Witajcie.
Jestem tu po raz pierwszy i właściwie nie bardzo wiem gdzie mam napisać. Właściwie nawet nie bardzo wiem od czego mam zacząć
Spróbuję poklei...
Pod koniec stycznia tego roku poznałam pewnego mężczyznę. On jest starszy ode mnie o 12 lat, ma 10- letniego syna. Mieszka z mamą, ojczymem, bratem i jego synem. Do niedawna mieszkał jeszcze z nimi K.
( syn z poprzedniego związku byłej żony P), jednak on się wyprowadził i zamieszkał ponownie z matką i jej konkubentem.
Kiedy pierwszy raz pojechałam do tego domu czułam się trochę skołowana, zwłaszcza gdy zobaczyłam w jakich warunkach żyją te dzieci. Starałam się nie zrażać do P, chciałam dać mu szansę, chciałam go poznać a nie oceniać przez pryzmat domu jaki zobaczyłam.
Zaczęliśmy się z P regularnie spotykać i coś zaiskrzyło. Zostaliśmy oficjalnie parą. Syn P mnie zaakceptował i polubił, z czasem chyba nawet pokochał.
Na początku brat P mnie nie akceptował, był bardzo złośliwy, zgryźliwy. Zacisnęłam zęby, bo przecież nie przyjeżdżałam tam do J. lecz do P. Jego matka również w rożny sposób się do mnie odnosiła i nadal się odnosi. Wszystko zależy od jej humoru, a nie będę ukrywać, że jest to strasznie humorzasta osoba. Najczęściej jest dla mnie miła wtedy gdy czegoś ode mnie potrzebuje. Nie raz i nie dwa z powodu jej zachowania było mi bardzo przykro, jednak zawsze zaciskałam zęby i starałam się być wobec tej kobiety grzeczna i kutykularna, choć czasem przychodzi mi to z wielkim trudem.
Ojczym P jest ciężko chory. Obecnie leży w szpitalu po 6 udarze. Jak na kogoś tak schorowanego trzyma się całkiem nieźle. Bardzo go lubię, jest sympatycznym człowiekiem, nigdy się do mnie źle nie odezwał. Zawsze kiedy odwiedzam go w szpitalu cieszy się na mój widok.
Brak P jest uzależniony od alkoholu i niestety marihuany również. Jak jest niedopity albo nie ma co zapalić staję się bardzo agresywny. Na co dzień niby mnie lub i akceptuje, bo zdążył mnie poznać, ale są dni gdy jest wrogo do mnie nastawiony. Kiedyś miał atak furii, zniszczył mój telefon i uderzył mnie w głowę po czym wywalił na moje włosy całe opakowanie margaryny. To zdarzenie miało miejsce kilka dni po tym jak wypłaciłam za niego kaucję w sądzie by go nie zamknęli. Nie zrobiłam tego dla niego lecz dla jego 7-letniego syna. Zresztą nie będę ukrywać, że zarówno matka jak i J i P mnie osaczyli bylebym tylko wpłaciła za niego kaucję. Nie zgłosiłam tego incydentu na policję tylko dlatego, że ubłagał mnie P. Jednak podkreśliłam, że jeżeli J jeszcze raz podniesie na mnie rękę, nie będę miała żadnych skrupułów by iść na policję i zgłosić pobicie.
Im dłużej spotykam się z P tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że on jest w jakimś dziwnym emocjonalnym uzależnieniu od brata i matki. Zawsze kiedy J coś potrzebuję P mu pomaga nawet jeżeli koliduje to z naszymi planami. Nie jednokrotnie usłyszałam od niego "brat jest dla mnie najważniejszy i musisz się z tym pogodzić". Szkoda tylko, że jak P potrzebuje J to go nigdy nie ma. Zauważyłam również, że kiedy P pije i/lub pali z J staje się w stosunku do mnie bardzo agresywny. Czepia się mnie o jakieś bzdury, gdzie ja nie wiem o co chodzi. Gdy następnego dnia na trzeźwo pytam go o co mu chodziło dzień wcześniej on sam nie wie. Zdarzyło się też kilka razy, że mnie uderzył, gdy był pijany.
Namawiam P od dawna na wynajęcie wspólnego mieszkania z dala od jego rodziny(gdy jesteśmy daleko od nich wszystko świetnie między nami się układa). Jednak wygląda to tak jakbym rzucała grochem o ścianę. P nie złożył jeszcze pozwu o rozwód, pomimo tego, że żona zostawiła jego i syna ponad 2 lata temu. M w maju urodziła dziecko, dziewczyna, chociaż nie jest P ma jego nazwisko. Moje tłumaczenie, że trzeba jak najszybciej złożyć wniosek do sądu o zaprzeczenie ojcostwa i rozwód nie docierają do niego. W sumie nie bardzo wiem jak mam do niego dotrzeć. Jestem zmęczona już tą sytuacją. Tym bardziej, że jak mały wraca od M staje się nie do wytrzymania, jest pyskaty, opryskliwy, rozżalony, ma postawę roszczeniową a mnie czasami zwyczajnie brakuje do niego cierpliwości.
Proszę poradźcie coś.
Pozdrawiam
PS. Przepraszam za tak długi post.