przez echo » 20 lut 2008, o 11:07
widzę, że faktycznie chcesz się "poświęcić" dla niego, a przynajmniej masz wielką ochotę. Wielką ochotę poweidzmy romantycznie "powalczyć ze złem o jego duszę". Intencje są ok, uczucia są OK, ale tu NAJWAŻNIEJSZA jest siła. Nadzwyczajna siła psychiczna, hart, twardość, żelazny charakter. Wtedy masz jakieś szanse wyrwać i jego z szaleństwa i was.
Więc zanim zrobisz krok w jego kierunku- zastanów się , czy masz w sobie tę siłę za dwóch, bo inaczej on choć nie chce wciągnie Cię w swoje szaleństwo. Nie daj boże gdyby pojawiły się dzieci. Wtedy jest klęska. Twoja klęska. I to o czym pisał Filemon.
Wtedy poświęcenie zamienia się w uległość wobec zła, rodzaj tchórzostwa i ubezwłasnowolnienia.
On się odkrył, zrobił co zrobił, ja byłabym przerażona bo jestem obiektywna, a Ty możesz być niespecjalnioe wrażliwa na to , bo jesteś blisko i masz pewnien rodzaj "skorupy". Taki rodzaj zabezpieczenia , żeby nie zwariować, gdy dzieje się ekstremalnie źle. Tak ludzie reagują gdy są wystawiani na wielki stres , zagrażający życiu, pewien rodzaj zobojętnienia, taką skorupę mają ludzie np. podczas wojen, żeby miec siłę uciekać, anie stać w miejscu i dać się zabić..
żeby zacząć normalnie funcjonować i myśleć logicznie trzeba się od tego oderwać, powiedz mu że dajesz wam czas, np. miesiąc na przemyślenie, ale wtedy zero kontaktów. ZObaczysz co ze sobą robi, jak się zmienił itde. Czas gra na waszą korzyść i daje efekt dystansu. Wtedy sprawy lepiej widać , bo ma się ogląd całości, a nie fragmentu.
Wtedy po tym czasie odpowiedz sobie, czy Ty masz siłę za dwóch. Bo porywanie się z motyką na słońce nie jest ani chwalebne, ani dobre dla nikogo. Ten człowiek musi sam zawalczyć o siebie, jeśli faktycznie ciebie kocha, a Ty masz być dla niego konsekwentnym twardym oparciem, a nie workiem treningowym.
życzę spokoju ducha i rozwagi, a emocje (litość, żal, przywiązanie, tęskonota, złość) teraz powinny iść do kosza.
powodzenia