Tym razem nie wytrzymam

Problemy z partnerami.

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 20:51

Sansevieria napisał(a): Skoro piszesz że jesteś "kochająca za bardzo" to nie jest to coś co rokuje dobrze jakiemukolwiek związkowi... :?


Ja już myślałam że mam to za sobą. Wynika z tego że nigdy nie będę w normalnym związku? NIe mam szans na szczęście?
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 20:53

Masz :D
Ja kochałam za bardzo i się z tego wyleczyłam, więc jest nadzieja:D Teraz mam normalny (jak na swoje zaburzenienia;) związek i nie ma w nim nic (chyba, przynajmniej ja nie odczuwam) co by się kojarzyło z kochaniem za bardzo. Za tio jestem spokojna, zazdrosna jak trzeba ale generalnie ufam swojemu facetowi gdzie by nie był.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 20:59

Księżycowa napisał(a):Teraz mam normalny (jak na swoje zaburzenienia;) związek i nie ma w nim nic (chyba, przynajmniej ja nie odczuwam) co by się kojarzyło z kochaniem za bardzo. Za tio jestem spokojna, zazdrosna jak trzeba ale generalnie ufam swojemu facetowi gdzie by nie był.


Ja tak teraz miałam. Przez ostatnie 2,5roku. Nawet jakby miał nocować u swojej byłej dziewczyny to bym go puściła. Ufałam mu. Nadal mu ufam w tym względzie. Choć ostatnio może pokazywałam cos innego.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 21:02

A może znów sobie wmawiam winę. Nie wiem już nic. Płacze praktycznie bez przerwy drugi dzień. Jestem wycieńczona. Ręce mi się trzęsą. Chyba ta terapia to dobry pomysł. Jutro czegos poszukam.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 21:03

Kwestia czy ufasz dopóki czujesz kontrolę, jak na początku czy również wtedy kiedy się odkryjesz... My mieszkamy razem już 2 lata i myślę, że nam się udaje... Winę wmawiasz sobie automatycznie ale nie możesz brać całej tylko na siebie. Ja mam wątpliwosci czy w ogóle ktoś tu ma jakąś winę. ochłoń, zastanów się... masz nad czym.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 21:11

Księżycowa napisał(a):Winę wmawiasz sobie automatycznie ale nie możesz brać całej tylko na siebie. Ja mam wątpliwosci czy w ogóle ktoś tu ma jakąś winę. ochłoń, zastanów się... masz nad czym.


No jakaś przyczyna była. Zastanawiałam się i nadal zastanawiam. Analizuję i zapisuje swoje myśli. Dziś zrozumiałam że nie mogę z tym wszystkim, z tą cała analizą, rozdrabnianiem na czynniki pierwsze i mieleniem tematu ciągle wydzwaniać do niego. On sam jest zagubiony. Nie wie czego chce, nie wie czemu nic mu sie nie chce, a ja jeszcze bombardowałam go pytaniami, oskarżeniami i moim żalem. Nic dziwnego że nie miał ochoty ze mna rozmawiać. Na szczęście od wczoraj wieczora jest troszke lepiej. Dziś 2 razy zadzwonił z własnej woli. Na krótko, ale z własnej woli.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2012, o 21:32

No i tak trzymaj, na zdrowy dystans. I o ile dasz radę nie oczekuj teraz żadnych decyzji w ważnych sprawach od niego. Ani od siebie też. Bo żadne z Was teraz sie do sensownego podejmowania ważnych decyzji nie nadaje.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 21:40

Sanseverio, a czy mogłabyś mi powiedzieć coś więcej o terapii dla mnie? Kto to powinien być? Psycholog, psychiatra czy psychoterapeuta. Nie znam się na tym zupełnie. A pytam Ciebie, bo ponoć możesz coś na ten temat wiedzieć.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2012, o 21:53

Dzwoniec, ja Cię praktycznie nie znam... z tego co piszesz to ja widzę normalną panikę związaną z tym, co się dzieje w Twoim życiu osobistym. Psychiatra leczy choroby, na chorą nie wyglądasz, reakcje masz silną ale przyczyna znana i nie żadna irracjonalna. Zatem u psychiatry raczej nie masz czego szukać. Psycholog czy psychoterapeuta - ja zawsze jestem za psychoterapeutą. W Polsce zwykle jest on po psychologii, a ma znacznie wieksze od pscyhologa mozliwości pomocy, wiecej umie zwyczajnie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 23 paź 2012, o 06:41

Ehh... Zaraz przed terapią mówił że mnie kocha, ale coś się dzieje i to uczucie jakby osłabło. Potem po drugiej wizycie powiedział, że nie będzie mi tego mówił, bo nie może obiecać że będzie dobrze i nie chce mi robić nadziei. Powiedział za to, że nie ma chęci na rozmowy ze mną i że mu się wszystkiego coraz bardziej odechciewa (nie dziwie się bo to był pierwszy dzień po naszym nieodzywaniu się i spanikowałam słysząc to wszystko i dzwoniłam non stop i wypytywalam, wałkowałam, płakałam i wpedzałam w poczucie winy).

Sansevieria napisał(a):No i tak trzymaj, na zdrowy dystans. I o ile dasz radę nie oczekuj teraz żadnych decyzji w ważnych sprawach od niego. Ani od siebie też. Bo żadne z Was teraz sie do sensownego podejmowania ważnych decyzji nie nadaje.


On niby powiedział że ona za niego decyzji nie podejmuje a pomaga mu dojsc do tego by on się źle nie czuł i żeby on dowiedział się czego chce. On ma się skupić na tym czego ON chce, a nie na tym jak zareaguje otoczenie. A jednocześnie ma przemyśleć czy chce ze mną być. Niby nie musi podejmować decyzji, ale w takim razie po co ona kazała mu to przemyśleć?
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 23 paź 2012, o 09:58

Tak ogólnie jest w terapii, że sie klient/pacjent skupia na sobie i swoich potrzebach, a nie na potrzebach i reakcjach otoczenia. Im bardziej Ty jesteś ciekawa przebiegu sesji i im bardziej naciskasz tym bardziej On będzie zapewne uciekał. Bo w terapii rozmawia sie o swoim życiu i o sprawach w które wcale nie zawsze sie potrzebuje i chce wprowadzać partnera. Na pytanie "co było na sesji" ze strony osoby bliskiej reakcja moze byc taka "nie twoja sprawa" i po prawdzie to tak w pewnym sensie jest. Pamiętam ze swoich czasów bycia w terapii taki stan, w którym chciałam spokojnej i bezpiecznej obecności męża w codzienności, ale w żadnym razie nie chciałam sie z nim dzielić tym, co się we mnie dzieje i co było na sesji. I na pytania czy dociekania na ten temat zareagowałabym wściekłością. Terapię mogłabym nazwać czymś osobistym nad wyraz, odzyskiwaniem siebie i własnej tożsamości, wchodzenie osoby nawet bliskiej i kochanej w rejony o najwyższym stopniu intymności moze wkurzyc. Przypuszczam ze większosć spraw poruszanych w terapii Twojego partnera to bedą kwestie relacji rodzinnych i dawniejszej jego przeszłosci, nie Wasz związek.
Pisałaś Dzwoniec że jesteś "kochająca za bardzo"...no i chyba to teraz wychodzi, ze nie jesteś w stanie zdzierżyć psychicznie tego, ze zostajesz odsunieta od czegos istotnego w życiu Twojego partnera.
Po co mu kazała terapeutka przemyśleć czy chce z Tobą być? A nie rozsadniej by było nie drążyc co i po co mu kazala terapeutka przemyśleć? To jest jak z podsłuchiwaniem - uzyskuje człowiek jakieś strzępki informacji i jedyne co poza tym to własne zaplątanie. Mam wrażenie ze czuła bys się bezpiecznie tylko majac dostęp do pełnych nagrań z sesji terapeutycznych Twojego partnera oraz mozliwosć wyrażania swoich opinii i oczekiwań w kwestii tego, co sie na nich mówi i co z tego ma wynikać. I dobrze by było, gdyby teraeutka te opinie przyjmowała jako polecenia do wykonania. Czyli jakbyś potrzebowala pełnej kontroli nad tym, co się dzieje w życiu partnera. . A to jest jego życie. Jego terapia.
I zdaje sobie sprawę, ze to co powyżej napisałam nie jest specjalnie wspierajace. Na pozór. Bo na głębcszym poziomie to na dobre i Tobie i Wam obojgu moim zdaniem wyjdą te wstrząsy, które teraz przeżywacie. Choć są i przykre i bolesne. Bo alternatywą byłby bardzo niezdrowy związek i kupa bólu za ileś lat. I nie rzecz w tym, zeby szukać winnych. Szukać trzeba przyczyn. I samopoczucia Twojego partnera i też równolegle Twojej reakcji na to, co się dzieje. Bo jest to reakcja ewidentnie panicznego strachu. O ile niepokój byłby uzasadniony, bo coś sie radykalnie zmienia, o tyle panika, płacz wielogodzinny i budzenie poczucia winy to już są akcje ponadnormatywne. W końcu świat sie nie zawalił, nawet nie usłyszałaś że "rozstajemy sie i nie ma mowy inaczej, pa!" tylko usłyszałaś "nie wiem co dalej".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 23 paź 2012, o 10:24

Sansevieria napisał(a):Na pytanie "co było na sesji" ze strony osoby bliskiej reakcja moze byc taka "nie twoja sprawa" i po prawdzie to tak w pewnym sensie jest. Pamiętam ze swoich czasów bycia w terapii taki stan, w którym chciałam spokojnej i bezpiecznej obecności męża w codzienności, ale w żadnym razie nie chciałam sie z nim dzielić tym, co się we mnie dzieje i co było na sesji. I na pytania czy dociekania na ten temat zareagowałabym wściekłością. Terapię mogłabym nazwać czymś osobistym nad wyraz, odzyskiwaniem siebie i własnej tożsamości, wchodzenie osoby nawet bliskiej i kochanej w rejony o najwyższym stopniu intymności moze wkurzyc.

Tak, dokładnie tak było. W pewnym momencie krzyknął na mnie że to JEGO terapia. Potem przeprosił i powiedział "widzisz, teraz mam wyrzuty sumienia że na Ciebie krzyknąłem".

Sansevieria napisał(a):Pisałaś Dzwoniec że jesteś "kochająca za bardzo"...no i chyba to teraz wychodzi, ze nie jesteś w stanie zdzierżyć psychicznie tego, ze zostajesz odsunieta od czegos istotnego w życiu Twojego partnera.
Po co mu kazała terapeutka przemyśleć czy chce z Tobą być? A nie rozsadniej by było nie drążyc co i po co mu kazala terapeutka przemyśleć? To jest jak z podsłuchiwaniem - uzyskuje człowiek jakieś strzępki informacji i jedyne co poza tym to własne zaplątanie. Mam wrażenie ze czuła bys się bezpiecznie tylko majac dostęp do pełnych nagrań z sesji terapeutycznych Twojego partnera oraz mozliwosć wyrażania swoich opinii i oczekiwań w kwestii tego, co sie na nich mówi i co z tego ma wynikać. I dobrze by było, gdyby teraeutka te opinie przyjmowała jako polecenia do wykonania. Czyli jakbyś potrzebowala pełnej kontroli nad tym, co się dzieje w życiu partnera. . A to jest jego życie. Jego terapia.

Wiem że to chore ale tak jest.

Sansevieria napisał(a):Szukać trzeba przyczyn. I samopoczucia Twojego partnera i też równolegle Twojej reakcji na to, co się dzieje. Bo jest to reakcja ewidentnie panicznego strachu. O ile niepokój byłby uzasadniony, bo coś sie radykalnie zmienia, o tyle panika, płacz wielogodzinny i budzenie poczucia winy to już są akcje ponadnormatywne. W końcu świat sie nie zawalił, nawet nie usłyszałaś że "rozstajemy sie i nie ma mowy inaczej, pa!" tylko usłyszałaś "nie wiem co dalej".

Tak, to paniczny strach. Obawiam się że się rozstaniemy. Może jeszcze nie usłyszałam że się rozstajemy, ale że "nie wiem co dalej, czuje że przestaje Cie kochac, nie widzę zbyt dużych szans na naprawę". Szczególnie, że teraz widzę że jest inny od czasu jak poszedł na terapię. Teraz nie chce dzwonić do mnie, nie jest przekonany czy powinnam przyjechać do niego.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Abssinth » 23 paź 2012, o 10:28

Hej Dzwoniec...

jestes kochajaca za bardzo, nie 'wyleczylas' sie z tego wcale :(

chcesz kontrolowac partnera
_panicznie_ sie boisz, ze odejdzie
reagujesz, jakby mial sie skonczyc swiat

...wcale tak nie musi byc - jesli nie stac Cie w tym momencie na terapie, w internecie sa dostepne ebooki...Robin Norwood juz byla wspomniana, ja jeszcze wkleje tutaj link do calej listy innych pomocnych lektur :
http://mojedwieglowy.blogspot.co.uk/p/literatura-linki-i-pozyteczne-materiay.html

zastanow sie nad jednym pytaniem -

czy wolisz, zeby on byl z Toba w zwiazku, czy zeby byl szczesliwy?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Abssinth » 23 paź 2012, o 10:31

Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 23 paź 2012, o 10:51

To wszystko spadło na mnie nagle. Wiedziałam że coś się dzieje, ale z tego co mówił nie wynikało że to cos jest związane ze mna. Dokładnie miesiąc temu rozmawialiśmy o tym co się z nim dzieje. Mówił że:
- nie chce mu się nic, że nie śpi po nocach, bo myśli co zrobić zeby miedzy nami było dobrze (klocilismy sie),
- że wie na 100% ze mnie kocha, ale czasem robi cos nie myślac że mnie skrzywdzi (orientuje się po czasie),
- że nie wie że czemu przestaje okazywać milość,
- że czuje się bezwartościowy,
- że nie nadaje się do niczego,
- że czuje że się zmienia i nie wie czemu,
- że nie nadaje się dla nikogo,
- że ja nie jestem winna (tak twierdzi),
- nie wie co zrobić by czuć się jak kiedyś,
- ma lek przed porzuceniem, boi sie ze ma nawalone w głowie i ze sie rozstaniemy,
- że zatraca siebie,
- sam nie wie czego chce,
- ma dylematy co do tego co on lubi,
- że ma huśtawki nastrojów.
Wszystko to są rzeczy które wymienił podczas naszej rozmowy na gg. Ja wtedy pierwszy raz zasugerowałam mu pójscie do psychologa. Nie poszedł. Bo mu sie poprawiło. Jeszcze kilkanaście dni temu kochał i był pewny wszystkiego. Od kilku dni - od czasu pierwszej wizyty nagle wszystko stało się złe. Nadal jest przygnębiony, nadal nic nie wie i jeszcze musi podejmować jakieś decyzje. Jedyne co go cieszy i pomaga mu, to to ze jest ktoś kto mówi mi co ma po kolei robić żeby wszystko sobie poukładać.
Ide zadzwonić do przychodni po pomoc dla siebie.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 60 gości