Moja historia.

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Moja historia.

Postprzez nutka » 18 lut 2008, o 13:44

Moja historia jedna z wielu,nie pierwsza i nie ostatnia.Piszę bo potrzebuję,bo mam w głowie taki mętlik,ze musże to gdzieś naskrobać.

Jestem nutka,w tym roku skończę lat 20,jestem emocjonalnym śmietnikiem i chodzącym lękiem.Jestem DDA bez wątpienia choć strasznie długo trwało moje przyznanie się przez samą sobą.Mam jeszcze kilka równie smutnych historii za sobą,które tez jako dziecko trzebna było emocjonalnie kamuflować gdzieś w pamięci.

Pisze,bo dociera do mnie ile rzeczy dotyczący mojego świata wewnętrznego jest we mnie niepoukładanych,piszę bo nieradzie sobie z tym,bo jestem mi strasznie smutno i nie chce stracić swojego życia,bo chce walczyć o siebie.
Ciężko przychodzi mi wyrażanie emocji,ale postaram sie w skrócie i najważniejsze rzeczy.

Jak każdy DDA moje dzieciństwo nie było piękne,w zasadzie nie było go w ogóle.Ciągłe picie ojca,smród alkoholu,awantury,krzyki,samotna ja i płacząca matka.Skończyło się gdy miałam 8 lat i ojciec popełnił samobójstwo z powodu swej choroby alkoholowej.Wtedy zawsze byłam sama,choć nie pamiętam tego wszystkiego dokładnie(mam taką jakby lukę w pamięci).Byłam smutnym,cichym i zagubionym dzieckiem.Ciągle miałam poczucie,ze muszę bronic mamy,gdy ojciec wracam zalany.Ciągle byłam niej uczepiona dosłownie.A dzisiaj?choć wiem,ze mnie kocha(ją ja tez oczywiście) to często jej nie szanuje,jestem strasznie wrogo do niej nastawiona.Często się kłócimy,jej zresztą zazwyczaj nie ma w domu i mało o mnie wie...mam chyba o to do niej zal...ze nie jesteśmy sobie bliskie.choć sama nie wiem dlaczego,jakbym trochę ją teraz obwiniała?Ale ja do nikogo prócz samej siebie nie czuje negatywnych uczuć i emocji.Do reszty czuje najwyżej obojętność,co pogarsza moje samopoczucie.Moją drugą zmorą było kilkakrotne molestowanie seksualne przez członka rodziny.Niedawno zdecydowałam sie o tym powiedzieć mojemu chłopakowi.W zasadzie to tylko dzięki niemu zaczęłam dostrzegać,analizować i chce zmieniać to coś jest we mnie.Albo nauczyć sie z tym normalnie żyć

Mój największy problem był w zaakceptowaniu siebie,nienawidzę siebie do tej pory,mojej urody,mojego charakteru,zachowania nawet głos mam nie taki. Mam strasznie niską samoocenę,nie potrafiłam nikogo pokochać i uszczęśliwić, miałam myśli samobójcze,zdarzały sie samookaleczenia,zaburzenia odżywiania itd.(matko chyba jestem nienormalna,aż tyle tego!?:))

Do czasu gdy poznałam miłość mojego życia -Rafała.To on powoli dał mi to czego jako dziecko nie zaznałam czyli MIŁOŚCI!Cały czas mnie jej uczy i wiem ze ona mnie już troszeczkę uzdrowiła.Ale to jeszcze nic...
Mam wahania emocji,zamykam się w sobie,mam problem w wyrażaniu uczuć w opowiedzeniu tego co tu pisze słowami w żywej rozmowie,jestem nadwrażliwa, ciągle niska samoocenia,zagubienie i jakoś ostatnio ciężko mi sie z tego podnieść.Było dobrze,gdy byłam w pierwszych miesiącach bardzo zakochana(niektórzy wiedza o czym mowie)nie myślałam o tym wszystkim,ale gdy związek zaczyna być już poważniejszy i mija zafascynowanie które przykrywało problemy teraz to zaczęło powracam i znowu jest mi ciężko:(Nie wiem jak mam opowiedzieć o DDA (on wie już mniej więcej jakie przeżycia miałam w życiu,ale nie wiem czy zdaje sobie sprawie z DDA)mojemu partnerowi,nie wiem co powinniśmy zrobić mi mi jakoś pomóc.Chodzi o to,ze nie chce zepsuć związku prze moje depresyjne stany,jak mam nauczyć sie swobodnie wyrażać emocje?

Jeśli jest ktoś kto sam próbowali sie ,,uleczyć'' na początek,to proszę niech mi coś napisze i podniesie mnie na duchu.Mam wielkie wsparcie bo mam kogoś kto uczy mnie miłość,ale ja nadal wielu rzeczy samej w sobie nie rozumiem i nie wiem co mam zrobić by tego nie zawalić..

Jeśli ktoś to doczytał to podziwiam:) To i tak tak mało z tego co bym chciała przekazać...

Pozdrawiam,nutka:*
nutka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 11:11
Lokalizacja: pięciolinia

Postprzez bunia » 18 lut 2008, o 14:14

Nutko....bardzo slodko to brzmi bo na pewno tez jestes slodka :D ....Twoje problemy sa skomplikowane i nie Twoja w tym wina ale Ty placisz cene za fatalne bledy osob doroslych.
Jest na pewno rzecza niesprawiedliwa,ze teraz Ty musisz uporac sie z konsekwencjami tych delikatnie mowiac bledow.
Z calego serca polecam Ci terapie....to jedyny sposob abys znalazla rownowage w zyciu emocjonalnym,musisz to sobie poukladac i nabrac dystansu a wtedy bedzie Ci latwiej i lzej,zzucisz nie jako ten ciezar z siebie,odlozyc na polke co nie znaczy,ze zapomnisz ale nauczysz sie z tym zyc.
Ciesze sie,ze masz oparcie w swoim chlopaku to duzo znaczy ale pamietaj,ze on nie bedzie i nie powinien byc dla Ciebie terapeuta....dla niego jest to rowniez balast bo a pewno sie glowi jak Ci pomoc.
Mam nadzieje,ze pomyslisz nad tym....na prawde warto popracowac nad tym.... w przeciwnym razie bedzie sie ciagnelo to za Toba jak ogon.....dasz rade!!.
Pozdrawiam cieplo :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nutka » 18 lut 2008, o 16:21

oczywiście,ze chce nad tym pracować inaczej bym nie pisała...to mam nadzieje będzie początek.Jednak na początek potrzebuje mu o tych uczuciach i tym syndromie DDA trochę więcej opowiedzieć,boje sie...Boje sie,ze nie potrafię tego ubrać tak w słowa by zrozumiał.Boje sie,ze źle pomyśli o mnie...(ze np sie użalam nad sobą)Nie wiem jak i od czego zacząć...

Powiedziałaś mi jedno ważne zdanie,ze nie może być on dla mnie terapeutą...i właśnie boje sie go obciążać...bo on sam wielokrotnie mówi,ze nie wie jak mi pomoc...on chyba tego nie rozumie.zresztą często sobie myślę,ze ,,normalny człowiek"raczej tego co mamy w środku nie jest w stanie pojąć,a ja przekazać by przybliżyć .I skorupa się zamyka.Czasem z hukiem.

Terapia?Być może kiedyś sie zdecyduje,jak narazi choćby z takiej przyziemnej przyczyny jak obecna sytuacja materialna nie pozwala mi na ten ,,luksus" i chyba jeszcze za wcześnie...ale czuje.Czuje,ze robie jakiś następny krok.Powoli i ostrożnie muszę sie czegoś chwycić by nie utonąć sama w swoich żalach...

dziękuje:*
nutka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 11:11
Lokalizacja: pięciolinia

Postprzez mimbla » 18 lut 2008, o 23:30

ale terapia nie musi kosztować ,ja korzystałam z grupowej przez NFZ.
Bunia ma racje ,musisz wygrać swoje życie.Najważniejsze ,że uświadomiłaś sobie,że potrzebujesz pomocy.Ojciec alkoholik to jeden problem,a mama to chyba drugi,musisz to przerobić z terapeutą ,inaczej nie dasz sobie rady
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez nutka » 19 lut 2008, o 00:34

W mojej miejscowości(Toruń) istnieje tylko grupa wsparcia DDA co podobno bardziej AA,bo jest to przy jakimś klubie abstynenta.Potem już tylko chyba odpłatne wszystko.Na grupowe coś co raczej może nie wypalić(wypowiedzi innych osób z forum,dotyczące tego klubu) raczej sie nie zdecyduje.Na początek musiałbym sie otworzyć przed kimś kto pomoże mi poukładać w swojej głowie i wyjaśni..potem mogę robić dalsze kroki i jako naukę otwierać sie przed innymi...tak myślę,ze w taki sposób mógłby to rozwijać u mnie,bo troszkę siebie znam.

a może jest ktoś z Torunia(okolic) i może mi coś doradzić?

jestem trochę zbita,próbowałam trochę powiedzieć o tym DDA chłopakowi(samo słowo DDA nie padło) ale on tego jakoś chyba w mym odczuciu nie potraktował poważnie...ze to minie,ze nie jest aż tak źle...czuje,ze nie potrafię mu opowiedzieć co odczuwam co dzień i ze on tego nie zrozumie.i nie wiem...naprawdę nie wiem jak to wszystko wyjaśnić...
Czasem wydaje mi sie,ze najlepiej podesłałabym mu artykuły i żeby miał jakąś bardziej psychologiczna wiedzę...ale wiem ze to głupie.muszę sama umieć opowiedzieć,ale nie potrafię:( zresztą on przecież niemożne być obarczony tym wszystkim,on tez jest tylko człowiekiem...który nie wie jak mi pomóc.
nutka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 11:11
Lokalizacja: pięciolinia

Postprzez Filemon » 19 lut 2008, o 10:15

nutko, pomysł z tą grupą wsparcia DDA (może to są tak zwane mitingi, skoro piszesz, że to coś w rodzaju AA)... no więc ten pomysł może być bardzo dobry w Twoim wypadku i na pewno warto tam się przejść i sprawdzić jak to wygląda.

Ja kiedyś chodziłem regularnie przez 4 lata na takie spotkania i mogę powiedzieć, że było to dla mnie bardzo pomocne w tamtym okresie, gdyż dawało mi możliwość wypowiadania tego co czuję w towarzystwie przyjaźnie nastawionych osób i mających podobne problemy do mnie, więc dobrze rozumiejących moje przeżycia... Poza tym wysłuchałem też wiele historii i doświadczeń, przeżyć innych osób, co dodało mi ducha i wzmocniło mnie, bo mogłem się przekonać na własne oczy i uszy, że nie jestem jedynym takim "dziwolągiem" na świecie i że inni mają podobnie. Dla mnie ponadto było to jeszcze środowisko, które dawało mi wówczas poczucie jakiejś przynależności i kontaktów właściwie przyjacielskich. Z tamtego czasu z dwiema osobami utrzymuję kontakt do dziś i w jednym przypadku jest to dobry bliski i wzajemne wspierający kontakt przyjacielski.

Tak więc moim zdaniem mitingów DDA zdecydowanie warto spróbować i przynajmniej przekonać się na własnej skórze, co nam one mogą dać...

Pozdrawiam Cię ciepło i chcę Ci na koniec powiedzieć, że bardzo mi się podoba, że nie poddajesz się, że pracujesz nad sobą dla własnego dobra i odważnie podejmujesz wyzwanie, z którym przyszło Ci się w życiu zmierzyć. Czuję do Ciebie sympatię i szacunek.
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KubaS » 20 lut 2008, o 00:43

nutka napisał(a):W mojej miejscowości(Toruń) istnieje tylko grupa wsparcia DDA

Tak, pomaga, ale bywa tak, że na takich grupach wsparcia są ludzie już po terapiach. Ostrożnie, nie na wszystko co TAM zostanie powiedziane o DDA możesz być przygotowana. Musisz bardzo, ale to BARDZO hm… „wyluzować” zanim tam pójdziesz. To tak jak ze stosowaniem leków przez Dziecko (DDA jak by nie było :) ). Jeśli grupę prowadzi terapeuta, to spokojnie, jeśli nie, to miej DLA SIEBIE wiele wyrozumiałości :D

Ale, generalnie taka grupa, z własnego doświadczenia wiem, to „twarda szkoła życia”.
KubaS
 
Posty: 12
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 08:26

Postprzez nutka » 20 lut 2008, o 11:21

dziękuje Wam wszystkim za odpowiedz i miłe słowa:*

Jakimś cudem znalazłam w mojej miejscowości placówki,gdzie prowadzi sie takie terapie również indywidualne,na grupowe mogę sie raczej z czasem porwać. :)Chyba mi wszystko sprzyja,bo wiele czasu szukałam jakiś informacji i zupełnie przypadkiem przeczytałam na jakimś innym forum.Teraz mam głowę pełną pytań jak taka terapia przebiega i sami wiecie...(ale o tym mogę poczytać na tej stronie w innych wypowiedziach).Zdecyduje się tam zajrzeć za jakieś 2 miesiące bo teraz jestem w takiej sytuacji,ze muszę być silna i chować trochę swoje nastroje i spojrzenie w jakieś ciemne zakamarki.
Wiem na pewno ze zdecyduje się ,ale muszę trochę poczekać i zresztą oswoić sie z tym kroczkiem dalszym.Tymczasem zaczęłam czytać książkę JanetK. Woititz-Dorosłe Dzieci Alkoholików w takiej małej formie samopomocy...

pozdrawiam:*


,,Ostrożnie, nie na wszystko co TAM zostanie powiedziane o DDA możesz być przygotowana. Musisz bardzo, ale to BARDZO hm… „wyluzować”"

-co to znaczy?bo ja mam obraz,że będzie sie tam mnie za coś potępiać?
Wyluzowana?przepraszam,ale aż taka silna to ja nie jestem.Wątpię by ktokolwiek szedł tam wyluzowany.
nutka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 11:11
Lokalizacja: pięciolinia

Postprzez gola » 20 lut 2008, o 18:33

ja to sobie mysle od razu tak - boze, ona ma dopiero 20lat cale zycie przed nia, super ze wie co jej jest, bo moze juz teraz sie leczyc zanim doswiadczy wiecej urazow..ja mialam 20 lat nie wiedzialam, ze dda istnieje, dowiedzialam sie w ubieglym roku ale nie dopuszczalam mysli, ze to ja w sensie ddd bardziej, a tu prosze nagle wszystko sie zmienilo. kilka miesiecy...
a teraz mysle, ze jestem przed 30stka ale dobrze ze wiem o tym teraz, niz bym miala nie wiedziec nigdy i meczyc sie. bo wiedzac moge cos zmienic, tak jak i ty

pozdrawiam
gola
 
Posty: 33
Dołączył(a): 16 lut 2008, o 13:58

Postprzez nutka » 22 lut 2008, o 11:12

nie da się ukryc,ze w ostatnich 10 latach internet sie rozwinal. :)
nutka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 11:11
Lokalizacja: pięciolinia

Postprzez KubaS » 19 mar 2008, o 16:11

Chodzi mi o to, że grupa jako część terapji ma pomóc DDA stać się bardziej dorosłym.
A "życie dorosłych" to nie bajka.
na grupie traktują nas jak dorosłych, więc.... bez taryfy ulgowej. DDA ma skłonności do "kombinowania", komplikowania obrazu sytuacji, na grupie to nie przejdzie, DDA ma skłonności do popychania samego siebie w sytuację kryzysową, a potem marudzi jakim to biednym robaczkiem jest i znowu nie wyszło.
Na grupie to nie przejdzie....
Nie chodzi o to, że ktoś będzie krytykował, chodzi o to, że ktoś patrzy na mnie obiektywnie a idąc na grupę daję mu prawo, żeby się wypowiedział.
:)
A chyba nie ma nic trudniejszego niż prawda o samym sobie.
To nie kółko różańcowe, to warsztat samego siebie, swojego JA, to przyśpieszona szkoła życia, jakiej DDA normalnie nie dostał od rodziców, na jaką nie miał szansy w zaistniałej sytuacji kilku- nasto- latka.
KubaS
 
Posty: 12
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 08:26


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron