Twój wątek - i rzeczywiście rzuciło mi się w oczy, jak wielkie i silne emocje widać w Twoich słowach, kiedy piszesz o swoim uczuciu do faceta - i jaki brak emocji w słowach, którymi opisujesz kontakt z córka. Wielki dysonans, ogromna przepaść.
Moim zdaniem ewidentnie gdzieś jest problem w budowaniu bliskiej relacji z córką. Namawiam gorąco na terapię, bo to, co fundujesz teraz dziecku, zostanie w nim na zawsze.
(gotowało się we mnie, kiedy czytałam, jak pozwalałaś na przemoc obcego faceta wobec Twojej córki, kiedy nie reagowałaś na to, co jej robił, kiedy mała nie miała w Tobie obrońcy, nie mogła liczyć Twoje stanowcze: NIE! NIE POZWALAM!, kiedy MUSIAŁA ŻEBRAĆ o to, by z Wami został!!! nie wyobrażalne to dla mnie jako dla matki, ale przede wszystkim jako dla człowieka, który czyta o przemocy wobec małego bezbronnego dziecka i o tym, że obok teggo dziecka jest obecna matka, która na to NIE REAGUJE)