od 3lat w pętli :(

Problemy z partnerami.

od 3lat w pętli :(

Postprzez azk » 20 lut 2008, o 16:26

Cześć,
Już kiedyś tu bywałam, nawet często, ale sporo czasu upłynęło…
3,5 roku temu Gdy byłam w piątym miesiącu upragnionej ciąży mój mąż po 10ciu wspólnie spędzonych latach, oświadczył że to koniec, że już mnie nie kocha, i tak naprawdę nie chciał dziecka, zrobił to tylko dla mnie widząc jak bardzo chcę w końcu zostać matką 
Rozpoczęła się kilkumiesięczna walka o mojego synka, bo moja rozpacz spowodowała przedwczesny poród, na szczęście w porę zatrzymany,
Udało się i mały urodził się tylko chwilkę przed terminem, może nie całkiem zdrowiutki, troszkę dałam mu w kość, trzymając go pod swoim serduszkiem, ale dzisiaj mogę spokojnie powiedzieć że jesteśmy na prostej, a to najważniejsze…
Mąż wyprowadził się miesiąc po moim porodzie, dzisiaj mówi że było mu ciężko, nie mnie to oceniać, ale… nie miał obowiązków, miał wsparcie kochającej kobiety 
dla mnie sielanka w porównaniu z samotnymi dniami i nocami w szpitalach w domu z wielkim strachem czy nie będzie trzeba za chwilę znowu wzywać lekarza…
Przez pół roku byłam w głębokiej depresji żyłam tylko dla synka i mogę powiedzieć że dzięki niemu, leki pozwalały mi „normalnie” funkcjonować…na domiar złego straciłam pracę po powrocie z urlopu macierzyńskiego…
Gdy mały miał około pół roku miłość mojego męża ulotniła się i zaczął się z nami kontaktować normalnie, zrobiło się miło…
Tak marzyłam o pełnej rodzinie i tak cieszyła każda chwila gdy widziałam „moich” chłopaków razem że zaczęłam wierzyć,…
Pojawiła się kolejna miłość i mój czar znowu umarł…
I wiecie co żyje tak już trzy lata, od miłości do miłości mojego męża,
Nie mamy rozwodu, mnie on nie jest potrzebny, jemu na ten czas chyba też nie,
Ostatnio tak długo był sam, że stworzyłam sobie taka pseudo rodzinkę
Mój synek dzięki temu wie że ma i tatę i mamę, zresztą tatuś jest dla niego olbrzymim autorytetem, ale rozumie że tatuś ma swój domek i wieczorem zawsze do niego wraca,…
Wspólne wyjazdy, spotkania ze starymi znajomymi, zakupy, oglądanie filmów, tak …seks również…
Wiem że niektórzy będę mnie oceniać tak bardzo negatywnie i nie absolutnie nie szukam zrozumienia,
Ja ciągle czekam, to jest sedno mojego zachowania, liczę albo liczyłam że wróci… że zrozumie - jeśli łączy nas tak wiele to nad różnicami można pracować, że widzi jak mały go kocha i jaki jest szczęśliwy mając nas obydwoje obok siebie,
Tak było do zeszłego tygodnia, kiedy sytuacja pozwoliła mi w końcu zauważyć, że mąż pomaga nam o ile nie kłoci się to z jego planami osobistymi…. Uwierzcie udawało nam się unikać konfliktowych sytuacji, przez co nie mogłam dostrzec że tak naprawdę nie możemy na niego liczyć w 100%
Synek miał zapalenie oskrzeli potworną gorączkę, w dzień opiekowała się nim moja mama, również mocno chora,
Ja też nie czułam się najlepiej, od tygodnia miałam gorączkę, wiedział o tym, potrzebowaliśmy pomocy, nie miał czasu,
W środę okazało się że mam zapalenie zatok, bardzo wysoka gorączka, potworny ból głowy, ledwo dojechałam do domu od lekarza, w taksówce zadzwoniłam do niego… nie mógł nam pomóc 
Jak weszłam do domu widziałam tylko mamę która tak źle wyglądała, że nie miałam serca jej zatrzymywać, nie pamiętam tylko jak wyszła, i jak zasnęliśmy z synkiem na kanapie, ja jeszcze w butach a on przytulony z chusteczką w dłoni…
Od tamtej pory znowu płacz, strach że znowu przestanie się nami interesować, że znowu nowa miłość spowoduje że zacznie być obcy że znowu zniknie z naszego życia.
A z drugiej strony nie potrafię sama się odsunąć, nie potrafię żyć jak inne samotne mamy – odwiedziny ustalone przez sąd, tata przychodzi i zabiera dziecko.
Moja psycholog już dawno mówiła mi że to jedyny sposób, abym odcięła się od tego co mnie z nim łączyło i łączy…
Ale mój synek dzięki temu co mu stworzyliśmy jest taki szczęśliwy, on nie miał okazji poznać normalnego rodzinnego życia, a tak nie odbiega od innych dzieci w przedszkolu podczas rozmów o rodzicach…
Jak znaleźć złoty środek – między byciem matką a byłą żoną,
Już sama nie wiem czy robię to dla siebie żeby mieć go blisko, choć namiastkę, czy dla synka, by miał taki normalny kontakt z ojcem…
Czy Go kocham?? Nie wiem, po takim czasie z nim i bez niego, nie wiem…
Może to tylko przyzwyczajenie, ale z drugiej strony tęsknię za nim i płaczę gdy długo go nie ma…
Czy ja się kiedyś wyplączę??
Jestem piękna (tak mówią), inteligentną i niezależną materialnie kobietą,
Ale jestem całkiem uzależniona od niego, i dzisiaj w końcu przed Wami mam odwagę się do tego przyznać…

strasznie zapętliłam,
;)
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez zizi » 20 lut 2008, o 17:18

Azk rozumię cię choc trochę co czujesz...
Ja tez mam mętlik w głowie.

To nie ważne jak my jesteśmy zaradne...bardzo pragniemy być kochane :oops:
Dlatego jesteśmy uwikłane .....

Boimy się.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez echo » 20 lut 2008, o 20:33

azk,
fajnie że wpadłaś do nas, pamiętam Twoje perypetie, pamiętam Twój koszmar. Cieszę się, że jakoś się z tym pogodziłaś, szkoda tylko, że nie znalazł się ktoś fajniejszy od Twojego ex. Ale mam nadzieję, że się znajdzie i byłemu pójdzie kiedyś w pięty jego egoizm.
Myślę sobie, że nawet lepiej byłoby dla wszystkich gdyby był agresywnym skurczybykiem nie ukrywającym emocji niż tak zakamuflowanym bezczelnym chodzącym nowoczesnym egoizmem.

Nie oceniam twojego uzaleznienia od ex, wiem że chcesz tez chronić dziecko. do pewnego czasu się uda, potem i tak przyjdzie zmierzyć się z prawdą o normalnym tatusiu. Życie nie jest bajką i chyba już nikt z nas tutaj nie ma złudzeń, ale proszę Cię zacznij szukać kogoś fajniejszego dla siebie i swojego synka. Jak widzisz na niego nie ma co liczyć, a przed Tobą i małym całe życie. Powalcz o siebie, macie do tego prawo, a wręcz obowiązek.

straszne są te emocjonalne uzależnienia, ale są tacy co z nimi walczą i choć jest ciężko nie poddają się. Bywa tutaj pewna marynia, która bardzo dzielnie walczy o swoje szczęście, choć bardzo też była przez ex męża krzywdzona.

buziaki
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 21 lut 2008, o 00:12

Stworzyłaś mu wielce komfortową sytuację... no ale sobie nie specjalnie. Jestem za dawaniem szansy, ale też do pewnych granic - dlatego już powiedziałabym "dość i odsunęła całkowicie.

Przecież w ten sposób albo nigdy nie będziecie tak naprawdę razem... albo Ty zabierasz sobie szansę stworzenia czegoś nowego i normalnego.

Ściskam
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 21 lut 2008, o 00:47

Piszesz o synku,rodzinie ale tak na prawde nie ma ona solidnego fundamentu a Ty zyjesz w stalym leku,ze ten domek z kart sie rozpadnie...moim zdaniem powinnas uporzadkowac swoje zycie,zapewniam Cie,ze sporo dzieci odwiedza ojcow w weekend i nie wszystkie z tego powodu schodza na manowce.
Bedziesz sama to bedziesz wiedziala,ze masz siebie i tak sobie ulozysz sprawy codzienne jak bedziesz chciala i miala mozliwosci - bedziesz poprostu wiedziala na czym stoisz....miec kogos tylko w polowie to nie zycie,pozatym wiaze Ci to rece i nie dajesz sobie szansy na ewentualny inny,bardziej wartosciowy zwiazek....tak mysle.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Megie » 21 lut 2008, o 19:09

AZK moze zastanow sie dlaczego to zrobilas i dlaczego na to pozwolilas...?

Czy dla dziecka?
Czy dla siebie?
Czy z milosci?
Czy ze strachu?

Ty znasz odpowiedz...

a jesli dla dziecka..to czy to dobry przyklad..?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez azk » 21 lut 2008, o 22:53

a jeśli na wszystkie pytania moja odpowiedź brzmi - TAK ;)
to właśnie ta moja pętla,

żyję złudzeniami tworząc sobie namiastkę czegoś na przykład rodziny
tylko nie umiem albo nie chcę tego zatrzymać,


ps.
echo,
nie sądziłam że jeszcze możecie mnie pamiętać, to bardzo miłe...
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez echo » 21 lut 2008, o 23:49

pamiętam, pamiętam dobrze, bo wtedy bardzo Ci "kibicowałam", myślałam , że on się opamięta. trzymałam kciuki za Was. cóż nie udało się, ale dobrze, że chociaż tamta psycholog pożal się boże ulotniła się. Facetowi należy się porządny kop w tyłek od życia, może wtedy się ocknie. Nieważne.

Tak sobie myślę, że teraz w ramach jakiegoś "przystosowania" życiowego tworzycie tzw. "wolny związek". Ty możesz robić co chcesz, on nie jest zazdrosny i vice versa. Nie wiem, jeśli Cię to nie dobija, to może i nie najgorsze wyjscie, choć dziwne. Szkoda tylko, że odbyło się to na jego warunkach, bo to jednak zmienia postać rzeczy.
Próbowałaś umawiać się z kimś innym? ciekawe jak zareagowałby ?

Tak czy inaczej teraz będę trzymać kciuki za Ciebie, Twoje szczęście i Twojego synka ;).

ściskam mocno
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 22 lut 2008, o 01:07

Też byłabym za tym, by zacząć żyć swoim życiem. Już chyba czas.
Pozdróweczka
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez azk » 22 lut 2008, o 11:00

dzięki dziewczyny,

ale ja to chyba mam pecha,
może nie uwierzycie,
ale przez te trzy lata, oczywiście mało miałam czasu na pomyślenie o sobie, ale jak już się udało, i nawet znalazł się ktoś kto sie mną zainteresował i zabiegał, to co się okazało, że jest żonaty lub w stałym związku i mieszka ze swoją ukochaną,
i tak zdarzyło mi się 3 RAZY !!!
niestety po tych kilku przypadkach pożal sie boże Panów,
poczułam się tak zrezygnowana i nie potrafię uwierzyć że są jednak uczciwi mężczyźni na tym świecie... nie chcę znowu się rozczarować, na tym etapie chyba nie zaufałabym nikomu i boję się że mogłabym przez to skrzywdzić, tym razem ja...
za chwilę zostanę feministką ;))
i zmienię orientację haha
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez echo » 22 lut 2008, o 12:43

przynajmniej poczucie humoru Cię nie opuszcza ;)
i bardzo dobrze.
swego czasu myślałam o tym ;), może nie od razu o zmianie orientacji ;), ale może coś w tym jest ;),
ale aby zamieszkać z inną samotną matką (bo tak zamierzałam), aby dziecko miało towarzystwo, a ja żebym mogłą gdzieś czasem wyjść. Taka samopomoc, bo akurat nie mam rodziny w Warszawie. Ale skoro Ty masz rodzinkę to kłopot z głowy. A nuż się znajdzie ktoś ciekawszy niż 3 wyżej wspomnianych. Może inne kręgi towarzyskie, nowe hobby itde. Ale jeśli nie masz w tej chwili ochoty to nic na siłę.

buziaki
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez nemo » 29 lut 2008, o 09:52

azk - pamiętamy :)
ściskamy delikatnie i radośnie mamcie i jej synka : )))
a co do uzależnień , to też próbuje się odpętlać ...
a sytuacja w której dobro dziecka jest dla mnie najważniejsze
to podwójnie trudna sytuacja dla mnie samej - coś za coś...
...
pozdrawiam nemo
Avatar użytkownika
nemo
 
Posty: 161
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 11:27
Lokalizacja: ...spomiędzy tęczy...

Postprzez Filemon » 29 lut 2008, o 11:22

ojej... no ja chociaż Kot ze mnie ;) płci męskiej znaczy... to też ze skłonnością do takich uzależnień - ja wiem jaki to może być koszmar, jakie to jest ciężkie i jak trudno z tym sobie poradzić :(

azk, z serca Ci kibicuję i czekać będę na moment, kiedy nabierzesz sił i spotkasz właściwą osobę - to że Twój mąż nią nie jest to oczywiste...

wyrazy solidarności i serdeczne życzenia by stać Cię było na to, by lepiej ułożyć swoje życie - zarówno z korzyścią dla siebie samej jak i Twojego synka. :)

a ten gościu, który tak wykorzystuje Twoją słabość, to dla mnie nie wart kopa w tyłek, coby se buta nie pobrudzić - jednak wygląda na to, że jeśli Ty mu się sama nie przeciwstawisz i nie wyrwiesz się z tego stopniowo, to on Cię będzie zużywał, że tak powiem, ile tylko się da i do czasu, kiedy już może niewiele zostać... bo dusza człowieka czy jego psychika zmieniają się pod wpływem tego jak żyjemy i czego doświadczamy, dlatego za wszelką cenę warto się ratować - jeśli obecnie nie dla siebie samej jeszcze, to dla swojego dziecka, które będzie Cię jeszcze przez ładnych parę lat potrzebować co najmniej w równym stopniu jak ojca - warto zrobić wszystko, żebyś się do tego nadawała i żeby Cię nie zabrakło...

ściskam ciepło i pozdrawiam :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 29 lut 2008, o 14:23

azk napisał(a):i tak zdarzyło mi się 3 RAZY !!!

Bo do trzech razy sztuka! Ale za ten czwarty... ten czwarty będzie na pewno bardzo udany! :serce:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez azk » 29 lut 2008, o 16:49

Ewka,
ja tam w cuda przestałam wierzyć, ale dzięki bardzo ;)

prawda jest tez taka że stronię od mężczyzn, w kontekście emocjonalnym oczywiście, sprawy fizyczne - seks - rządzą sie własnymi prawami :))
jedynymi osobami płci męskiej w towarzystwie których czuję sie bezpiecznie, to mój ukochany synek i moi przyjaciele, ale oni są gejami i poza tym bardzo mnie kochają ;)
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 140 gości

cron