to trochę skomplikowane...

Problemy z partnerami.

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Justa » 4 wrz 2012, o 13:21

ewka napisał(a):
... że dla własnego spokoju dajesz mu ostatnią szansę i ultimatum - to można jakoś zrozumieć - tylko pytanie, czy jesteś gotowa po tym miesiącu się od niego odciąć, jeżeli on ich nie spełni...

Wydaje mi się, że na dzisiaj Różyczce gotowość na odcięcie nie jest potrzebna. Nawet może przeszkadzać, kiedy szansa jest też nadzieją, że warto.
Mylisz się, ewka. Dając komukolwiek ultimatum/warunek w jakiejkolwiek sprawie TRZEBA być od razu gotowym na wypełnienie konsekwencji w razie nie zrealizowania ultimatum (na przykładzie: kiedy mówisz do dziecka - jeśli nie posprzątasz swoich zabawek, to nie będziesz oglądał bajki na dobranoc - to już w momencie wypowiadania tych słów musisz być gotowa na zabronienie mu bajki w razie nie posprzątania).
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez ewka » 4 wrz 2012, o 16:06

Justa napisał(a):Mylisz się, ewka.

To możliwe :)
Na dzisiaj Różyczka straciła instynkt samozachowawczy (wg mnie)... i jeśli ten miesiąc szansy ma być też zbieraniem gotowości, to mi to razem nie pasuje. Ale mogę się mylić, może to jest do zrobienia :bezradny:

Istotna sprawa to to, o czym pisze Blanka - przecież tam jest dziecko. I dla niego to byłby rzeczywiście przewrót za przewrotem... w razie, gdyby się nie udało.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Abssinth » 4 wrz 2012, o 17:07

tzn, Ewka, Rozyczka ma zostac z alkoholikiem, ktory ja bije, tylko dlatego, zeby dziecku (nie jej dziecku) nie bylo przykro?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez ewka » 4 wrz 2012, o 18:05

Wszystkie dzieci nasze są:)
Abs, czytałaś co wcześniej pisałam?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 5 wrz 2012, o 19:17

Chwilę mnie nie było i po powrocie widzę, że dyskusja trwa.

Buka_lu, pomysł ze wszystką był P a nie mój. Nie jestem przeciwna, skoro on wierzy, że to mu trochę ułatwi. Zwłaszcza, że podstawą ma być terapia.

Blanka77 znam przepisy dotyczące zaprzeczenia ojcostwa. N urodziła się na początku maja o czym P od razu się dowiedział (ciężko nie zauważyć kiedy była żona mieszka 3 domy dalej), więc jakby nie patrzeć dużo czasu mu już nie zostało.

Justa, ja podjęłam decyzję, wóz albo przewóz - jeżeli do 10.10.2012 nie spełni moim warunków rozstajemy się i nie ma w tej kwestii żadnej dyskusji. Wiem, że na początku będzie mi ciężko, ale podobno czas leczy rany. Po ostatnim rozstaniu potrzebowałam ponad roku by dojść do siebie.

blanka77 napisał(a):A pomyślałaś o jego dziecku jak mu będziecie mieszać w głowie? Najpierw przeprowadzka do Ciebie, a jak coś nie wyjdzie to rozstanie. Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć to dziecko? Uważasz, że jego zachowanie już teraz nie jest spowodowane tą huśtawką i złą atmosferą? I chcecie mu jeszcze dołożyć tę ruletkę: uda się to ok, a jak nie to do widzenia? Nic poza waszymi czubkami nosa się nie liczy?


Pisałam wcześniej, że jestem bardzo przywiązana do Małego i on do mnie też i to jest również powodem dla którego jeszcze jestem z P. Zanin odejdę chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko co można by stworzyć normalna rodzinę. Nie jestem taka jak M, że z dnia na dzień zostawiła swoje dziecko i poszła się ... bo jej było tak wygodnie. Po za tym powiedziałam, że jednym z warunków naszego dalszego wspólnego życia jest zamieszkanie razem inaczej ja tego nie widzę. Wiem, że B (syn P) ma bardzo namieszane w głowie. Po odejściu M w życiu P było kilka kobiet a jednak ze mną jest najdłużej (wiem to nie od niego lecz od kilkunastu różnych osób). Nie chce mieszać w życiu tego dziecka, ale też nie chcę mieszkać w 7 osób na 28m2 i spać na strychu. Zresztą walcząc o wynajęcie mieszkania walczę również o poprawę warunków dla B o jego własny pokój, miejsce do odrabiania lekcji, stabilność, spokój i jako taki porządek tego kto jest kim. Matki mu nigdy nie zastąpię, ale mogę stworzyć namiastkę normalności.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez blanka77 » 6 wrz 2012, o 00:13

Różyczka88 napisał(a):
blanka77 napisał(a):A pomyślałaś o jego dziecku jak mu będziecie mieszać w głowie? Najpierw przeprowadzka do Ciebie, a jak coś nie wyjdzie to rozstanie. Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć to dziecko? Uważasz, że jego zachowanie już teraz nie jest spowodowane tą huśtawką i złą atmosferą? I chcecie mu jeszcze dołożyć tę ruletkę: uda się to ok, a jak nie to do widzenia? Nic poza waszymi czubkami nosa się nie liczy?


Pisałam wcześniej, że jestem bardzo przywiązana do Małego i on do mnie też i to jest również powodem dla którego jeszcze jestem z P. Zanin odejdę chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko co można by stworzyć normalna rodzinę. Nie jestem taka jak M, że z dnia na dzień zostawiła swoje dziecko i poszła się ... bo jej było tak wygodnie. Po za tym powiedziałam, że jednym z warunków naszego dalszego wspólnego życia jest zamieszkanie razem inaczej ja tego nie widzę. Wiem, że B (syn P) ma bardzo namieszane w głowie. Po odejściu M w życiu P było kilka kobiet a jednak ze mną jest najdłużej (wiem to nie od niego lecz od kilkunastu różnych osób). Nie chce mieszać w życiu tego dziecka, ale też nie chcę mieszkać w 7 osób na 28m2 i spać na strychu. Zresztą walcząc o wynajęcie mieszkania walczę również o poprawę warunków dla B o jego własny pokój, miejsce do odrabiania lekcji, stabilność, spokój i jako taki porządek tego kto jest kim. Matki mu nigdy nie zastąpię, ale mogę stworzyć namiastkę normalności.


A jeśli stwierdzisz, ze P nie sprostał Twoim zadaniom i wystawisz mu z dnia na dzień walizki za drzwi to nie będziesz taka jak M (dla dziecka), że zostawiasz wszystko i masz w dupie?

Nie lepiej teraz postawić mu warunki, że ma się ogarnąć i dopiero zacząć wspólne życie pod jednym dachem? Potem to będzie jeszcze trudniej się rozstać gdy zamieszka się razem i będzie się patrzyło na to "biedne" dziecko.

Jak dla mnie to wszystko zaczynacie od dupy strony.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez buka_lu » 6 wrz 2012, o 01:01

dla mnie też.
zwykle żony wyganiają alkoholików z domu dopóki ci się nie wezmą za siebie...
a Ty bierzesz alkoholika.. i myślisz, że stanie się cud
On nagle wszystko zrozumie z ogromną ochotą pójdzie na terapie a terapia będzie lekka i przyjemna i będziecie żyli DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
rany Różyczka życzę Ci wszystkiego dobrego.. ale powiedz mi co teraz wstrzymuje Twojego faceta żeby zacząć się leczyć?? muusi wpierw zamieszkać z Tobą??? to chyba nie o to w tym chodzi..nie ogarniam tego. :?
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez blanka77 » 6 wrz 2012, o 10:21

Twoja sytuacja podobna jest do tego, że budujesz dom (mury, dach, okna), a fundament chcesz zrobić później. Niestety tak to nie działa. Bo jeśli nie będziecie mieli solidnych fundamentów, to każda willa się rozsypie. A ja - to moje zdanie - nie widzę u Was ani miłości, ani szacunku.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 6 wrz 2012, o 10:49

Blanka, różyczka sama musi się jednak o tym przekonać.

Kazdy kiedyś osiągnie swoje dno.

Widac dla niej nie jest dnem bicie, poniżanie, wyzwiska i inne teksty typu że "takich jak ty moghę mieć na peczki"

Być moze za mało złego w życiu spotkało tą dziewczynę, chce się przekonać czym jest piekło, niech próbuje.

Powodzenia Różyczko...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez ludolfina » 6 wrz 2012, o 11:27

Różyczka88 napisał(a):Zresztą walcząc o wynajęcie mieszkania walczę również o poprawę warunków dla B o jego własny pokój, miejsce do odrabiania lekcji, stabilność, spokój i jako taki porządek tego kto jest kim. Matki mu nigdy nie zastąpię, ale mogę stworzyć namiastkę normalności.


mnie tez zal tego dziecka jak to czytam
trudny wybor. nie chodzi jedynie o pozbycie sie alkoholika z zycia, ale zostawienie dziecka, ktore nie ma szans w zyciu. jest skazane na tych po*ebow. smutne.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez blanka77 » 6 wrz 2012, o 11:28

mahika napisał(a):Blanka, różyczka sama musi się jednak o tym przekonać.

Kazdy kiedyś osiągnie swoje dno.

Widac dla niej nie jest dnem bicie, poniżanie, wyzwiska i inne teksty typu że "takich jak ty moghę mieć na peczki"

Być moze za mało złego w życiu spotkało tą dziewczynę, chce się przekonać czym jest piekło, niech próbuje.

Powodzenia Różyczko...


Ja wiem mahika, ale aż żal ściska jak się to wszystko czyta. Mnie to szkoda dziecka w tym wszystkim. Pozostali niech sobie robią co chcą, mogą się tłuc, wyzywać i co im się tylko podoba.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 6 wrz 2012, o 11:37

Ano...
Szkoda że nie ma mądrego co by się nim zajął, odpowiedniej instytucji.
Niestety wiele dzieci żyje w takiej patologii :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 6 wrz 2012, o 17:56

Eh...albo nie czytacie ze zrozumienie tego co piszę, albo ja nie dokładnie się wyrażam.
On musi teraz spełnić kilka warunków jeszcze zanim razem zamieszkamy. Przede wszystkim musi rozpocząć terapię, załatwić sprawy formalne, pracować a dopiero potem możemy zamieszkać razem.
Jak do tej pory to B ja poświęcam najwięcej czasu, uwagi. To ja odrabiam z nim lekcje, odpowiadam na trudne pytania, pytam jak było w szkole itd. lista jest naprawdę długa.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez limonka » 6 wrz 2012, o 18:16

Czy to wszystko na byc "zalatwione" do pazdziernika?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez KATKA » 6 wrz 2012, o 18:52

to ja spytam inaczej...co ejśli sie nie uda...tak jakbyś chciała...jak masz w warunkach...myslisz, ze ejsteś czy raczej bedziesz na tyle silna by wytrwać w postanowieniu...pytam bo wiem jakie to trudne...wiem ile razy sama wybaczałam...ile dawałam drugą szansę poźniej już nawet o nią nie proszona...łatwo sie mówi...ale zycie jest cieżkie nieraz
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 256 gości