Zmieniam życie

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 16 lut 2008, o 12:51

Odpowiedź na jedno z Twoich pytań- on nie powinien się tak zachowywac.
Ale kłucie kogoś, kto mnie kompletnie olewa, wartościami wyższymi i apelowanie do jego sumienia- jest całkowiecie pozbawione sensu.
I to na pewno nie jest sposób na zmianę jego zachowania.

Takie gadanie- co ja mam teraz zrobic, przecież ja liczyłam na Ciebie...
No, prosze CIe...
Chciałaś to liczyłaś.

Moze pora liczyc na siebie?
I nie zmieniac planów, tylko dlatego, ze on raczył się odezwac.

A najlepiej- to pogonic, niech sobie szuka szczęścia gdzie indziej

Pozdrawiam i przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 17 lut 2008, o 11:18

Lorada tak sobie myślę...olej go!
nie zmieniej swoich planów wyjazdowych....

dasz sobie rade sama..
nie czekaj na niego ....jest nieodpowiedzialny!!!!!
po co ci taki facet,co rani....to nie jest życiowy partner :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 17 lut 2008, o 12:28

---------- 11:24 17.02.2008 ----------

Dziekuje Zizi, tak zrobie.
Choć baaaardzo mi cięzko, nie potrafie zrozumiec takich zachowan. Ku czemu to sluzy, jaki jest cel takiego milczenia?
Jestem inna, zupelnie inna, zawsze mu odpowiadalam , nawet jak nie chcialam z nim być. Po prostu to mowilam.
Nie ma odwagi ze mną pogadać, choć napisac slowo. To nie jest trudne, sa smsy, nie trzeba konfrontacji bezpośredniej

---------- 11:28 ----------

Agik, a Hiszpania dlatego , bo znalazlam tam lepsze możliwości niz w grecji i dobry kontakt. Tzn znajomi mają tam kolezankę, ktora żyje tam od wielu lat i zna tamtejsze uklady i kilka językow.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 17 lut 2008, o 14:32

Ladorado, popieram to co dziewczyny piszą. Zizi pisze byś nie zmieniała swoich planów. I ma racje. Zobaczysz, poradzisz sobie. A z nim byłoby jeszcze gorzej bo ciągle by Cie zawodził i rozczarowywał. Po co Ci takie emocje w życiu??
Naucz się liczyc sama na siebie. A wtedy poradzisz sobie w każdej trudnej sytuacji.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 17 lut 2008, o 20:30

Cosy, Mahiko, ja umiem polegać sama na sobie. Wcale nie czepiam sie pierwszej lepszej nogawki. Jestem 12 lat porozwodzie i wiekszość tego czasu spedzilam sama z wyboru. byly związki, ale nieudane. odchodzilam , zawsze pierwsza. poniewaz moi partnerzy to nie bylo to!
nie plakalam , nie rozpaczalam. jeden zostawil mnie 2tyg. przed porodem, bo śmialam sie unieśc i poklocic z nim. zabral szczoteczkę do zębow i wyjechal.Zostawil mnie samą w dalekim mieście, bez rodziny. Nie pozwolilam mu nigdy wrocić, nawet mi to przez myśl nie przeszlo. Nigdy nie zadzwonilam, nie napisalam. Przyjechal zobaczyć syna i blagal aby mial jego nazwisko. Zgodzilam sie na to. Ojciec mojego syna juz nie zyje, zmarl 2 lata temu, cięzko chorowal. Zostal sam do końca, z nikim sie nie zwiazal przez 10 lat. Zreszta jak kazdy z moich partnerow. Moj eks mąż w końcu , po 12 latach znalazl kobiete. To wszystko nie jest takie proste. Dla nich tez.
W zyciu doszlam do czegoś polegając tylko na sobie i jednocześnie wychowujac troje dzieci. czasem pomagal mi ojciec.Moj eks nie placil alimentow i tylko wnosil sprawy do sądow ,aby mnie wykończyc psychicznie. Przez kilka lat bylam sama, mialam dosyć męza i facetow. Kupilam piękne gosodarstwo kolo warszawy , za grosze, zalozylam osrodek jeździecki. teraz ta posiadlość jest warta po 7 latach kupę kasy .Wszystko zbudowalam sama, uzerając sie z fachowcami, zbudowalam dom, stajnie, a pote ujeżdzalnie. Wlasnymi r ekami uporzadkowalam z jednym pracownikiem duzy teren. jestem dumna z tego , nie bylo przy mnie męśkiej nogawki. Dopiero kilka lat temu, jak ustabilizowalam swoją sytuacje , zaczelo mi brakowac kogoś bliskiego. Udal misie poznać mężczyzne, zamieszkal ze mna. Ale to byla pomylka. Bardzo go kochalam, ale nie pasowal do mnie i do tego miejsca. Odchodzil, wracal. przezylam to wszystko bardzo, cięzka depresja i takie tam, Po pol roku stanęlam na nogi. W tym czasie bylo ciezko, ludzie zaczęli zabierac konie ode mnie. Ludzie nie lubia smutnych ludzi. Odpracowalam to, i rok temu znowu zatęsknilam. piojawil sie on, bylo tak pięknie...
Reszte historii znacie z dwoch tematow.
Tak wyglada historia moich zwiazkow. Napisalam to ,abyscie mnie zrozumieli. Inaczej trudno coś doradzac.
Teraz sytuacja nie jest najlepsza ,trudno w polsce o przyzwoity dochod z końskiego biznesu, więc jak byliśmy razem ,to podjeliśmy dectyzje sprzedazy ośrodka i wyprowadzki na poludnie Europy. Akurat w tej kwestii zgadzaliśmy sie, marzyliśmy o tym. A obecnie za tę posiadlość mozna dostac duze pieniadze. On mial miec podzial majatku malzeńskiego w Norwegii, ma tam sprawe, więc wszystko wyglądalo ok.
Ale cos nam ciagle przeszkadza wec wzajwmnym porozumieniu sie, choc wiele nas lączy. Umiemy rozmawiac, on jest super na codzien, energiczny, bardzo porządny, sprząta, lubi miec porzadek. Lubi zakupy, chodziliśmy sobie razem po sklepach trzymając sie za ręke. Ludzie sie ogladali za nami, taka para po 40-ce za rączkę. On byl szczęsliwy, jego żona nigdy nie chciala go wziąc za reke. A w nocy ... Nikt mnie tak nigdy nie przytulal , nawet przez sen trzymal mnie za rękę. Zawsze ,nawet jak bylo źle. On tez byl szcęsliwy, bo żona zawsze spala oddzielnie tzn z dzieckiem. To bylo piękne. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak sie stalo.
Mam wrazenie, że mamy oboje urazy z przeszlości i za malo tolerancji dla siebie. Szkoda mi tego wszystkiego, bardzo. Po pierwszym rozstaniu chodzilam na psychoterapie. Psycholog ocenila ten zwiazek jako najlepszy w moim zyciu. Radzila, abym walczyla o niego.
Tak wyglada moja historia.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 17 lut 2008, o 20:47

No to teraz faktycznie sytuacja trochę inaczej wygląda. Choc nic więcej na razie Ci nie napiszę bo sama jestem w dołku i nie bardzo wiem jak z niego wyjśc..
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez gola » 17 lut 2008, o 21:34

jesli go przyjmiesz otwarcie, to nie zmieni sie na pwno, ale sama deklaracja zmiany z jego strony to bardzo duzo, wiec ja bym np porponowala sprobowac mu zaufac ponownie, niech sie wykaze i pokaze ze jest ciebie warty i ze mozna mu zaufac ze chce sie faktycznie zmienic na dluzej niz miesiac
gola
 
Posty: 33
Dołączył(a): 16 lut 2008, o 13:58

Postprzez Ladybird » 17 lut 2008, o 21:41

Ale jak ja go mam przyjąc ,skoro on mniejuz nie chce?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez szachistka » 17 lut 2008, o 21:48

ladorada napisał(a):Tak chyba powinno sie zalatwiać sprawy między dojrzalymi ludźmi.

Zgadzam się. Ale ten facet nie wydaje mi się dojrzały w żadnym calu. więc jego zachowanie jest w pełni zrozumiale.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez gola » 17 lut 2008, o 22:00

sorki, odnioslam sie do 1 watku a dalej nie czytalam juz
gola
 
Posty: 33
Dołączył(a): 16 lut 2008, o 13:58

Postprzez Ladybird » 25 lut 2008, o 11:01

Witajcie z powrotem.
Nie wylizalam ran. Wszystko skomplikowalo sie jeszcze bardziej.
Postanowilam pisać w tym wątku, bo jest on moj. Jak ktoś jest nowy i zainteresowany to pisalam tez w wątku Jokasici pt " Zostawil mnie". Poniewaz mialysmy podobne przezycia i tam sie z rozpędu rozpisalam o swoim związku'
Nie umiem sobie poradzic. Bylam u psychoterapeuty. Poradzila mi, że po tym co przezylam , powinnam świadomie zakończyć ten związek. Tzn. względu na swoje zasady i przezycia , muszę to zrobic razem znim. To dopiero da mi spokoj, jak sie dowiem o co chodzi i wspolnie zakonczymy ten zwiazek.
Inaczej będę sie zamęczać jeszcze bardzo dlugo.
Napisalam mu to, ze chce zakonczyc ten nasz zwiazek, rozpocząc nowe życie i potrzebuję, jesli nie rozmowy , to smsa ze zdaniem. Masz racje to koniec. I rozstać sie na poziomie, bez urazy.
Chcę osiagnąć spokoj psychiczny, mam zasady. Zwiazek dwojga ludzi nalezy konczyc rowniez razem. A jak ktoś nie ma odwagi, sa smsy. To nic nie kosztuje.
Pisalam o wizycie u psychologa, o moich potrzebach , aby moc isc w przyszlośc z czysta karta.
Nic.
Dzwonila, nic nie odbiera, matka tez. jak on byl w tej samej sytuacji dzwonil calymi dniami do mnie. W koncu nie wytrzymalam i odebralam. Podziwiam go za wytrwalość w robieniu mi na zlość.
Czy on jest taki wredny, czy to cos czego nie rozumiem.
Wie, że jak nie powie koniec, to będę na sile dązyć do konfrontacji. Zna mnie, to po co to robi.
Moj ojciec ,ktory choruje na depresje, powiedzial ,że to wygląda na zalamanie i depresje.
Nic nie wiem, a nie umiem tak zakończyć tego rozdzialu zycia.
Nie śpie, snia mi sie ciemne studnie, w ktore wpadam.
Na dodatek niedawno poznalam mężczyznę, tez po przejściach. On mnie tak dobrze rozumie, ale ja nie umiem zacząć , jak nie skończylam
Nie wiem ,co robić. Gdybym zamknęla tamten rozdzial umialabym zacząc. Z czystym kontem
Inaczej czuję sie tak , jakbym zdradzala. Mam zasady, coś wewnątr mi nie pozwala zaangazować sie na nowo.
Wiem , że to w ogole jest za wcześnie. ja tego nie planowalam. To przypadek.
Szkoda mi , bo facet jest taki cieply, i ... Ale ja nie chcę go skrzywdzic. Mial trudne dwa związki i jest ostrozny. To dobrze.. ale..
Nie wiem ,czy umiem...
Nie wiem nic...
Ciągle jestem emocjonalnie z tamtym...
Powinnam poczekac...
Ale los splatal mi figla...
Poradźcie, prosze.
Zawsze mam tak w życiu, jak w brazylijskim serialu. Juz nie mam sily.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 25 lut 2008, o 11:20

Witaj...
A czy Ty musisz z tym panem co dopiero poznałaś zakładać ze będzie Twoim partnerem, czy on już wymaga deklaracji???
Kawa, kino, spotkanie to nie jest zdradzanie...

A jesli chodzi o te zakańczanie związku, to przecież on jest zakończony. Jakiś głupi ośli upór Cię dopadł, koleś Cię olał już dawno wyjechał i sie nie odzywa, a Ty go po raz milion pytasz czy to koniec....
A jak Ci powie ze to nie koniec będziesz klaskała uszami i przyjmiesz go z otwartymi ramionami, czy tupniesz nóżką i powiesz no no, niegrzeczny chłopczyk, ale już chodź do domku...???
Przecież to bez sensu!!!
Twój tata powiedział ze to depresja dopadła tego gnoja??? gówno a nie depresja, zasrane widzimisie niedojrzałego człowieka, który sobie lubi popić. I tyle. I wszystko ma gdzieś, chyba ze czegoś potrzebuje.


Bardzo się zdziwiłam takiej praktyce psychoterapeutki, moja mówiła inaczej. Ale co szkoła to inne podejście. :roll:
Poza tym masz te bilety to kiedy jedziesz do norwegii???

Mam nadzieje ze Cię nie uraziłam w niczym, poprostu tak myśle.
A, no i jeszcze. Nie zaczepiaj o mój związek, ja o tym już mówić nie chce.

Pozdrawiam :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 25 lut 2008, o 11:34

Nawet przez myśl mi nie przeszlo zaczepiać o Twoj związek. Jeśli to kidykolwiek zrobilam to nie w zlej wierze. Przepraszam, nie należę do osob zlośliwych.
Dlaczego sie tak czuję? Jak moja corka dzwonila do niego, to sam jej powiedzial, że rozumie, że moglo mi sie za duzo powiedziec, i nie kończy związku ze mną. Tylko musi sobie poukladać wszystko w zyciu ,rozejźć sie , podzielić majątek. Tlumaczyl, że za duzo ma problemowi jeszcze jeden ze mną. I nie daje rady. Potrzebuje czasu.
Nie dziw sie, że go tlumaczę. Pewnie go kocham i nie wiem jak przestac. jak by mi tak wywalil, że koniec ,to by mi to dobrze zrobilo.
A tamten? Pewnie spotkam sie, w sobotę . To do niczego nie zobowiazuje.
Masz racje, zkolegami tez chodzę na piwo czy na kolacje.
Zobaczymy.
Do Norwegii mam bilety. Pojadę z corką ,chce ją tam wkręcic do stjni sportowej. To zawodniczka i marzy otym. Mialyśmy go prosic o pomoc, ale ona mowi, że same damy sobie radę. I ma racje. Najwyzej zapukam do jego drzwi i powiem mu w oczy, że to koniec. Chyba padnie trupem, razem ze swoja mamuśka.
Najgorzej, że ne umiem nikogo innego pokochac, a jak pomysle, że mialby mnie kto inny przytulic , to brrr...
Czy to sie zmieni i kiedy????!!!
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 25 lut 2008, o 11:36

Terapeutka Ci powiedziała, że swiadome zakończenie związku, to wspólne uzgodnienie tego z partnerem???? :shock: :shock: :shock:

Zrobisz, jak bedziesz chciała, ale mam wrażenie, zę szukasz uzasadnienia dla tego, żeby się jednak z nim spotkać.
Pamiętam, jak napisałaś kiedyś Cosy- że chce zmeinić pracę, żeby być bliżej lubego. Pamietam, co jej poradziłaś wtedy.
Ty wiesz, co masz zrobić. Wiesz, co przyniesie Ci ulge. Ale tego nie chcesz.
Ale pomyśl, jakie to proste... Nic nie musisz robić. Nie musisz zrywać, nie musisz niczego tłumaczyć.
On właśnie Ci to ułatwia, a Ty zamykasz na to oczy.
Kobieto!!!! Co zyskasz?
Was nie ma.

Opamiętaj się.
Nikt Ci nie odda tych dni
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 25 lut 2008, o 11:44

To inaczej , terapeutka mi powiedziala, ze to da mi spokoj psychiczny. Po wysluchaniu mnie. To juz nie pierwszy raz mi sie tak przytrafia. Kiedys, jak mnie opuścil i wyjechal z rzeczami, chodzilam do innej, On wtedy milczal. Pytalam sie jej , co mam zrobić ? Powiedziala, że zadzwonic, zrobić to dla siebie. Dla swojego spokoju.
Ostatnio edytowano 25 lut 2008, o 11:47 przez Ladybird, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 221 gości

cron