Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 24 sie 2012, o 08:53

Tutaj zdaje się wszyscy próbują pokazac inne płaszczyzny...
Tylko reżyser za całą pewnością Kieślowskim nie jest.

to fakt :roll:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ludolfina » 24 sie 2012, o 11:14

kazdy film opiera sie na konflikcie. ten tutaj zdaje sie miec potencjal na mase konfliktow, a bohaterka chodzi jak golem, i nic. ja odpadlam. zeby nawet nie miec refleksji, introspekcji, w ktorej sie konflikt odbywa (ale to by byla ksiazka wtedy, bo nikogo nie interesuje film o rozterkach wewnetrznych, kiedy nie ma zadnej akcji i zmagania z realnoscia), jakis dostojewski, w swiecie swoich domyslow, urojen, analiz czy czegos tam. nie. nic kompletnie. impregnowana. ale mnie sie wydaje to objawem znanym z mojego zycia. jedyna osoba majaca dostep do nieszczesliwej jest jej kochanek. na nim byc moze spoczywa odpowiedzialnosc za szczescie i odczuwanie, jemu powierzyla cala siebie i on decyduje co z tym robic.
ciekawi mnie teraz czemu znowu wlazlam w ten watek, czego sie spodziewalam? czemu cos pisze? no nie ze wzgledu na nieszczesliwa na pewno, teraz bardziej juz zrobila sie pogadanka "O NIEJ", obok niej, i ta pogadanka jest ciekawsza, i wciagajaca (mnie). ale tez robi sie mi smutno. impregnacja nieszczesliwej wcale jej nie chroni. zamyka ja raczej w bezruchu.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez buka_lu » 24 sie 2012, o 11:51

impregnowana. ale mnie sie wydaje to objawem znanym z mojego zycia. jedyna osoba majaca dostep do nieszczesliwej jest jej kochanek. na nim byc moze spoczywa odpowiedzialnosc za szczescie i odczuwanie, jemu powierzyla cala siebie i on decyduje co z tym robic.


sic!
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 24 sie 2012, o 17:23

agik napisał(a):A ja dalej widzę bajkę. A może bardziej film.

Telenowela w czasie rzeczywistym.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 24 sie 2012, o 23:44

ludolfina napisał(a):impregnowana.

Dobre określenie. I przypomniało mi naszą Lady.

I fakt - zrobiło się O NIEJ... ale czy O KIMŚ jest z marszu czymś złym? Niewłaściwym? Nie ma złej woli, nie ma złośliwości, nie ma złych intencji. A komuś, zakręconemu czymś lub kimś, może to rzucić jakieś światełko... o ile ten impregnat trochę popuści. No oby!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 27 sie 2012, o 09:22

ewka napisał(a):o ile ten impregnat trochę popuści. No oby!


Chyba puszcza. Powoli otwierają mi się oczy.
Przyzwyczajam się do myśli, że Pan kochanek nigdy nie wymiksuje się ze swojego małżeństwa.
Denerwują mnie sprzeczne komunikaty, które mi wysyła.
Z jednej strony nie chce przestać kochać, nie potrafi żyć beze mnie, a z drugiej pisze o miłości zbudowanej na krzywdzie, która nie może być sensem życia.
Ale czy jeszcze większą krzywdą nie jest zostanie z kimś kogo się nie kocha, tylko po to żeby go nie krzywdzić? :|
Miałam nawet fajny weekend. Byłam na imprezie. Z mężem. I nawet dobrze się bawiłam. Jakbym była zupełnie nie z nim. Dalej jestem w jakimś zawieszeniu, ale dochodzi do mnie, że nie mogę tak żyć. Muszę coś z tym zrobić.
Miliony pytań i zero odpowiedzi.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ludolfina » 27 sie 2012, o 11:08

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Denerwują mnie sprzeczne komunikaty, które mi wysyła.
Z jednej strony nie chce przestać kochać, nie potrafi żyć beze mnie, a z drugiej pisze o miłości zbudowanej na krzywdzie, która nie może być sensem życia.


powodzenia nieszczesliwa
ja to tylko chcialam taki maly wrzut: a mnie denerwuje, ze kochankowie zawsze uwazaja ze to ICH ZONY cierpia sprawiedliwie. budowac z zona na cierpieniu kochanki jak najbardziej jest fair.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez agik » 27 sie 2012, o 11:19

Zdaje się, że ktoś Ci już to pisał.
Stoisz w rozkroku, a tak długo się nie da. Nie dziwię się, ze jesteś zmęczona, bo tak się długo nie da, nawet jeśli się jest akrobatą.
Coś mi się zdaje, że bardzo dobrze by Ci zrobiło, gdybyś się wyniosła na jakiś czas. Chocby do taty.
Zdaje mi się też, że Twój maż bardzo by zyskał gdybyś go nie widziała, ponieważ mam wrażenie takiego trochę uporu z Twojej strony, a poza tym- im bardziej krytycznie patrzysz na kochanka- tym łaskawiej na męża.

Zdaje mi się tez, ze jak wyskoczysz z rozkroku, to i inne rzeczy wskoczą na właściwe miejsca. A nawet jeśli nie właściwe, to przynajmniej jakoś bardziej komfortowe.

Szukałaś psychologa?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 27 sie 2012, o 14:28

ludolfina napisał(a):budowac z zona na cierpieniu kochanki jak najbardziej jest fair.


To ładne. Muszę go spytać co o tym sądzi :twisted:

agik napisał(a):im bardziej krytycznie patrzysz na kochanka- tym łaskawiej na męża.


Pewnie dużo prawdy w tym jest. Ale on już wrócił. Znowu pisze dzwoni. Mówi że kocha. Bardzo jest przybity.
Czy to w ogóle możliwe wyplątać się z tego związku, wciąż razem pracując?

agik napisał(a):Szukałaś psychologa?

Nawet już znalazłam, ale jest na urlopie.
Za tydzień wraca.
Koleżanka psychoterapeutka mi poleciła.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez woman » 27 sie 2012, o 15:20

Paroles, paroles, paroles..............

http://www.youtube.com/watch?v=_ifJapuqYiU
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2012, o 17:07

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):
ludolfina napisał(a):budowac z zona na cierpieniu kochanki jak najbardziej jest fair.


To ładne. Muszę go spytać co o tym sądzi :twisted:


Z tą żoną ma dzieci i o ile pamiętam kwestia cierpienia jego dzieci już wypływała. :?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez agik » 27 sie 2012, o 17:36

ludolfina napisał(a):ja to tylko chcialam taki maly wrzut: a mnie denerwuje, ze kochankowie zawsze uwazaja ze to ICH ZONY cierpia sprawiedliwie. budowac z zona na cierpieniu kochanki jak najbardziej jest fair.


Kurcze... Tak sobie myślę.
Gdybym była czyjąś kochanką, to raczej bym się nie zastanawiała chyba "co mi żona zabiera", bo to ja bym była tą, która wchodzi w czyjąś relację. Trwałą, zasiedziałą, angażującą wiele osób.
Mnie się wydaje to bez sensu- takie rozważania, kto kogo ma większe prawo ranic.
Rany już są.

Koleś ewidentnie nie ma ochoty zostawiac rodziny, a że sytuacja jest dla niego komfortowa, to widac- przecież nikt mu nie każe dokonywac dramatycznych wyborów, żonka czeka, kochanka czeka, a on się "miota w dylematach"

Nieszczęśliwa, co Ci się w nim podoba? ( oprócz tego, że osadza Cię w bajce?) Tak czytam, co o nim piszesz, i jakoś nie widzę zachwytu nad nim jako człowiekiem, mężczyzną, nie piszesz, co Ci się w nim podoba, w czym jest lepszy od Twojego męża... Dużo piszesz o wspaniałej miłości, ale mnie się naprawdę to wszystko nie kojarzy z miłością. Nie widzę tu wsparcia, zaufania, pewności...
I nie mówię, że nie można pokochac kogoś, kto ma przysłowiowe pryszcze... Tylko to co czytam, kompletnie nie kojarzy mi się z miłością...
Nie wiem, czy bierzesz sobie nasze słowa, by go opisac, ale czytam jakieś duże rozczarowanie ( i gdybyś była nim rozczarowana, to ja bym się nie dziwiła, bo to zrozumiałe uczucie do faceta, który się wypina na cięzarną ukochaną... Tylko się zastanawiam, co Cię trzyma przy nim. Niskie poczucie własnej wartości? On Ci "udowadnia" że jesteś fajna i atrakcyjna? Sama sobie udowadniasz, że jesteś lepsza od jakiejś innej, której możesz "zdmuchnąc" chłopa sprzed nosa? To poczucie, że to Ty decydujesz o Waszym małżeństwie? Boisz się, że już Cię nic fajnego w życiu nie spotka?
Skąd ten paraliż decyzyjny? Przecież dokładnie wiedziałaś, czego chcesz.
Piszesz, że składasz kaskę, jeszcze musisz naskładac na 3 miesiące... Toż to jakiś absurd. Po pół roku łatwiej się wraca do meża, niż po 3 miesiącach? Naskładasz na kolejne 3 miesiace i stwierdzisz znów, że przecież po pół roku też nie wrócisz...

Tak sobie myślę, z której strony to ugryźc. Moze zrób sobie przerwę od kolesia? Określ czas i zobacz, co zrobi. Z naciskiem na "zrobi", a nie "powie"...
I chyba już nie warto się zastanawiac nad tym, kogo bardziej nie możesz, czy mozesz skrzywdzic- tak czy siak ktoś bezie cierpiał. W tej sytuacji, która jest, cierpią wszyscy.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 28 sie 2012, o 08:36

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Chyba puszcza. Powoli otwierają mi się oczy.
:oklaski:

Przyzwyczajam się do myśli, że Pan kochanek nigdy nie wymiksuje się ze swojego małżeństwa.

I tym sposobem poziom wymagań i oczekiwań zjeżdża w dół. Czy to lepiej czy gorzej, to już każdy sobie sam musi ocenić. Na moje oko - najgorzej jest, kiedy już zaczynamy zadowalać się byle okruchami.

Z jednej strony nie chce przestać kochać, nie potrafi żyć beze mnie, a z drugiej pisze o miłości zbudowanej na krzywdzie, która nie może być sensem życia.

Wnioski, które nie prowadzą do niczego... no może tylko zapewniają ciągłość seksu. Bo to taka smycz. Nie czujesz jej?

Ale czy jeszcze większą krzywdą nie jest zostanie z kimś kogo się nie kocha, tylko po to żeby go nie krzywdzić? :|

Kochać to też odpowiedzialność i troska. W takim razie "nie kocha" byłoby dyskusyjne.

Miałam nawet fajny weekend. Byłam na imprezie. Z mężem. I nawet dobrze się bawiłam. Jakbym była zupełnie nie z nim.

No! Może i szanse na renesans uczuć?

Dalej jestem w jakimś zawieszeniu, ale dochodzi do mnie, że nie mogę tak żyć. Muszę coś z tym zrobić.

No raczej :)

Miliony pytań i zero odpowiedzi.

Ano samo życie :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez tara » 30 sie 2012, o 20:29

agik napisał(a):A ja dalej widzę bajkę. A może bardziej film. Ckliwe zapewnienia, do porzygania nudne słowa, obsadzonych w rolach bohaterów.
Tylko widzę pewną zmianę też...
Na początku Nieszczęśliwa wydawałaś mi się pewna siebie, arogancka wręcz, z takim poczuciem wyższości, że jesteś jednocześnie główną gwiazdą i reżyserem.
Teraz stałaś się widzem- zwyczajnie czekasz na happy end. Jak w kinie. Doczekac do końca seansu- i będą żyli długo i szcześliwie.
Cały czas to magiczne myślenie. Coś się zrobi, coś się stanie, ktoś coś zrobi, żeby happy end był. Bo w kinie zawsze jest, prawda? Wystarczy, żeby bohaterka czuła się gwiazdą...
Tylko w bardzo kiepskim kinie.

I jeszcze jedna refleksja mnie naszła... Tak naprawdę to minął niezbyt długi czas, a sytuacja, w której "wszystko się skomplikowało" ma prawo do swojego rytmu. Tylko teraz mam wrażenie ( również jako widz), ze akcja- na poczatku dośc wartka, stała się nudna dla wszystkich- głownych bohaterów, tych co mieli pomysł na fabułę, reżysera i widzów. I zaczyna przypominac "męczenie kaczora" i w kinie ziewanie stałoby się już wręcz ostentacyjne.
Teraz powinien nastąpic drugi punkt kulminacyjny. I co zrobi pierwsza gwiazda? Jaki pomysł ma reżyser?
Inni widzowie mówią " klincz", "zawieszenie", " brak kontroli"... tak naprawdę to chodzi o to samo.


Muszę się przyznać :oops: , że jestem wierną czytelniczką tego wątku. A od jakiegoś czasu też coraz bardziej filmowo mi się kojarzy. I właśnie dziś miałam okazję obejrzeć francuski film "Pocałunki?" Myślę, że obejrzenie go wielu, a zwłaszcza Nieszczęśliwej, dobrze by zrobiło. Polecam http://www.canalplus.pl/film-pocalunki_38789
Wiem, że nie wszyscy odbierają Canal, ale w wypożyczalniach na pewno film też jest dostępny :)
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 31 sie 2012, o 11:52

Heh, a to nie film, ino życie samo.

Jak się czujesz Nieszczęśliwa?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 175 gości

cron