Cześć.
Przez trzy dni byłam studentką inżynierii środowiska... Niestety, zrezygnowałam, pozwólcie, że oszczędzę szczegółów.
Teraz czuję się okropnie, kompletnie nie wiem, co ze sobą zrobić. Chciałam pójść do szkoły policealnej, ale tam jest tak drogo, poza tym boję się kolejnej porażki i upokorzenia... Są też i darmowe szkoły i kierunki, ale jestem nieudacznikiem życiowym i na pewno na nich sobie nie poradzę. Bo to są kierunki typowo kobiece- typu kosmetyka, wizaż, a ja nigdy nie miałam z tym nic wspólnego, zresztą czy to nie będzie komiczne, jak zaniedbana osoba pójdzie na taki kurs? Później tylko bym odstraszała klientki.
Czuję się naprawdę fatalnie, jak skończony nieudacznik bez przyszłości. Ten kierunek był moim marzeniem, ale nie ma szans, bym wróciła tam za rok- to będzie już mój drugi rok "w plecy" (w gimnazjum miałam operację, przez co musiałam powtarzać rok) a w końcu muszę pójść do pracy, przecież rodzice nie będą mnie utrzymywać w nieskończoność. Dlatego mogę się już pożegnać z karierą akademicką, zresztą kolejna próba to byłaby tylko strata czasu- jestem takim tłukiem, że najwyraźniej się tam nie nadaję. Czasem sobie myślę, że przesadzam, bo już na pierwszych zajęciach, na powtórkach ze szkoły średniej byli i tacy delikwenci i delikwentki, którzy nie potrafili nawet prościutkiej dysocjacji jonowej itp- ale ja też czułam, że i tak mam potężne zaległości z chemii. Tak mi z tym źle, że nie wytrwałam nawet miesiąca tam, że tyle wysiłków poszło na marne, moje plany kompletnie zrujnowane. Nie chce mi się wstawać z łóżka, wszystko potrafi doprowadzić mnie do łez lub do furii. Wszystko przypomina mi o moich zaprzepaszczonych szansach, nawet wizerunek jakiegoś laboranta w fartuchu w telewizji, zerwałam z chłopakiem, bo nie mogłam znieść tego, że on sobie świetnie radzi na studiach, a ja jestem takim imbecylem, po co mu taka durna dziewczyna... Tak to przeżywam, bo to kolejna moja życiowa porażka i to największa. Nie wiem, co mam teraz robić, nie wiem, gdzie iść, za co się zabrać, moja samoocena to już od lat ruina a teraz tylko ostatecznie pozbyłam się wszelkich złudzeń co do swojej marnej osoby. Te studia miały mnie dowartościować, że potrafię jednak coś osiągnąć, ale g.. no. Jak mogłam być taka naiwna, po co robiłam sobie jakieś złudzenia, wiedząc, co sobą reprezentuję. Tylko niepotrzebne rozczarowanie.