czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Problemy z partnerami.

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez KATKA » 16 lis 2012, o 10:44

Abss nie kazdy musi każdego akceptowac....
ja kolesia nie bronie...ale miał jaja bo odszedł...i dlatego dałabym m już spokój....nie nagabuje jej...nie okłamuje...nie sciemnia...i nie utrzymuje dalej tego stan, w któym byli...jakie błedy zrobił...wiećej juz ich widocznie popełniać nie chce bo odszedł wiec nie am co rozkałdac na czynniki pierwsze zla drzemiącego w tym facecie...
nie wyszło...nie dobrali się...nie znamy też rec=lacji drugiej strony... :bezradny:
dla mnie fakt pozostaje jeden mamy tu bardzo :ponizaną" przez sama siebie kobiete...i to nie przez faceta tylko powtórze samą siebie...to nie on ja źle traktował tylko ona ....bo na to pozwalalła...to samo tyczy sie dziecka...
ja tu nawet nie widzę jej ofiary...raczej jako osobę "uzależnioną: od uczucia :( wszystko inne sie nie liczy...
kazdy cierpi po rozstaniu...tym bardziej jeśli nadal sie kocha...ale do cholery facet nie zrobił tego nagle bez powodu...od początku dawała znaki, ze to nie to... :bezradny:
wiem, że łatwo sie mówi...ale sama przetrwałam dwa powazne rozstania...jedno z podobnym w pewnym sensie facetem...wiec mogę powiedzieć, ze rozumiem...
ale nie rozumiem bo ja miałam dwadziescia pare lat...6 lat zwiazku...nie miałam córki...nie miałam też samodzielnosci...
boleć bedzie...ale jak długo i jak mocno w sporym stopniu zalezy od nas jednak...


musisz sobie uswiadomić, że nawet jak bedziesz to tak przeżywac...i nadal kochac...i teśknic...to to i tak nic ie zmieni bo on i tak nie wróci bo nie chce...i nie ważne juz jest dlaczego...dla niego po prostu sie skończyło i już...
ja nie uważam,z ę on był tyranem...mysle, zże był nieszczesliwy...z Tobą byc może z samym soba
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 10:50

Katka,

czyli mial racje mowiac, ze to ja jestem problemem.
To okropne, czy ktokolwiek bylby ze mna szczesliwy? Czemu jestem taka beznadziejna? Dlaczego zatem po roku mieszkania razem zareczyl sie ze mna skoro go unieszczesliwialam?
Co zrobic,zeby to zmienic?
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez KATKA » 16 lis 2012, o 11:08

bo sama sprawisz, ze jesteś beznadziejna...że tak sie czujesz...pozwalasz sobie na coś na co nie powinnyśmy sobie nigdy pozwalać...
wybacz ale nie mozna szanowac ludzi, kórzy sami sie nie szanuja...mało jest ludzi tak wytrzymałych zeby dac sobie radę z tka osobą obok...prędzej wytrzyma ktoś kto bedzie to wykorzystywał bo lubi ponizać i czuć wyższość...
ale co zmienic?
wziąć siew garść wreszcie...zadbać o siebie...zacząc terapie i dowiedzieć sie gdzie podziała sie Towja pozytywna samoocena...gdzie są Twoje dobre cechy i jak o nie zadbać...
to,z ę ktoś sie zareczył to nic nie znaczy...ludzie sie pobierają a nie sa ze soba szczęsliwi...dlaczego? nie wiem...sama byłam kilka ostatnich lat w zwiazku gdzie nie kochałam...tylko bałam sie samotnosci...i jak odeszłam też był żal...ale zrobiło to dobrze i mnie i mojemu partnerowi, który też już jest szczęśliwy z kimś innym...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 11:21

zareczyny=nic nie znacza
to po co w ogole podejmowac takie kroki?
nie rozumiem juz tego swiata.
niczego juz chyba nie jestem w stanie pojac.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przestac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 16 lis 2012, o 11:39

Abss nie kazdy musi każdego akceptowac....


Katka, ja to rozumiem...

chodzilo mi o to, ze Ona32 wydaje sie wymagac od siebie bezwarunkowej milosci (piszac 'Ksiezycowa, czy bycie z kims to tylko stawianie warunkow?: Jak nie pokochasz mojego kota to ja wybieram jego?
Przeciez wlasnie milosc to tez akceptowanie kogos takim jakim jest.') - a jednoczesnie uwaza, ze sama na milosc musi zasluzyc, musi ja sobie wyblagac, wyszarpac, za kazda cene, dajac z siebie wszystko a nie wymagajac niczego...

to jakas schizofrenia jest :/
-----------------------------


Ona32 -
wydajesz sie strasznie krecic w kolko.

caly czas powtarzasz, co ja zrobilam, cos musi byc ze mna nie tak.

w ogole sie nie ustosunkowalas do tego, co WSZYSCY Ci pisza, ze to z nim cos bylo nie tak - a jedyne, co Ty musisz (MUSISZ, pisze to z premedytacja) , to wybrac lepiej nastepnym razem i dbac o siebie i swoja corke.

tak szczerze, to zastanawiam sie czy nie jestes trollem, bo tak naprawde nie czuje zadnego dialogu tutaj...tylko Twoje powtarzanie tego samego w kolko, i tak naprawde brak wchodzenia w jakakolwiek glebsza dyskusje...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 11:52

Abbssinht,

i co ja moge tobie na to odpisac.
nikt na czole nie ma napisane, ze jest "dobrym lub nieodpowiednim modelem do zwiazku".
Kiedys na samym poczatku (wrzesien 2011) mielismy sprzeczke. Odzywal sie do mni wtedye niewlasciwie i ostatecznie wyszedl z dom. Prosze zobacz co wowczas napisalam ja a co odpisal on, wyciagnelam maila z archiwum, chociaz niewiele ich zostalo (wowczas kwestia finansowa):


":/
nie chce szukac wytlumaczen ale mysle tak o tym co mowilas
masz absolutna racje, nie moge w chwili zlosci wychodzic z domu:(
nie moge serwowac Ci takiej hustawki nastroju.

jednak moje zachowanie nie jest przypadkowe.

Iza nie chce zeby to zabrzmialo glupio. ale ponad 3 lata zylem w toksywcznym zwiazku w ktorym kazda klutnia konczyla sie tym ze sylwia wyrzucala mnie na kilka dni z domu, zamykala drzwi i zabronila lokatorom mnie wpuszczac. nie raz musialem spac u matki, po kolegach, kiedys to nawet przyplacilem oblaniem ostatniej szansy na projekt z budownictwa co zaowocowalo moim koncem kariery na uczelni.
przeprowadzka do Ciebie byla ogromna decyzja, raz ze mialem w sobie traumy z tym zwiazane, dwa baaardzo chcialem z Toba mieszkac.

wiem tez ze gandim nie jestem, rzucam czasem miesem i powiem Ci ze "pi....lisz" jest tak bo jestem fiut. przepraszam |Ciebie. zgadzam sie tez calkowicie ze takie akcje nie mga meic miejsca przy Amelce.

ale jest tez jedna bardzo wazna sprawa, ze w naszych relacjach jestem poprstu motywowany uczuciem i szacunkiem, nigdy nie mowilem ze nei mam wad, i wiem z eusze sie sporo ustrugac zeby dopasowac sie do wspolnego zycia z Toba i Amelka, ale wiem ze caly czas bylem i jestem pewien tego na co sie decyduje wprowadzajac sie do Ciebie, za stary jestem na zabawy i zmeczony jestem girkami. Kocham Ciebie chce byc z Toba i Amelka. Chce z wami mieszkac.
08.09.2011
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 16 lis 2012, o 12:07

mielismy sprzeczke. Odzywal sie do mni wtedye niewlasciwie i ostatecznie wyszedl z dom


i w tym momencie nie powinno nastapic nic potem, Twoja odpowiedz na ten email powinna byc 'jesli sie kogos kocha, nie odnosi do niego bez szacunku. NIe wracaj juz'.

i na tym powinien sie ten zwiazek skonczyc.

i nie masz racji piszac, ze nikt nie ma na czole napisane.
kazdy ma, tylko my udajemy, ze nie umiemy czytac.

Osoba normalna, ktora nie chce zwiazku za wszelka cene, rozpoznalaby od razu, ze ten gosc nie jest nic wart.

niemniej jednak - znowu krecisz sie w kolko. Znowu opowiadasz o jakiejs zlej rzeczy, nie wyciagajac wnioskow.

chodzilo mi o to, ze Ona32 wydaje sie wymagac od siebie bezwarunkowej milosci (piszac 'Ksiezycowa, czy bycie z kims to tylko stawianie warunkow?: Jak nie pokochasz mojego kota to ja wybieram jego?
Przeciez wlasnie milosc to tez akceptowanie kogos takim jakim jest.') - a jednoczesnie uwaza, ze sama na milosc musi zasluzyc, musi ja sobie wyblagac, wyszarpac, za kazda cene, dajac z siebie wszystko a nie wymagajac niczego...


ustosunkujesz sie jakos do tego?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 12:13

Abbssinht,

ja wowcza odpisalam mu text, ktory zamieszczam ponizej, wtedy wydawalo mi sie, ze jasno okreslam, na czym mi zalezy i wierzylam w to co wlasnie pisal:

na poczatku naszej znajomosci, powiedzialam Ci, ze jestem po przejsciach, ze mam Amelke. Dawalam Ci do zrozumienia, ze nie jest latwa sprawa dla mnie otworzyc sie na kogos nowego, szczegolnie po tym, jak bylam traktowana. Naturalna rzecza u kazdego czlowieka jest, ze buduje po traumatycznych przezyciach pewna bariere (ograniczone zaufanie,podejrzliwosc,brak otwartosci i checi na rozmowe o tym, co siedzi w srodku - to rozwija sie dopiero z czasem, jesli spostrzeze sie, ze dana osoba jest dla nas wazna i mozna z nia cos stworzyc, i nie jest to wcale zwiazane z checia aby kolejny parnter odpokutowal za winy poprzedniego. Nic nie dzieje sie z dnia na dzien. Tak, zakochalam sie w Tobie i tak jestem osoba, ktora chce grac w otwarte karty. Od poczatku mowilam ci, ze sprawy finansowe sa dla mnie nieprzyjemne, nie lubie sie o cos upominac,udowadniac czegos, chcialabym, zeby koszty byly procesem naturalnym. Informowalam cie, ze nie jest mi lekko, bo mam na utrzymaniu corke,splacam kredyt mieszkaniowy, oplacam co miesiac adwokata, ale jednoczensie nigdy nie prosilam ciebie o kupno czegokolwiek, o to bys mi cos fundowal, zabieral mnie na kolacje, drinki,kupowal mi prezenty, co wiele kobiet czyni i uwaza to za cos normalnego. Nie mniej jednak uwazam, ze kobieta czuje sie bezpieczniej, jesli wie, ze mezczyzna poczuwa sie do wsparcia takze w tym zakresie.Mialam pewne obawy, sam wiesz, ze nie znajac kogos dobrze, mozna takie posiadac. Przeszlam bardzo duzo, cierpialam, bylam wrakiem kobiety i obiecalam sobie, a wlasciwie zyczylam,aby nigdy w moim zyciu nie musiala przezywac tego ponownie. Nie lubie klotni (bo krzyk,podniesiony glos,inwektywy,przerywniki w postaci wulgaryzmow to dla mnie klotnia) - z tego nigdy nie ma nic dobrego, boje sie tego, nie chce tak. Tlumaczenie, ze mowie tak, bo jestem cyt. "fiut" nie przemawia do mnie. Jestesmy dorosli i mozemy nad pewnymi zachowaniami zapanowac, ja chce spokoju, marze o nim. Konstruktywna jest rozmowa, nie ucieczka od problemu, wychodzenie z domu, decyzja o wyprowadzce. Ciagle mysle, co by bylo w takich momentach, gdyby byly dzieci. I jak sobie pomysle, ze czulyby to, co ja czulam wczoraj i dzis w srodku, to byloby to conajmniej okropne. nie ma nic gorszego dla dziecka niz poczucie braku stabilizacji, niepewnosc patrzenie, jak rodzic cierpi a one jako male osoby nic nie moga z tym zrobic i autmatycznie obiwniaja za wszytsko siebie i biologicznie rodza nienawisc do zwiazkow, badz powielaja w przyszlosci te same bledy. Nie chce okazywac Amelce, ze zycie we dwojke nie ma sensu, ze wiaze sie to z klotniami, ze jak cos jest nie tak, to jedynym rozwizaniem jest odejscie. W zyciu sa wieksze problemy, choroba, dorastajace dzieci, etc. ale czy warto laczyc sie tylko po to, zeby przy najmniejszych sprawach od siebie odchodzic? Przeciez to brak poszanowania dla uczuc, ktore sie ma. Zycie nie jest proste, nigdy nie bylo, ale mozna sie starac sobie je ulatwic.
Kiedy wychodziles mialam uczucie, ze mnie nie kochasz, ze zostawiasz za drzwiami to, co cie denerwuje i zamykajac drzwi masz przyslowiowo wszystko gdzies i im czesciej sie to robi, tym latwiej to przychodzi.
Dla mnie ostatnie trzy tygodnie byly mega ciezkie, odbijalo sie to tez na snie, ktory wlasciwie byl prowizoryczny a jesli juz glebszy to nieprzyjemny.
Niestety chyba jestem zbyt uczuciowa i to mnie gubi. Nie potrafie inaczej, ale nie moge przezywac co drugi dzien tak, jakbysmy ze soba konczyli na zawsze, to jest za ciezkie.
08.09.2011


Nie wiem juz teraz nic.

Moze trzeba bylo to zakonczyc wtedy, ale przeciez mowi sie, ze jak sie kogos kocha to sie walczy do ostatniego zolnierza, do ostatniego oddechu by byc pewnym, ze zrobilo sie wszystko.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 16 lis 2012, o 12:18

nie moge przezywac co drugi dzien tak, jakbysmy ze soba konczyli na zawsze, to jest za ciezkie.

no popatrz, jak na dloni widac, ze mial na czole napisane - 'GNOJEK', ale Ty dalej w to brnelas jak cma do swiatla.

czlowiek, ktory kocha, nie grozi co drugi dzien, ze odejdzie (nie zachowuej sie tak)


Moze trzeba bylo to zakonczyc wtedy, ale przeciez mowi sie, ze jak sie kogos kocha to sie walczy do ostatniego zolnierza, do ostatniego oddechu by byc pewnym, ze zrobilo sie wszystko

kto Ci takie rzeczy powiedzial? skad masz takie przekonania?

po raz kolejny pytam, dlaczego uwazasz, ze tylko Ty masz 'walczyc' , 'kochac pomimo wszystko' , a ktos inny nie musi?

jak wygladal Twoj dom rodzinny, dlaczego uwazasz, ze musisz zasluzyc na milosc, a nie dostawac ja bezwaryunkowo?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 12:23

Dom moich rodzicow, jak pisalam nikt nigdy nikomu nie mowil, ze odchodzi, rozwodzi sie.
Oczywiscie byly dni sporne, ale nikt nikogo nie porzucal.
Moi rodzice sa ze soba do dzisiaj. Owszem nie jest to milosc plomienna jak za mlodu, ale pija rano kawe ze soba. Jak mojej mamy nie ma, to zawsze ojciec odrazu do niej dzwoni i pyta sie gdzie jest. Fakt siedzi po pracy przed laptopem, ale ugotuje, no moze balagani, nie przywiazuje juz uwagi do porzadku, co moja mame wkurza, ale sa razem.
Skad mam takie przekonania? No coz gdyby tak po kazdej zlej chwili ludzie mieli sie rozchodzic to na swiecie nie byloby ani jednego malzenstwa. A przeciez laczymy sie na "dobre i zle, w zdrowiu i chorobie, w dostatku i niedostatku"
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 16 lis 2012, o 12:30

Skad mam takie przekonania? No coz gdyby tak po kazdej zlej chwili ludzie mieli sie rozchodzic to na swiecie nie byloby ani jednego malzenstwa. A przeciez laczymy sie na "dobre i zle, w zdrowiu i chorobie, w dostatku i niedostatku"


kazda Twoja wypowiedz na ten temat to jakis cytat, przyslowie - a co Ty tak naprawde myslisz?

co dla Ciebie znaczy na dobre i zle?

jak dla mnie to oznacza, ze i w dobrej sytuacji, i w zlej - ale NIE, kiedy ktos mnie traktuje zle. Czy znasz takie powiedzenie 'jesli sie sama nie poszanujesz, to nikt Cie nie bedzie szanowal'? trzeba sie szanowac, a to znaczy - NIE POZWALAC na zle traktowanie.

gdyby po kazdej zlej chwili ludzie mieli sie rozchodzic - czy rozumiesz, ze nie wolno sobie pozwalac na brak szacunku?

co dla Ciebie byloby wystarczajacym powodem, zeby sie z kims rozejsc?
czy zgodzilabys sie na to, zeby Cie Twoj partner uderzyl?
zgwalcil?
pobil do nieprzytomnosci?
zlamal reke albo noge?
pobil Twoja coreczke?
molestowal seksualnie Twoja coreczke?
zdradzal Cie?


gdzie leza Twoje granice?
do czego sie mozesz posunac, zeby utrzymac przy sobie 'faceta'?


aaa tak poza tym - zajrzalas na bloga, ktorego podalam? Jakie masz wrazenia?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 12:45

mocne pytania.
moj umysl mnie juz dobija.
jestem zmeczona.
mam dzisiaj rozmowe telefoniczna z psychologiem.
zapewne w 50 minut za wiele nie zdzialam.
dzisiaj mija piaty dzien a ja ciagle jak wrak.
nie moge nic zjesc, zmuszam sie do picia wody...
jak dojde do siebie poczytam to co mi oferowalas
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 16 lis 2012, o 12:49

o ktorej masz rozmowe?

bardzo polecam napisanie planu rozmowy- czesto jest tak, ze mamy tyle do poweidzenia, a przy telefonie zapominamy polowe z tego, co chcielismy poweidziec...

najlepiej zapisz sobie w kilku punktach, jakie tematy chcesz poruszyc z psychologiem, co chcesz dzisiaj osiagnac (nawet jesli o bedzie po prostu 'przestac plakac')

trzymam za Ciebie kciuki.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 16 lis 2012, o 12:52

rozmowa jest od 20:30 do 21:20.
tak zapisze sobie kilka rzeczy.
dziekuje za kazdego twoje posta i kazdy post innych osob.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Księżycowa » 16 lis 2012, o 14:11

ona32 napisał(a):Ksiezycowa, czy bycie z kims to tylko stawianie warunkow?: Jak nie pokochasz mojego kota to ja wybieram jego?
Przeciez wlasnie milosc to tez akceptowanie kogos takim jakim jest.



Ja mu warunku nie postawiłam, tylko okresliłam się - NIGDY NIE ZREZYGNUJĘ Z TEGO, CO KOCHAM I BEZ CZEGO ZYCIA SOBIE NIE WYOBRAŻAM.
To był komunikat a nie stawienie warunku.
Uważasz, że fakt iz nie zrezygnujesz ze swojego dziecka jest stawianie warunków? Dla mnie to fakt jasny i oczywisty. Tak samo było w naszej sytuacji. A w niej najwazniejsze było, że on mógl powiedzieć, że ma dość, że dla niego to paranoja i nie bawi się - mogł odejść a on CHCIAŁ DLA MNIE to poprawić, ulepszyć, zmienić.
I to właśnie jest miłość - zaakceptował mnie taka jaka jestem a nie nie stawił warunku kot albo on.
Nie widzisz tego?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości

cron