bo widzicie mi sie wciąż wydaje, że ja jestem winna mu wyjaśnenia a teraz przez ten weekend jestem kłebkiem nerwów...
spotkałam się z nim w piątek, ja wiekszość spotkania płakałam i mowiłam przez łzy, nie potrafię zapanowac nad płaczem gdy z nim rozmawiam, choćbym nie wiem jak sie starała to i tak "pękam", powiedziałam mu wprost ze moje uczucie juz sie wypaliło, a na jego zmiany jest juz za późno bo ja nie czuje do niego tego co on oczekuje i ze jestem pewna ze chce rozwodu. Były jego łzy, żal, zapewnienie o miłości ale ze tak powiem roztslismy sie w zgodzie umawiajac sie na przyszła niedziele zeby znowu sie spotkać, przez ten czas on sobie przemysli czy on zostaje w mieszkaniu czy ja itd.
w sobote zadzwonił czy na chwile mozemy sie spotkac, bo on w piatek nie powiedzial mi wszystkiego tak jakby chcial powiedzieć, spotkalimy sie znowu, powiedział ze on chce o nas walczyc bo jeszcze w nas wierzy a ja podjelam swoja decyzje w emocjach i depresji a on chce zebysmy dali sobie szanse jako "zdrowi" ludzie bo jesli jako "zdrowa" ( w sensie po terapii) podejme taka samą decyzję to on jest w stanie ją zaakceptowac bo chce żebym była szczęsliwa i potem tak pięknie mówil o miłości, przysięganiu przed Bogiem itd, i ze gdy nie mieszkamy ze sobą to bardzo sie oddalamy i chcialby zebym wrocila do domu
a ja ogarnięta poczuciem winy oczywiscie w ryk a on zaczal mnie przytulac i całować, ja wcale tego nie chciałam wiec odsunełam sie od niego
powiedziałam mu ze nie wiem czego on ode mnie oczekuje po tym monologu bo ja jestem zbyt rozbita zeby cokolwiek mu powiedzieć ale niech sobie nie myśli ze daje mu szanse
wczoraj zadzwonił zeby sie mnie zapytac czy we wtorek pojde z nim na spacer, bo on bardzo za mną teskni i chce zeby wrociła do domu... nie zgodziłam się na spacer. Ale oczywisice kolejny dzien spędzony na moim popłakiwaniu i dole
ja nie wiem juz co mam zrobic, nie chce zeby mial nadzieje a on chyba wciaz ja ma, niby mówi, że szanuje moja decyzje bo mam do niej prawo i on nie chce mnie nakłaniac do jej zmiany bo mam prawo decydowac o swoim życiu skoro rzeczywiscie czuje ze tak bedzie najlepiej ale z drugiej strony świadomie bądz nie manipuluje mną