Chwilę mnie nie było i po powrocie widzę, że dyskusja trwa.
Buka_lu, pomysł ze wszystką był P a nie mój. Nie jestem przeciwna, skoro on wierzy, że to mu trochę ułatwi. Zwłaszcza, że podstawą ma być terapia.
Blanka77 znam przepisy dotyczące zaprzeczenia ojcostwa. N urodziła się na początku maja o czym P od razu się dowiedział (ciężko nie zauważyć kiedy była żona mieszka 3 domy dalej), więc jakby nie patrzeć dużo czasu mu już nie zostało.
Justa, ja podjęłam decyzję, wóz albo przewóz - jeżeli do 10.10.2012 nie spełni moim warunków rozstajemy się i nie ma w tej kwestii żadnej dyskusji. Wiem, że na początku będzie mi ciężko, ale podobno czas leczy rany. Po ostatnim rozstaniu potrzebowałam ponad roku by dojść do siebie.
blanka77 napisał(a):A pomyślałaś o jego dziecku jak mu będziecie mieszać w głowie? Najpierw przeprowadzka do Ciebie, a jak coś nie wyjdzie to rozstanie. Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć to dziecko? Uważasz, że jego zachowanie już teraz nie jest spowodowane tą huśtawką i złą atmosferą? I chcecie mu jeszcze dołożyć tę ruletkę: uda się to ok, a jak nie to do widzenia? Nic poza waszymi czubkami nosa się nie liczy?
Pisałam wcześniej, że jestem bardzo przywiązana do Małego i on do mnie też i to jest również powodem dla którego jeszcze jestem z P. Zanin odejdę chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko co można by stworzyć normalna rodzinę. Nie jestem taka jak M, że z dnia na dzień zostawiła swoje dziecko i poszła się ... bo jej było tak wygodnie. Po za tym powiedziałam, że jednym z warunków naszego dalszego wspólnego życia jest zamieszkanie razem inaczej ja tego nie widzę. Wiem, że B (syn P) ma bardzo namieszane w głowie. Po odejściu M w życiu P było kilka kobiet a jednak ze mną jest najdłużej (wiem to nie od niego lecz od kilkunastu różnych osób). Nie chce mieszać w życiu tego dziecka, ale też nie chcę mieszkać w 7 osób na 28m2 i spać na strychu. Zresztą walcząc o wynajęcie mieszkania walczę również o poprawę warunków dla B o jego własny pokój, miejsce do odrabiania lekcji, stabilność, spokój i jako taki porządek tego kto jest kim. Matki mu nigdy nie zastąpię, ale mogę stworzyć namiastkę normalności.