przez Ladybird » 17 lut 2008, o 20:30
Cosy, Mahiko, ja umiem polegać sama na sobie. Wcale nie czepiam sie pierwszej lepszej nogawki. Jestem 12 lat porozwodzie i wiekszość tego czasu spedzilam sama z wyboru. byly związki, ale nieudane. odchodzilam , zawsze pierwsza. poniewaz moi partnerzy to nie bylo to!
nie plakalam , nie rozpaczalam. jeden zostawil mnie 2tyg. przed porodem, bo śmialam sie unieśc i poklocic z nim. zabral szczoteczkę do zębow i wyjechal.Zostawil mnie samą w dalekim mieście, bez rodziny. Nie pozwolilam mu nigdy wrocić, nawet mi to przez myśl nie przeszlo. Nigdy nie zadzwonilam, nie napisalam. Przyjechal zobaczyć syna i blagal aby mial jego nazwisko. Zgodzilam sie na to. Ojciec mojego syna juz nie zyje, zmarl 2 lata temu, cięzko chorowal. Zostal sam do końca, z nikim sie nie zwiazal przez 10 lat. Zreszta jak kazdy z moich partnerow. Moj eks mąż w końcu , po 12 latach znalazl kobiete. To wszystko nie jest takie proste. Dla nich tez.
W zyciu doszlam do czegoś polegając tylko na sobie i jednocześnie wychowujac troje dzieci. czasem pomagal mi ojciec.Moj eks nie placil alimentow i tylko wnosil sprawy do sądow ,aby mnie wykończyc psychicznie. Przez kilka lat bylam sama, mialam dosyć męza i facetow. Kupilam piękne gosodarstwo kolo warszawy , za grosze, zalozylam osrodek jeździecki. teraz ta posiadlość jest warta po 7 latach kupę kasy .Wszystko zbudowalam sama, uzerając sie z fachowcami, zbudowalam dom, stajnie, a pote ujeżdzalnie. Wlasnymi r ekami uporzadkowalam z jednym pracownikiem duzy teren. jestem dumna z tego , nie bylo przy mnie męśkiej nogawki. Dopiero kilka lat temu, jak ustabilizowalam swoją sytuacje , zaczelo mi brakowac kogoś bliskiego. Udal misie poznać mężczyzne, zamieszkal ze mna. Ale to byla pomylka. Bardzo go kochalam, ale nie pasowal do mnie i do tego miejsca. Odchodzil, wracal. przezylam to wszystko bardzo, cięzka depresja i takie tam, Po pol roku stanęlam na nogi. W tym czasie bylo ciezko, ludzie zaczęli zabierac konie ode mnie. Ludzie nie lubia smutnych ludzi. Odpracowalam to, i rok temu znowu zatęsknilam. piojawil sie on, bylo tak pięknie...
Reszte historii znacie z dwoch tematow.
Tak wyglada historia moich zwiazkow. Napisalam to ,abyscie mnie zrozumieli. Inaczej trudno coś doradzac.
Teraz sytuacja nie jest najlepsza ,trudno w polsce o przyzwoity dochod z końskiego biznesu, więc jak byliśmy razem ,to podjeliśmy dectyzje sprzedazy ośrodka i wyprowadzki na poludnie Europy. Akurat w tej kwestii zgadzaliśmy sie, marzyliśmy o tym. A obecnie za tę posiadlość mozna dostac duze pieniadze. On mial miec podzial majatku malzeńskiego w Norwegii, ma tam sprawe, więc wszystko wyglądalo ok.
Ale cos nam ciagle przeszkadza wec wzajwmnym porozumieniu sie, choc wiele nas lączy. Umiemy rozmawiac, on jest super na codzien, energiczny, bardzo porządny, sprząta, lubi miec porzadek. Lubi zakupy, chodziliśmy sobie razem po sklepach trzymając sie za ręke. Ludzie sie ogladali za nami, taka para po 40-ce za rączkę. On byl szczęsliwy, jego żona nigdy nie chciala go wziąc za reke. A w nocy ... Nikt mnie tak nigdy nie przytulal , nawet przez sen trzymal mnie za rękę. Zawsze ,nawet jak bylo źle. On tez byl szcęsliwy, bo żona zawsze spala oddzielnie tzn z dzieckiem. To bylo piękne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak sie stalo.
Mam wrazenie, że mamy oboje urazy z przeszlości i za malo tolerancji dla siebie. Szkoda mi tego wszystkiego, bardzo. Po pierwszym rozstaniu chodzilam na psychoterapie. Psycholog ocenila ten zwiazek jako najlepszy w moim zyciu. Radzila, abym walczyla o niego.
Tak wyglada moja historia.