to trochę skomplikowane...

Problemy z partnerami.

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez ewka » 31 sie 2012, o 18:20

Różyczka88 napisał(a):Dojazd ode mnie (rodziców) do niego zajmuje mi 1,5h w jedną stronę.

A on do Ciebie nie przyjeżdża? Dlaczego Ty musisz tam?

Różyczka88 napisał(a):W co wierze? Czasem sama już nie wiem.

Tak mi się właśnie wydawało.
Wiem, że można pokochać "niewłaściwego" człowieka... trochę tylko nie rozumiem zgody na takie różne niewłaściwości. Bo tkwienie w takim dziwnym związku jest na moje oko taką właśnie zgodą. Zgodą na bicie, na krzyki, na całą niedogodność waszego być. Bo nic Wam tutaj nie sprzyja. Co krok, to jakaś gruda. Nie twierdzę, że to nie jest do rozwiązania - jest, a autorem tych zmian powinien być Twój mężczyzna... Ty jedynie możesz pomóc, wesprzeć i stanąć obok, aby razem o to wszystko zawalczyć. Czy u Was tak jest? Ja nie widzę. I jeszcze do tego obrywasz.
Nie jesteś nastolatką (jak sądzę), nie macie wspólnych dzieci, wspólnego majątku, nie jest Twoim mężem... NIC Cię przy nim nie trzyma. No może jedno - miłość? Ale ją też trzeba jakoś "zagospodarować", a kiedy partner jest trudny - to ciężka orka takie zagospodarowywanie. Do tego dzieci, które prawdopodobnie mielibyście. Widzisz to, kiedy tak zamkniesz oczy i próbujesz sobie wyobrazić Wasze życie za 10 powiedzmy lat? Widzisz Wasz wspólny dom, dzieci, wspólne obiady i kolacje? Spokój, sielskość i anielskość? I w tym ON... nie taki, jak chciałabyś, aby był... ale taki, jaki jest na dzisiaj. Pasuje Ci wszystko?

Piszesz, że jesteś konsekwentna. No super. Mnie co prawda jakoś trudno to dostrzec, ale może źle czytam. Ok. Czy w tym czasie od stycznia widzisz jakieś zmiany w jego zachowaniu? Podejściu? Zmieniło się coś na lepsze... co rokowałby dalsze pozytywne zmiany?


Różyczka88 napisał(a): Przyłapałam go na tym, że oszukał mnie w bardzo ważnej kwestii i to bardzo mi się nie spodobało.

I coś z tym zrobiłaś? Coś konkretnego?

A wiesz, że w tym Twoim opisie brakuje mi czegoś, co pokazałoby jakieś dobre strony Twojego mężczyzny? Bo ma jakieś chyba?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 31 sie 2012, o 18:58

Różyczka.
Jesteście "razem" zaledwie pół roku.
Przeszłas z nim to czego nie przejdzie kobieta podczas 20 letniego stażu z facetem.
Czy warto ładować sie, brnąć dalej w ten układ?

Jesteś młoda, powinnaś korzystać z życia a nie naprawiać jakiegoś kolesia po przejsciach.

Co Ty jesteś, jakaś Święta Męczennica?

Weź sie za swoje zycie, szkoda marnować na takiego delikwenta, co mu bozia rączek nie dała do pracy a do bicia już tak...
To dopiero troche ponad pół roku...

Mam wrażenie ze sie juz znamy, ale moze sie mylę...
Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 1 wrz 2012, o 15:40

Witajcie.

Myślałam, że spędzę weekend z P jednak tak się nie stało i nie stanie. Jestem w domu u rodziców i myślę, że na chwilę obecną tak jest lepiej.

Wczoraj chciałam go sprawdzić, zrobić mu mały teścik czy faktycznie ostatnia nasza rozmowa przyniosła jakieś efekty.
Zadzwoniłam do niego z pracy i zapytałam czy dostał pieniądze. W odpowiedzi dostałam " dostałem i co z tego?!". Poprosiłam więc go by przywiózł mi do pracy 20 zł, bo jestem głodna i chciałam z koleżanką zamówić sobie obiad. Powiedział mi, że pojechał do księgarni po książki dla małego i jest straszna kolejka, ale jak wróci do domu to się odezwie. Skończyłam pracę o 22.15 (dzwoniłam do niego przed 15), ale oczywiście nie odezwał się. Byliśmy umówieni, że popracy do niego przyjadę i faktycznie pojechałam. Zastałam go oczywiście pijanego. Zaczął się mnie czepiać, więc powiedziałam mu, że ma mi dać klucze i ja idę się położyć, bo jestem zmęczona. Wkurzył mnie do tego stopopnia, że powiedział mu jaka jest różnica między nami tzn. ja haruję a on siedzi w domu, więc usłyszałam "kto ma szkołę ten ma lżej" (ja mam wykształcenie średnie, obecnie zaczynam szkołę policealną, on - podstawowę). Nie będę ukrywać zagotowałam się w sobie i na jego biadolenie o tym ile wydał na książki dla dziecka odpowiedziałam, że kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród.
Dziś rano pierwsza rzeczą, którą zrobił było wyjście z kolegą na piwo. Wściekłam się, że na picie ma pieniądze a na to bym ja miała w pracy co jeść już nie, poszłam do niego i powiedziałam mu, że jadę do domu. On zaczął mi ubliżać, że jak ja w ogóle mogę, że jestem niedorozwinięta, bo co on ma dziecku nie kupić książek, plecaka i butów, bo ja chcę od niego pieniądze.
Nie wiem co mam o tym myśleć, mam straszny żal od niego zwłaszcza, że miał czas iść do kolegi obejrzeć mecz, ale przyjechać do mnie do pracy już nie. Przyjechałam do domu i wyłączyłam telefon, nie mam zamiaru się pierwsza odzywać. Zwłaszcza po tym jak usłyszałam, że nie mam prawa się wściekać na niego za to, że się wczoraj upił.

Ewka, on jak ma do mnie przyjechać to jest cały chory. Bardzo rzadko u mnie bywa, zwłaszcza, że nie może zostać u mnie na noc.
Przestaję widzieć nas razem jako para. On nic nie robić by nam razem było lepiej, patrzy tylko na siebie. I oczywiście odgraża się, że nie pozwoli mi odejść.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Apasjonata » 1 wrz 2012, o 19:53

Nie wiem czy cos przegapilam wczesniej, ale po tym poscie jestem prawie pewna, że ten twój partner jest uzalezniony od alkoholu.
Różyczka88 napisał(a):jestem niedorozwinięta, bo co on ma dziecku nie kupić książek, plecaka i butów, bo ja chcę od niego pieniądze.

To jest piekna manipulacja alkoholika wbic ciebie w poczucie winy, jakiz to on dobry, jak miał do wyboru twój obiad i książki dla dziecka wybrał to drugie, tylko "zapomniał" podliczyć ile wydał w miedzy czasie na alkohol, ale to drobny szczegół.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 1 wrz 2012, o 21:01

Apasjonata napisał(a):Nie wiem czy cos przegapilam wczesniej, ale po tym poscie jestem prawie pewna, że ten twój partner jest uzalezniony od alkoholu.
Różyczka88 napisał(a):jestem niedorozwinięta, bo co on ma dziecku nie kupić książek, plecaka i butów, bo ja chcę od niego pieniądze.

To jest piekna manipulacja alkoholika wbic ciebie w poczucie winy, jakiz to on dobry, jak miał do wyboru twój obiad i książki dla dziecka wybrał to drugie, tylko "zapomniał" podliczyć ile wydał w miedzy czasie na alkohol, ale to drobny szczegół.



Tak, masz rację, ja również coraz częściej zauważam, że dla niego picie i koledzy są ważniejsi niż cokolwiek innego. Może właśnie dlatego nie chce ze mną zamieszkać, bo wie, że nie pozwolę na ciągłe przesiadywanie w naszym domu i picie.
Przed chwilą do mnie zadzwonił z pretensjami dlaczego pojechałam do domu i do niego nie wróciłam. Po głosie słyszałam, że znów jest wcięty. Nie mam ani siły ani ochoty na razie przebijać się przez całe miasto, siedzieć z nim i słuchać o jego drużynie piłkarskiej, albo siedzieć w domu z jego matką i czekać aż on łaskawie wróci ze spotkania z kolegami.
Jeżeli uda mi się zdobyć pieniądze to planuję wyjazd na ostatni tydzień września. Chcę jechać sama by odpocząć i oderwać się od tego wszystkiego.
Miałam dziś wolne a znów ryję nosem po ziemi. Nie wiem jak ja przetrwam wrzesień z taki grafikiem jaki mam w pracy. :bezradny:
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez marie89 » 1 wrz 2012, o 22:40

Zauważasz i co dalej???

Masz nadzieję, że się zmieni?

Wierzysz, że z nim będziesz miała szczęśliwą, spokojną przyszłość... z szacunkiem.. bezpieczeństwem...

Emocje - ok, nie da się łatwo nad nimi zapanować... ale instynkt samozachowawczy - podstawa.
marie89
 

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 1 wrz 2012, o 23:13

W sumie napisałam na tym forum, bo momentami czuję się tym wszystkim bardzo skołowana i zagubiona.
Rozmawiałam z nim kilkakrotnie na temat jego picia. Tłumaczyłam, że mi się to nie podoba i nie mam zamiaru tego akceptować. Powiedziałam mu nawet to co mi jego syn kiedyś powiedział - jak się czuje gdy tata pije. Każda taka rozmowa kończy się obietnicą i czasową przerwą w piciu a potem znów jest kilka dni kiedy on na okrągło pije, kłóci się ze mną i wypomina mi, że jest 12 lat starszy ode mnie. Oczywiście zawsze podkreśla, że jestem gówniarą i, że takich jak ja to on może mieć na pęczki. Kiedyś zapytałam go, która inna kobieta zapożyczyłaby się po czym wsiadła w samochód i pojechała po jego dziecko do dziadków 250 km, wróciła o 3 w nocy i poszła do pracy na 6 rano śpiąc 1,5h? Nie był w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie.
Z jednej strony czuję, że to bagno...z drugiej...przyzwyczaiłam się do jego dziecka, pokochałam tego chłopca i wiem, widzę, czuję, że Mały też mnie kocha. Z każdym jednym problemem zawsze przybiega do mnie, ja z nim odrabiałam lekcje od lutego do końca roku szkolnego, ja odpowiadam na trudne pytania, tłumacze dlaczego tak ważna jest szkoła i wykształcenie i...niestety to ja jestem ta zła kiedy mówię P, że coś jest nie tak, że nie pozwolę sobie na to by dziecko mi pyskowało. Wkurzyłam się jak kupiłam dziecku buty i byłam ta dobra, ale jak zwróciłam P uwagę, że mały źle się do mnie odnosi to usłyszałam "nie jesteś, nigdy nie byłaś i nigdy nie będziesz jego matką". Takie sytuacje najzwyczajniej w świecie bolą.

Marie, ostatnio ja P i jego syn przez 2 tygodnie mieszkaliśmy u wspólnej koleżanki. P robił tej dziewczynie remont mieszkania. Były to naprawdę wspaniałe chwile. On będąc z dala od swojej rodziny zachowywał się całkiem inaczej w stosunku do mnie i do dziecka. Nie pił, nie awanturował się, miał czas tak samo dla syna jak i dla mnie. Na tej podstawie mogę przypuszczać, że jeżeli zamieszkamy razem, z dala od jego rodzinki, mamy szansę na normalne życie i stworzenie normalnej rodziny. Te 2 tygodnie utwierdziły mnie w przekonaniu, że to otoczenie - rodzina, znajomi, miejsce zamieszkania ma na niego tak destruktywny wpływ.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez marie89 » 2 wrz 2012, o 08:40

Otoczenie - jedno ze źródeł. Może.. Ale nie jedyne. Z opisu odczytuję, że on też ma niezły charakterek.

Wg mnie chcesz wierzyć, że spotkałaś tego jedynego, ale najpierw musisz go wyratować ze szpon jego rodziny i rozwiązać jego problemy...

Nie!

Facet może być Aniołem, ale sezonowym...

Wykorzystuje Cię, nie szanuje... Tak to widzę.

Skoro ma problem z piciem - samo nie przejdzie. To uzależnienie. To, że mu powiesz - Nie podoba mi się to, nie pij... nic nie da. Musiałby przestać pić dla SIEBIE.

Rozumiem, że przywiązałaś się do jego syna... Zaczęłaś się czuć odpowiedzialna.

Ale facet ewidentnie wpakuje Cię w niezłe bagno. Pociągnie za sobą.

Podważa Twoją wartość - argument wieku nie świadczy o dojrzałości. Ktoś może być młody dojrzały rozsądny a i starszych głupich facetów jest na pęczki. Emocjonalne zagrywki - "Bo mogę mieć takich młodych pannic na pęczki" - no litości!!!

Czy daje Ci poczucie bezpieczeństwa, miłości, szacunku?

Jeśli choć raz miałaś wątpliwości - to powinno dać Ci do myślenia... i działania.

A fakt, że Cię uderzył... NIE RAZ! Dziewczyno, dla mnie taki facet byłby już przekreślony... Skoro pozwolił sobie raz, to się powtórzy... Nie łudź się.

Rozumiem, że bardzo się zaangażowałaś.. ale usiądź na spokojnie, wszystko przemyśl... czy to ma sens?
marie89
 

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 2 wrz 2012, o 12:25

miałam ochotę Ci odpisać długi post, ale ponieważ mnie ignorujesz, to powiem ci tylko tyle:

Nie miej złudzeń że Twoje zycie przy nim się odmieni.
on sie NIE zmieni.


Żadne zamieszkanie razem tego nie zmieni, żadne tłumaczenie sobie że to przez rodzinę, przyjaciół, otoczenie, itd.

Żadna wyprowadzka i wmawianie sobie że Ty nie pozwolisz na to żeby sprowadzał kolegów itp, nic nie zmieni,
bo i tak będzie ich przyprowadzał, a Tobie powie że jesteś gówniara i masz się zamknąć, bo takich jak Ty to moze mieć na pęczki.
Ba, jak juz sprowadzi tych kolegów, to może Ci przywalić przy nich, przecież jest panem bogiem.

Twoje wmawianie sobie przywiązania do dziecka, jest tylko punktem zaczepienia, żeby trwać przy facecie nierobie, alkoholiku, damskim bokserze, chamie i prostaku.
Tylko dlaczego sie tak przyczepiłaś do niego skoro cie nie chce i nie szanuje, a jedynie jesteś mu potrzebna jak ma ochotę?
Nie stać cie na nic lepszego? Ja myślę że stać, ale masz jakieś kapki na oczach, albo zaburzenia które wymagają terapii.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez limonka » 2 wrz 2012, o 15:47

Mahika dobrze to ujelas.... Rozyczko nie pakuj sie Dalej w to gowno... Bo zadne to zwiazek:( szkoda zycia I czasu!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 2 wrz 2012, o 21:46

Jego trudny charakter to jedno, otoczenie to drugie, a brak chęci i mobilizacja to trzecie.
Prosił mnie dzisiaj bym do niego przyjechała porozmawiać. Nie pojechałam. Z jednej strony trochę mi go brakuje, z drugiej chciałam trochę od tego wszystkiego odpocząć i zamiast prowadzić kolejną bezsensowną rozmowę spędziłam popołudnie w ogrodzie z dobrą książką w ręku.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 2 wrz 2012, o 21:53

Odpocznij dziewczyno i wszystko przemyśl.
Nie usprawiedliwiaj go.
Teraz jak bedziesz chciała sie odciać od niego, będzie zabiegał,
wpędzał Cię w poczucie winy, brał na sentymenty.
Potem będzie dalej tak samo.
Żadne gierki nie pomogą.
Uwierz mi, nie warto zadawać się z nim.
Młoda, ładna, inteligentna dziewczyna.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 2 wrz 2012, o 22:08

Mahika nie mam ochoty go tłumaczyć przed samą sobą, ani przed kimkolwiek innym.
Jutro chcę się z nim spotkać i pogadać. Daję mu czas do 10 października i do tego dnia musi:
- złożyć pozew do sądu o rozwód i zaprzeczenie ojcostwa
- znaleźć porządną, stałą pracę
- wynająć 2 pokojowe mieszkanie
jeżeli nie z nami koniec, bo ja nie chcę tak żyć. Teraz wszystko jest w jego rękach.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez mahika » 2 wrz 2012, o 22:10

Rozumiem że chcesz dać mu szanse.
Ale będziesz musiała być konsekwentna.
Tego Ci zyczę i mocno kibicuję :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: to trochę skomplikowane...

Postprzez Różyczka88 » 2 wrz 2012, o 22:12

Tak, dam mu szansę, ale musi się teraz wykazać.
Spróbuję go również przekonać by poszedł na zastrzyk i przestał w końcu pić.
Avatar użytkownika
Różyczka88
 
Posty: 34
Dołączył(a): 28 sie 2012, o 17:47

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 247 gości