Tym razem nie wytrzymam

Problemy z partnerami.

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Iliada » 31 paź 2012, o 22:54

Nie chodziło mi o samotność w sensie bez faceta tylko o samotność bycia bez przyjaciół i faceta. Każdy człowiek tak naprawdę powinien potrafić radzić sobie sam,yć przystosowanym inaczej do życia w społeczeństwie i naszym świecie. Ale gdy sobie jednak sami nie radzimy to wtedy potrzebujemy pomocy od innych. W Twoim i moim przypadku jest to psycholog. Jeśli nie ma się bardzo poważnych problemów z radzeniem sobie w życiu i z byciem zgodnym z samym sobą to wtedy powinno nam wystarczyć w jakiś problemach wsparcie bliskich i ich pomoc ( ale nie robienie czegoś za nas) z ic własnej inicjatywy. Po to są przyjaciele i partner. Zeby pomagać, wspierać, rozumieć oraz na odwrót żebyśmy mogli im pomagać, wspierać, rozumieć. To jest podstawa takic relacji dlategego nie wymieniam innych drobniejszych. Jeśli chodzi o partnera to oprócz tego jest dużo innych ważnych ról obu stron, ale to nie w tym temacie :)
Avatar użytkownika
Iliada
 
Posty: 258
Dołączył(a): 10 paź 2012, o 02:25

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Iliada » 31 paź 2012, o 22:58

Księżycowa napisał(a):Jak dla mnie, to nic się nie stało... on robi dramat, żeby sie pobawić. Poza tym widzisz, że chodzi na te sesję? Mieszkacie dlaeko od siebie zdaje się. Może powiedzieć Ci wszystko...
Wybacz, że tak szorstko ale dla mnie to wszystko nadal jest mega naciągane i zbyt grubymi nićmi szyte.
Ale to mój punkt widzenia;)


Tak też można powiedzieć, ale nie znamy ich relacji. Nie wiemy jak bardzo silna jest ich więź, a to od niej zależy prawdopodobieństwo tego co Dzwoniec uważa za prawdę i co naprawdę się dzieje tam u niego. Więc my tak naprawdę nie możemy stwierdzić że on robi to by się pobawić, ale nie możemy też tego wykluczyć.
Avatar użytkownika
Iliada
 
Posty: 258
Dołączył(a): 10 paź 2012, o 02:25

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 31 paź 2012, o 23:07

Księżycowa napisał(a):Jak dla mnie, to nic się nie stało... on robi dramat, żeby sie pobawić. Poza tym widzisz, że chodzi na te sesję? Mieszkacie dlaeko od siebie zdaje się. Może powiedzieć Ci wszystko...
Wybacz, że tak szorstko ale dla mnie to wszystko nadal jest mega naciągane i zbyt grubymi nićmi szyte.
Ale to mój punkt widzenia;)


Ok, możesz nie wierzyć i masz do tego prawo. Ale ja wiem że chodzi, wiem że ma problemy i wiem że to wszystko nie zabawa. Pozatym opowiada mi jak tam jest na terapii. I przez 3 lata nie złapałam go na żadnym kłamstwie. Naprawdę żadnym. Pozatym nie widzę powodu dla którego miałby to robić. Co miałoby mu to dać? Nierozumiem.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 31 paź 2012, o 23:17

Tak też można powiedzieć, ale nie znamy ich relacji. Nie wiemy jak bardzo silna jest ich więź, a to od niej zależy prawdopodobieństwo tego co Dzwoniec uważa za prawdę i co naprawdę się dzieje tam u niego. Więc my tak naprawdę nie możemy stwierdzić że on robi to by się pobawić, ale nie możemy też tego wykluczyć.


Od samego początku watku Dzwonca zachowanie tego faceta wydaje mi sie po prostu toksyczne. Wiele było tu punktów, które z tego co tutaj wiemy wygladają na relację kochającej za bardzo z manipulantem. Oczywiście niewiele wiemy od wewnatrz ale Dzwoniec pisze po coś, opisuje jego jakies zachowania chcąc uzyskac opinie. Moja jest taka. Dla mnie to wygląda na czysto książkowy przykład toksycznego związku. Bo na zdrowy rozum jak jest problem i to taki poważny (choć w przypadku tego Pana nie wiemy jaki) to się mówi drugiej osobie tym bardziej o tym, żeby po pierwsze być wobec niej uczciwym a po drugie WSPÓLNIE podjąć W TEJ KONKRETNIEJ SPRAWIE jakieś działania. RAZEM ROZWAŻYĆ za i przeciw. A te ,,troszczący się" o naszego Dzwońca Pan ciągle nie wie, ciągle on sam, ciągle coś...

Pozatym opowiada mi jak tam jest na terapii. I przez 3 lata nie złapałam go na żadnym kłamstwie.

O! I Przypomnialaś mi mnie. Mój były też był czysty jak łza - wtedy tak myślałam. Poza tym, że zachowywa.l się podobnie do Twojego (niestety jeszcze gorzej) to o tym, że puszczał sie na boki dowiedziałam sie jak juz z nim nie byłam od osób postronnych!!
Też mówiłam, że jest jaki jest ale o zdradę to w zyciu go nie podejrzewałam, do pewnego momentu.
Dlatego jak czytam takie zachowanie faceta, to od razu widać, że coś jest nie tak... ale widocznie musisz dojść do tego sama, czego Ci życzę, żeby sie stało jak najprędzej :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Iliada » 31 paź 2012, o 23:28

Księżycowa napisał(a):Tak też można powiedzieć, ale nie znamy ich relacji. Nie wiemy jak bardzo silna jest ich więź, a to od niej zależy prawdopodobieństwo tego co Dzwoniec uważa za prawdę i co naprawdę się dzieje tam u niego. Więc my tak naprawdę nie możemy stwierdzić że on robi to by się pobawić, ale nie możemy też tego wykluczyć.


Od samego początku watku Dzwonca zachowanie tego faceta wydaje mi sie po prostu toksyczne. Wiele było tu punktów, które z tego co tutaj wiemy wygladają na relację kochającej za bardzo z manipulantem. Oczywiście niewiele wiemy od wewnatrz ale Dzwoniec pisze po coś, opisuje jego jakies zachowania chcąc uzyskac opinie. Moja jest taka. Dla mnie to wygląda na czysto książkowy przykład toksycznego związku. Bo na zdrowy rozum jak jest problem i to taki poważny (choć w przypadku tego Pana nie wiemy jaki) to się mówi drugiej osobie tym bardziej o tym, żeby po pierwsze być wobec niej uczciwym a po drugie WSPÓLNIE podjąć W TEJ KONKRETNIEJ SPRAWIE jakieś działania. RAZEM ROZWAŻYĆ za i przeciw. A te ,,troszczący się" o naszego Dzwońca Pan ciągle nie wie, ciągle on sam, ciągle coś...


To akurat według mnie najczęsciej zalezy od tego jak zawsze żył i czy z kimś dzielił sie problemami. Jak nigdy tego nie robił lub moze został bardzo do tego zrażony to jakby miał nagle z kimś dzielić się nimi? Dlatego mi się wydaje, że to co się dzieje między nimi jest winą ich obojga i tego, że oboje nie są sami w sobie poukładani.
Avatar użytkownika
Iliada
 
Posty: 258
Dołączył(a): 10 paź 2012, o 02:25

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 31 paź 2012, o 23:44

Oczywiście, że oboje - zgadzam się i dlatego napisałam, że wygląda na związek kochającej za bardzo i manipulanta. Z czego to ostatnie wynika, nie wiadomo co nie zmienia faktu, że zwodzi ją ciagle. Normalnie powinien powiedzieć coś w stylu ,,sorry, nie jestem w stanie, nie ma sił na związek" a tak on nie dość, że utrzymuje ją w zawieszeniu i emocjonalnej katordze, to jeszcze na siebie obciąża presją i stresem a to nie sprzyja raczej spokojnemu dochodzeniu do siebie. O ile on nie robi tego celowo... trudno powiedzieć, bo każde tego typu postępowanie jest w każdym przypadku inne.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 1 lis 2012, o 07:34

Księżycowa napisał(a): Dla mnie to wygląda na czysto książkowy przykład toksycznego związku. Bo na zdrowy rozum jak jest problem i to taki poważny (choć w przypadku tego Pana nie wiemy jaki) to się mówi drugiej osobie tym bardziej o tym, żeby po pierwsze być wobec niej uczciwym a po drugie WSPÓLNIE podjąć W TEJ KONKRETNIEJ SPRAWIE jakieś działania. RAZEM ROZWAŻYĆ za i przeciw. A te ,,troszczący się" o naszego Dzwońca Pan ciągle nie wie, ciągle on sam, ciągle coś...


Tak, ale nie wiemy co go dręczy. Może to jest bardzo złe przeżycie z dzieciństwa. I charaktery są różne, jedni mówią inni nie mówią drugiej osobie. On się pytał wczoraj swojej psycholog czemu tak się dzieje, że zamiast komukolwiek powiedzieć to dusi to w sobie, ona nie potrafiła mu na to odpowiedzieć. Ale skoro tyle lat dusił tak wiele negatywnych emocji, one teraz wzięły nad nim góre.

Księżycowa napisał(a):O! I Przypomnialaś mi mnie. Mój były też był czysty jak łza - wtedy tak myślałam. Poza tym, że zachowywa.l się podobnie do Twojego (niestety jeszcze gorzej) to o tym, że puszczał sie na boki dowiedziałam sie jak juz z nim nie byłam od osób postronnych!!
Też mówiłam, że jest jaki jest ale o zdradę to w zyciu go nie podejrzewałam, do pewnego momentu.
Dlatego jak czytam takie zachowanie faceta, to od razu widać, że coś jest nie tak... ale widocznie musisz dojść do tego sama, czego Ci życzę, żeby sie stało jak najprędzej :kwiatek:


To przykre że miałaś takich ludzi wkoło Ciebie że o takich rzeczach dowiadywałaś się dopiero po zerwaniu...
No i szkoda i jest to bardzo przykre że życzysz żeby mnie to też spotkało.

Księżycowa napisał(a): Normalnie powinien powiedzieć coś w stylu ,,sorry, nie jestem w stanie, nie ma sił na związek" a tak on nie dość, że utrzymuje ją w zawieszeniu i emocjonalnej katordze, to jeszcze na siebie obciąża presją i stresem a to nie sprzyja raczej spokojnemu dochodzeniu do siebie. O ile on nie robi tego celowo... trudno powiedzieć, bo każde tego typu postępowanie jest w każdym przypadku inne.


Pisałam przecież że powiedział. W pierwszych moich postach. Powtarzał to nie 1 raz. Że się źle czuje, że nie ma ochoty na okazywanie komuś i na okazywanie jemu uczuć, że nie chce być w żadnym związku. I czuł się źle, bo miał swoje problemy ze sobą i jeszcze ciążyło mu to że ja jestem. Bał się jak ja zareaguję na rozstanie (szczególnie że to nie moja wina), bał się że sobie coś zrobie. Bał się mojej reakcji. Chciał żebyśmy decyzję o rozstaniu podjęli razem i jak najmniej boleśnie dla mnie.

Księżycowa, nie każdy facet jest draniem. Miśka znam i wiem że ostatnią rzeczą jaką by chciał to moje cierpienie. Niestety w tej sytuacji jest to nieuniknione i on ma wyrzuty sumienia. On przez te 3 lata zachowywał się, jakby żył tylko po to, żeby mnie uszczęśliwiać (chyba dlatego nie obarczał mnie swoimi problememi).
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez KATKA » 1 lis 2012, o 10:51

powiem Ci jedno pewna nie możesz byc nawet siebie...wieć nie za dobrze jak wierzysz we wszystko...nie ma ludzi kryształowych...oczywiscie zwykle po rozstaniu mamy tendencje do wychwalania wszystkiego co było dobre a każde złe jakoś odchodzi.,..ale to też mija...
przypominam tylko, ze Ty też chodzisz na terapie...i to Ty masz duży problem...wiekszy niz on...bo Ty ciagle mówisz o nim, jego kłopotach...jego chcesz wspierać...on sie juz Tobą tak nie inetersuje...jest skupiony na sobie i tu akurat bardzo dobrze...
na chwilę obecną wyglada na to,z ę on moze wyjdzie z tego obronną ręką aTy sie do końca wypalisz...a wtedy co jeśli on powee...słuchach koniec...przecież to ustalilismy...niczego Ci nie obiecywałem...
taka ewentualnosć to 50 % bo powtórzę koleś na razie nie zrobił niczego...od początku tego watku nie wykazała minimum checi czy inicjatywy...Ty byś chciała to widzieć i go usprawiedliwiasz ale tak nie jest...
uczepiłaś sie myśli,z ę zaraz znów bedziecie razem i wciaż nie mozęsz sie doczekać..bo to powinno byc już...bo łątwiej jakby wszystko nagle wróciło do normy niz coś ze soba zrobić...
gwarantuję Ci jednak, ze ten zwiazek bedzie sie rozpadał co chwile...bo tworzy go dowje słabych ludzi :(, z czego juz widać, ze jeden przy pierwszej okazji sie posypał...a takich okazji bedziecie mieli jeszcze w zyciu całe mnóstwo...
teraz bedziesz mówić, że jestes na to gotowa...i że wszystko przetrwasz..ale tak nie jest...nikt nie przetrwa takiego stanu duszy...takich niepewnosci...szczególnie keidyma tak niskie poczucie wartosći...
on Tobą manipuluje...jak wolisz to powiedz sobie, ze robi to nieświadomie...ale to nie zmienia faktu, zę na chwile obecna tak jest...
a Ty cały czas jestes jak w hipnozie..
to on jest silniejszy w tym wszytskim i to jemumozę sie udac...bo to on po terapi analizuje co sie z nim działo...Ty analizjesz jego zamiast siebie..
to on moze za chwile być ilny i być szczęśliwy...a co z Tobą...tak bardzo wierzysz,z ę jakimś cudem Ciebie też dzwignie?
jesli myślisz, zę jeden człowiek moze życ za dwoje...to sie znów mylisz...mnie by zmeczyło ciagłe podtrzymywanie kogoś kto nic ze sobą nie robi...tak bez końca...tym bardziej jeśli sama juz umiałam sie dzwignać...
pomaganie komuś to nie wyręczanie go...
myslisz, ze jak on "sie wyleczy" to Ty też beziesz zdrowa...nie bedziesz :(

cos chyba mi duża plontanina słów wyszła..
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 1 lis 2012, o 11:14

KATKA napisał(a):cos chyba mi duża plontanina słów wyszła..


Ale sensowna...

KATKA napisał(a):przypominam tylko, ze Ty też chodzisz na terapie...i to Ty masz duży problem...wiekszy niz on...bo Ty ciagle mówisz o nim, jego kłopotach...jego chcesz wspierać...on sie juz Tobą tak nie inetersuje...jest skupiony na sobie i tu akurat bardzo dobrze...


Interesuje się. Dzwoni i pyta jak się czuje. Uspokaja w histerii.

KATKA napisał(a):na chwilę obecną wyglada na to,z ę on moze wyjdzie z tego obronną ręką aTy sie do końca wypalisz...a wtedy co jeśli on powee...słuchach koniec...przecież to ustalilismy...niczego Ci nie obiecywałem...
taka ewentualnosć to 50 % bo powtórzę koleś na razie nie zrobił niczego...od początku tego watku nie wykazała minimum checi czy inicjatywy...Ty byś chciała to widzieć i go usprawiedliwiasz ale tak nie jest...


No w sumie, to on mówi że nie powinniśmy być razem, bo on nie może mi niczego obiecać. Sam nie wie jak to wszystko się skończy. A przecież nie może mnie hamować.

KATKA napisał(a):uczepiłaś sie myśli,z ę zaraz znów bedziecie razem i wciaż nie mozęsz sie doczekać..bo to powinno byc już...bo łątwiej jakby wszystko nagle wróciło do normy niz coś ze soba zrobić...
gwarantuję Ci jednak, ze ten zwiazek bedzie sie rozpadał co chwile...bo tworzy go dowje słabych ludzi :(, z czego juz widać, ze jeden przy pierwszej okazji sie posypał...a takich okazji bedziecie mieli jeszcze w zyciu całe mnóstwo...


To prawda. Ja wiem że po tym wszystkim co się teraz dzieje, jeżeli mielibyśmy być razem to musielibyśmy skorzystać z pomocy psychologa, bo sami tego mądrze nie zrobimy. Oboje jesteśmy słabi.

KATKA napisał(a):a Ty cały czas jestes jak w hipnozie..
to on jest silniejszy w tym wszytskim i to jemumozę sie udac...bo to on po terapi analizuje co sie z nim działo...Ty analizjesz jego zamiast siebie..(...)

myslisz, ze jak on "sie wyleczy" to Ty też beziesz zdrowa...nie bedziesz :(


Wszystko fajnie, ale jakoś nie mogę przestać o nim myśleć. Nie umiem. Siedze sobie i cały czas myślę tylko co teraz? Co dalej. Że nas już nie ma. Że jestem sama.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez KATKA » 1 lis 2012, o 11:17

bo sie nie da...ludzi dochodza do siebie po rozstaniu mieisacami...ja sama chyba po pierwszym zwiazku dochodziłam do siebie z rok...a byłam już w tym czasie z innym :(
to nie są proste rzeczy...ani łatwe... :kwiatek:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 1 lis 2012, o 11:24

Zaczynam odczuwać złość, ale nie na niego. Narazie na całą tą sytuację. Mam ochotę wyć, walić w drzewa, mam ochotę krzyczeć, mam ochotę zrobić coś sobie, mam ochotę rozwalić jakiś mur...
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez KATKA » 1 lis 2012, o 11:26

krzycz...złość sie...płacz...w nic raczej nie wal ;) i zrób coś dla siebie a nie sobie...robienie soie nic nie pomaga...mówi Ci to osoba, która kilkanaście lat się cieła :kwiatek:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 1 lis 2012, o 11:33

Czuję że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka. Nie umiem już być szczęśliwa. Jestem zniszczona. A swoją drogą - nie ciełabyś się kilkanaście lat, jakby Ci to nic nie dawało. Ale to tak na marginesie.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 1 lis 2012, o 11:40

No i szkoda i jest to bardzo przykre że życzysz żeby mnie to też spotkało.


Wiesz co jest najciekawsze? Że to są bardzo dobre życzenia z mojej strony a Ty jesteś tak wpatrzona w bronienie jego, wkręcona w myśl, że bez niego nie może być, że może być tylko źle.
Myślę, że jak się otrząśniesz z tego transu w jaki on Cię wprowadził, to dostrzeżesz, że miałam jak najlepsze myśli pisząc, że Ci życzę, żeby Cie to też spotkało. A prawda jest taka, że jak Cię spotka, to będziesz dopiero szczęśliwsza... Przykre jest to, że uważasz, że życzę Ci źle po prostu i stawiasz mnie w takiej a nie innej pozycji. A ja juz nie przeżywam tamtego rozstania a wręcz jestem szczęśliwa, że nastąpiło, że przecierpiałam swoje i dzięki temu doswiadczeniu zbudowałam mocny (myślę, że mogę śmiało uzyć tego słowa) związek, który opiera się na zaufaniu, poświęceniu, zrozumieniu no i miłości... mogłabym wymieniać wiele zalet ale po co? Teraz po prostu wiem, że tamto, co się skończyło nie mialo nic wspólnego z miłością. Za to mogę śmiało powiedzieć, ze nigdy nikogo nie kochałam tak jak teraz i nigdy nie czułam się tak kochana, więc spotkało mnie zwględem tamtego zwiazku wszystko co najlepsze, choć z początku wydawało mi się, że jest zupełnie odwrotnie.



Bał się jak ja zareaguję na rozstanie (szczególnie że to nie moja wina), bał się że sobie coś zrobie. Bał się mojej reakcji. Chciał żebyśmy decyzję o rozstaniu podjęli razem i jak najmniej boleśnie dla mnie.


Ale jakoś nie podjęliście, nawet wspólnie. Jak ktoś kogoś nie kocha albo ma watpliwosci, to już wie, że to nie jest dobry materiał na dobry związek, który sie utrzyma całe życie. I mimo, że krzywdzi drugą osobę, to podejmuje decyzję. W ten sposób oszczędza jej i sobie cierpień na większą skalę.


Że się źle czuje, że nie ma ochoty na okazywanie komuś i na okazywanie jemu uczuć, że nie chce być w żadnym związku. I czuł się źle, bo miał swoje problemy ze sobą i jeszcze ciążyło mu to że ja jestem. Bał się jak ja zareaguję na rozstanie (szczególnie że to nie moja wina), bał się że sobie coś zrobie.



Powiem krótko - wciska Ci kity a ty dalej pięknie tkwisz w zawieszeniu i sie wypalasz zastanawiając co on powie, myśli i czuje zamiast tą energię spozytkowac na własne zdrowienie a nie nad uzalaniem sie nad nim.
Jesteś kochająca za bardzo i wiesz dobrze jak to wygląda. Takie osoby mają tendencję do plątania się w związki, w których ktoś potrzebuje (niby) opieki, naszej pomocy.
Dzięki tenmu trwasz przy nim a to dorosły chłop i sam sobie z własną psychiką musi poradzić.
Poza tym nie ma Was jako związku, to jakaś stagnacja, która emocjonalnie Cię zżera. A on? On Ciągle nie wie... jakby ktos nie wiedział czy mnie kocha, to byłby to dla mnie głowny powód, żeby stwierdzić, że ten facet nie pokocha mnie ja na to zasługuję.


Czuję że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka. Nie umiem już być szczęśliwa. Jestem zniszczona.

Spotka, spotka... mnie spotkało, KATKĘ spotkało i inne osoby tutaj... tylko niestety nie w takim stanie emocjonalnym. To jest to, co pisałam o tej energii, którą tracisz na niego zmiast na siebie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez KATKA » 1 lis 2012, o 11:52

tak na marginesie to nie masz o tym pojecia niestety :) wiesz co to dawało oprócz wstydu i nienawisci za kazdym razem do siebie......duzej ilosci krwi...kilkudziesieciu blizn...myśli samobójczych? Ty rozkładasz swiat...na dobrze z nim...źle bez niego...a swiat jest troche bardziej skomplikowany...

nie ciełabym sie gdybym nie była chora :)
tak samo Ty nie byłabys uzależniona od uczucia i faceta gdybyś była zdrowa...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 297 gości

cron