Witajcie..
Traktuje psychotekst jak skarbnicę wiedzy i liczę, że i tym razem pomożecie.. Nie oczekuję użalania się nade mną, pocieszenia czy też opierniczania.. Jeśli to możliwe, to oczekiwałbym rady płynącej z życiowego doświadczenia..
Nie do końca wiem jak zacząć... Przez trochę ponad rok miałem romans, który dwa dni temu się wydał. Wydał się w dość brutalny sposób, bo partnerka dostała list ze zdjęciami od osoby bardzo bliskiej mojej kochance..
Teraz gdy już wszystko jasne, mogę zacząć pisać posta.. Prawie 6 lat byliśmy razem, a rok temu pojawiła sie kochanka.. zaczęło się od zauroczenia/fascynacji nową osobą, później przez pół roku burzliwy i intensywny romans, później przez 6-7 miesięcy to próba wyjścia przeze mnie z romansu (szantaż kochanki ze powie partnerce), bo kochanka (wiedziała, ze mam Partnerkę) bardzo się zakochała, a ostatnie 1-2 miesiące to już rozstanie i koniec romansu. Kochanka bardzo cierpiała, dlatego bliska jej osoba wysłała list.. nie wiem czy dla tego, żebym wrócił czy żeby całkiem o mnie zapomniała.. nie wiem. List przyszedł do rodzinnego domu partnerki, dlatego od razu cała rodzina się dowiedziała i znajomi.
Z Partnerką odbyliśmy jedną rozmowę, i to była naprawdę rozmowa. Trochę płaczu, krzyku, niedowierzania, ale to była rozmowa.. Na początku której skłamałem prosto w oczy, że jej nie zdradzam, a dopiero później pokazała mi zdjęcia.. Od tamtej chwili byłem już szczery. Opowiedziałem wszystko o całym romansie, jak się zaczął, dlaczego ile trwał.. Powiedziałem chyba wszystko. Oczywiście Partnerka spakowała walizkę (od 4-5 lat razem mieszkamy.. mieszkaliśmy) [przepraszam Was, że w trakcie postu trochę użalam się nad sobą, ale nie jest prosto być twardym i ponieść konsekwencje czynu] i wyprowadziła się. Większość rzeczy jednak została w mieszkaniu.. Warto wspomnieć, że nie jesteśmy małżeństwem, ani nie mamy wspólnych zobowiązań finansowych.
A co z kochanką? Problem polega na tym, że razem pracujemy i robimy interesy.. M.in. dlatego nie udało mi się wcześniej tego zakończyć. Ale zacząłem wysyłać CV do innej pracy.. pod koniec listopada złożę wypowiedzenie w obecnej pracy (nie ma znaczenia czy złożę wypowiedzenie 09.11 czy 30.11 i tak liczy się od 1.12). Trzy miesiące będę siedział w tej pracy jeszcze, gdyba że szybciej coś znajdę, a z obecnymi szefami jakoś się dogadam odnośnie okresu wypowiedzenia. Rozpocząłem również szukanie mieszkania (z kochanką spotykałem się w mieszkaniu, które z Partnerką wspólnie wynajmowaliśmy), bo za ciężko jest siedzieć samemu w tych samych murach, gdy wszystko wiąże się z jakimś wspomnieniem.
I co dalej?
To pytanie stawiam sobie od dwóch dni.. Co dalej? Oczywiście, jest to pytanie bez odpowiedzi, dlatego znalazłem inne pytanie: czy kocham partnerkę? I właśnie to pytanie, zaważyło o tym, że napisałem post (przez ostatnie dwa dni byłem całkiem sam, nie mam przyjaciół, a rodzinie jeszcze nie powiedziałem). Bo ja ją kocham.. dalej.. nieprzerwanie.. i tak samo mocno, jeśli nie mocniej. Ostatnie półtora miesiąca partnerka wyjeżdżała do pracy w niedzielę wieczorem i wracała w piątek po południ. Ta rozłąka bardzo nas zbliżała, bo gdy byliśmy na co dzień przy sobie to każdy spędzał oddzielnie czas, a gdy mieliśmy tylko weekendu to wszystko razem robiliśmy, więc to nas zbliżało. Na tyle zbliżało, że pomimo wolne chaty potrafiłem zakończyć romans z kochanką (nie chcę się usprawiedliwiać, piszę jak jest).
Chciałem napisać „wiem, jak bardzo zraniłem partnerkę”, ale guzik wiem.. Nie wiem jak boli.. mogę jedynie się domyślać.. Partnerka do tego stopnia mi ufała i wierzyła, że trzymając zdjęcia w ręce usprawiedliwiała mnie i broniła, że to z pewnością fotomontaż.. Byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami, zarówno w związku jak i łóżku.. i to chyba była ta idealna miłość.. Całą dorosłość razem spędziliśmy (ja mam 26 lat, ona 25)..
Napisałem post, ponieważ z jednej strony chciałem się wygadać, ale z drugiej strony nie chcę się poddać.. Wiem, że chyba lepiej, żebyśmy się rozstali.. życie po zdradzie staje się piekłem.. Dwa dni temu, podczas rozmowy zapytałem ją czy mnie kocha, odpowiedziała „że nie jestem tym człowiekiem, którego pokochała”.. Tak strasznie ją boli, ale wydaje mi się, że nie zniknęło w niej wszystko.. Przez te dwa dni starałem się nie narzucać, tylko napisałem, że ją kochałem, kocham i będę kochać.. i poczekam na nią tak długo jak będzie trzeba.. Pewnie lepiej byłoby podstawić kreskę, pogodzić się z tym, że to koniec. Ale nie potrafię.. dlatego też, pytanie do Was: co zrobić? Dać jej czas.. zostawić w spokoju.. odciąć się.. ? Czy starać się być.. mówić że kocham.. że będę czekał..
To co mogę samemu zrobić, to staram się zrobić – zerwać wszystkie relacje z kochanką (praca), wyprowadzić się z mieszkania (partnerka nie chce tam mieszkać, więc całkiem oddaje mieszkanie, ale to tego dopiero z dniem 31.12.2012 przez miesięczny okres wypowiedzenia..).
Chyba nie mam więcej nic do napisania..
Pozdrawiam