zostawił mnie

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 18 lut 2008, o 08:42

Ladorada- mam pytanie
A Ty w ogóle go chcesz?
Czy gonisz za nim, bo Ci ucieka?
Czy wolisz mówic "nie", niż słyszec "nie"?
To po pierwsze

Po drugie- jeśli go przeprosisz, to sama sobie strzelisz samobója. Bo wyjdziesz na osobę, która plecie byle co, zeby tylko zranic gościa.

I po trzecie- wysłałaś już wiele esków, wiele razy próbowałaś się skontaktowac- i co?
Wiesz, co się robi, jak adresat odnawia przyjęcia korespondencji w trybie KPA?
Uznaje się, ze został powiadomiony.
Chyba pora przyją do wiadomości, ze Tój luby NIE ZAMIERZA się z Toba kontaktowac. I ilośc podjętych przez Ciebie prób- KOMPLETNIE NIE MA ZNACZENIA.

Po czwarte- po co go tłumaczysz, że jakaś pracownica, że matka, ze to, ze tamto- takie tłumaczenie jest nieewarte funta kłaków. Pomyśl sama- pracownica skąd miała wiedzie, ze piszesz mu eski????
A poza tym skoro tak ulega wpływom- dlaczego nie Twoim?

Zrobisz, jak będziesz uważała-ale jesli sie nie opanujesz i nie pogodzisz z tym, ze on NIE CHCE się z Toba kontaktowac ( nie wiem, czy teraz nie chce, czy już na zawsze nie chce)- to nic nie zyskasz, a pozostanie Ci neismak do siebie samej.
Nie rób sobie tego.

Pozdrawiam i opanowania życzę
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 18 lut 2008, o 09:07

---------- 07:55 18.02.2008 ----------

O naszych sprawach to juz chyba wie cala Norwegia, a pracownica to jest traktowana jak rodzina, siedzi często u nich. jak bylam w Norwegii latem często jadla z nami obiad. On jest cholernie malo dyskretny i uwielbia miec doradcow, znam to z naszego wspolnego życia. Ma slaby charakter i ciagle wydzwania wszędzie , jak ma problem. Ja to juz przerabialam pod koniec starego roku. Byla identyczna sytuacja, no moze poza tym, że nie powiedzialam mu , że mam juz tego dośc. Wtedy on mi powiedzial, że to nieodwolalnie koniec. Za dwa tygodnie mu przeszlo. Jak odpuścilam.Tylko, że wtedy do mnie namawiala go druga pracownica, ktora juz wyjechala.
Ja czulam sie bardzo zraniona tym ,co zrobil mi wcześniej z glupoty, braku wrazliwości?? Dlatego potrzebowalam zapewnień,jak mu uwiezylam w końcu i postanowilam z nim być i planować przyszlośc , najpierw odsunąl sie a potem mnie zostawil.
Wiem, że on nie cierpi jak go za bardzo osaczam i za wiele oczekuje. Odsuwa sie i w konsekwencji odchodzi. Ma z tym problem, cholerny.

---------- 08:07 ----------

Wyjaśnij mi o co chodzi z tym trybem KPA? Ja jak wysylam eska to z potwierdzeniem, że wiadomosc zostala dostarczona.
Ja to mu sie wcale nie dziwie z drugiej strony, ze sie nie odzywa. W Walentynki mi napisal zyczenia, ze zyczy mi abym byla bardzej opanowana w swoich wypowiedziach. Ja bylam tak cholernie smutna w ten dzien, liczylam na zgode , a tu takie coś. Upilam sie i wyslalam mu takie eski, że sama sie zalamalam jak to rano przeczytalam.
Choc , jak on mial takie chwile i wydzwanial do mnie pijany belkocząc jak mnie to strasznie kocha, ja tylko sluchalam .
Wiesz co to jest prawo Kalego?
tak jest często w naszych zwiazkach tzn. w wiekszości związkow na tym forum.
Daczego odsetek piszacych tu facetow jest taki maly?
Bo oni nie widzą problemu.
A ci co piszą... To rodzynki, o których sie marzy. Wspolczuje kobietom , ktore z nimi sa i nie doceniają tego.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 18 lut 2008, o 09:21

Ladorada, a czy zastanawiałaś sie nad tym dlaczego to robi, dlaczego od Ciebie ucieka, moze Twój codzienny styl bycia mu nie odpowiada, moze nie chce być z kimś takim jak Ty, Twój charakter moze mu nie odpowiada, moze to nie on ma problem.
Wiesz czasem charaktery się nie zgadzają i ciężko jest wytrzymć???
Potem zwiewa, a jak sie otrząśnie to myśli ze tym razem wytrzyma z Tobą i wraca???
Nie chodzi mi ze Ty jesteś złą osobą tylko niedopasowaną do niego.

I tylko proszę Cię , nie zmieniaj tematu na mój związek, bo zauważyłam ze lubisz odwracać kota ogonem.

Pomyślmy o Was.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 18 lut 2008, o 09:28

skoro dostałas potwierdzenie, ze wiadomoś została odebrana- to na co liczysz?
Jesli nie chce kontaktu- to jak chcesz go zmusic do chcenia?

Możesz lata za nim, gonic go, tracic zdrowie i dobre samopoczucie, oraz szansę na to, ze w końcu ułozysz sobie swoje sprawy i całe życie; albo odpuścic i zachowac przynajmniej takie mniemanie o sobie, ze sie nie poszmaciłaś.

Wiem, co to prawo Kalego.
Nie odnosze tego w szczególności do męzczyzn.
Nie wiem czemu tak mało facetów tu pisze. Może nie umieją tak pieknie roztrząsac wszystkich odcieniów odcieni uczuc?
Może bardziej się realizują w działaniu niz w gadaniu?
Może nie chce im sie udowadnia, ze nie są wielbładami i mają również uczucia?
A to, ze byc może zadziej o nich mówią- wcale nie znaczy, ze ich nie mają>

Odpisałabyś, gdyby ktoś się po Tobie przejechał jak po rozjechanej żabie?
Piszesz tutaj, ze byłaś pijana i samo Ci poszło.
To wex teraz za to odpowiedzialnośc. I nie dziw się, ze (byc może chwilowo)
on CIę nie lubi.

Po co Ci w ogóle facet, skoro masz tak niskie mniemanie o nich- z góry?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 18 lut 2008, o 09:52

Nie mam o nich niskiego mniemania. To nie tak. szanuję ich odrebnośc, i o to wlaśnie chodzi. o te innośc, ktora nie pozwakla nam sie porozumiec. Nik nie ma idealnego charakeru, powodzenia w poszukiwaniu faceta, ktory będzie pasowal idealnie do nas. Generalnie mężczyźni sie roznia od nas i potrzeba duzo pracy i zrozumienia ,żeby sie wzajemnie zaakceptowac iwlasną innośc. Namawiacie mnie i jego do ciaglych nowych poszukiwan , a nie do pracy nad związkiem . ja mam duzo zalet, ktore we mnie moj facet docenial w chwilach , kiedy to jemu zalezalo.
Wiem ,że mam problem w zaakceptowaniu jaskini, kiedy w niej siedzi. a on ma problem w zaakceptowaniu mnie ,jak jestem na dnie fali. Najgorzej jak sie w tym spotkamy. Kazdy myśli o sobie i wtedy jest kryzys.
Sam mi mowil, że warto sie siebie nauczyc, pracowac nad soba niz wiecznie szukać. Bo i czego? My oboje jesteśmy z natury wierni i to nas ląćzylo bardzo. On byl pewny, że go nie zdradzę jak jego byla zona.
mamy bagaz doświadczen za soba i to tez moze wywolywac nieporozumienia.
Niedawno mi powiedzial, że nasza milość da nam silę przetrwac to wszystko. Ta milośc byla wielka. Domyślam sie , ze w tej chwili moze do mnie nic nie czuc, u mnie tez byly takie chwile. To przez te demony z przeszlości.
Sprawa jest bardziej skomplikowana , jak sie zaczyna to analizowac.
Kiedys jak pracowalam nad odbudowa zaufania do niego , powiedzial mi, że będzie zawsze cierpliwie na mnie czekac.
ja tez poczekam, muszę sie nauczyć cierpliwości , chociazby od niego.
I pochodzic na terapie, aby byc mniej zachlanna i zaborcza w związku.
i ten dystans, czasem mam z tym problem. Jestem czlowiekiem myślącym, zdaje sobe sprawę z wlasnych niedoskonalości . A to juz polowa sukcesu. On tez mi pisal niedawno nad czym musi popracowac u siebie.
Wkurzyl sie ,zaczynam to rozumieć , jak emocje opadly i szanowac jego odrębnośc.
kiedys ktos napisal , ze po co on ma sie zmieniac .Ze nikt nie chce sie zmieniac , bo jest zadowolony z siebie. ja bardzo chcę sie zmienic, pewne cechy mi nie odpowiadaja w sobie. Ja pracuję nad soba cale zycie. Moi znajomi z liceum po kilkunastu latach niewidzenia, powiedzieli, że jestem innym czlowiekiem. Otwarta, odwazna, pewna siebie. A nie nniesmiala, szara myszka, ktorej nikt nie dostrzegal.
Myślę rzeczowo co mam teraz robić, aby nie spieprzyc tego bardziej , co juz spieprzylam. W walentynki powinnam cicho siedziec, a prze upiciem sie komorkę oddac corce w depozyt.
Uszanowac jego prawo do oddalenia i nie byc nachalna
napisac mu cos jeszcze, ze zrozumialam go . czy cicho siediec i czekac. Nie znam do końca psychiki mężczyzn. Mogę tu postąpic z punktu widzenia kobiety.
Moze jakiś pan wlączy sie do rozmowy?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 18 lut 2008, o 10:08

Wiesz Ladorada
Mówic można różne rzeczy.
Obiecac też "ni ma grzech" ( jak mawia mój luby)
Ale dziwię się, ze po tym wszystkim, co on ZROBIŁ bardziej wierzysz uszom niż oczom.
jakie ma znaczenie, ile razy powie, że kocha, że będzie, ile razy bedzie Cię kąpał w płatkach róź- jelsi zwieje przy najbliższej okazji? W dodatku bez słowa...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez limonka » 18 lut 2008, o 19:45

Czytam watek od poczatku i pozwole sie wtracic..
Ladorado..nie rozumiem ze po tym wszystkim co przeszlas przez tego goscia ciagle go tlumaczysz i bijesz glowa w sciane zeby tylko wrocil..i co jak wroci??? tydzien bedzie dobrze i znowu opdwali ci numerek. "odrebnosc" odrewbnoscia..ale ten facet nie ma rowno poukladane pod sufitem...
Piszesz ze nie masz juz nascie lat... wiec moze przemysl sobie troche i nie dzialaj po wplywem emocji....Uwierz mi jesli bedzie chcial znajdzie droge do ciebie...bombardowanie sms..ktore dochodza czy nie nic tu nie pomoze..wyjdziesz tylko w jego oczach na zdesperowana kobiete.

Nie pisze tego zlosliwie..ale stopjac z boku tak to widze...czy chcesz sp[edzic nastepne pare lat zycia goniac kroliczka?????
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez cosy » 20 lut 2008, o 23:25

---------- 22:09 20.02.2008 ----------

A ja ciągle myśle o moim ex. I jestem coraz pewniejsza by jednak zawalczyc ponownie o tą miłośc. Ale czy warto?? Bo tak naprawdę nie wiem czy On jeszcze coś do mnie czuje...

---------- 22:25 ----------

I stało sie. Napisalam do niego, ale takiego zwykłego niezobowiązującego smsa. Troche nierozsądnie bo późno już. Zobaczymy czy odpisze, co odpisze....
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 08:19

Witaj Cosy,rozumiem Cie az za dobrze.
Pewnie tez nie wytrzymalabym będąc na twoim miejscu'
Wiesz, w grudniu ,kiedy moj sie odsunal ode mnie ,a nawet powiedzial, że to nieoewolalnie skonczone, przezylam szok. I jeszcze jego matka ktrora ryknela w sluchawkę -Ty k... ,odpier... sie od mojego syna.
To mi pomoglo, poryczalam tydzień i nagle poczulam sie dobrze, bez niego.
A wcześniej gonilam króliczka ( jak ktoś to trafnie ująl) caly grudzień, męcząc sie okropnie. Rozlozylam sie psychicznie na calej linii.
Nie wiem, skad wzięlam te wewnętrzną sile? Moze te ostre slowa z ich strony tak podzialaly?
Ale wtedy on szybko sie opamietal, poklocil sie z matka o te slowa i zacząl mnie odzyskiwac.Caly styczen zabiegal o mnie i oto mam zal do niego, bo juz mi bylo tak dobrze.
pisze to w twoim kontekscie- jesli odzyskalaś spokoj wewnętrzny , nie zmarnuj tego. Choc jak Ci tak bardzo źle bez niego , to sprobuj, licząc sie jednak ,że jak uslyszysz od niegi ,że to juz definitywnie skończone, bardzo to przezyjesz.
w poniedzialek wieczorem, kiedy zasnęlam moja corcia wzięla sprawe w swoje ręce. Zadzwonila do niego ze swojej komorki, krorej numeru nie znal. Rozmawiali 15 min,basia mowila, że ona tez jest w zaangazowana, bo mama nie wie co ma teraz robic z wyjazdem, ze byly wspolne plany i powinien za to odowiadac co mowil.
Co odpowiedzial, że on sam nie umie sie pozbierac w tym wszystkim, potrzebuje czasu, aby to przemyślec, rzozumie, że czlowiek w emocjach moze powiedziec za duzo , ale on ma tak niepoukladane zycie, niedlugo sprawa o podzial majątku i rozwod. On nie daje rady. I jeszcze dodal, że nie powiedzial, że skonczyl ten związek. Potrzebuje czasu i musi sobie wszystko poukladac.
We wtorek nie wytrzymalam i sprobowalam zadzwonic do niego , nie odebral . Wczoraj napisalam ,ze potrafie tego zostawic w taki sposob, po tym calym styczniu, kiedy tak biegal za mna. Gdyby nie to ,to juz mialabym spokoj , juz sie pogodzilam, ze to koniec.
Moge troche poczekac, ale muszę wiedziec, ze jest na co.
Potrzebna mi jest rozmowa z nim , aby podjąc decyzje , co robic ze swoim zyciem. Inaczej nie dam rady. Trwać w zawieszeniu.
Czy on to wie, więc tendencyjnie unika konfrontacji?
Dam mu tydzien, tak napisalam, jak sie nie odezwie , pojadę do Norwegii rozmowic sie ostatecznie. Tez mu to napisalam, ale na to tez milczy.
Nie będę go odzyskiwać, muszę spojrzec mu w oczy i uslyszeć prawde.
Cosy , pisz co wyniklo z Twojego smsa. Ja zyczę Wam jak najlepiej. Moze potym czasie on zrozumial swoje uczucia do Ciebie. Oby tak bylo...
Wierzę w to i przytulam cieplutko.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 21 lut 2008, o 09:44

Ladorada :(

Nic nie zyskasz, a zmarnujesz tylko czas.
Popatrz na to z innej strony- Co Ci da, że sie z nim rozmówisz?
JUż pomijam fakt, ze możesz usłyszeć, że to koniec.
Ale nawet jesli stwierdzi, ze się biednutki pogubił i potrzebuje czasu, by się odnależć...
Nawet jeśli...
To na jak długo?
Czy to jest człowiek, na którym mogłabyś się oprzeć?
Czy to jest człowiek, który podołałby sytuacji w której obydwoje jesteście na obcym gruncie?
Czy zaufałabyś człowiekowi, który zawodzi za kazdym razem?
Któy znika bez słowa?
Za czym gonisz? Wiesz chociaż sama?
Czy przeraziło Cie odwrocenie Twojego życia o 180 stopni i szukasz pretekstu, zeby zwlec.
Piszesz o swoich kłopotach finansowych> Rozumiem, ze sytuacja wymaga podjęcia decyzji, co dalej. Na co chcesz czekać?
Aż przyjdzie na gotowe?
Nie musisz wyjeżdżać z kraju, jeśli czujesz, ze nie dasz rady sama.
Ale oglądać się na gościa, który zawodzi cały czas?

I nie miej do niego pretensji, ze mu zaufałaś ponownie- chciałaś- to zaufałaś.

Ladorada- byłam dla Ciebie pełna podziwu, ze tak odważnie usiłowałaś stanąc na własne nogi ( w grudniu).
Dałaś wtedy radę- teraz też dasz.
Ale im dłużej będziesz zwlekać- tym bardziej będzie bolało.
Nie trać już czasu na gościa, ktory sam nie wie czego chce.
Nie rób sobie tego.

Trzymam kciuki i pozdrawiam bardzo serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 21 lut 2008, o 10:40

Agik, Kochana, ja sama siebie podziwialam w grudniu. Nawet tu na forum pomagalam chociazby Cosy podjąc trafne decyzje tzn .wlasnie nie dzwonic i zmienic pracę.
Teraz nie umiem, moze potrzebuję takiego zimnego prysznica jak wtedy?
Nie umiem odejść bez slowa. Wtedy rozmawialiśmy i dowiedzialam sie ,że to koniec. I to mi dalo silę.
Nie umiem , tak milcząc. potrzebuję ostatecznej rozmowy, taka juz jestem. Zawsze mialam odwage popatrzec w oczy i powiedziec co myśle.
Cale dnie o tym myslę i to milczenie mnie tak wkurza , że nie dam mu satysfakcji. On chce przeczekać ??!! nie wiem co chce osiągnąc, nigdy taki nie byl,nalezy do mężczyzn bardzo rozmownych . zawsze sie odzywal.
Musi mi spojrzec w oczy powiedziec prawdę.
Jak to tak zostawie , będę miala zawsze żal i brak zaufania do mężczyzn.
Kiedys czytalam ,chyba u Greya, że zwiazki nalezy kończyc pozytywnie, bo inaczej to nie procentuje dobrze na przyszlośc.
Chcę tak zrobić. Czy mam rację?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Szafirowa » 21 lut 2008, o 11:36

---------- 10:31 21.02.2008 ----------

Dziewczyny.
Być może obrazicie sie na mnie o to co napiszę.
Nie potrafię jednak mówić i pisać inaczej niż myślę - wprost.
Choć często są to rzeczy nie takie, które chciałybyście przeczytać, to często rozdrażnia.
Ciągle jednak mam nadzieję, że być może moje spojrzenie (niestety za bardzo doświadczonej życiowo kobiety) okaże się być pomocne dla kogoś.
Słowa moje kieruję bezpośrednio do Ladorady, choć mam nadzieję, że każda z Was odnajdzie w nich coś dla siebie.

Być może sytuacje które Was teraz spotkały - te doświadczenia, z którymi stanęłyście oko w oko, są sygnałem, że nadszedł właśnie ten moment (nieodwracalny) w którym należy odmienić to życie, które do tej pory nie było najszczęśliwsze.
Co z godnością osobistą, która jest przecież tak ważna dla każdego człowieka ? Przecież to najwyższa wartość jaką każdy człowiek posiada. Kiedy ktoś lub coś, odbierze nam tą wartość, to co nam pozostanie ?
To okropne, żyć bez godności, to przecież ciągle upokorzenie, a jednak niedosyt, tęsknota za własną wartością ...
Przecież zawsze musi nadejść moment, kiedy musicie (!!!) powiedzieć sobie: DOŚĆ.

I tak - jest rozstanie, nieważne z czyjego powodu, Waszego bądź partnera, to nie ma znaczenia. Rozstajecie się, przeżywacie wszystkie nieuchronnie z tym związane emocje. Najpierw smutek, rozpacz, później przychodzi bunt, jesteście wściekłe, rozmyślacie: jak on mógł ? jak on śmiał ? dlaczego mnie to spotkało ? Wymyślacie mu, nadchodzi mściwa radość, że jednak radzicie sobie bez niego !
I tak to powinno iść. Proces żałoby po związku wcześniej czy później prowadzi do wyleczenia, prędzej czy później zaczynacie czuć, że żyjecie, jeszcze później nadchodzi wewnętrzna gotowość na inny związek.
I tak trzymać dziewczyny !

Niezrozumiałe jest tylko to, że w pewnym momencie (i to w chwili, kiedy naprawdę dobrze sobie radzicie) postanawiacie: odwracam się i idę z powrotem.
Pytam się: PO CO ?

Na jakiej podstawie oczekujecie od mężczyzny, który Was zawiódł, niejednokrotnie oszukał, zdradził (nie tylko w sensie fizycznym), który wreszcie porzucił Was - że napisze sms-a na walentynki ?
W życiu naprawdę jest tak, że jeśli komuś zależy, to potrafi to pokazać !
Ladorado, dlaczego u licha chcesz jechać do Norwegii, żeby rozmówić się z tym mężczyzną, jesli przecież od dawna wszystko jest już jasne ?
Chcesz ryzykować bardzo bolesną dla siebie rozmowę, która wiadomo, iż przysporzy Ci wielu cierpień, albo nawet możliwość, że on z Tobą nie porozmawia, nie będzie chciał się z Tobą widzieć ? W jaki sposób zamierzasz zmusić kogoś do tego ? Przecież po całkowitym braku kontaktu z jego strony - naprawdę CAŁKOWITYM, można wyciągnąć tylko jeden wniosek - on naprawdę nie chce mieć z Tobą nic więcej do czynienia.
Osobiście uważam, że to on powinien gonić taką kobietę jaką Ty jesteś, że to on powienien zabiegać, prosić, że to jemu powinno zależeć.
Ale tak nie jest.
No i nie da się tego w żaden sposób zmienić.
Przecież podróż do Norwegii nie jest tania, masz za dużo pieniędzy ? Przeznacz je na weekend w spa.

Zachowujecie się tak, jakby brakowało Wam szacunku dla Waszych byłych partnerów, a przede wszystkim - szacunku dla Was samych.
A przecież decyzje innego człowieka należy szanować. Można się z nią nie zgadzać, można nie akceptować - to nasze prawo. Jednak musimy tą decyzję uszanować.
Facet zrywa kontakt, nie chce się do nas odzywać, nie odpisuje, nie oddzwania, nawet nie odbiera od nas telefonu ... naprawdę nie można zrobić w tej sytuacji nic poza odwróceniem się i pójściem w inna stronę.
Godność dziewczyny ! Godność !
Zachowanie własnej godności osobistej jest uczuciem przesłodkim, napawającym dumą. Bądźcie dumne ! Gorąco Was do tego namawiam.

Być może płaszczyna z jakiej o tym pisze przekona Was do dania sobie i jemu spokoju ? Ja byłam właśnie takim ściganym, gonionym króliczkiem. Byłam z kimś, kogo bardzo kochałam, zalezało mi ogromnie na naszym związku. Niestety - nie udało się. On wybrał kogoś innego (zdrada) rozstaliśmy się. Po jakimś czasie - odezwał się, prosił o rozmowę, błagał, przepraszał, zapewniał ... Nie chciałam.
Powiedziałam o tym wprost - podobnie jak i Wy wprost usłyszałyście o decyzji Waszych partnerów. Że to już koniec (niezależnie z jakiego powodu !) że nie chcę z nim być, że podjęłam decyzję o definitywnym rozstaniu. Wydawało mi się, że bardziej wprost ująć tego nie można, że wyraziłam się precyzyjnie, że zrozumiał i że USZANUJE moją decyzję.
I wtedy zaczęło się coś podobnego do tego co Wy teraz robicie.
Ja odebrałam to jako nagonkę na mnie. Być może Wasi "byli" też tak się czują.
Trwało to długo, bo dwa lata. A doprowadziło do zrujnowania mojej psychiki, on tą swoją miłością, chęcią udowodnienia mi, że warto, że muszę mu dać szansę (a niby dlaczego muszę, jeśli nie chcę ?!) wypędził mnie z miasta w którym żyłam. Żeby choć częściowo się uwolnić, musiałam wyjechać. Straciłam wiele, bezpieczeństwo, spokój, pracę, znajomych ... To był koszmar !
On bez przerwy do mnie pisał na firmowy tel. bo prywatny zmieniłam, wydzwaniał do moich znajomych a nawet do rodziny i tłumaczył im, jak bardzo mnie kocha itp, prosząc o to, aby na mnie wpłynęli. Przychodził do mnie do domu, kiedy nie chciałam go wpuścić godzinami wystawał na chodniku wpatrując się w moje okna (mieszkałam na parterze), kiedy upił się i nabierał smiałości próbował wejśc do mojego mieszkania przez balkon ! Wydzwaniał do mnie do pracy, a nawet przychodził słodko się uśmiechając, elegancki pan w garniturze, oznajmiając portierowi i sekretarce, że chce ze mną porozmawiać. Spotykając mnie na ulicy łapał za ramię, bo koniecznie musiał mi coś powiedzieć ... mogłabym tak pisać długo jeszcze, ale to przecież nie o moją historię chodzi.
Czy widzicie jakieś anomalie w swoim zachowaniu ?
Dziewczyny, poprzez jego brak szacunku do mojej decyzji, musiałam uciekać z tamtego miasta, moje dzieci musiały zmienić szkołę, zniszczył poczucie bezpieczeństwa mojej rodziny, wywrócił moje życie do góry nogami swoim nękaniem.
Doprowadził tylko do tego, że znienawidziłam go gorąco. Był dla mnie kimś tak bardzo naprzykrzającym się, że aż obrzydliwym.

Dziewczyny ! Dajcie im i sobie spokój !
Jeśli mężczyzna olewa Was dokumentnie, to jest chyba jasne, po co do niego jechać, o czym rozmawiać, jeśli w ten sposób już wszystko zostało powiedziane, nawet jeśli bez słów ?
Jeśli tak jak w przypadku Cosy, rozstanie było jakiś czas temu, to jak można nagle wpaść na pomysł, aby zacząć walczyć o miłość ? O jaką miłość ?

Moje Drogie ... godność, honor, własna równowaga, spokój ... to jest to na czym powinnyście się teraz skupić, to powinno być nadrzędnym celem. A nie nękanie kogoś, kto Was nie chce, lekceważy, rani odrzuca ... tego nie warto gonić. Do tego nie warto tęsknić !
W ten sposób marnujecie wszystko co udało się Wam swoją ciężką pracą osiągnąć. A przecież z góry wiadomo, że jeśli nawet uda Wam się nakłonić ich do powrotu, i cokolwiek się zmieni, to tylko na gorsze.
Zapewniam Was - jeśli facet (nawet były) kocha, jeśli odkrywa że mu zależy, chce powrotu ... to będzie potrafił Wam to okazać. Z pewnością to poczujecie.
Czyż nie lepiej jest w takiej sytuacji podejmować decyzję ?
Czyż nie lepiej jest w ich oczach pozostać kobietą z honorem, z godnością, z dumą własną ? Czy Wam nie będzie z tym lepiej zacząć życie bez nich ?

Proszę Was, pomyślcie choć chwilę o tym co napisałam, zanim podejmiecie decyzje co do dalszych kroków, jakie chcecie poczynić.

Zapewniam Was, że doskonale wiem, o czym piszę. Ja również bałam się samotności, nawet nie wyobrażałam sobie, że bez niego świat mógłby nadal istnieć, w bezsenne noce pytałam siebie: jak ja będę bez niego żyła ? Wydawało mi się to niemożliwe.
Myślałam, że juz nigdy nikt mnie nie pokocha, że ja nikogo tak nie pokocham. Idealizowałam sobie wspólne chwile szczęścia. Sądziłam, że w łóżku już nigdy z nikim nie będzie mi tak dobrze. Czasdem (kiedy on tak prosił) zastanawiałam się, czy się nie złamać, czy jednak nie dać szansy ... ale jak mogłabym dać szansę komuś, kto zawiódł i do tego nie potrafi uszanować mojej decyzji ?!

Teraz po kilku latach - jestem szczęśliwą kobietą. Mój mąż jest ciepły, opiekuńczym, po prostu dobrym człowiekiem. Nasza córka ma już skończone 10 miesięcy.
Warto było pod każdym względem zachować godność, dumę i honor.
To wszystko zawdzięczam również temu, że nie chciałam nawet spojrzeć w stronę mężczyzny, który mnie podle potraktował. Zupełnie podobnie jak Wasi "byli" potraktowali Was.

Życzę Wam podjęcia dobrych decyzji.
Myślę, że im bardziej skupiacie się na tym co było - tym bardziej zamykacie swoje życie na nowe ... na dobre zmiany.

---------- 10:36 ----------

P.S. Teraz mieszkam na 3 piętrze.
Już nigdy nie zamieszkam na parterze.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Vikunia » 21 lut 2008, o 11:49

Nawet ja z wypowiedzi SZafirowej wyciagnelam cos dla siebie. Twoja wypowiedz uderzyla mnei niczym piorun!!! Duma, godnośc, szacunek dla samej siebie-przeciez to najcennniejsze co kobieta moze miec. Nigdy nie jest za pozno by uniesc sie honorem i pokazac własna wratosc....Moze nawet dla mnie...Ale to całkiem inna sprawa.

Szafirowa mogę wiedziec po jakim czasie (po zdradzie) zaczął o Ciebie walczyc?

Pozdrawiam gorąco
Vikunia
 
Posty: 31
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 00:27

Postprzez KATKA » 21 lut 2008, o 11:53

Szafirku :) konkretnie a jednocześnie pięknie napisane :)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 21 lut 2008, o 12:14

:oops: :oops: :oops:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 157 gości