Tym razem nie wytrzymam

Problemy z partnerami.

Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 09:21

Witam,
chciałam tylko napisać że czytam was od dawien dawna. A dziś mam problem i chciałabym prosić o rady i wsparcie.
W moim życiu do tej pory trafiałam na samych popaprańców. Jednak nieco ponad 3 lata temu poznałam wreszcie wspaniałego, kochanego, cudownego, idealnego mężczyzne. Niestety mieszkaliśmy i uczyliśmy się w dwóch różnych oddalonych od siebie o 200km miastach. Był to więc związek na odległość. Myślałam że ten związek nie przetrwa. Stało się inaczej. Jeździłam do niego w każdy wolny weekend, lub on do mnie. Częściej ja do niego ze względu że ja mieszkałam z koleżanką w pokoju, a u niego na wsi mieliśmy co robić no i mieliśmy swój kąt. Ten związek był inny niż wszystkie moje zwiazki. Kochał mnie, okazywał to, opiekował się mną, dbał i pamiętał. Ideał. Praktycznie się nie kłóciliśmy. Marzyliśmy o wspólnym zamieszkaniu razem. Snuliśmy plany na przyszłość. Mieliśmy wyjechać za granicę zarobić na ewentualny ślub i dom. Żeby mieć coś na start w naszym wspólnym życiu. W maju skończyłam studia. Kosztowało mnie to sporo nerwów. Ale wreszcie mogłam sie wyprowadzić z miasta w którym studiowałam i mogłam spedzać czas z ukochanym. No i coś zaczęło się psuć. Jego rodzice sprzedali dom, by wybudować nowy dużo mniejszy. W miedzyczasie ukochany mieszka z rodzicami w domu siostry. Nie ma tam swojego pokoju. Ma w salonie swoj kąt - łóżko i 1 szafkę. Nie mieliśmy spokoju. Nawet swobodnie porozmawiać się nie dało, bo ciągle ktoś jest obok. W ciągu lata przebywałam tam w sumie z przerwami jakieś 2 miesiące a w tym czasie nie mieliśmy ani 1 dnia żebyśmy mogli spędzić go sami. On albo w pracy, albo na budowie. Jak miał wolny dzień to spedzaliśmy go ze znajomymi. Jego problemy zaczęły się (jak mi powiedział kilka dni temu) w maju. Zaczął obawiać się ze nie da sobie rady z językiem za granicą. My zaczęliśmy się więcej kłócic. I on zaczął mieć wątpliwości. Wiedziałam że coś zaczęło się dziać, mówił że nie wie co się z nim dzieje. Był smutny, nic mu się nie chciało, czuł się beznadziejny i widział że czasami mnie krzywdzi i to go dobijało. Ale doszłam do wniosku że to jakaś depresja. Jak wyjeżdżałam od niego to zawsze tęsknił i codziennie pytał kiedy przyjadę. Nie sądziłam ze to wszystko ma jakikolwiek związek ze mna. Bo do tej pory nasza miłość była niezachwiana. Dowiedziałam się od niego kilka dni temu że on nie wie co do mnie czuje, że nie może mi niczego obiecać, a widzi że ja to przeżywam i że mnie to rani i że może lepiej bedzie jak kilka dni nie bedziemy się kontaktować. Wstrząsneło to mną bo NIGDY wcześniej nic takiego sie nie działo. Mówił mi że cos sie z nim dzieje ale był na 100% pewny ze chce ze mną być. Jeszcze kilkanaście dni temu mówił ze mnie kocha, ze ja mam go kochać i jest tego pewny. A tu nagle on nić nie wie, niczego nie jest pewny i powiedział że czuje ze to wszystko się źle dla naszego związku skonczy. Że ma huśtawki nastrojów - raz kocha mnie strasznie a raz jest obojętny. Kazałam mu w ciągu tych kilku dni odpoczynku iść z depresją do psychologa. I to był chyba mój najwiekszy błąd. Po kilku dniach ciszy zadzwoniłam. Akurat szykował się na drugą wizytę psychologa. Powiedział mi że na 1 wizycie ona mu nic nie powiedziała, bardziej słuchała. I że dziś ma mu więcej powiedziec. Powiedziala tez ze dobrze ze mieliśmy mała przerwę i że ona widzi że to uczucie do mnie nie jest takie silne i bardziej wynika z jego charakteru i chęci opiekowania się. Załamałam się. Po drugiej wizycie zadzwonił. Powiedział ze będzie z psychologiem powoli układać sobie wszystko w głowie. Będą zajmować się jego niską samooceną i poczuciem beznadziejności. I powiedział ze mu lepiej, bo wie co pokolei robić zeby sie tak źle nie czuć. Ma kierować się tym co on chce. I ma na kolejna wizytę do przemyślenia kilka rzeczy - i nie chce mi mówić jakie. Uszanowałam to. Cieszę się że ma kogoś kto pomaga mu wyjsc z depresji. Ale... on czuje że to wszystko dzieje się dlatego ze przestaje mnie kochać. Ma wyrzuty sumienia że mnie krzywdzi i stad depresja. Z naszych rozmów z ostatnich 3 dni dowiedziałam się kilku rzeczy:
- że nasze rozmowy (oststnio albo kłótnie, albo moje łzy i żale) tylko go denerwują
- że te rzeczy do przemyślenia to miedzy innymi czy chce ze mną być,
- że on juz raczej nie widzi szans na uratowanie związku,
- że przez te kilka dni tęsknił za mną ale tylko troche,

Jestem załamana. to dziwne co sie dzieje. Jeszcze kilka dni temu było ok. Kochał mnie. Powiedziałam mu wczoraj rano że to że nie chce mu sie ze mna gadac bo teraz albo ja płacze, albo kłócimy się i ma ostatnie same złe skojarzenia. I zaproponowałam żeby jednak pogadac o jakis pierdołach itd chociaż po 20 min dziennie. Wieczorem powiedział ze to przemyślał i mogę mieć rację. Że jak mamy się rozstać to powinniśy tą decyzję podjąć razem. Że nie warto tego poddawać bez walki. Ale że nie robi sobie wielkich nadziei. Że on jest chyba juz tym wszystkim zmęczony.

Co ja mam robić? Wreszcie w moim życiu jest bardzo wartościowy człowiek. Dałabym sobie za niego głowę uciąć, a tu w kilka dni wszystko się psuje.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 09:38

Całe wakacje tęsknił jak mnie nie było. Ostatnio na początku października miałam przyjechać i też codziennie sie dopytywał kiedy wkoncu bede. Ostatni raz widzieliśmy się 12 dni temu w miedzyczasie 1 wizyta u psychologa i on nagle nie tęskni, nagle jednak nie chce mu się dzwonić i nagle nie ma ochoty na nic. A jeszcze ta baba mu wmawia (on twierdzi że nie) ze słabe uczucie i że ma sie zastanowić czy on chce ze mna być. Tak jakby nie wiem - juz prowadziła terapię pomagającą mu po rozstaniu. Ten psycholog miał być po to by pomógł mu z depresją a nie grzebać w naszym związku.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2012, o 18:02

W terapii człowiek sie grzebie w samym sobie, a związek z Tobą jest istotną częścia życia Twojego partnera. Zatem nie ma zmiłuj, również to jest i będzie tematem w terapii.
Ja przypuszczam że to, co teraz usłyszalaś od partnera raczej nie jest nagłą zmianą jego uczuc do Ciebie ale raczej jest wypowiedzieniem tego, co mu się po głowie snuło a co ukrywał. Oczywiście można uznać, że trafił na "babę co mu wmawia" ale takie wmawianie to by musiało nieco dłużej potrwać gdyby miało miejsce rzeczywiście. Na jednym spotkaniu aż takiej zmiany uczuć wmówić się nie da. Natomiast da sie zachęcić do ujawnienia czegos co istniało wcześniej a z powodów różnych nie było powiedziane czy okazane.
Człowiek w terapii zajmuje sie przede wszystkim sobą i swoimi uczuciami, co jest trudna próbą dla partnera. Bo w miarę jak ten bedący w terapii sie zmienia następuja też zmiany w relacji. Co partner przyjmuje i akceptuje albo też nie jest w stanie zaakceptować. Twój partner stopniowo bedzie się dowiadywał co się z nim działo i dzieje oraz dlaczego tak a nie inaczej, a z tej wiedzy o sobie samym będzie wynikała zmiana w jego zachowaniach i postępowaniu. Co z Twojego punktu widzenia moze być zmianą na lepsze albo wręcz przeciwnie. Jakiegoś znałaś i pokochalaś, pytanie czy tego zmienionego też byś pokochała.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 18:16

Ale to znaczy ze on się zmieni po terapii? Ja bardzo bym chciała, żeby znów się dobrze czuł, żeby znów był wesoły, żeby znów miał dobre zdanie o sobie, żeby nie czuł się bezwartościowy. Terapia ma mu pomóc wrócić do tego co było. Ale nie chce żeby związek się zmienił. Ja nie chce żeby on doszedł do wniosku że mnie nie kocha. Owszem 2 dni temu było już tragicznie, nie chciał ze mną rozmawiać, pierwszy raz w życiu na mnie krzyknął jak juz miał mnie dość. Dziś jest już lepiej. Chce spróbować mimo że widzi marne szanse. Mam nadzieje że podczas terapi poukłada sobie wszystko w głowie i będzie jak dawniej. On twierdzi że ona nic mu nie wmawia i nie podejmuje decyzji za niego i że pomaga mu tylko w szukaniu tego czego on chce.

Wszystko świetnie, też nie chciałabym być z kims kto mnie nie kocha na siłe, ale co ja mam zrobić w tym czasie? Ona zajmuje się nim i nie liczy się ze mną (bo niby z jakiej racji?). ALe ja nie jem, nie śpie, chodze i się denerwuje. Boje się do niego dzwonić, żebym przez przypadek się nie rozplakać czy go za coś obwiniać. Bo on zaczyna się denerwować. Co ja mam robić?
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 18:42

On podjął decyzję, że chce spróbować się dogadać w związku. Spróbować chociaż. Ale ja nie wiem co robić. Część winy za nasze kłótnie i niedogadywanie się biorę na siebie, bo czasami prowokowałam te kłótnie. Teraz on ma dość. Ponosze teraz konsekwencje. Nie mówie że on jest bez winy. Ale skoro pojął decyzję o próbowaniu, to co ja mam robić? Jak sprawić żeby uczucie na nowo odżyło. Czy to dobry pomysł żeby podpowiedzieć mu żeby pogadał z psycholog o tym co by nam pomogło? Boję się że odbierze to ze chce ingerować w jego terapie. Boję się cokolwiek robić, żeby nic nie zepsuć.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 19:13

Jak sprawić żeby uczucie na nowo odżyło. Czy to dobry pomysł żeby podpowiedzieć mu żeby pogadał z psycholog o tym co by nam pomogło? Boję się że odbierze to ze chce ingerować w jego terapie. Boję się cokolwiek robić, żeby nic nie zepsuć.

Na pewno wyluzować, bo im bardziej będziesz sie starac i pilnować każdego swojego kroku, to uzysjasz efekt odwrotny, tak to dziala a Ty przy okazji nie potrzenie zafundujesz sobie stres dodatkowy, który Cię pogrąży i tak w kółko...
Nie masz już nic do stracenia, możesz zyskać, więc może po prostu bądź sobą, taką w której się zakochał za nim pojawiły się trudności. Nie myśl co będzie, co masz zrobić Ty. Pamiętaj, że oboje na to pracujecie a nie tylko Ty, więc bądź taką jaką Cie poznał i przypomnijcie sobie oboje, że może być fajnie ;) :kwiatek:



Terapia ma mu pomóc wrócić do tego co było. Ale nie chce żeby związek się zmienił. Ja nie chce żeby on doszedł do wniosku że mnie nie kocha.


Podejrzewam, że traktowałaś odruchowo jego terapię jako ratunek dla Ciebie, dla Waszego związku i nie wzięłaś pod uwagę, że możesz otrzymać coś odwrotnego niż miałaś w planach.
Myślę, ze warto jakbyś to przemyślała i jednocześnie wzięła na luz trochę podczas próby jaką podejmujecie, bo nerwami i stresem nic spontanicznego nie zrobisz a już na pewno nie będziesz taka jak na poczatku, bo kto wtedy myślał o stresie i klpotach.
Powodzenia.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 19:40

Księżycowa napisał(a):Nie masz już nic do stracenia, możesz zyskać, więc może po prostu bądź sobą, taką w której się zakochał za nim pojawiły się trudności. Nie myśl co będzie, co masz zrobić Ty. Pamiętaj, że oboje na to pracujecie a nie tylko Ty, więc bądź taką jaką Cie poznał i przypomnijcie sobie oboje, że może być fajnie


Tak, pokochał mnie za spontaniczność, nazywał dzwońcem lub wariatką w pozytywnym oczywiście znaczeniu. Niby oboje pracujemy na to, ale decyzja o tym została podjęta wczoraj. Nie rozmawialiśmy o tym jak to ma wyglądać, bo boję się do niego dzownić (jeszcze 2 dni temu denerwowało go ze dzwonie i ciągle wałkuje temat). Dzwonił do mnie z 10 min temu. Ale była to krótka, kilkuminutowa rozmowa bardziej o tym jak spedził dzień i co będzie robił w środę (dzień kolejnej wizyty u psychologa). Raczej w ten dzień nie bedzie miał dla mnie czasu :( Może to się zmieni jeszcze. Nie wiem.

Księżycowa napisał(a):Podejrzewam, że traktowałaś odruchowo jego terapię jako ratunek dla Ciebie, dla Waszego związku i nie wzięłaś pod uwagę, że możesz otrzymać coś odwrotnego niż miałaś w planach.
Myślę, ze warto jakbyś to przemyślała i jednocześnie wzięła na luz trochę podczas próby jaką podejmujecie


No nie do końca. On się bronił przed psychologiem, twierdząc ze się boi że psycholog mu powie że on mnie juz nie kocha. On miał te obawy. Ja trochę też, ale bardziej miałam nadzieje że jednak nie. Że jak mu depresja minie to wszystko wróci do normy. Albo właśnie odnowienie naszego zwiazku sprawi że on sie lepiej poczuje.
A co dokładnie mam przemyśleć bo nie zrozumiałam. Przepraszam :(
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 19:52


Nie rozmawialiśmy o tym jak to ma wyglądać, bo boję się do niego dzownić (jeszcze 2 dni temu denerwowało go ze dzwonie i ciągle wałkuje temat). Dzwonił do mnie z 10 min temu. Ale była to krótka, kilkuminutowa rozmowa bardziej o tym jak spedził dzień i co będzie robił w środę (dzień kolejnej wizyty u psychologa). Raczej w ten dzień nie bedzie miał dla mnie czasu :( Może to się zmieni jeszcze. Nie wiem.


Wszystkie Twoje myśli kręcą się w okół niego. Wokół tego czy bedzie zły, czy mu będzie odpowiadał twój tel. czy nie. Nawet rozmowy skupiają się na nim... a gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Dlaczego pozwalasz sobie na robienie Ci łaski, czy będzie miał czas dla Ciebie czy nie? Może Ty zmień nastawienie? Może niech on zatęskni za Tobą i niech nie mysli, ze decyduje kiedy się widzicie czy słyszycie i Ty zawsze na ten jego ochłap czasu będziesz na zawołanie.Dlaczego pozwalasz tak się traktować? Nie rób sobie tego. Przecież zasługujesz na więcej uwagi jako wartosciowa osoba a nie ochłapy i laskę. To, że on chodzi na terapię nie znaczy, że masz go traktować jak jajko i trząść się na myśl co on postanowi. Terapia nie czyni go nietykalnym a wręcz przeciwnie wymaga od niego większego wysiłku a już na pewno nie upoważnia go do traktowania Cię w ten sposób.

Księżycowa napisał(a):Podejrzewam, że traktowałaś odruchowo jego terapię jako ratunek dla Ciebie, dla Waszego związku i nie wzięłaś pod uwagę, że możesz otrzymać coś odwrotnego niż miałaś w planach.
Myślę, ze warto jakbyś to przemyślała i jednocześnie wzięła na luz trochę podczas próby jaką podejmujecie


No nie do końca. On się bronił przed psychologiem, twierdząc ze się boi że psycholog mu powie że on mnie juz nie kocha. On miał te obawy. Ja trochę też, ale bardziej miałam nadzieje że jednak nie. Że jak mu depresja minie to wszystko wróci do normy. Albo właśnie odnowienie naszego zwiazku sprawi że on sie lepiej poczuje.

Otóż to, więc nastawiłaś się na pozytywne rozwiązanie, w sensie doprowadzenia zwązku to formy pierwotnej ;)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2012, o 19:57

Tak jak było to już nie bedzie. Będzie inaczej. Popieram Księżycową, wiecej luzu i więcej zajmij sie sobą, nie żyj jego życiem, jego terapią, nie drąż co było na sesji ani nie pytaj "co dalej z nami" bo teraz to ona na pewno sam nie wie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 20:10

Bo się boję że on właśnie nie zatęskni. To jest dziwne, bo przez 3 lata nigdy nie było czegoś takiego. Co do swojej miłości nigdy nie mieliśmy wątpliwości. A pozwalam na to, bo zawsze to ja byłam tą niedostępną i ja wyznaczałam nam czas. On zawsze dopytywał kiedy przyjade i kiedy się zobaczymy. W ostatnim roku troszke to się zmieniło i okazywałam mu troche więcej uczucia. Zauważał to i się z tego cieszył. I nie wiem czemu w ostatnim czasie (2 miesiące) zrobiłam się naprawde kłótliwa. Może wynikało to też z tego ze wreszcie dużo więcej ze sobą przebywaliśmy i się docieraliśmy.Dodatkowo chyba sobie na to pozwalałam bo byłam pewna że to nie wpłynie na to czy bedzie mnie kochał czy nie. Ponad to jestem kochającą za bardzo. Ale wiele się nauczyłam stąd te pierwsze 2 lata gdzie to ja rozdawałam karty.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 20:16

Sansevieria napisał(a):Tak jak było to już nie bedzie. Będzie inaczej.

Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Teraz będę sobie pluła w brodę. Łzy mi ciekną ciurkiem. Chciałam dobrze.
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 20:31

Teraz wiadomo skąd u Ciebie ta chęć poczucia kontroli nad biegiem wydarzeń. Jako osoba kochająca za bardzo masz do tego skłonności.
Polecam Ci książkę ,,Kobiety, które kochają za bardzo" . Sporo rzeczy Ci ta książka wyjaśni.



Co do swojej miłości nigdy nie mieliśmy wątpliwości. A pozwalam na to, bo zawsze to ja byłam tą niedostępną i ja wyznaczałam nam czas. On zawsze dopytywał kiedy przyjade i kiedy się zobaczymy. W ostatnim roku troszke to się zmieniło i okazywałam mu troche więcej uczucia.



Moze dlatego, że czułas się pewnie gdy byłaś na dystans z okazywaniem swoich emocji a sypnęło się, bo pozwoliłas sobie na więcej i nie potrafisz się w tym odnaleźć, czujesz się nie pewnie kiedy odkryłaś swoje uczucia i zaufałaś komuś. Pojawiło sie poczucie utraty kontroli, bo się obnazyłaś...
W Twoich wpisach dało się odczuć zamianę miejsc, inna osoba rozdaje karty.... w związku jest porówno, nie ma walki kto jest górą i kto trzyma kontrolę. Jest bycie razem i nie trzeba się martwić kontrolę nad drugą osobą.
Myślałaś może, żeby skorzystać z terapii również?



Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Teraz będę sobie pluła w brodę. Łzy mi ciekną ciurkiem. Chciałam dobrze.


A kto mówił, ze zrobiłaś źle? Nikt... inaczej, nie znaczy gorzej, chociaż może się tak na początku wydawać.
A dlaczego nie pomyślałaś wcześniej, to już pisałam wcześniej.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2012, o 20:34

A nie wpadłaś na pomysł że inaczej nie znaczy gorzej? Że te problemy co się teraz ujawniły to by się mogły ujawnić za na przykąłd 10 lat z odpowiednio zwiększona silą? Było super i możliwe że ta super częśc wróci z naddatkiem, nie panikuj bo sie jeszcze okaże że Ty w depresję wpadniesz. On teraz będzie się czuł pogubiony, może mieć różne stany emocjonalne, ale potwór sie z niego nagle nie zrobi. Skoro piszesz że jesteś "kochająca za bardzo" to nie jest to coś co rokuje dobrze jakiemukolwiek związkowi... :? Związek na odległosć dłuższą ma fazę wzajemnej fascynacji, codzienność pokazuje różne rzeczy których sie udawalo nie dostrzegać widząc sie tylko "w locie". Ale skoro planowaliście ślub to chyba lepiej, że zanim zapadły wiążące decyzje to i owo sobie poukładacie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Dzwoniec » 22 paź 2012, o 20:42

Wogóle strasznie Ci dziekuje ze piszesz. Potrzebowałam tego. A cały dzień nikt nie odpisywał mimo ze ciągle siedziałam i sprawdzałam.

Książkę tą znam. To ona mi pomogła kilka lat temu wyjść z baaaardzo toksycznego związku, gdzie byłam bita i poniżana, zdradzana a i tak wybaczałam i szukałam winy w sobie i tak 5 lat :( Dlatego taka byłam szczęśliwa teraz w tym związku.

Terapia w sprawie terapii partnera. Tragiczno-śmieszne. Nie wiem. Nie jestem osobą zamożną. Musiałabym poszukać czegoś na NFZ. Nie wiem tylko jak z terminami. Ciężko się tam dostać? To musi być psycholog, psychiatra czy psychoterapeuta?
Dzwoniec
 
Posty: 186
Dołączył(a): 22 paź 2012, o 08:28

Re: Tym razem nie wytrzymam

Postprzez Księżycowa » 22 paź 2012, o 20:50




Aj tam, nie ma sprawy ;)
Terapia ma być w Twojej sprawie a nie partnera - on ma swoją i niech każde z Was zajmie się swoim zdrowiem.
Ja chodzę na NFZ i jestem bardzo zadowolona. Dawniej chodzilam 2 lata do innej terapeutki i też byloo ok. ale obecnie jestem zadowlona bardziej ,może też dlatego, że dojrzałam po prostu do pracy nad sobą.
Kto to ma być h,mmm.... w tym temacie chyba Sansevieria Ci pomoże ;) . Ja chodze do Pani, która miała pod nazwiskiem ,,psycholog" napisane a teraz ma ,, Psycholog w trakcie certyfikacji z zakresu psychoterapii". Mimo to jestem zadowolona z efektów i to nawet bardzo.

Bywa, ze coś zaczyna nami rządzić i nie zauwazamy, że coś brnie w tę sama stronę, co coś poprzedniego, co nie było dobre. Może tak było u Ciebie. Po prostu nie zauwazylas nawet jak wpakowalaś się w to samo a poza tym mogło byc Ci trudniej, bo dlugo byliscie daleko od siebie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 221 gości