Emocje...

Problemy związane z uzależnieniami.

Emocje...

Postprzez Legion » 21 lut 2008, o 22:39

Frustracja,depresja, autoagresja, napiecie, chec placzu , krzyku , niszczenia przedmiotow. To sa emocje ktore mna dzisiaj targaja. I tak jest od wielu lat. Jak to pokonać inaczej niż narkotykiem? Prozac nie pomaga tutaj. Kilka godzin takiego wewnetrznego gotowania i juz czuje ze mam goraczke. Najchetniej to bym sam sie bil, tak dlugo az bol fizyczny bedzie na tyle mocny , ze odwroci moja uwage od bolu psychicznego.

Nie prosze w tym poscie o zadne rady ani pocieszenie. Nie interesuje mnie to, czy Ty to akceptujesz czy krytykujesz. Interesuje mnie tylko czy Ty tez to przezywasz. Bo ja to przezywam od dobrych kilku lat, a scislej rzecz biorac od poczatku liceum, czyli jakies 8 lat bedzie. I nie ma co ukrywac, ten stan mnie wykonczyl, zniszczyl, wyssal, rozładował.

Czy jest na to lekarstwo?
Legion
 

Postprzez bunia » 21 lut 2008, o 23:38

Probowalas terapi....mozna w trudnych przypadkach zlagodzic srodkami farmakologicznymi.
Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Legion » 22 lut 2008, o 00:21

bunia napisał(a):Probowalas terapi....mozna w trudnych przypadkach zlagodzic srodkami farmakologicznymi.
Pozdrowka.


No wlasnie...srodki farmakologiczne. Musialbym brac je w duzych ilosciach. Tak aby byc zamulonym i nic nie czuc. A terapia to juz jest totalna porazka...

Po przeczytaniu wielu artykułów dochodze do wniosku, ze moj stan jest naturalna konsekwencja tego, co sie wydarzylo w przeszlosci w moim zyciu , oraz od stanu jakościowego obecnego życia.
Ostatnio edytowano 22 lut 2008, o 00:28 przez Legion, łącznie edytowano 1 raz
Legion
 

Postprzez bunia » 22 lut 2008, o 00:27

Wspominasz o bolu psychicznym....z tym jest trudno sie uporac ale tylko terapia,praca moze w tym pomoc....nie wiem dlaczego do tej pory nie udalo Ci sie z tym poradzic....zmien terapie,sposob leczenia....musi byc jakies rozwiazanie.....a juz na pewno nie narkotyki - taki coktail to mieszanka wybuchowa :twisted:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Legion » 22 lut 2008, o 00:48

bunia napisał(a):Wspominasz o bolu psychicznym....z tym jest trudno sie uporac ale tylko terapia,praca moze w tym pomoc....nie wiem dlaczego do tej pory nie udalo Ci sie z tym poradzic....


Wiesz...powiem tak, kazdy czlowiek ma potrzeby w zyciu, czy to duchowe, fizyczne czy tez emocjonalne. Nazywa sie je piramida potrzeb Maslowa. Na pewno o tym slyszalas. I teraz, jesli ktos nie moze zaspokoic tych potrzeb, to naturalna reakcja organizmu jest stres, depresja, frustracja itp. Ogolnie ujmujac - negatywna emocja.

Natomiast terapia jest leczeniem poprzez słowo, rozum, wnioskowanie. Nie można słowem zmienić negatywnych emocji, bo to tak jakby leczyć głodnego z jego głodu.

Zadanie powinno polegać na tym, żeby pozbyć się tych negatywnych emocji poprzez szeroko rozumiane zaspokojenie danych potrzeb. Natomiast terapia czesto ukierunkowuje na przewartosciowanie. Czyli psychol (og) probuje nam wmowic/zakodowac/zaprogramowac , ze mozna zyc bez pewnych rzeczy, bez zaspokojenia pewnych potrzeb. To jest wedlug mnie bledne podejscie.

Wszystko jest super do czasu jeśli te nasze niezaspokojone potrzeby mozna w jakis sposób osiągnąć. Problem w tym, ze czesto jest to albo nieosiagalne ( tyczy sie przeszlosci), albo bardzo ciezko osiagalne (wymaga niewspolmiernego do nagrody wysilku i czasu). Czyli de facto wymaga MOTYWACJI i WYTRWAŁOŚCI, które to z definicji taka osoba nie posiada.

Dlatego tez smieszne jest jak czytam artykuły na temat przymusowego leczenia uzależnienia od alkoholu rodziców z rodzin patologicznych.
Legion
 

Postprzez bunia » 22 lut 2008, o 01:10

Dlaczego "ten" czlowiek nie moze tych potrzeb zaspokoic?....chyba tutaj lezy caly problem.

Piszesz,ze jest to nieosiagalne z powodu przeszlosci,braku motywacji....na pewno wymaga to pracy,przeszlosci nie da sie zmienic,wymazac ale mozna nauczyc sie z nia zyc i w tym powinnna byc pomocna terapia.

Motywacje nalezy szukac w samym sobie - to nie jest prezent ktory mozna z jakiejs okazji dostac.....to sprawa wyboru "chce byc nieszczesliwy,przeszedlem przez pieklo,swiat jest okrutny" albo powiedziec sobie ok....nie zmienie co sie stalo ale moge zmienic przyszlosc,budowac swoj dom -ten bedzie inny,lepszy i w ten sposob stopniowo uporac sie z przeszloscia - naturalnie jest to czesto dlugi proces ale oplaca sie....nie jednemu udalo sie,zareczam Cie.
Nie zrozum mnie zle(ja tez wiem co to cierpienie)ale rzecz w tym aby nauczyc sie zaprzestac "pielegnowania" bolu i cierpienia....ten w duzych dawkach jest dekonstruktywny i prowadzi do zniszczenia dlatego trzeba sie przed tym bronic.
Pozdrawiam Cie cieplo.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Bebloka » 22 lut 2008, o 12:48

Nie moge sie z Toba zgodzic, co do terapii. Terapeuta niczego mi nigdy nie wamawial. Raczej pomagal uporac sie z gniewem, zloscia. Wlasnie rozmowa pomagala wyrzucic z siebie cale zlo, spojrzec na nie z innej strony, a takze wybaczyc innym i sobie przede wszystkim.
Czasami czlowiek bierze swinstwo( dragi), bo przejscie przez terapie bywa zbyt bolesne. W moim przypadku tak wlasnie bylo. Dzis zarzucam sobie, ze gdybym wtedy nic nie brala, moze bardziej by skutkowalo, ale to i tak zadzialalo, juz nie potzrebuje tego, ani alkoholu.
Bywam jeszcze nadal surowa dla siebie, ale juz sie nie okaleczam, a bylo tego troche w przeszlosci. I wiesz co, nawet nie wiem kiedy przestalam, juz nie mam takiej potrzeby aby niszczyc siebie. Faktem jest, ze nadal mam wiele do zrobienia, jeszcze reaguje zloscia, agresja, ale umiem tez sie wyplakac, wyciszyc, a jesli chodzi o emocje, to wystarczy przytulenie kogos bliskiego i juz zycie jest lepsze. Co do bliskosci, potrzeba terapii, aby dopuscic kogos przez ten mur do siebie.
Cztery lata temu zaczelam terapie z przerwami, dziala!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bebloka
 
Posty: 4
Dołączył(a): 30 gru 2007, o 12:59

Postprzez Legion » 22 lut 2008, o 14:31

Bebloka napisał(a):. Wlasnie rozmowa pomagala wyrzucic z siebie cale zlo, spojrzec na nie z innej strony, a takze wybaczyc innym i sobie przede wszystkim.


Mnie rozmowa z psychologiem ani z nikim innym , a rozmawialem o tym z wieloma ludzmi nie pomogla. Co wiecej teraz mam przydomek malkontenta. Po prostu traumy z przeszlosci nie da sie "wygadac".
Legion
 

Postprzez pukapuk » 23 lut 2008, o 00:43

Witaj legionnaire może powinieneś zastanowić sie nad tym czy tobie jest dobrze tak jak jest, czy przypadkiem nie robisz sobie tarczy z własnych emocji i właśnie tak chcesz je przeżywać. Moim marzeniem może być zdobycie mont Everestu ale wiem że tego nigdy nie osiągnę. Przeszłości już się nie zmieni a świadomość że przyszłość jest tym co sami kształtujemy wydaje się frazesem ale tak jest . Emocje to cos pierwotnego nad czym nie można zapanować ale to tylko chwila bo za moment przychodzi myśl ,ocena, działanie. Po mojemu jest coś z czym nie chcesz się uporać i właśnie dla tego żadna terapia ci nie pomoże.
Ja obecnie jestem na terapii pogłębionej i dowiaduje się o sobie takich rzeczy które nie wiem czy chcę pamiętać ale wiem że tylko tak mogę się uporać z chorymi emocjami po latach picia.
pukapuk
 

Postprzez Legion » 23 lut 2008, o 12:36

pukapuk napisał(a):Witaj legionnaire może powinieneś zastanowić sie nad tym...


Nie rozumiem o co Ci chodzi. "...jest dobrze tak jak jest " Prowokacja? Gdyby mi bylo dobrze tak jak jest, to przede wszystkim nie wchodzilbym na ten portal, bo normalny uwazajacy sie za zdrowego psychicznie czlowiek nie interesuje sie poralami psychologicznymi. Tych argumentow mogloby byc wiecej.

pukapuk napisał(a):Po mojemu jest coś z czym nie chcesz się uporać i właśnie dla tego żadna terapia ci nie pomoże.


Moze mnie oswiecisz i powiesz mi co to jest?
Legion
 

Postprzez pukapuk » 24 lut 2008, o 10:28

Witaj masz rację to była lekka prowokacja .Piszesz że .....Nie można słowem zmienić negatywnych emocji, bo to tak jakby leczyć głodnego z jego głodu.
Tu się nie zgadzam bo można nauczyć się je przeżywać. Piszesz że zadaniem jest pozbyć się negatywnych emocji poprzez zaspokojenie potrzeb ... moim zdaniem to jest nie zawsze możliwe i wtedy pojawia się frustracja. I sam sobie odpowiadasz MOTYWACJA . Ja tam nic nie widzę śmiesznego w przymusowym leczeniu, jestem alkoholikiem z 25 letnim stażem picia wiele rzeczy widziałem i przeżyłem. Przymus jest środkiem ostatecznym jak nic innego nie działa , i w wielu przypadkach nie działa ,ale też w niektórych pomaga i właśnie o tych niewielu chodzi. Bo z alkoholikami to jest tak że prawie żaden NIE CHCE PIC!!!! ALE NIE WIE JAK PRZESTAĆ PIC ! I tu właśnie przymus może być czymś co pomoże
pukapuk
 

Postprzez renata1975 » 24 lut 2008, o 11:06

Legionnaire napisał(a):
Mnie rozmowa z psychologiem ani z nikim innym , a rozmawialem o tym z wieloma ludzmi nie pomogla. Co wiecej teraz mam przydomek malkontenta. Po prostu traumy z przeszlosci nie da sie "wygadac".

Nie da się wygadać masz racje ale można nauczyć sie zaakceptować przeszłość i zostawić ja za sobą a do tego potrzebujesz dobrego terapeuty!
Bez niego twój stan moze zamienić sie w autoagresję gdyz z tego co piszesz jestes na tej drodze.
WIEC radzę poszukać dobrego terapeuty i zacząć pracę nad sobą!
renata1975
 
Posty: 330
Dołączył(a): 31 paź 2007, o 22:15
Lokalizacja: Z piekła

Postprzez bunia » 24 lut 2008, o 14:18

Osobiscie nie znam przypadku gdzie przymus bylby efektywny....moim zdaniem przymus jest swiadectwem braku motywacji a jezeli jej nie ma to przymus nie moze byc efektywny jezeli to juz na krotki okres czasu.
Nawet leczenie warunkowe ktore np. bywa srodkiem unikniecia kary lub zlagodzenia jej jest czesto srodkiem polowicznym.
Wielu zaawansowanych uzaleznionych nie ma zamiaru zmieniac swego zycia poniewaz nie znaja innego a lek przed czyms zupelnie nowym i nieznanym nie jest zadna motywacja dlatego i w takich przypadkach przymus nie jest rozwiazaniem.....niestety... chodz od kazdej reguly pewnie sa wyjatki ale generalnie przymus to klapa.
Kazdy uzalezniony ma na swoim kacie masse grzechow z ktorych nikt tak na prawde nie jest dumny wrecz przeciwnie,rowniez jest to powodem dalszej ucieczki i zagluszenia swojego sumienia dlatego terapia ma pomoc zmierzenia i spojrzenia w oczy prawdzie co jest szalenie trudne i bardzo bolesne....dlatego czesc uzaleznionych ucieka spowrotem i przerywa terapie szukajac ponownie zapomnienia w nalogu.
Tylko tym ktorzy na tyle sa mocni aby zaakceptowac przeszlosc terapia jest pomocna chodz do pelnego sukcesu sa potrzebne inne aspekty jak np.srodowiska.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez pukapuk » 24 lut 2008, o 16:06

Masz racje buniu przymus nie jest dobrym rozwiązaniem tak samo jak zaszywanie esperalu. W przypadku esperalu to jest kompletna lipa ale z przymusem to rożnie bywa czasami alkoholicy są poprostu niebezpieczni dla bliskich i przerwanie ciągu w ten sposób czasami jest jedynym wyjściem bo taki człowiek nie ma motywacji.Znam takich alkoholików którzy właśnie po przymusie zaczynają trzeźwieć. Nie ma gotowej recepty na przerwanie ciągów każdy ma swoją drogę i uwarunkowania.
Legionare piszesz o emocjach i niespełnionych celach warunkujesz swoją przyszłość, przeszłością i to jak by ona była nieunikniona... " konsekwencja tego co się wydarzyło ".. "stan jakości obecnego życia...." może nie bez przyczyny ten malkontent. Ja sie zawsze staram kierować tym co jest skuteczne
i nie twierdze że terapia jest doskonała i w ogóle.. ale mimo niedoskonałości działa i większe jest prawdopodobieństwo poradzenia sobie z własnymi problemami z nią niż bez niej. Statystyki nie kłamią to suche liczby. Wiem też że na terapie trzeba być gotowym i iść z założeniem że robisz coś dla siebie chcesz się uporać z własnymi demonami i mało istotna jest opinia innych ważne jest to co mnie boli i co chcę z tym zrobić.
pukapuk
 

Postprzez Legion » 25 lut 2008, o 17:23

Bunia napisała:

Pytasz o zwiazek,teoretycznie jest to mozliwe ale znowu zalezy to od warunkow do jakich powroca i wsparcia - jesli te nie zostana spelnione szansa na powrot do nalogu jest duza jak rowniez,ze jedno "pociagnie" za soba drugie.


W tym jest dużo prawdy. Dlatego wiem, że jeśli przestane brać na jakiś czas , to prędzej czy później wróce, bo nie mając wsparia i żyjąc w przysłowiowym "syfie" życie na trzeźwo nie stanowi żadnej atrakcji. Zgadza się?
Legion
 

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 84 gości