Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 24 wrz 2012, o 11:49

Dzięki :)
Sama się zdziwiłam, że dałam radę :roll: Tym bardziej że czytałam to facetowi... Mówiąc szczerze to czytałam jak automat, bez uczuć do momentu opisu sceny z sanitariuszami jak zabierali mamę-wtedy głos mi się łamał i mało nie wybuchłam płaczem.
Teraz mam od tygodnia problem ze snem... kładę się koło 1 w nocy i śpię po 3-4 godziny i to niespokojnie :? Chyba muszę iść do lekarza po jakieś tabletki...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 24 wrz 2012, o 22:21

Z tymi tabletkami to ostrożnie. Może bezsenność ustąpi po krótkim czasie i organizm z psychiką sobie poradzą. Daj im szansę. Jesli na prawdę to będzie długo ciągnęło, to wtedy leki bym wzięła. Prochy zawsze możesz wziąć... niech organizm spróbuje ruszyć.
Ja czekałam bardzo dlugo z nasennymi i uspokajaczami. Jakieś pół roku nie spałam nocami do białego rana i w końcu jak miałam się decydować jakoś się stało, że podjęłam wysiłek i ustawiłam sobie to jakoś. U mnie powodem był lęk, ogromny i niepokój. Obyło się bez leków i się cieszę, bo moja psychika wykonała kawał dobrej roboty i wiele mi to dało.

Także ja myślę, że leki jak najbardziej ale za nim można próbować innych metod, bo łatwo się uzależnić o lekarstw - łatwo po nich zasnąć i prosto iść później na łatwiznę a to też niczego nie załatwi. Ja postarałabym się mimo trudności ,,ustawić" emocje na tyle ile się da, bo to zawsze o wiele więcej do przodu dla nas :kwiatek:

Ale każdy czuje to inaczej i rzecz jasna jest praca, gdzie trzeba rano wstać :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 24 wrz 2012, o 22:35

Na razie daję radę :)
Nawet już mi się chce spać i zaraz zmykam ;0
Ale fakt, padnięta jestem na maksa dopóki się nie położę.Ja biorę antydepresanty. Od kwietnia. Próbowałam powoli odstawić, i nawet jak byłam na urlopie z dala od domu to już nie brałam, ale jak wróciłam musiałam zacząć z powrotem. Niestety otoczenie w którym przebywam i codzienny kontakt z moim ojcem działa na mnie mega dołująco... No trudno, jak trzeba to trzeba. Najgorzej mi opanować nerwy i wpadanie w furię. Drę się na dzieciaki a potem mam wyrzuty sumienia, że znowu im jazdy robię.... nie biorę uspokajaczy, chociaż już ledwo daję radę. Piszę za to pamiętnik- ale emocjonalny, trochę pomaga, ale nie zawsze mam czas.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 26 wrz 2012, o 17:34

Zauważyłam też u siebie, że jak tylko do domu wrociłam, to moja kondycja spadła, w końcu się załamałam, nie dałam rady pracować i dopiero dochodzę do siebie. Jak się nie chodzi na terapię i nie pracuje trudno jest to podstępne i przebiegłe gówno złapać i zatrzymać... więc rozumiem, że w momencie powrotu do domu jest Ci gorzej.
Co do panowania nad sobą, to rozumiem chyba... też miałam momenty, że nie panowałam nad sobą, do dziś takie są, są takie obszary w moim życiu, żę wywołują takie reakcje.
W momencie kiedy zaczęłam mieć wyrzuty sumienia coś mi zaczęło w głowie się zmieniać, że może nie powinnam krzyczeć na ojca mimo, że robi coś, co na prawdę doprowadza mnie do szału i czego nie lubię a on to ciągle robi... nie pamięta, że tego nie trawię... Staram się panować ale różnie bywa... co do dzieci... w jakiś sposób się to na pewno na nich odbija... a może zapytaj terapeutę o to? Może poradzi Ci jakąś technikę na takie stany?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 26 wrz 2012, o 22:07

Dzisiaj moja cóa dała mi taką lekcje że chyba już zacznę się opanowywać przy dzieciach :? Ona jak się złosci,zdenerwuje, albo uderzy to zanosi się od płaczu, ma taki bezdech, a dzisiaj aż zemdlała... Myślałam że sama zemdleję... na szczęście szybko ją ocuciłam...ale do tej pory nie mogę dojsć do siebie
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 27 wrz 2012, o 22:35

Nie mam dzieci, nie znam się za bardzo ale wydaje mi się, że takie napady płaczu nie są chyba zbyt dobre dla dziecka... wiesz, przypomniałaś mi jak mama mnie kiedyś w takim napadzie histerii jak byłam dzieckiem zamknęła w pokoju i zostawiła w takim stanie... wiem, ze nie zostawiłas swojego dziecka samego ale sam fakt takich emocji może zapaść w pamięci i w ogóle emocjonalnie jako nie zbyt pozytywny i korzystny.

Sugeruję się sobą i tym, co mnie spotkało.

Jak się czujesz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 27 wrz 2012, o 22:48

Ona jest strasznie wrażliwa i właśnie tak reaguje na różne sytuacje, nie mogę nawet jej zostawić samej jak płacze bo może mi się udusić.
Dziekuję ze pytasz o moje samopoczucie :)
Dzisiaj miałam ciężki dzień. Cały dzień w pracy towarzyszył mi lęk. Myślę , ze bałam się bo po pracy miałam iść do Urzędu zawieźć pewne papiery. I nie chciałam wyjść na jakąś niedouczoną, jeśli by się okazało, ze czegoś nie mam. :( Nauczyłam się w dzieciństwie ze muszę być zawsze doskonale przygotowana, wszystko powinnam mieć, o wszystkim pamiętać... No i tak mi się kotłowało dzisiaj. :bezradny:
No ale zawiozłam, to przeszło bo okazało się ze wszystko miałam kompletne...uff
Wieczorem znowu mnie złapało, bo musiałam z M porozmawiać o tym, że nas syn chce chodzić na angielski... wiadomo, trzeba za to płacić... bałam się o tym rozmawiać, mimo ze stać nas na jego angielski bez problemu. Bo to już odezwała mi się trauma z dzieciństw- rodzice wiecznie kłócili się o pieniądze,a skoro miałam rozmawiać o kolejnych kosztach to i lęk się pojawił. Nie cierpiałam tych kłótni rodziców, wpadałam w histerię, dostawałam spazmów od płaczu i zdenerwowania i teraz mi to wyłazi....
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 1 paź 2012, o 15:41

Przed załatwieniem czegoś też miewam lęki chociaż już zdecydowanie nie takie jak dawniej. Najgorzej jest kiedy mam iść załatwić coś co trzeba wyjaśnić na przykład. Boję się wtedy, że jak to w urzędach nas zbywają a ja nie będę umiała walczyć o swoje...

Co poczucia, ze jesteś nie douczona, to możw pomyśl, że nie wszyscy muszą robić perfekcyjnie, to na czym się nie znają. Jesteś urzędnikiem może? Bo ja nie i trudno, żebyśmy się znali na wszystkich druczkach papierkach itp.
Od ego roku jestem na kierunku administracyjnym policealnie i wierz mi masa ludzi nie zna swych podstawowych praw, ja też nie ale cieszę się, że na tym kierunku to odrobię. Za to gdybym była np. na jakimś biologicznym, to nadal wiedziałabym tylko to, czego nauczyłabym się jakoś w życiu a wieeele wiedziałabym o biologii i bardziej szczegółowo.
My, współuzależnieni tak mamy, że jak nie wiemy wszystkiego i nie zrobimy idealnie, to zaraz wg nas jesteśmy głąbami ale to dlatego, że tego od nas wymagano. Np. mój ojciec jak dostawałam ciągle jedynki z matmy mówił ,,Ty głąbie. Nic nie umiesz i masz same pały. Nawet ulic zamiatać nie będziesz". To był jeden przedmiot a ja byłam pewna, że jestem słabym uczniem i w końcu wszystkie moje oceny zeszły w dół... dopiero teraz w szkole zaocznej to porządnie nadrobiłam, choć matma ciągle tak samo, to reszta już ok. W końcu każdy ma jakieś słabe punkty. A w urzędach po to jest informacja, żeby pytać :).

Z tą rozmową z mężem na temat angielskiego dla dziecka, to w sumie mam podobnie w swoim związku. Ostatnio trochę finansowo nam podskoczyło i mimo, że wiedziałam, że możemy sobie pozwolić na drugie potrzebne mi buty, to jakąś miałam blokadę, obawę... jak mała dziewczynka, jakbym myślała ,,Czy tata pozwoli i jak zareaguje". A to przecież nie mój tata i pieniędzmi zarządzamy razem.

Jak na terapii?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 1 paź 2012, o 19:38

No właśnie, to samo mniej więcej tłumaczył mi terapeuta, że utożsamiam swojego chłopa z ojcem, a nawet wszystkich chłopów... :( oraz ludzi którzy stoją wyżej mnie, np przełożonych...
Teraz miałam tydzień przerwy w terapii, co nie znaczy, że bezczynnie siedziałam... dużo czytam, myślę i analizuję, staję się coraz bardziej świadoma swoich wad, co nie znaczy ze wiem jak im zaradzić...Chociaż znajomi zaczynają :? mnie inaczej spostrzegać, i zaczynam słyszeć że jakaś inna jestem ostatnio... :?
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 2 paź 2012, o 12:39

To bardzo dobry znak, że Twoje zmiany rzutują już na zewnątrz i inni ludzie je dostrzegają, więc ta emotka :? wg mnie powinna być zamieniona na tę :D .

Co do przełożonych, to ja mam największy problem i nie wiem z której strony go ugryźć niestety... niby jest lepiej niż było ale to jeszcze nie jest, to co daje stabilizację zawodową i chęć ucieczki z jakiegoś miejsca w niektórych przypadkach do domu jest ogromna, co skutkuje mniejszym zaangażowaniem i w końcu rezygnacją...
Wierzę, że skoro tyle rzeczy już zmieniłam to i na to gdzieś jest sposób...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 paź 2012, o 11:22

Ja mam akurat odwrotnie. Bo najchętniej z pracy bym nie wychodziła.To w domu są moje największe problemy. W pracy mam spokój i chętnie do niej chodzę. Tym bardziej, że z przełożoną rzadko mam do czynienia. Mam swoją papierkową robotę, nikt mi nie musi mówić co mam robić, czasami nawet nie za dużo mam okazję gadać z kimkolwiek, co często jest mi na rękę jak mam kiepski nastrój...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 paź 2012, o 12:36

Gunia76 napisał(a):Tym bardziej, że z przełożoną rzadko mam do czynienia. Mam swoją papierkową robotę, nikt mi nie musi mówić co mam robić, czasami nawet nie za dużo mam okazję gadać z kimkolwiek, co często jest mi na rękę jak mam kiepski nastrój...


A u mnie jest własnie na odwrót... Zawsze trafiam na pracę, gdzie jakaś kretynka truje dupę, nie można normalnie pracować, nie można się skoncentrować i w efekcie nie daję rady ale taki zawód też, rotacja jest duża, bo mało kto daje radę dłużej niż kilka mies. wytrzymać. Mam nadzieję, że zmiana zawodu mnei z tego bagna wyciągnie.

Ja bardzo źle reaguję na taką atmosferę, na niedorzeczne czepianie się człowieka, robienie z niego niewolnika... Jakby ktoś się lenił, to rozumiem, że dyscyplina mu potrzebna ale ja do leni nie należę, tylko nie znoszę jak ktoś chce mną pomiatać.

Kiedy masz terapię?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 paź 2012, o 15:01

Terapię mam w czwartek o 19..
Też źle reaguję na niedorzeczne czepianie się człowieka, o pierdoly właśnie czepia się mój ojciec... mnie, moje dzieci, sąsiadów- a gada na nich do mnie i muszę wysłuchiwać :( dlatego uciekam.....
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 3 paź 2012, o 20:22

W domu plus, że jest jakaś minimalna szansa na wyrwanie się a w pracy? Trzeba ją mieć, bo kasa potrzebna a ja właśnie zrezygnowałam, bo nie dałam rady... :( .

Dziś na mojej terapii autentycznie pomyślałam o Tobie i o Twojej, bo umówiła mnie moja terapeutka na 8.00 rano na dziś a ja wchodzę i patrzę, że drzwi zamknięta i myślę, ze pomyliła się kobieta chyba ale mój Ł mówi, żebym jednak poczekała tak do 5-10 po i zobaczyła.... czekam, czekam różne myśli w głowie i przez moment mi się przypomniała terapeutka dawna, gdzie pocałowałam klamkę a że w budynku były jeszcze ubezpieczenia, to mi Pani powiedziała, że poradnia dziś nie czynna... no ale czekałam i nagle idzie moje terapeutka zziajana, bo się spieszyła - przyszła dla mnie specjalnie wcześniej, bo nie mogłam na inną godzinę a z kolei jej nie pasowały mi dostępne....Nie umiałam jej nawet podziękować... głupio mi było, byłam w szoku na prawdę... i tak mi się jakoś Twój terapeuta przypomniał...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 3 paź 2012, o 21:15

No widzisz jednak Cię nie olała, tylko się spóźniła...Jak to zrezygnowałaś z pracy??? Tak po prostu??
Wiesz, ja też jednej pracy miałam dosyć, po ponad 7 latach zaczęłam się w niej dusić, wszystko mnie drażniło.. ( ale to było jeszcze przed moim ,,przebudzeniem,,) ale nie mogłam ot tak po prostu z niej zrezygnować, za bardzo byłam i jestem obowiązkowa... najpierw znalazłam coś innego i dopiero się zwolniłam..
Dzisiaj nawet miałam miłe popołudnie, nawet z chęcią zabrałam się za sprzątanie i sprawiło mi to przyjemność co ostatnio rzadko się zdarza. Rano tylko ojciec trochę mi krwi natruł, bo siedzi z moją chorą córcią i wydzwaniał całe popołudnie. Ale nie dałam się sprowokować ( pierwszy raz chyba) :) Raz zadzwonił i jęczał ze coś tam, i że się chyba zabije a ja mu z uśmiechem, żeby poczekał do 15 aż wrócę z pracy hehe :D Więcej nie dzwonił z takimi tekstami...uff Czyli jakiś postęp jest u mnie... bo jeszcze niedawno, na taki jego teks dostałabym ataku lęku i siedziałabym zdenerwowana w pracy..
Gunia76
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości