zostawił mnie

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 21 lut 2008, o 12:14

SZafirowa.....

jak cholernie, niesamowicie madra kobieta jestes :)

xxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 12:16

Szafirku, to jest ten zimny prysznic , ktory mi byl potrzebny.
mam honor i godnośc. masz racje, nie będę sie ponizac.
A kupione bilety na samolot przebukuję na Hiszpanie. Drogie nie byly, teraz sa tanie loty, ale nie o to chodzi.
kiedys juz w życiu pojechalam za facetem , ktory odszadl. Wrocil, ale i tak nie udalo nam sie porozumieć.
Jak będzie chcial i poczuje , że mnie kocha znajdzie mnie nawet w Hiszpanii.
Wiem, żw trudne chwile przede mną.
Dam radę, jestem wartościowa kobieta, ladna ,atrakcyjną i z mozliwościami na przyszlość.
Czemu, k.., mam gonić kroliczka!!!
Cosy, co Ty na to??!!
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 21 lut 2008, o 12:26

Kurcze, ladorada, nie jestem cosy, ale to fajne co napisałaś. Kobieto, jeśli wyjedziesz do hiszpanii naprawde to tak sobie pomyslałam ze tam jest tyle gorących hiszpanów, po co Ci taki zimny drań z norwegii przy boku...
Ale masz szczeście ze masz możliwość wyjazdu :) Nowi ludzie, nowe miejsce, inny klimat, nie bedziesz miała czasu myśleć o przykrych rzeczach.

------------------------------------------------

Powiem że dopóki nie chciałam wyjeżdżać to moi znajomi za granicą mówili, przyjedź do mnie ja Ci pomoge a teraz kiedy podjęłam decyzje ze chce wyjechać to nagle okazuje sie ze pracy nie ma, nie ma po co, funty tanie :( tak usłyszałam.....
Sama w ciemno to chyba sie nie odwaze ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Szafirowa » 21 lut 2008, o 13:06

---------- 12:03 21.02.2008 ----------

Dziewczyny :oops: :oops: :oops:
Bardzo Wam dziękuję za słowa uznania.
Uwierzcie jednak, że nie o uznanie mi chodziło.
Chodzi o szacunek dla kogoś i dla samych siebie.
I o to, żeby kiedyś ten który zawiódł, oszukał, zranił, porzucił - patrzył na Was z zazdrością. Widząc Was szczęśliwe i zadowolone u boku mężczyzny, który będzie całkowitą jego przeciwnością.
A nie myślał z niechęcią: o rany, znowu ta baba mi się naprzykrza, dlaczego do niej nic nie dociera ...

Vikuniu - odpowiadając na Twoje pytanie.
Odezwał się do mnie po ok. miesiącu ciszy z mojej strony. Ciszy absolutnej.
Przyjechał do mnie do domu, nagle znalazł czas na rozmowę i ochotę i tak dalej ...
Tylko, że ja go nie chciałam.
Nigdy nie zechcę faceta, który zdradził. Niezależnie od tego jakie zobowiązania życiowe będą nas wiązały.
Tym bardziej, gdybym była tak młodą, mądrą i wrażliwą jak Ty !

---------- 12:06 ----------

Aaaa, i jeszcze - Ladorada - nie potrzebny Ci teraz żaden facet.
Nawet gorący Hiszpan, lub też 10 gorących Hiszpanów.
Teraz to bardzo trudny czas dla Ciebie, i dlatego to Ty jesteś najważniejsza !
Żadni tam faceci.
Chodzi o to, żeby nie zamieniać siekierki na kijek.
Żeby (nawet dobą zabawą) nie przysparzać sobie więcej problemów, niż się ma obecnie :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez mahika » 21 lut 2008, o 13:26

uuu :lol: 10 gorących hiszpanów :)

Szafirku - szacunek :serce:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 14:58

Dziękuje wam wszystkim, a tobie szafirowa przede wszystkim
Zrozumialam, przemyślalam.
On ma coś nie tak z psychiką, moze to wynik tylu lat malzeństwa z kobieta, ktora go prawdopodobnie zdradzala i tylko wykorzystala jego kontakty z Norwegia, w ktorej sie w końcu ustawila. I wtedy kopnęla go w dupę.
Moze, bardzo prawdopodobne, on jest zraniny, ona dalej jest nieuczciwa i chce go oszukać przy podziale majątku.
Tylko dlaczego on sie za to odgrywa na mnie ? Bogu ducha winnej osobie?
Niech idzie na terapie ,a nie krzywdzi mnie. Myslę, ze ma satysfakcje, że jest teraz gora, a ja cierpie, bo tez jestem kobieta, i do tego atrakcyjna, jak jego zona.
Powinien sie leczyc, bo to jak potraktowal mnie nie jest normalne. jak mnie zdobywa , to odsuwa sie i porzuca, jak odchodzę goni.Musi byc góra. Kompletnie sie nie liczy z moimi uczuciami.Chce mnie mieć wtedy jak mu jestem potrzebna. A jak ja potrzebuję...
Nie mogę sie pogodzic , jak tak mozna?!
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez limonka » 21 lut 2008, o 15:15

dla twojej sytuacji i sposobu w jaki cie traktuje dlaczego to robi nie ma znaczenia . Zamiast to roztrzasac skup sie na sobie a nie "dlaczego on taki jest". Ludzi robia rozne rzeczy...czesto okropne..tak juz jest...
lepiej postawic kropke nad i teraz niz bawic sie w kotka i myszke

pozdrawiam
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Abssinth » 21 lut 2008, o 15:22

Ladorada, Sloneczko....

..pierniczysz, az sie kurzy. Tlumaczysz go, ze zla zona, ze to, ze tamto, ze teraz moze miec problemy sam ze soba....a znasz cala sytuacje? Mam wrazenie, ze tylko z jego opowiesci...ciekawe, co opowie o Tobie nastepnej naiwnej kobiecie....bo jak dla mnie, to z Twojego jego opisu, a i tak probujesz go na sile wybielac caly czas, wylania sie obraz czlowieka, ktory ...hm...nie dalby sie wykorzystac, tylko raczej wykorzystalby kogos innego, z chetna pomoca mamusi.

to jest dorosly facet. Nic go nie tlumaczy, nic nie tlumaczy zlego i szczeniackiego do krancow wytrzymalosci traktowania Ciebie...dorosly facet, ktory powinien byc dojrzaly i umiec podejmowac dojrzale decyzje i dojrzale sie zachowywac.

tak, niech idzie na terapie. Ale to juz nie jest Twoja sprawa. Niech sobie pouklada zycie, swoja psychike, swoje problemy. Ale to jest jego sprawa, osobista. Ty masz swoje zycie i dlaczego mialabys je marnowac na kogos, kto sobie nie potrafi poradzic z zyciem, i musi przed kazda decyzja radzic sie innych? mamusi, wspolpracownic, no moze jeszcze pana Zdzisia spod mostu...

zajmij sie swoim zyciem i swoja psychika - bo ona tutaj jest duzo bardziej poraniona. zrob cos dla siebie. no.

przytulam bardzo mocno...
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 16:37

Oj, poraniona to jest bardzo. Wczoraj bylam u kolezanki, krtora zna mnie od niedawna. Opowiedzialam jej swoja historia. Mowi, ze nie wie czy dala by rade jeszcze funkcjonowac. Podziwiala mnie jaka jestem silna. ale to nieprawda. to tylko tak wygląda z zewnątrz. Nie umiem sie za nic teraz zabrać, mieszkam z dala od ludzi na wsi, siedze tu sama i placzę, placzę,placzę...
Lzy kapia na klawiaturę. Starsza corka pojechala nad morze,to dobrze, bo tez jej cięzko.
Miala nadzieje, ze uda mi sie tym razem. Lubila go.
Ile razy dam rade sie podzwignąć?!
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez jokasica » 21 lut 2008, o 18:11

---------- 16:42 21.02.2008 ----------

Kochana nie umiem Cie pocieszyc bo sama czuje sie paskudnie..
Wiem tylko jedno...Załuję, ze do niego wydzwaniałam, prosiłam, pisałam a on i tak mial do głeboko w d... Więc nie powtorz mojego błedu. Teraz zamiast za nim tesknić, płakać po nim to żałuje tylko, że tak mu sie narzucałam. Bo tak sie składa, ze tesknota prędzej czy pozniej minie, ale świadomość, że pokazało sie facetowi, ze jest górą, tracąc przy tym szacunek samej do siebie pozostaje! Ubolewam strasznie nad tym, ze tak sie poniżałam, to mnie strasznie dreczy. Nie mozna zapominac o swoim honorze. Zalezało mi na tym, aby widział mnie z najlepszej strony, jako silną kobietę a te moje smsy sprawiły pewnie, że do dziś ma mnie za nachalną psychopatkę. Oj paskudne uczucie. Tak mnie pewnie zapamietał. Sama sobie bym dokopała do dupy
Wstyd mi przed nim i przed jego znajomymi. Pewnie wszystkim powiedział, że jokasica tak za nim wydzwaniała, prosiła, szalała, płakała. Pamietam jak mi mówił, ze jego była truła sie tabletkami jak ją rzucił. Ciekawe co o mnie mówi :( :( Jak ja mam teraz sie pokazac przed jego znajomymi? Tak mi wstyd! Oj nie wybacze tego sobie. To był pierwszy i ostatni raz, juz nigdy nikomu nie bede sie narzucac.

Nie macie pojęcia jak mnie to dreczy. :zly:
Zamiast płakac po rozstaniu, czuc pustkę...tesknote...To jestem sama na siebie zła. No chyba od tego zwariuję :(

---------- 17:11 ----------

Chyba nie ma takiej drugiej jak ja :( On mnie rzucił, a ja go prosiłam aby do mnie wrócił, że wszystko się ułozy, że go kocham, że nie mozemy zniszyczyc tego co nas łączy, że będe walczyc o niego.

No jak mogłam :( Płakac mi sie chce. WSTYD! co on sobie o mnie mysli.
Ostatnio edytowano 21 lut 2008, o 18:17 przez jokasica, łącznie edytowano 1 raz
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 18:17

tak mi przykro, ze tak sie czujesz. myślisz, że wszystkim opowie? to przeciez tylko wasza sprawa.Glupio piszę, przeciez o nas juz wie cala Norwegia. U mnie jest troche inaczej, to ja pierwsz napisalam, ze chce odejść. Moze w emocjach , moze za szybko. On sie obrazil i zamilkl. Nic go nie bierse, żadne mądre argumenty, prośby o rozwiazanie sytuacji. pewnie uwaza , ze skoro napisalam mu ,że p... ten zwiazek , to mam byc konsekwentna.
Jestem czasem za szybka w slowach, ale on mnie znal juz z tej strony, poza tym to konsekwencja tego, ze mnie ostatnio zostawil samą w tak przelomowej sytuacji, kiedy zmieniam zycie.Siedzi w dziurze, wszystko mu wisi. A niech sobie siedzi. nie będę go blagac i prosic.
A Ty Jocasiko nie oceniaj siebie tak krytycznie, to tylko miilośc, a jak tego nie rozumie, to niech spada. Jak rozpowiada znajomym , to sam powinien sie tego wstydzić - facet bez honoru.
Trzymaj sie, juz Cie nie ciagnie , aby walczyc o niego?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez jokasica » 21 lut 2008, o 18:29

Już mnie nie ciagnie, aby o niego walczyc. Bron Boze! Juz nigdy do niego nie napiszę, nigdy. Nigdy nie zadzwonie i nigdy nie zawalcze! Bo i tak mnie nie chce.ja juz nie bede sie poniżać i padac przed nim na kolana. I tak wystarczająco długo o niego walczyłam i narzucałam sie. Koniec tego, juz nigdy nie usłyszy ode błagania.

Nie wiem co Ci poradzić...tez nie słuchałam innych i pisałam do neigo. Teraz załuje. W odpowiednim momencie tez poczujesz ta sile i bark checi do walki o niego. Piekne uczucie, poczujesz sie wtedy taka wolna...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Megie » 21 lut 2008, o 18:37

Laborada...

Wydrukuj sobie slowa szafirowej :oklaski: i podkresl co najwazniejsze ; GODNOSC

Przestan analizowac tego faceta, uciekaj od tych mysli..
Skup sie na tym co masz dla siebie zrobic- aby w przyszlosci bylo dobrze i zeby nie powtarzac ciagle tych samych bledow

Gosc juz nie istnieje - poprostu...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez cosy » 21 lut 2008, o 21:35

hey Kobietki,

troche tu napisałyście od czasu mojego ostatniego postu....Wszystko dokładne przeczytałam...i wyciągnęłam wnioski. Wiedziałam co to jest honor, własna godnosc, szanowanie czyjegoś zdania. Byc moze Szafirowa jeszcze bardziej rozjaśniła mi teraz niektóre kwestie.
I tak...walczyłam o swojego faceta (jak jeszcze pracowałam z nim) ale...nie czułam się jakbym obdarła się z godności. Myśle że bardzo dobrym krokiem było to że zrezygnowałam tam z pracy i odciełam się od tego wszystkiego.
Dowodem na to ze nie szanuję jego zdania mógłby byc fakt że odezwałam się do niego, po 3 miesiącach nieodzywania sie, po tym jak mi napisał: 'Już nigdy nie chce miec z Tobą żadnego kontaktu!'. Nie chciał miec kontaktu, a ja się odezwałam, co prawda zawsze to są krótkie wymiany smsów ale jednak to ja się odezwałam.
Dziewuszki, ostatnio pisałam że do niego napisałam, odpisał mi, później znowu odpisałam, i jak na razie nie odpisał..w sumie nie zależy mi na tym, tak jakoś (dziwne no nie?). Dziś czuje że On mi wcale do szczęścia nie potrzebny..W sumie ja nic nie zdziałam , dopóki On nie będzie chciał by cos było, a jak narazie to wygląda na to że jest poprostu dla mnie miły.NIC WIĘCEJ. Ale nie wiem, wczoraj to była taka chwila słabości, bo przypadkiem natknęlam sie na zdjęcia z nim (mam iż aż 3!) i w tym kontekscie do niego napsiałam.
Nie wiem czemu ja jeszcze za nim tęsknie, może z sentymentu do tego co było?? Bo widze że On sie za wiele nie zmienił, a to oznacza , ze jesli wtedy mi coś w nim nie pasowało, to i teraz nie będzie.
I jeszcze co do szacunku do drugiej osoby, i do jego zdania. Źle sie czułam gdy On mi powiedział; 'zobaczymy czy będziesz umiała uszanowac czyjeś zdanie' to było w kontekscie tego ze On nie chce miec kontaktu ze mna. Noi co ? Było mi z tym cholernie źle, 3 miechy wytrzymałam. I nie wiem, moze i On soebie pomysłał ze nie umiem jednak uszanowac jego zdania. Ale..nie chiałam by nasza relacja w taki spoósb sie skonczyła (mysle ze i on w głebi serca nie chciał) . odezwłam sie do niego, by uspokoi moje sumienie. teraz mi jest z tym dobrze , gyd sie odezwe do niego np. raz w miesiac. Późnej będzie rzadziej. Ale wolałam zeby ten brak kontaktu umarł 'śmiercią naturalną' niż takim postawieniem przez niego warunkiem. Bo wiem że gdybym wtedy sie nie odezwała to rozwijałaby sie w moim sercu nienawiśc do niego a tego nie chciałam.
Mogę też sie pochwalic że ja już sie wyleczyłam z tego typu zachowań, ze jesli ktoś mi nie odpisuje przez dłuższy czas to zasypuje go kolejnymi smsami, z pytaniami typu czemu nie odpisujesz... (kiedys tez tak potrafiłam) Poprostu w takich sytuacjach nie upominam sie już o ten kontakt...Nie odpisuje, nie odbiera, widocznie nie chce, nie może. A jak bedzie chiał się odezwac to oddzwoni lub odpisze. .I już.
Wiem, troche chaotycznie to wszystko napisałam..ale pisąlam to co mi pokolei do głowy przychodziło...

Trzymajcie sie kobietki i ciesze sie że tu jesteście. Buziaki.

Ps. Joasiko, nie ma sensu się tak zadręczac. Walczyłas bo kochałas, bo wierzyłas w to co was łączy. To normalne i naturalne.. A to co on sobie o tym teraz mysli, to niech sobi w d.. wsadzi.
PS.2 Ladorado...rozuemiem że chcesz sie z nim rozmówic i jesli rozstac to rozstac jak ludzie dorośli. Ale...nie ma sensu sie pchac tam gdzie nas nie chcą, lub tam gdzie nie wiedza czy nas chcą. To Ty podejmij decyzję. I wcale nie musisz sie do niego odzywac. Jesli zamilkniesz i zaczniesz układac sobie zycie bez niego to będzie dobry krok. Ten facet do niczego Ci nie jest potrzebny , bo doskonale sobie sama dasz rade!!
PS.3 Szafirowa, dzięki za Twoje posty tu. Pamietam też jak wypowiadałas sie w moim poście i pamietam jak po twojej wypowiedze 'otrzeźwiałam' i zaczęłam rozsadnie myslec o tym co postanowi. Dałas mi odawge do tego by mimo wszelkich przeciwnosci losu podja ctą rozsądną decyzje by tam jednak nie wracac. Uchroniłas mnie.
Wszyscy którzy sie tam wypowiadali uchronili mnie. Dziekuje Wam. Dobrze że tu jesteście. :buziaki:
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 22 lut 2008, o 09:42

---------- 08:19 22.02.2008 ----------

Fajnie Cosy, ze osiągnelaś juz taką równowagę ducha. Cieszę sie z calego serca
Mnie teraz do tego daleko.
U mnie jest troszeczkę inna sytuacja. Przeciez moj jeszcze 2 tygodnie temu zapewnial mnie o wszystkim ,co tylko kobieta chce uslyszeć.
Kochal mnie ,bardzo. Pewnie teraz też kocha, ale jest wściekly.
On jest slabym czlowiekiem. ma teraz problemy i wiem ,że go to wszystko przerasta.
To wszystko sie skumulowala w jednej chwili i tak wyszlo.
ja tez nie jestem świeta, czasem za duzo wymagam, a jak facet potrzebuje troche ochlonąć i sie oddalic to na silę pragnę bliskości. To demony z przeszlości.
Dlatego ten zwiazek tak wygląda. Do tego nasze nieuregulowane życie. Wszystko sie naklada.
On jest przerazony ,sam nie wie. kiedys mi powiedzial ,abym byla cierpliwa . On po to wyjechal ,aby rozwiązać swoje sprawy.Rozwod ma automatycznie w maju.
A to co mi mowi o malzeństwie ,to prawda. Poznalam wiele osob , ktore mowia to samo.
Za duzo oczekuję od niego, on nie jest w stanie mi tego teraz dać, dlatego sie zupelnie odciąl.
Bardzo mi przykro ,tylko, że nie stac go na to, ąby mi to napisać w kilku zdaniach.
Choć moze boi sie, że znowu mu nagadam.
Popelniliśmy wiele blędow.Razem.
Nie mozna tylko jego obwiniać, to nieuczciwe. Myślalam nad tym. Do tego jeszcze ten krach finansowy.
Zadko ktore dobra malzenstwo umie taki kryzys przetrwać , a coz dopiro taki świezutki zwiazek.
Tak prawde mówiac to my juz przeszliśmy przez kilka kryzysow i to nie zabilo naszej milości. Coś w tym jest.
On mnie kocha i wie, że jak porozmawia ze mna to bedzie pod moim wplywem, najbardziej. zawsze tak bylo.
ja jestem cholernie zmęczona szukaniem . Nie mam sily juz na nową milośc.
Wolę stara ,znana. Wolę rozwiazać problemy , niz szukac nowych z kimś nowym. Wierze, że jak poukladamy nasze zycie, to i poukladamy naszą milość.
Muszę być cierpliwa, a brak cierpliwości to najwieksza moja wada. Muszę uszanować jego uczucia i potrzebę oddalenia. On wie, ze jak zacznie rozmawiać, ja mu na nia nie pozwolę.
Chcialam odejść, ale szkoda mi nas. Jeszcze wierze w nas. Przypominam sobie jego smsy sprze 2,3 tygodni, pisane o 3 w nocy : Myślę o Tobie , onas, wierzę w nas.
Czy stać byloby was dziewczyny na odejście w takiej sytuacji. Ja tez go skrzywdzilam pisząc, że mam dosyc takiego zwiazku. zamiast uszanowac to ,że ma jeszcze swoje zycie i klopoty.
Jak odejdę skrzywdzę siebie i jego .I nasze dzieci ,ktore go polubily i nasza przyszlośc , ktora planowaliśmy.
On nie jest zlym czlowiekiem, jest czuly, dobry i co najważniejsze wierny ale slaby. a to jeszcze nie upowaznia do rzucania go, a wręcz przeciwnie.
My po prostu musimy sobie uporządkowac życie i iść razem na terapię.
Tak mi sie wydaje, jak emocje opadly i przemyślalam to raz jeszcze.
Tu nie chodzi o honor, ja nie stracilam go, bo wiem, że on mnie kocha .
On zawsze mi mowil, że cieszyl sie ,że dzwonilam w takich kryzysowych sytuacjach i byl mi za to wdzięczny, że umiem wybaczać.
tak to dzisiaj widzę.

---------- 08:33 ----------

ja mam rozterki , on tez ma prawo do nich. Zdecydowaliśmy sie przeciez wspolnie na jego wyjazd ,az zalatwi wszystkie swoje sprawy. A ja nie potrafie tej rozląki wytrzymać .Po prostu, zwyczjnie. Cholernie tesknie. On jest facetem ,ma latwiej, lubi siedziec w jaskini.A ja , jak mam rozterki, wlasnie jego potrzebuje i tu sie mijamy. On tego nie rozumie. jego żona nigdy go nie potrzebowala. On nie wie co to prawdziwa milośc i prawdziwy zwiazek.
Czy zrozumie? nie wiem, mam nadzieje ,że tak
A ja muszę znależć w sobie silę i zostawic go w spokoju. Choc nie jestem przekonana ,czy naprawde tego chce. Wystrczyloby, żebym go wziela za rękę i spojrzala w oczy i zapomnialby o oddaleniu.

---------- 08:42 ----------

Odchodzę na jakiś czas z Forum. Za wiele mnie to kosztuje. Muszę sama to sobie poukladać.
To moje zycie, muszę postapić wedlug tego co mi serce dyktuje.
Dziekuje wszystkim za chęć pomocy. Jestem wdzieczna, ale to ja muszę sama zdecydowac.
Ide do nory , tak jak on.
Moze w norze lepiej mysleć?
Jestem za bardzo otwarta, to tez nienajlepiej dla mnie . i za szczera.
jak kiedys wyjde to na pewno napiszę , jak sie potoczyly nasze losy.
Zegnajcie, pa.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 157 gości