Witam.
Zakładam nowy wątek ale na temat wałkowany tu na forum już wielokrotnie, ale dla mnie w tej chwili najważniejszy w życiu. Bo całe moje życie przez ostatnie półtora roku zdominował.
Wtedy właśnie rzucił mnie chłopak. Nie jestem siksą, mam 33 lata. Byłam przekonana, że pomimo gorszych okresów zestarzejemy się razem. Bo kocham go bardziej nawet niż siebie. Najpierw mi powiedział, że nie jest pewien tego związku( cokolwiek to znaczy) i musi się wyprowadzić, żeby sprawę przemyśleć. Tak też uczynił.
Po przemyśleniu doszedł do wniosku, że chce być sam, bo ma problemy z którymi musi się uporać. Poszedł do psychologa. Trwało to jakieś pół roku, w trakcie którego ciągle się spotykaliśmy, jednak platonicznie. Później wyjechał na dwumiesięczna delegację. Przed samym wyjazdem powiedział mi, że uporządkował już swoje życie i jedyny bałagan ma w sprawach uczuciowych. I chciałby nad tym popracować ze mną po powrocie. Tyle, że kiedy już wrócił całkowicie zmieniła się jego wersja przyczyn naszego rozstania. Nagle dowiedziałam się, że to nie on miał problemy ale cała nasza znajomość była toksyczna, próba ratowania jej się nie powiodła( nie wiem, kiedy miała taka próba miejsce nawet, bo jednego dnia mówił że kocha, a następnego wynosił pudełka- w ten sposób dowiedziała się, że to coś poważniejszego niż zwykły foch o nieumyte naczynia)i on nie widzi szansy, żebyśmy do siebie wrócili. Jednocześnie wysyła mi sprzeczne komunikaty. Spotykamy sie ciągle i to bardzo intensywnie, chociaż platonicznie. On dzwoni, umawia się, mówi że kocha i między wierszami przemyca wiadomość, że właściwie nigdy nic nie wiadomo. A czasami bardzo stanowczo poucza mnie bym sobie nie robiła nadziei. Wiem, że ja też mam problem, że jestem jedną z tych kobiet kochających za bardzo- nie powinnam się z nim spotykać. Ale nie mogę. Pustka jest przerażająca. Boję się ,że w końcu spadnę z tej huśtawki emocjonalnej i się poranię tak, że zostanę kaleką. Nie potrafię obiektywnie spojrzeć na niego i jego zachowanie. Może ktoś mi pomoże? Strasznie potrzebuję z kimś pogadać, czuję się przerażająco samotna i zagubiona w tym wszystkim.