co o tym myslicie?

Problemy z partnerami.

Postprzez Megie » 19 lut 2008, o 13:27

---------- 12:26 19.02.2008 ----------

wiesz co ja bym zrobila najpierw

porozmawialabym o tym wszystkim z kims w realu, z kims kto jest mi bliski
jakas najlepsza siostra z ktora sie dobrze rozumesz, jakas przyjaciolka, ktos na kim mozesz polegac i wiesz ze chce dla Ciebie dobrze..
Rozmowa z taka osoba mogla by pomoc na poczatek, zeby potem pojsc dalej...

---------- 12:27 ----------

i tez dodam jak inni, ze to masakra taki zwiazek,
tak nie powinno byc
nie mozna sobie pozwolic na cos takiego

postaraj sie jakos to skonczyc...to nie jest dobre..
przykro mi
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Szafirowa » 19 lut 2008, o 15:59

Vikunia, to powinno iśc tak:
1. świadomość problemu
2. decyzja
3. konsekwencja
Każdy z tych etapów jest bardzo ważny, nic nie wart bez pozostałych.

Nie uważam, żebyś była naiwna ... nie, nie jesteś. Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to co się dzieje w Twoim "związku" jest bardzo złe.

P.S. Nie przejmuj się tym co mówią inni, że on Cię bardzo kocha i powinnaś być dumna. Pamiętaj ... masz tylko jedno życie, to tylko jedna szansa na to, żeby być spokojnym, szczęśliwym, godnym człowiekiem ...
Kiedy mi tak na temat mojego byłego (na szczęście) męża mówiono, śmiałam się i odpowiadałam, że nikt nie zna go tak, jak ja go znam, i jeśli uważają, że taki cudny, to niech sobie go wezmą a mnie dadzą święty spokój.
To Twoje zycie, nikt nie przeżyje go za Ciebie, więc nikt postronny nie może decydować ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 19 lut 2008, o 16:59

Vikunia napisał(a):Honest on na terapie sie nie zgodzi, tylko mnie wysmieje i powie ze to ja mam sie zmienic.

I tu już jest pogrzebany... człowiek w miarę stabilny się tak nie zachowuje - a skoro się tak zachowuje i obarcza winą tylko innych, no to sorry.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 17:45

Dziekuje wam wszystkim...
Raz mi powiedział, ze kobieta czasem powinna dostac by wiedziec gdzie jej miejsce. IDIOTA. Mnie na szczesie jescze nigdy nie uderzył i nawet nie probował. Tylko szarpanie było, rzucanie o ziemie i wyrzucanie z auta na trawnik....To i tak za duzo...

Wiem, ze brzmie naiwnie...Ale naprawde on wiekszosc czasu jest dobry, czuły...Tylko te jego drugie oblicze :/ Boje sie ze z wiekiem bedzie coraz gorszy. Teraz ma 30 lat i nadal bierze koksy, czasem na imprezach widze jak wciąga(wiecie co)...To moze byc jakas zła mieszanka?...Nie wiem, nie znam sie....

Kurde znow go tłumacze... :( nie wiem czy ten człowiek nadaje sie do zycia, chyba nie. Tak jak mowicie moze byc tylko gorzej. Niby go kocham...ale czasem naprawde sie go boje. Chcialabym byc szanowana....zawsze a nie tylko czasami. Co z tego ze jest dobry a jak sie wkurzy to potrafi powiedziec mi co najgorsze? Pare razy mial romanse za moimi plecami i jak to wykryłam i mialam pretensje to mi powiedzial ze sama go pcham w rece innych. Cham, to tak mocno bolało :(

Jestem chyba od niego uzalezniona :( Niszczy moja psychike a bez niego jest jeszcze gorzej...

Jestem głupia, ze z nim jestem. Powinnam od razu od niego uciekac, a ja czekalam na cud ze to wiecej sie nie powtorzy.

Wiecie co jest najdziwniejsze?? Ze on mi mowi ze przy mnie zmienił sie na lepsze bo jestem dobra dziewczyna....ze kiedys był o wiele gorszy. Cokolwiek to znaczy.

Boze daj mi siły :cry:
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez paulinka175 » 19 lut 2008, o 17:59

nie daj sie tak traktowac... przeczytaj sobie sama to co piszesz.. caly czas go usprawiedliwiasz to dziwne ze dla ciebie to jest roznica bo jeszcze cie nie uderzyl ale przeciez szarpal cie i rzucal o ziemie czy to nie przesada??? wez sie nad tym naprawde zastanow. Taki zwiazek nie ma sensu!! napisze tak jak wszyscy on sie nie zmieni tym bardziej ze sam tego nie chce jedynie moze byc tylko gorzej. Na co ty wlasciwie czekasz jak cie uderzy to dopiero odejdziesz?? Poweim ci jakie miejsce mialo u mojej cioci.. juz przed slubem szarpal ja i wogule ona nikogo nie sluchala tylko go bronila. A po slubie to dopiero zaczelo sie pieklo. Dopiero przejrzala na oczy kiedy chcial ja wyrzucic z 8 pietra z bloku!!! to byl koszmar! chyba nie zamierzasz czekac az tak dlugo..
wierze ze xzastanowisz sie nad tym i podejmiesz wlasciwa decyzje i nie bron go bo on nie jest tego wart.
paulinka175
 
Posty: 66
Dołączył(a): 14 gru 2007, o 19:10
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 18:16

---------- 17:08 19.02.2008 ----------

Jestem taka słaba psychicznie...Komleksow to mam juz tysiac przez niego. Nie raz dał mi do zrozumienia, ze ma powodzenie u pieknych kobiet i ze kazdy mu sie dziwi ze on ma taka szara myszke-czyli mnie. Ma kase i drogie auto i mysli chyba ze jest kims lepszym! Dlaczego ja musialam takiego drania spotkac. Chce od niego odejsc ale nie wiem czy dam rade bo jestem slaba psychicznie....zakompleksiona...Czuję sie gorsza. Chyba zrobil mi pranie mozgu. Zanim dojde do siebie to minie mnostwo czasu, o ile dojde do siebie...Pamietam jak mi kiedys groził, ze jak go zdradzę to mnie ogoli na łyso. Cały czas w stresie zylam. Bałam sie ze sobie ubzdura cos kiedys i zostane łysa :/ Musze odejsc....tylko skad tu tyle sily wziac. Taka osoba potrafi wplynac na psyche człowieka, ze potem sama nie wie czego chce...zamiast od niej uciekac to jeszcze go broni, tłumaczy a jak zerwie z nią to za nim teskni i płacze. To chyba jakas choroba, gdzie moj rozum

---------- 17:16 ----------

Kiedys spotkal sie z jakas kobieta za moimi plecami i do niej zadzwonilam. Wkurzył sie, przyjechał po mnie i kazał wziac mi telefon. Pojechal gdzies ze mna i rozwalił młotkiem moj telefon. Boze jaki on miał wyraz tawrzy! Jak jakis psychopata :?
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez paulinka175 » 19 lut 2008, o 18:16

Moze mi sie wydaje ale odczulam ze ty go sie poprostu boisz i nie wiesz co robic dalej. Wiem ze bedzie ci ciezko sie zerwac ale to chyba jedyne wyjscie. Czas leczy rany... w koncu zrozumiesz ze podjelas sie sluszna dezyzje bo taki czlowiek potrafi tylko ranic.. nie daj sie zastraszyc zycie jest tylko jedno!! A nie mozesz o tym z kims porozmawiac?? ktos bardzo ci bliski?? moze pomoze ci wydostac sie z tego.
paulinka175
 
Posty: 66
Dołączył(a): 14 gru 2007, o 19:10
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 18:26

---------- 17:24 19.02.2008 ----------

Rozmawialm kiedys z moimi rodzicami. Ale nie powiedzialam im o tych wszystkich sytuacjach, ale oni i tak za nim nie przepadają. Mama mi kiedyś powiedziała że "on bedzie bił swoja zone". Skad o na moze to wiedizec? Przeczucie? Ja jej przeciez nic nie mowilam. Moja rodzina od poczatku była przeciwna temu zwiazkowi i mi odradza. Zerwe z nim, i zrobie to jeszcze w tym tygodniu. Sprobuje ulozyc sobie zycie. Ale uwierzcie jestem taka słaba....taka bezradna....przewrazliwiona....zmeczona....Psychicznie "ułomna"... Jestem od niego uzalezniona...Albo to tylko pranie mozgu....Mowicie ze czas goi rany? Jestem w stanie ulozyc sobie zycie na nowo? Bardzo chce...ale nie jestem wystarczjaco silna, juz nikomu nie zaufam....uraz mi pozostanie.

Ja go wciaz kocham. To chore

---------- 17:26 ----------

Boje sie, ze jak odejde od niego to bede zalowac...ze nigdy o nim nie zapomne...nie przestane kochac....Co sie ze mna dzieje...zgłupiałam całkowicie
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez mahika » 19 lut 2008, o 18:30

No zobacz, były na początku 2 rękoczyny i słodko, potem były 3, a teraz jest lawina takich agresywnych zachowań!!!
Weź je sobie dziewczyno spisz wszystkie na kartce, nie musisz pisac lub mówić tu ani nikomu, chyba ze chcesz...
Spisz sobie wszystko, nie musi być po kolei, ale dokładnie i czytaj sobie co chwile!!!
Siebie nie okłamiesz, a jak bedzie źle, bedziesz czuła sie okropnie zagladaj tu na forum, rozmawiaj z nami, poczytaj co u innych, moze jakieś doświadczenie uratuje kogoś....
Pozdrawiam... :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 20:38

---------- 17:37 19.02.2008 ----------

Wiem, ze siedział kiedys w wiezieniu...za bójke...To chyba tez powinno dac mi do myslenia. Wydaje mi się, że on jest taki agresywny bo juz bardzo długi czas bierze sterydy. Podobno tacy ludzie mają napady agresji.
Tak mi brakuje siły....Boje sie ze w głowce znow mi sie wszystko poprzewraca, ze znow bede siebie za to wszystko obwiniac... i bede plakac za strata wspanialego faceta, niestety ale juz do tego stopnia mi sie wszystko poprzewracało w głowie. Chcialabym byc inna, twarda, odwazna i odejsc i zdac sobei sparwe ze on nie jest mnei wart. A ja wiecznie tłumacze to na swoje. Tylko czasem mam przebłyski i mysle rozsadnie. Ale wiem ze znow zacznie przewracac mi sie wszystko do gory nogami. Boje sie swojej naiwnosci i głupoty.

---------- 19:38 ----------

Mam chyba depresje albo nerwice....Czuje wiecznie strach przed czyms, mam ochote ciagle plakac, momentami az mi słabo...W niczym nie widze sensu, boje sie przyszłosci, boje sie ze nigdy nie bede szczesliwa, nic mi nie wychodzi, czuje sie beznadziejnie...Kiedys tak nie mialam, teraz trzyma mnie ten stan juz 2 tygodnie.....Ciagle placze, czuje dziwne klocie w sercu....nie umiem na niczym sie skupic...nie sypiam, koszmary mnei mecza...Cos ze mna nie tak....lek przed przyszloscia...brak sensu w zyciu....nie mam sily i ochoty na nic....Boje sie ze ten stan mi nie minie :( To depresja? Mozna samemu z niej sie wyleczyc?
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez Honest » 19 lut 2008, o 20:47

Vikunia, Twój wątek wywołuje emocje bowiem, bynajmniej w moim przypadku, pokazuje bezsilność. Nie mogę być tam, kiedy on Cię poniewiera, nie mogę Ci pomóc, a uwierz mi, zmierzyłabym się z nim. To odnośnie emocji i buzowania.


Vikunia, nikt za Ciebie nie podejmie decyzji o odejściu - to Ty musisz do tego dojrzeć. Musisz wiedzieć jedno - to na pewno będzie boleć, gdyż jest między Wami jakieś uczucie. Jednak sam fakt smutku nie oznacza, że decyzja jest zła, co czasem ludzie interpretują właśnie tak.

Jedno jest moim zdaniem pewne. Jest w Tobie siła, ale dlatego, że Ty w nią nie wierzysz, ona jest utajona... drzemie w Tobie.
Pomyśl... miłość, mimo naturalnych problemów, powinna uskrzydlać, unosić do nieba... czy to czujesz??? Czy miłość = strach, poniżenie, totalnie chora kontrola???

Przyznam, że sterydy i amfetamina to mieszanka wybuchowa... ale znam osoby, które testowały na sobie podobne kombinacje i naprawdę nie były agresywne. Nie liczyłabym, że nawet jeśli z tym kiedyś skończy (co jest wątpliwe), to zmieni się w Aniołka.

Jedno jest pewne, najważniejsza jest KONSEKWENCJA. Jeśli od niego odejdziesz - to na zawsze, nie ulegając prośbom, groźbom. Jeśli po rozstaniu będzie Tobie groził - powiedz, że zgłosisz sprawę na policję.

I chyba najważniejsza sprawa... CZY TAKIEGO OJCA CHCESZ DLA SWOICH DZIECI??? Wybacz, ale ja takiego "tatusia" mieć bym za żadne skarby nie chciała...


Trzymaj się Vikunia
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 21:08

---------- 19:55 19.02.2008 ----------

Nie bedzie mi grozic jak bede chciala odejsc, nie jest chyba do tego zdolny. Zrozumie....

Jesli chodzi o ojca dzieci...Nie chce....boje sie, ze bedzie krzyczal na dzieci tak jak na mnie i beda mialy psychike jak ja...A on nie liczy sie ze słowami..juz nie wspomne o czynach. To nie jest człowiek z ktorym mozna planowac rodzine...Niby ma 30 lat a nie dojrzal, nie dorosl do powaznego zwiazku, do malzenstwa, rodziny...Jego przyjaciele tez mi nie odpowiadaja. Banda koksów imprezowiczow i dziwkarzy. Ostanio dzwoni do neigo kumpel i sie go pyta "czesc, jedziemy do burdelu" Boze co za syf...Dlaczego musialam takiego bydlaka spotkac...i dlaczego go kocham? za co....

---------- 20:00 ----------

Ma tyle złych cech...a ja go kocham....dlaczego milośc jest az tak slepa...Chcialabym pozbyc sie tego uczucia. Kocham i jednoczesnie nienawidze...

---------- 20:08 ----------

Honest mam nadzieje, ze ta siła, która we mnie drzemie w koncu sie obudzi...Mam nadzieje, ze ta cala depresja minie...ze znow bede miala ochote żyć i walczyc z przeciwnosciami losu...Oby te uczucie bezsilnosci i PUSTKi odeszło w niepamiec. Chce miec w sobie ta siłę...Mam nadzieje, ze ten okres minie i znow bede sobą.
To ja mam ze sobą problem, jestem wrażliwa osoba az za bardzo...szybko sie przywiązuję...boje sie samotnosci...
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez mahika » 19 lut 2008, o 21:16

---------- 20:15 19.02.2008 ----------

Oj, zaczeło się miękko, ale robi sie coraz bardziej dramatycznie.....
No ja Ci mówie, zapisz sobie wszystkie jego występki przeciwko Tobie :)
Pocytaj i zastanów sie co jest dla ciebie dobre

---------- 20:16 ----------

A z depresją to musisz sie raczej udać do specjalisty, bo nie znam nikogo kto sobie poradził sam....
Oczywiście z tą prawdziwa depresją a nie z dołkiem.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Vikunia » 19 lut 2008, o 21:18

Chyba zrobie tak jak mówsz....dzis przed snem wezme kartke i spisze sobie wszystko to co mi sie w nim nie podoba, A jak bede miala chwile zwatpienia to zawsze bede to czytac. Moze w koncu zrozumiem, ze to człowiek nie dla mnie....
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez Honest » 19 lut 2008, o 21:19

Gwarantuję Tobie, masz siłę. Zrobiłaś pierwszy krok, widzisz problem, choć wyraźnie czujesz konflikt wewnętrzny - kochasz, ale żałujesz, że go spotkałaś. Myslę, że w jego przypadku wyłącznie krzyk na dzieci byłby pobożnym życzeniem. Jeśli Ciebie szarpie, rzuca Tobą o ziemię, to jestem w stanie się założyć, że płaczące dzieci go bardziej zdenerwują i wyprowadzą z równowagi aniżeli Ty. A jeśli chodzi o kompleksy - to on ma ich też dużo, pewnie więcej aniżeli Ty. Sfrustrowany i niebezpieczny z niego człowiek.

Vikunia, prawdziwa miłość nie jest ślepa, PRAWDZIWA MIłOść WIDZI WSZYSTKO. Odnośnie depresji, która Twoim zdaniem wiąże Tobie ręce w działaniu, w każdym mieście jest poradnia zdrowia psychicznego - zgłoś się tam do psychologa, psychiatry. Na pewno poczujesz ulgę.

Myślę, że cokolwiek my tutaj napiszemy, nie wpłyniemy na Twoją decyzję, choć jesteśmy jednomyślni, jak zauważyłaś. Teraz waży się Twoje życie - każdy z nas tak się wyśpi jak sobie pościele.


Mam dla Ciebie taką propozycję. Powtarzaj sobie w wolnej chwili swoje zalety, przekonaj siebie, że masz tą siłę. Rób to przez kilka dni. To sposób mojej znajomej, z zawodu pomagającej ludziom. Kiedy studiowała i miała duże problemy zdrowotne, sama stosowała ten trik:) Dziś ma doktorat :)


I pamiętaj - Twoje życie jest w Twoich rękach
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 116 gości

cron