czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Problemy z partnerami.

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez pozytywnieinna » 15 lis 2012, o 11:41

ty nie musisz ani mnie ani nikogo innego przekonywac do niczego. Ja dlugi czas uczylam sie bycia samemu, jeszcze przed urodzeniem corki. to jest sztuka, a napewno ciezkie zadanie.myslisz, ze mnie ta walka nie przeraza, klopoty, schody itd.? ale wiem, ze jesli kiedys z kims bede to napewno nie z powodu strachu przed samotnoscia, klopotami, czy dla corki.

Ale to wszystko musi trwac, do wszystkiego trzeba dojsc samemu i samemu wartosciowac swoje poczynania. Kiedys (bardzo, bardzo wiele lat temu) bylam w patologicznym ukladzie z alkoholikiem, po jego kolejnym wyskoku trafilam do psycholog, ktora mi powiedziala "jak Pani tak dobrze, to po co cos robic, niech Pani zaakceptuje fakt, ze pije i juz, a niech Pani wroci, jak naprawde bedzie chciala cos zmienic" dostalam obuchem w leb, chcialam wrzeszczec, ze wcale mi nie jest dobrze i chce wszystko zmienic. W pewnym momencie wiedzialam co robic spokojnie, bez emocji wywalilam chlopa za drzwi i juz sie za siebie nigdy nie obrocilam, to doswiadczenie zmienilo calkowicie moj poglad na facetow i pozwolilo mi wytyczyc w przyszlosci wlasne granice.

Faktem jest, ze wepchalam sie w patologiczny uklad z ojcem mojej corki, ale dzieki wczesniejszym przezyciom, pomocy wielu osob udalo mi sie wyplatac, bo w mojej sytuacji pozbycie ojca dziecka oznaczalo rowniez "pozbycie" sie corki. Ale to inna historia.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 15 lis 2012, o 11:47

to nie tak. nie chce nikogo do niczego przekonywac.
chcialabym wiedziec gdzie twki moj blad, bo moj byly narzeczony powiedzial, ze to ja jestem problemem.
moze gdybym to zrozumiala latwiej byloby mi przez to przejsc.
a moze macie kogos kto moglby przedstawic meski punkt widzenia?
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 15 lis 2012, o 11:56

chcialabym wiedziec gdzie twki moj blad, bo moj byly narzeczony powiedzial, ze to ja jestem problemem.


tzn, dalej wierzysz jego kazdemu slowu?
i uwazasz, ze zdanie kobiet, ktore przeszly podobne zdarzenia, wyszly z podobnych problemow, jakie Ty mialas, przeszly terapie, nauczyly sie szacunku do siebie, JUZ nie sa uzaleznione od nikogo....

...nie ma ZADNEGO znaczenia w porownaniu z czyms, co powiedzial jakis tam gnojek?

sorry, on nie jest bogiem.
ustawilas go sobie na piedestale i jestes jedyna osoba, ktora uwaza, ze on jest cokolwiek wart, ze jego slowa sa cokolwiek warte.
moze czas go zrzucic z tego piedestalu?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 12:27

Moim zdaniem Twoja niska samoocena "wyszła" poprzez ten związek, to po pierwsze.

A po drugie tak mnie zastanawia postawa Twojego faceta. Zgodzę się z dziewczynami, że źle się odnosił i do Ciebie i do dziecka. Ale skądś też ta jego frustracja się wzięła. I mnie zastanawia skąd. Jedną z przyczyn może być to, że gdy byliście para "dochodzącą" to wszystko było kolorowo. Gdy nadeszła szara rzeczywistość, to przeliczył siły na zamiary. I to go doprowadziło do takich zachowań. Możliwe, że nie odpowiada mu taka forma Waszego związku, nie ma siły w niej funkcjonować, nie sprawdza i nie spełnia się w swojej roli. Mogło to się w nim kumulować, aż wszystko pękło. Co nie usprawiedliwia jego pewnych zachowań. I tez mógł sobie z tym nie radzić, ale nie potrafił tego rozwiązać i takie akcje były.

Z jednej strony rozumiem tez jego oczekiwania co do tego wzajemnego wypisywania cech, bo pewnie oczekiwał "usłyszeć" coś innego, niż Ty napisałaś. Mnie to mówi, że nadajecie na innych falach i inne macie oczekiwania, całkowicie rozbieżne są.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 15 lis 2012, o 12:33

zamieszkalimsy ze soba we wrzesniu 2011 a zarczyl sie ze mna w czerwcu 2012. Coreczka doszla w sierpniu 2012.
czuje sie winna wszystkiego, moze
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez Abssinth » 15 lis 2012, o 12:37

jak dl amnie czlowiek dojrzaly, nawet jesli sobie nie radzi, probuje cos z tym zrobic, a nie wyzywa sie na dziecku...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 12:39

Ja wcale nie usprawiedliwiam. Ale wydaje mi się, że żadne z Was nie było na swój sposób dojrzałe na związek.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 15 lis 2012, o 12:47

jesli z ta dojrzaloscia to prawda to nie chce mi sie zyc :(((((
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 12:51

Wiesz Iza, ja byłam można powiedzieć sama przez 15 lat z dzieckiem i trochę takiego życia "liznęłam". I wiem jakie etapy przechodziłam i czym się kierowałam w nich.

Moim zdaniem masz parcie na to żeby być z kimś za wszelką cenę, a to nie jest dojrzałe i odpowiedzialne, chociazby względem dziecka. Jasne, ze to Ty dla siebie będziesz szukała partnera, ale przez ładnych pare lat dziecko będzie z Wami i w tym względzie relacje muszą być co najmniej poprawne.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 12:54

I jeszcze jedno dodam. Przez te wszystkie lata nie mieszałam w głowie mojemu dziecku i do póki mogłam izolowałam je od moich sprawa osobistych. Gdy uznałam, ze powinno kogoś poznać, to poznawało. Ale gdy wszystko było w tzw. proszku lub gdy sama miałam wątpliwości czy uda się stworzyć udany związek z facetem, to moje dziecko było od wszystkiego odcięte.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 15 lis 2012, o 12:55

Blanka77,

to troche inaczej wyglada. Ja po rozstaniu z mezem nie chcialam byc z nikim jak pisalam. Pozniej po 3 latach pojawil sie byly narzeczony. Tez nie chcialam na poczatku, ale serce nie sluga, otworzylam sie.
Mysle, ze go zawiodlam, ze ja i corka za duzym obciazeniem bylismy dla niego.
Czy ja cjce na sile? Po prostu ja nie przestaje kochac z dnia na dzien.
Dla mnie ciezko ogarnac sie z ta mysla, ze juz nigdy go nie zobacze, nie uslysze.
I ciezko zyc z mysla, ze moze w ogole za wielkim ciezarem (ja i moja corka) bede dla kogokolwiek.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez biscuit » 15 lis 2012, o 12:56

życie z cudzym dzieckiem jest trudne
nawet dla dojrzałego emocjonalnie, kochającego mężczyzny
jest to wyzwanie
a co dopiero dla takiego wybrakowanego egzemplarza

wg mnie cudzego dziecka nie trzeba lubić
tak jak cudzych rodziców
nie wybieramy ich przecież
a do lubienia nie można się zmusić
są to bliscy naszego partnera
wystarczy, że się ich akceptuje, toleruje
i traktuje jak istoty ludzkie

wg mnie wprowadzenie się dziecka
obnażyło mizerię Waszej relacji
oraz dysfunkcyjność obojga Was
Twoją niską samoocenę i jego zaburzoną osobowość
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 13:05

ona32 napisał(a):Blanka77,

to troche inaczej wyglada. Ja po rozstaniu z mezem nie chcialam byc z nikim jak pisalam. Pozniej po 3 latach pojawil sie byly narzeczony. Tez nie chcialam na poczatku, ale serce nie sluga, otworzylam sie.
Mysle, ze go zawiodlam, ze ja i corka za duzym obciazeniem bylismy dla niego.
Czy ja cjce na sile? Po prostu ja nie przestaje kochac z dnia na dzien.
Dla mnie ciezko ogarnac sie z ta mysla, ze juz nigdy go nie zobacze, nie uslysze.
I ciezko zyc z mysla, ze moze w ogole za wielkim ciezarem (ja i moja corka) bede dla kogokolwiek.


Jeśli będziesz zakładała, że Ty i Twoja córka będziecie dla kogoś ciężarem, to nigdy z nikim się nie zwiążesz, bo od początku będziesz wszystko postrzegała w tych kategoriach. Jakim ciężarem? Albo ktoś akceptuje ten fakt i się uczy z tym żyć, albo nie i wtedy taki związek się nie uda.

A co Ty chcesz od niego usłyszeć? (bo za tym tęsknisz) Chcesz słyszeć taką jazdę jaką miałaś? Tego Ci brakuje?

Przeraża mnie to, ze uważasz córkę za ciężar. To jest wydanie na siebie i córkę wyroku. To ciągłe życie z piętnem, które sama sobie zgotowałaś takim pojmowaniem rzeczy.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez ona32 » 15 lis 2012, o 13:10

Blanka77,

masz racje. Sama jestem soba w chwili obcnej przerazona.
Nie wiem co zmieni, abym przestala czuc ta wine na sobie, tez zal.
Wiem tez jednak w jakich kategoriach mezczyzni postrzegaja kobiety z dziecmi, staram sie nie generalizowac, ale w Polsce jest to jeszcze duzy problem.
Moze faktycznie za duzo chcialam, chcialam, zeby ja lubil,pokochal. Ona jest naprawde grzecznym dzieckiem i nie mowie tego z tego tytulu, ze jest moja, tylko z obserwacji jej w stosunku do innych dzieci.
Niestety nic nie moge juz zrobic, niczego nie moge uratowac. Bezsilnosc jest okropna.
Zastanawiam sie skad on ma tyle sily,ze po prostu powiedzial swoje, wyszedl i nie chce utrzymywac ze mna kontaktu.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: czy mozna przstac kochac prawie z dnia na dzien?

Postprzez blanka77 » 15 lis 2012, o 13:26

Jaka jest Twoja wina w tym wszystkim? Co postrzegasz przez swoją winę?

Dziecko samotnej matki nie jest problemem, istnienie dziecka powoduje tylko nowe okoliczności. A jeśli dla kogoś jest problemem, to taka osoba nie jest gotowa na związek i pokonywanie trudności, skoro kocha matkę owego dziecka.

Co chcesz ratować, bo tego nie rozumiem? Lubisz żyć w niepewności, lubisz się kajać i błagać, lubisz być poniżana, lubisz patrzeć jak ktoś wyżywa się na Twoim dziecku?

Mnie jeszcze jeden fakt zmroził, że obie z córką płakałyście "nad" nim. To przerażające, co jest teraz w głowie Twojego dziecka. I uświadom sobie, ze Twoja córka ma ten obraz przed oczami, tak jak wiele innych z Waszego "pożycia". I to, ze nic nie mówi, nie oznacza, ze zapomniała. Ona doskonale to pamięta i przeżywa, tylko zamknęła sie w sobie. Czy chcesz żeby w jej głowie pozostał obraz matki klęczącej przed facetem (takim facetem) i błagającej zeby nie odchodził? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, ze Twoje dziecko jest zdolne poświęcić swoje szczęście i cierpieć dla Ciebie, żebyś ty była z tym z kim chcesz? Tego chcesz dla swojego dziecka?

A Twój były w tym wszystkim miał na tyle jaj, że odszedł i nie mąci więcej. I tu ma ode mnie duży plus.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 225 gości

cron