Mleko się wylało...

Problemy z partnerami.

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 13 lis 2012, o 17:42

To jest niesamowite.. 5 dni temu, chciałem za wszelką cenę ratować ten związek.. tylko to sie liczyło.. Zwróciliście mój wzrok w zupełnie inną stronę.. Dziękuję.


biscuit
W pierwszym poście napisałem, że było trochę krzyku, trochę płaczu, ale 90% to była rozmowa.. fakt, ona to ukrywa.. była "przygotowana" na tą rozmowę.. Tylko raz, jeden, zapłakała tak ze środka.. i dalej słyszę ten płacz.. Mam tylko nadzieje, że przy mnie jest taka twarda, a później w domu odreagowuje..

biscuit napisał(a):ale tak od razu dać się przytulaćto wg mnie nie jest zbyt zdrowy przejaw

Taka właśnie była 6 lat temu.. Nie ważne co w środku, ważne żeby pokazać, że ta zdrada mnie nie ruszyła..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez laissez_faire » 13 lis 2012, o 17:55

przedtem użyłem słowa 'judzić' i na fali Pokłosia i polskiego antysemityzmu zacząłem się zastanawiać jaka jest etymologia tego słowa i czy przypadkiem nie pochodzi od hebrajskiego Juda... na szczęście honor Polaków uratowany, bo pochodzenie stricte słowiańskie; normalnie psychozy można się nabawić przez tą poprawność polityczną ;]

zadałem sobie trud [bardzo nie chce mi się rozwiązywać kratownicy i wyznaczać przemieszczeń z projektu na mechaniki budowli] i zerknąłem na Twoje 7tzu9l uprzednio redagowane wątki... wszystko już było; nie wyciągasz wniosków, to jest twój grzech śmiertelny.

Jeżeli to cię pocieszy to uważam, ze fajny z ciebie facet (choć ode mnie to może być i obelga), ale ktoś cię kiedyś skrzywdził i przedwcześnie wmówił ci, że jesteś dojrzały... w 90 % to ojciec; a trzeba było wódę pić i z kolegami na dupy chodzić.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Mleko się wylało...

Postprzez smerfetka0 » 13 lis 2012, o 18:05

laissez, bis, uwielbiam was za te wasze wypowiedzi :mrgreen:


a tak apropo, ja nie uwazam zeby reakcja jednej czy drugiej byla czyms nienormalnym. Tak jak pisalam. Tu na forum czesto slychac o takich sytuacjach czy to w malzenstwie czy nie, reakcje sa naprawde rozne. Zalezy od czlowieka.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Mleko się wylało...

Postprzez laissez_faire » 13 lis 2012, o 18:11

7tzu9l napisał(a):A) To jest niesamowite.. 5 dni temu, chciałem za wszelką cenę ratować ten związek.. tylko to sie liczyło.. Zwróciliście mój wzrok w zupełnie inną stronę.. Dziękuję.

B)Taka właśnie była 6 lat temu.. Nie ważne co w środku, ważne żeby pokazać, że ta zdrada mnie nie ruszyła..

A)Grupka dewiantów swoimi wypocinami miesza Ci w głowie i na podstawie luźnych uwag radykalnie zmieniasz podejście... przyjdzie ona powie, że chce dać ci szanse, chorągiewka znowu zawieje...

B)a czy między innymi i za to ją nie kochałeś?
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 13 lis 2012, o 18:20

laissez_faire
Nie mam pojęcia czemu mój tata miał mnie skrzywdzić?! Chodzi Ci o to, ze zabrakło w moim domu męskiego wzorca? Bo nie rozumiem..
Tak, to mama mnie wychowywała, a tata był w domu, ale nigdy z nim nie miałem dobrego kontaktu - nikt nie miał (mam jeszcze siostr) - to mama o wszystko dbała, pokazywała jak ma być, itp. A tata zarabiał kase i godził się na to co mama mówiła...

A) Pewnie masz rację..

B) Zdecydowanie! Właśnie za to.. albo m.in. za to..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez biscuit » 13 lis 2012, o 18:30

och laissez
jak już coś to grupa parafilityków
mówienie "dewiant" już jest passe
jako niepoprawne politycznie :D

choć wg mnie
naszemu amatorowi orala nikt w głowie nie miesza
wystarczy przeczytać jego pierwszy post w poprzednim wątku
który założył
to mleko już od ponad roku nie jest gorące
tylko wystygłe

właściwie tamten wątek byłby wg mnie przydatny
do ponownego przeczytania swoich wpisów
one odświeżą pamięć jak to rzeczywiście było z tą relacją i romansem

i taka refleksja, z rodzaju "life is brutal"
A) co zrobiłby nasz bohater, gdyby były dzieci i kredyt na mieszkanie
B) co zrobi nasz bohater, gdy w jego relacji nie ma formalnych zależności i zobowiązań,
jak wyżej wymienione
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mleko się wylało...

Postprzez biscuit » 13 lis 2012, o 18:37

miłość jest pięknym darem
egzotyczne doładowanie synaps
bez udziału substancji psychoaktywnych

ja osobiście nie lubię pić wystygłego mleka
szczególnie zlizywać go ze stołu czy z podłogi
a już na pewno nie w wieku 25-26 lat
bo co innego po osiemdziesiątce
ale na Boga
nie na starcie życia!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mleko się wylało...

Postprzez mahika » 13 lis 2012, o 19:08

No brawo, Smerfetka, podzielam Twoje zdanie.
Aż miło poczytac Laissez i Bis :mrgreen:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Mleko się wylało...

Postprzez biscuit » 13 lis 2012, o 19:16

smerfetka0 napisał(a):laissez, bis, uwielbiam was za te wasze wypowiedzi :mrgreen:

mahika napisał(a):No brawo, Smerfetka, podzielam Twoje zdanie.
Aż miło poczytac Laissez i Bis :mrgreen:

a nasz związek jest spieniony i gorący
niczym świeżo ubite mleko
do aromatycznego cappucino 8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mleko się wylało...

Postprzez Abssinth » 13 lis 2012, o 19:19

az mi sie gorrrraco zrobilo.... :P
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mleko się wylało...

Postprzez mahika » 13 lis 2012, o 19:34

ja tam nie widzę żadnego związku, raczej jak dwie warstwy late 8)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Mleko się wylało...

Postprzez laissez_faire » 14 lis 2012, o 00:30

i stałem się autoofiarą mlecznego motywu, a moja urojona nietolerancja laktozy dała o sobie znać, przywołując traumę dziecinnych śniadań z zupą mleczną w nagłówku...

Bis nadawanie nazw oswaja; teraz gdy wiem, że nareszcie stworzono określenie mych zboczeń, mogę z podniesioną głową, dumnie przybliżać postronnym swoją osobę... jam parafilityk - powiedział kowalski drżącym z napięcia głosem;

7tzu9l mistrzu nieprecyzyjnie sformułowałem myśl, żadnych oszczerstw wobec seniora nie miałbym odwagi wygłaszać; chodziło m o to, że zazwyczaj ojcowie poprzez tresurę lub też wręcz przeciwnie poprzez brak zainteresowania wymuszając na latorośli napuszona roztropność i rozsądek, emocjonalną dojrzałość grubymi nićmi szytą, kiedy to nie ma miejsca na młodociane namiętności i niezliczone błędy, na których ową dojrzałość winno się budować...

poprzednia kwestia.... słusznie nie upierałeś się co do szacunku, bo zmuszony byłbym ripostować, że szanować wszystkich zupełnie się nie da i niekiedy używamy tego sformułowania w sytuacjach, gdy szanujemy wszystkich prócz siebie (to mój przypadek) lub też wyłącznie siebie... druga opcja jest zdecydowanie zdrowsza, ale wymaga ogromnej charyzmy i braku zahamowań.

epilog. kurcze, naprawdę cieszyłbym się, gdybyś za jakiś czas napisał, że znalazłeś genialne wyjście z całej tej sytuacji... niestety nikt nie da ci panaceum; możemy jedynie zachęcać cię do spojrzenia na siebie samego z dystansu, a po to to robimy, ponieważ odpowiedź jest w tobie, musisz jedynie ją od siebie wyegzekwować. To ty i tylko ty wiesz, co sprawi, że będziesz szczęśliwy.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 14 lis 2012, o 16:05

biscuit
biscuit napisał(a):A) co zrobiłby nasz bohater, gdyby były dzieci i kredyt na mieszkanie
B) co zrobi nasz bohater, gdy w jego relacji nie ma formalnych zależności i zobowiązań,
jak wyżej wymienione


Wydaje mi się, że to dobrze, że nie ma kredytu czy dzieci - bo możemy postąpić tak jak chcemy.. Gdyby były zobowiązania, to pewnie trzebaby próbować być razem... A tak, możemy wszystko.. Możemy pójść każdy w swoją stronę i już nigdy się nie widzieć.. Może wrócić do siebie i spóbować jeszcze raz..

Na chwile obecną rozmawiamy o tym co sie wydarzyło.. i sporo na temat tego co jest teraz.. Zarówno w zakresie tego co dotyczy 'nas' jak i tego co dotyczy wyłącznie jej i wyłącznie mnie.. Co u niej, co u mnie w pracy, itp.. Otwarcie mówi, że powinna całkowicie zerwać ze mną kontakt, ale nie potrafi.. Wczoraj przyszłą do mieszkania (ja w nim do końca miesiąca zostałem, później wyprowadzamy się z niego) po jedną rzecz, a w sumie gadaliśmy 4-5 godzin.. Szczerze - sam nie wiem co mam myśleć, bo przed rodziną i znajomymi musi ukrywać fakt, że się ze mną widzi, a mimo to, nie potrafiła wczoraj wyjść.. (oczywiście, ja jej nie wyganiałem).. Staram sie być, wspierać, rozmawiać.. Pewnie zaraz mi sie od Was oberwie.. przeszłości nie zmienię, ale mogę starać się pomóć jej w teraźniejszości..

biscuit napisał(a):ja osobiście nie lubię pić wystygłego mlekaszczególnie zlizywać go ze stołu czy z podłogia już na pewno nie w wieku 25-26 latbo co innego po osiemdziesiątceale na Boganie na starcie życia!


Dlatego też, otwarcie ona mówi że nie ma już nas i nigdy nas nie będzie. Nie będzie tego co było i nie będzie nic nawet w innej formie. I ja chyba się z tym godze.. powoli, ale godze.



Heh.. Trzeba było inny temat wątku zrobić..



laissez_faire
NIe odebrałem tego jak jakiekolwiek oszczerstwo. Po prostu napisałem jak to wygląda u mnie w domu. Tresury nigdy nie było, zawsze był pełen luz w domu. Był szacunek do rodziców, ale naprawdę zawsze były dobre reacje. Z tym, co wcześniej napisałem, że jednak 'senior' stał raczej z tyłu, a mama grała pierwsze skrzypce.

laissez_faire napisał(a):wymuszając na latorośli napuszona roztropność i rozsądek, emocjonalną dojrzałość grubymi nićmi szytą, kiedy to nie ma miejsca na młodociane namiętności i niezliczone błędy, na których ową dojrzałość winno się budować...


?? Dasz radę bardziej przystępnym językiem, bez przenośni i epitetów. Ładnie brzmi, ale komplenie nie rozumiem o czym piszesz.. ;/

laissez_faire napisał(a):niestety nikt nie da ci panaceum; możemy jedynie zachęcać cię do spojrzenia na siebie samego z dystansu, a po to to robimy, ponieważ odpowiedź jest w tobie, musisz jedynie ją od siebie wyegzekwować. To ty i tylko ty wiesz, co sprawi, że będziesz szczęśliwy.


I właśnie tego oczekiwalem. Dlatego dziękuje Wam, że rzucacie światło na różne aspekty..
A odpowiedź.. sama przyjdzie? Albo i nie.. Zobaczymy.. Ale napisałeś ważną rzecz - żeby być szczęśliwym.. A to, że nic nie muszę.. nikogo nie okłamuje, nie oszukuje, robie co chce.. daje mi szczęscie.



Pozdrawiam
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez laissez_faire » 15 lis 2012, o 09:52

ja napisał(a):jakbyś podświadomie potrzebował, by ktoś przełożył cię przez kolano i dał ci pasem po tyłku...

7tzu9l napisał(a):Pewnie zaraz mi sie od Was oberwie..


skoro czujesz, ze postępujesz niewłaściwie, to dlaczego w to brniesz?! no bo z pewnością jesteś na tyle bystrym facetem, że zdajesz sobie sprawę, iż takie "5 godzinne ustalanie warunków rozstania", w momencie, gdy nie czujesz potrzeby odbudowania tego związku, to wycieranie butów o kobietę, której już wyrządziłeś naprawdę dużą krzywdę. Wspierać ją chcesz?! Jak? szkalując siebie? Czule jej szepczesz do uszka: "Ten szarlatan, hipokryta, knur, ta dziwka bez szkoły już cię nie skrzywdzi! Jego stara klaszcze u Rubika". Sprawia ci przyjemność, że w końcu skapitulowała, że jest słaba i całkowicie zdana na twoją łaskę? Podbudowujesz się tym, że mimo wszystko ciągnie ją do ciebie? No stary, bez jaj.
Łudzisz się, że sprzątasz to mleko, a tak naprawdę dolewasz do niego zjełczałe, płynna masło. A to generuje gorzki posmak i smród, jakże daleki od tego spokojnego szczęścia.
Reprymendy koniec.

A co do mojego pseudostylu, to... to nie jest forma, ja po prostu tak zapisuję swoje myśli... taki defekt
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 15 lis 2012, o 11:45

laissez_faire
To co Twoim zdaniem powiniem zrobić? Wyjść z mieszkania jak ona przyjdzie? No wybacz, ale to dopiero byłoby hamskie i prostackie. Naprawdę w dobrej atmosferze się rozstajemy, Ona jest dla mnie miła, to dlaczego ja miałbym nie być?! Jesli nawet Ona potrafi być dla mnie miła..

laissez_faire napisał(a):w momencie, gdy nie czujesz potrzeby odbudowania tego związku

Ależ oczywiście, ze czuję taką potrzebę.. Tylko, wiem że teraz jest na to wszystko za wcześnie.. Ona potrzebuje czasu, ja potrzebuję czasu, i chyba my potrzebujemy czasu.. Nie wiem co dalej będzie.. na nic się nie nastawiam, niczego nie oczekuje i nie probuję niczego na siłę.. Po prostu jestem. Przyjdzie czas, powie mi wypieprzaj to odejdę.

I nikt nikogo nie szkaluje.. Rozmawiamy o wielu rzeczach.. Ale nie ma żadnych wyzwisk czy obrażania.. Ani jej, kochanki czy mnie.. Etap słownego przepraszania zamknąłem - to co miałem powiedzieć powiedziałem, teraz już nie słowa mają znaczenie, tylko to co będzie dalej..

I nie sprawia mi to przyjemności (tzn. sprawia, bo dalej lubimy ze soba rozmawiać, czasami nawet zapominajac w rozmowie o tym co sie wydarzyło), tylko co ja mam zrobić, gdy widzę ze złość na mnie jest mniejsza od chęci rozmowy.. A uwierz mi, duma i samozaparcie to jej domena. Jak się postawi, to nic jej nie ruszy, nic. A mimo to, mimo iż całe jej otoczenie mówi jej, żeby mnie wykresliła z życia, Ona tego nie robi.. Przychodzi, ukrywa to przed rodziną i rozmawia ze mną.. bo chyba tylko ze mną może być naprawdę szczera.. wiec nie oczekuj, ze ja jej powiem spadaj..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości

cron