to trochę skomplikowane...

Problemy z partnerami.

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 9 paź 2012, o 06:42

czyli co zamierzasz, jutro już jest 10.10
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 9 paź 2012, o 09:33

Własnie się głęboko zastanawiam nad tym co mam zrobić.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to zrobić z nim podsumowanie tego co zostało zrealizowane a co nie i zapytać go jak on by postąpił będąc teraz na moim miejscu.
Przede wszystkim dalej nie mamy mieszkania takiego jakie chciałam i gdzie chciałam. Za to jest pól kawalerka pół stancja w dodatku na dzielnicy na której ja mieszkać nie chcę.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez agik » 9 paź 2012, o 10:43

Różyczka88 napisał(a):Jedyne co mi przychodzi do głowy to zrobić z nim podsumowanie tego co zostało zrealizowane a co nie i zapytać go jak on by postąpił będąc teraz na moim miejscu.


:roll:
Czyli to ma byc jego decyzja?
Udajesz, że stawiasz warunki, a on udaje, że je spełnia. Tak to widzę.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 9 paź 2012, o 17:46

Różyczka88 napisał(a):Własnie się głęboko zastanawiam nad tym co mam zrobić.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to zrobić z nim podsumowanie tego co zostało zrealizowane a co nie i zapytać go jak on by postąpił będąc teraz na moim miejscu.
Przede wszystkim dalej nie mamy mieszkania takiego jakie chciałam i gdzie chciałam. Za to jest pól kawalerka pół stancja w dodatku na dzielnicy na której ja mieszkać nie chcę.

Wygląda to na taki sam brak konsekwencji jak danie kilku dni dodatkowych na dokończenie tych spraw.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Abssinth » 11 paź 2012, o 00:16

agik napisał(a):
Różyczka88 napisał(a):Jedyne co mi przychodzi do głowy to zrobić z nim podsumowanie tego co zostało zrealizowane a co nie i zapytać go jak on by postąpił będąc teraz na moim miejscu.


:roll:
Czyli to ma byc jego decyzja?
Udajesz, że stawiasz warunki, a on udaje, że je spełnia. Tak to widzę.


i ja sie pod tym podpisze.

to zadne warunki, jesli nie masz zamiaru wyciagnac zadnych konsekwencji w razie ich niespelnienia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 11 paź 2012, o 23:26

Tak jak wcześniej napiasałam rozmawiałam z nim. Zapytałam go, co zrobił by poprawić nasze życie, kiedy doszliśmy do tematu mieszkania P odwrócił kota ogonem. Faktycznie mieliśmy w sobotę oglądać mieszkanie, ale mnie rozłożyła grypa i nie poszliśmy. To mieszkanie jest na dzielnicy tej gdzie ja mieszkać nie chce.
Wyjeżdżam z miasta na weekend. Sama. Chce mieć czas by sobie w głowie jeszcze raz wszystko poukładać, on oczywiście jest z tego powodu bardzo nie zadowolony . :bezradny:
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 15 paź 2012, o 10:27

Wczoraj wróciłam z samotnego wyjazdu. Miałam dwa dni dla siebie i czas by to wszystko sobie w głowie poukładać.
W tym czasie prawie nie miałam kontaktu z P i przyłapałam się na tym, że mi go wcale nie brakuje. Będąc ponad 100 km od domu poczułam niesamowitą wolność, czułam, że znów oddycham.
Dostałam od P kilka smsów, w których pisał, że niby mnie tak bardzo kocha i chce być ze mną i w ogóle jaki to on jest nieszczęśliwy kiedy mnie nie ma. Odpisałam mu tylko jedno : udowodnij mi to, bo jak na razie nic nie robisz.
Coraz bardziej czuję, że powinnam to wszystko zakończyć, bo boję się, że się mogę udusić.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez agik » 15 paź 2012, o 10:48

Sama widzisz...
Jak lżej oddychasz, kiedy go nie ma w początkach znajomości, to chyba nie za bardzo go kochasz...
Tak się zastanawiam... Nie jest tak, zę bardziej Ci zależy, żeby postawic na swoim, niż a nim i tej całej " miłości"?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 15 paź 2012, o 11:09

Odpuść.
Mozesz mieć lepsze życie a nie życ w takiej patologii.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez blanka77 » 15 paź 2012, o 11:17

mahika napisał(a):Odpuść.
Mozesz mieć lepsze życie a nie życ w takiej patologii.


I na wiecznej huśtawce.

Na jego wychowywanie jest już za późno.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez blanka77 » 15 paź 2012, o 11:36

Różyczka88 napisał(a):Witajcie.

Brak P jest uzależniony od alkoholu i niestety marihuany również. Jak jest niedopity albo nie ma co zapalić staję się bardzo agresywny. Na co dzień niby mnie lub i akceptuje, bo zdążył mnie poznać, ale są dni gdy jest wrogo do mnie nastawiony. Kiedyś miał atak furii, zniszczył mój telefon i uderzył mnie w głowę po czym wywalił na moje włosy całe opakowanie margaryny. To zdarzenie miało miejsce kilka dni po tym jak wypłaciłam za niego kaucję w sądzie by go nie zamknęli.

matka jak i J i P mnie osaczyli bylebym tylko wpłaciła za niego kaucję.

Nie zgłosiłam tego incydentu na policję tylko dlatego, że ubłagał mnie P.

Im dłużej spotykam się z P tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że on jest w jakimś dziwnym emocjonalnym uzależnieniu od brata i matki.

Nie jednokrotnie usłyszałam od niego "brat jest dla mnie najważniejszy i musisz się z tym pogodzić".


kiedy P pije i/lub pali z J staje się w stosunku do mnie bardzo agresywny. Czepia się mnie o jakieś bzdury, gdzie ja nie wiem o co chodzi. Gdy następnego dnia na trzeźwo pytam go o co mu chodziło dzień wcześniej on sam nie wie.

Zdarzyło się też kilka razy, że mnie uderzył, gdy był pijany.




Nadal masz wątpliwości??
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Justa » 15 paź 2012, o 21:01

Różyczka88 napisał(a):Daję mu czas do 10 października i do tego dnia musi:
- złożyć pozew do sądu o rozwód i zaprzeczenie ojcostwa
- znaleźć porządną, stałą pracę
- wynająć 2 pokojowe mieszkanie
jeżeli nie z nami koniec, bo ja nie chcę tak żyć.

Jest 15 października. Hmmm...
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 15 paź 2012, o 23:45

agik napisał(a):Sama widzisz...
Jak lżej oddychasz, kiedy go nie ma w początkach znajomości, to chyba nie za bardzo go kochasz...
Tak się zastanawiam... Nie jest tak, zę bardziej Ci zależy, żeby postawic na swoim, niż a nim i tej całej " miłości"?



Agik, czy Ty zanim to napisałaś pomyślałaś?
Odpowiadając na Twoje pytanie - nie, nie zależało mi na tym by postawić na swoje. Może gdyby tak było nie motałabym się do tej pory, pomimo tego, że miał czas do 10 a dziś jest 15 października. Czy kochając kogoś warto jest zatracić siebie, zapomnieć o swoich potrzebach, wartościach? Czy to na prawdę znaczy "kochać"? Czy nie jest to wtedy przypadkiem toksyczna miłość? On dostał ode mnie nie jedną, nie dwie czy trzy szansę tylko całą masę, nie chciał z nich korzystać. Zawsze jak coś nie wychodziło zwalał winę na mnie i budził we mnie poczucie winy. Jak długo jeszcze wg Ciebie powinnam czekać na jakieś zmiany w jego zachowaniu? W jaki sposób ja mam jemu i innym udowodnić, że go kocham?
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Abssinth » 16 paź 2012, o 07:55

W jaki sposób ja mam jemu i innym udowodnić, że go kocham?

po co chcesz komukolwiek udowadniac?

a tak poza tym, Ty nie kochasz, tylko jestes uzalezniona. a to bardzo duza roznica.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez agik » 16 paź 2012, o 08:00

Kompletnie mnie nie zrozumiałaś.
Moje pytanie tak właściwie brzmiało: po co to wszystko?
Facet pije, uchyla się od roboty, bije Cię i wyzywa.
Po drugie: postawiłaś warunki i dałaś określony czas na ich spełnienie. Warunki nie zostały spełnione.
Po trzecie: ( i chyba kluczowe) Napisałaś, że lepiej Ci bez niego, lepiej się czujesz, lżej oddychasz.

Po czym Ty poznajesz, że go kochasz? Skoro lepiej Ci bez niego?
Skąd to zastanawianie się, czy to ma sens? Czemu się tak kurczowo trzymasz tego " związku"? Skoro nie ma właściwie powodu, by go kontynuowac- skoro lepiej się czujesz bez tego kolesia? Skoro na samiutkim początku już jest tyle wątpliwości?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 355 gości