pozwolę sobie zamieścic tutaj swojąhistorię, chciałabym podzielić się nia z Wami. Jesli ktos to w ogóle doczyta do końca to bedzie sukces. Alu musiałam opowiedzieć moja historię, ten związek już się zakończył, a ja cierpię, staram się nie myślec, ale mysli wciąż napływają i dręcza mnie niesamowicie.
CZYSTY JAK ŁZA
Poznałam go na pewnych portalu internetowym, niezrażona wcześniejszymi niepowodzeniami w miłości postanowiłam wyjść losowi naprzeciw wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć swoje szczęście. Jego uosobieniem była miłość mężczyzny. Myślę ze jestem uzależniona od tego uczucia.
W końcu spotkałam jego, cos zaiskrzyło, czułam ze chce go spotkać jeszcze. I w sumie samo to jakoś poszło. Spotkanie pierwsze, potem kolejne, nie minęło półtora miesiąca a wyznał mi miłość. Potem czule słówka, spotkania u mnie, bo on mieszkał z rodzicami, ja mieszkanie wynajmowałam, potem u niego, kupił i urządził przy pomocy rodziny własne mieszkanie. Mówił, że nigdy nie był w żadnym związku, że bał się zranienia, podobało mi się to, chciałam chłopca czystego.
Ja bardzo pragnęłam miłości, mój poprzedni burzliwy związek zakończył się, bo on mnie zdradził. W sumie rok czasu zapominałam o nim. Kiedy jako tako doszłam do siebie znów zaczęłam szukać i spotkałam właśnie tego ostatniego faceta. Wymodlonego. Miał być jedyny, ostatni, na cale życie. Owszem, nie podobało mi się w nim kilka rzeczy, ale tak nie chciałam być sama ze przymknęłam na nie oczy. Dla przykładu popadał w gniew, obrażał się, kiedy nie robiłam czegoś, na czym mu zależało, potrafił podczas rozmowy telefonicznej przerywać mi i unosić głos. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale stłumiłam te uczucia. Potem był wyjazd na mazury i tam się zakochaliśmy, przyroda, zmiana otoczenia, myślę, że to zrobiło swoje.
Ale gdy minęło pierwsze to najgorętsze namiętne uczucie i motyle w brzuchu, zaczęły się kłótnie, co mnie w nich najbardziej bolało? Że nawet jak ja coś jak on to mówił, „nabroiłam”, to robił mi kazanie, karcił jak małe dziecko, a dlaczego to zrobiłam, nie pozwalam załagodzić konfliktu tylko go rozdmuchiwał, ja mówiłam, dlaczego, przepraszałam, ale on oczywiście musiał odgrywać urażonego księcia. Był strasznie zasadniczy, potem tez się okazało ze wybuchowy. Potem doszły już przezwiska, przekleństwa chamskie odzywki jak np. zamknij ryj jak uniosłam głos, bo przecież na niego się nie krzyczy. Tak mówił. Za to na mnie można było krzyczeć. Uważał ze w związku nie można się kłócić, nie tak często jak my, raz na rok kłótnia powinna być. Pochodził (z tego, co mówił, bo nie poznałam dobrze jego rodziców, matkę tylko na weselu, ojca wcale), z rodziny gdzie rodzice ciągle kłócili się i on sobie obiecał, ze on ze swoja zona nie będzie się tak kłócił. Uważał, ze jego rodzice powinni się rozwieść. Był tez strasznie przewrażliwiony, wrażliwy, tzn. łatwo go było zranić wtedy zaraz się zamykał w sobie, oprócz tego bardzo podejrzliwy i mściwy. Podejrzewał mnie o najgorsze, nie ufał, uważał ze jak telefonu od niego nie odbieram to ze zaraz jestem na spotkaniu z jakimś facetem, ze go robie na boki. Tłumaczenia nic nie pomagały, ja sie denerwowałam, że mnie tak osadza, a on uważał ze jak ja się unosiłam to ze naprawdę miałam cos na sumieniu,. Potrafił bardzo często odpłacać pięknym za nadobne, jak ja od niego telefonu nie odbierałam, bo naprawdę nie słyszałam to on tez nie odbierał od razu jak ja oddzwaniałam. Jak ja nie odpisywałam 3 h on tez tyle nie odpisywał.
Po roku dowiedziałam się ze mnie zdradził. Najpierw przeczytałam w jego telefonie sms, właściwie raport doręczenia gdzie był fragment sms” czy już dotarłaś do domku skowroneczku?”. Cały świat mi się zawalił. Pomyślałam znowu to samo, znów mnie ktoś zdradził. Czułam sie jakby ktoś wsadził mi rękę do środka i chciał wyrwać wszystkie wnętrzności. Nie przyznawał się póki mu palcem nie pokazałam gdzie w jego telefonie dokładnie znalazłam ten sms, chyba sam nie wiedział ze ma w telefonie taka funkcje jak raporty doręczeń. Przepraszał, błagał bym mu wybaczyła, ze miedzy nimi nic nie ma ze to tylko smsy. Kazałam mu się wynosić, potem oprzytomniałam z bólu zaczęłam się do niego odzywać, on na początku odpowiadał potem przestał ze niby jest z kumplami. Potem dowiedziałam się, że był z nią tego dnia na weselu, nie wiem tego na pewno, ale mogę tak z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać.
Najbardziej mnie bolało to zaskoczenie, ja mu ufałam bezgranicznie, uważałam go w głębi ducha za porządnego człowieka odpowiedzialnego, uczynnego, z zasadami, mówiłam wszyscy, ale nie on, wszyscy. Nawet w seksie nie miał jakoś dużego libido jak mój były, byłego podejrzewam o zdrady, bo miał takie parcie na seks a nasz związek był na odległość. Ale nie tego ostatniego, nie jego. On z pozoru to człowiek urokliwy, wydaje się sympatyczny, ma swoje grono kolegów, co go lubią, bo on jest dla nich koleżeński, i uczynny. Był kulturalny, może mało romantyczny, ale wydawał się oddany i uczuciowy. Myślałam sobie – wspaniały kandydat na męża. Sam też się jako taki reklamował.
Dlatego mój szok był olbrzymi.
Dałam mu szansę, za kila dni znów odkryłam smsy do kolejnej panienki. Znów szok i niedowierzanie. Tym razem powiedziałam ze musze się zastanowić.
Ze nie chce go na razie widzieć ze się nim brzydzę i musze to przemyśleć. Ale ogarnięta złymi przeczuciami, gdy się nie odzywał pojechałam do niego rano w niedziele. Rolety zasłonięte, potem odsłonięte, wiec wiedziałam ze jest. Ale mi nie otworzył a wyraźnie słyszałam ze ktoś jest w środku. Świat mi znów runął, wiedziałam ze jest z kimś, z panienka.
Wróciłam załamana ledwo żywa, wyrzuciłam jego wszystkie rzeczy na śmietnik. Za kilka godzin zaczął słać smsy i pytać czy byłam u niego, ze jego nie było a była to jego siostra ze nocowała tam, bo prosił ja o umycie okien, nie otworzyła mi, bo mnie nie znała, bała się. Uwierzyłam. Wmówiłam sobie, ze to prawda bo nie radziłam sobie z bólem.
Potem przestał przyjeżdżać, pisaliśmy, ale jak pytałam kiedy przyjedzie to się wykręcał. zastanawiało mnie, co jest. napisał ze ma jakieś uczulenie od sauny, ja od razu ze złapał jakąs chorobę weneryczną, ze był seks z inna, wypierał się ze to od sauny, kiedy w końcu przyjechał obstawałam żeby się przyznał ze zdradził ze to uczulenie w miejscu wiadomym na jego ciele nie jest od sauny, że ja nie wierze, w końcu przyznał się ze był seks.
Od razu wszystko mi się poukładało, ze wtedy w mieszkaniu to był on z panienka ze ich nakryłam, a nie jego siostra, cholernie się rozkleiłam, zanosiłam się od płaczu. Kazałam mu sie wynosić.
To był olbrzymi niesamowity ból, jakiego nie zaznałam w życiu, chciałam umrzeć i nic więcej
Następnego dnia nie wytrzymałam, napisałam do niego ze jest mi źle ze umieram, miałam akurat urlop w pracy a ból był tak potężny że nie radziłam sobie, nie miałam do kogo zwrócić się, chciałam też poznać motywy czemu mi to zrobił.
On tez cos pisał, generalnie ze jemu tez źle. W końcu ze to wszystko moja wina, bo nie dałam mu ciepła. Ze byłam taka niedobra dla niego. Ze gdybym była dla niego lepsza, to by tego nie zrobił, a poza tym to on chciał sobie i mi udowodnić, ze stać go na inną, żebym nie myślała sobie, ze żadna go nie zechce.
Ja tak pragnęłam tej iluzji ze jest wszystko jak dawniej ze wzięłam te wina na siebie, przypomniałam sobie parę złych sytuacji z moim udziałem i pomyślałam ze ma racje, wybaczyłam mu.
W tym roku w lipcu, rok po pierwszej zdradzie, odkryłam kolejną zdradę, dotarłam do jego konta na portalu randkowym, tam się dowiedziałam o wszystkim, pisał hurtowo wiadomości do panienek te same teksty, kopiuj wklej. Która się odzywała tej proponował kawkę, kino. Tę zaprosił do kina, potem się do niej nie odzywał. A potem jak się pokłóciliśmy znów się do niej odezwał zaproponował masaż, saunę, jacuzzi, zaprosił do swojego mieszkania. Ona sie zgodziła. Jak to przeczytałam od razu spakowałam jego manatki pojechałam do niego oddalam rzeczy i powiedziałam że wszystko wiem. Rozpłakałam się jak Male dziecko, miałam być twarda a wyszło jak zwykle, zaczął się tłumaczyć ze seksu nie było ze to tylko spotkanie, przysięgał ze seksu nie było i znów ze to moja wina, dlaczego taka byłam dla niego, gdybym taka nie była nie zrobiłby tego. Jak go zapytałam, czemu się z nią więcej nie spotkał to powiedział, że coś mu w niej nie odpowiadało! Nie, że tylko ja jestem ważna i się liczę, że to zrozumiał. Nie! Po tym spotkaniu w mieszkaniu więcej się z nią nie widział. Po tym spotkaniu napisał jej tylko wiadomość na tym portalu randkowym, ze dziękuje za miłe spotkanie, że jest wyjątkową wartościową piękną i pociągająca kobieta, ale on musi pobyć sam i nie chce się na razie angażować (pisał to, bo on nie umie znieść myśli ze ktoś o nim źle pomyśli i źle oceni) potem tego samego dnia napisał do innej panienki wiadomość z tym samym zaproszeniem na jacuzzi i do mieszkania i na masaż, ale tamta odmówiła, że to nie ten adres, że nie wchodzi obcym facetom do łózka). Co za bezwzględny człowiek, sama nie wierzę, co czytam i piszę.
Potem pisał smsy obwiniające mnie, kiedy się nie ugięłam pisał ze zrobił cos obrzydliwego ze teraz wie ze to okropne więcej tego nie zrobi, ale jak ja się nie zmienię i nadal będę miała fochy i będę się obrażała, to on może nadal tak robić. Ze to, co się stało wbrew pozorom może nas połączyć, scalić, że jestem jego bratnią duszą.
Jednak ja nie odpisywałam, on dzwonił, pisał ja twarda nie odpowiadałam, ale w końcu pękłam, napisałam sms, wtedy on napisał, ze on wszystko przemyślał ze jest już zmęczony obolały boli go to wszystko ze musimy wszystko zakończyć, bo nie pasujemy do siebie. Wtedy ja go prosiłam byśmy dali sobie szanse, on nie chciał.
Ostatni raz widziałam go pod koniec lipca, oddalam mu jego ostatnie rzeczy, dwa dni później zaprosił mnie na wesele, jako osobę towarzyszącą, ale to było dzień przed weselem ja juz miałam zaplanowany wyjazd nad morze, powiedział ze rozumie i ze nie pójdzie na wesele powie ze ja nogę skręciłam a on sam nie Pojdzie. Powiedział tez, jak zapraszał mnie na to wesele, ze to nie zmienia naszych ustaleń, ale myśli ze nic się nie stanie ja pójdziemy razem. Ja bałam się zaryzykować, pomyślałam ze stracę przez niego urlop kolejny już w roku (w zeszłym cały przepłakałam, bo akurat tez w urlop dowiedziałam się o zdradzie) i jeszcze pisze że to nie zmienia naszych ustaleń. pomyślałam ze pojadę nad to morze, zwłaszcza jak napisał ze on rozumie, i ze beze mnie nie idzie, i jeszcze mi pisał tego samego dnia przed weselem żebym na siebie uważała nad tym morzem.
Następnego dnia wszystko się zmieniło. Myślę ze poszedł na wesele z panienką kolejna poznana w sieci, wiem to czuje przez skore, bo diametralne zmienił się jego stosunek do mnie, pisał ze między nami koniec, i inne rzeczy ze jestem wartościowa ze poznam kogoś dużo lepszego od niego ze on nie chce zaczynać od nowa, ze zawsze bym mu wypominała zdrady, błagałam go 1, 5 tygodnia o powrót. Piekielnie żałowałam, że nie poszłam z nim na to wesele, że mogłam zaryzykować, umierałam od tej myśli, że wszystko mogło by być inaczej. Do czasu, kiedy dowiedziałam się, oczywiście nie od niego (mimo, że on cały czas na moje smsy odpisywał, tłumaczył że nie możemy być razem ale dawał mi przez to nadzieję, myślałam, ze jak odpisuje to może go przekonam jeszcze). Pytałam, czy się z kimś spotyka, pisał ze się nikim jeszcze nie spotyka, okazało się jednak, że ma kogoś, pytał nawet znajoma o prace dla tej panny, zarezerwował dla niej i siebie hotel w Kazimierzu na 2 dni, doba 400 zł. Jak się o tym dowiedziałam nie wierzyłam. Nie myślałam, ze jest do tego zdolny. Kiedy mu napisałam ze wiem wypierał się nadal, pisał tez ze nawet jakby to była prawda, to co nie wolno mu sie spotykać, to tez będzie zdrada?
Napisałam ze jest draniem jak mógł mnie tak skrzywdzić. On na to ze nie ma sobie nic do zarzucenia, ze nie czuje się jakoś winny, no może z wyjątkiem tych dwóch jak to nazwał spotkań!!! A przecież to były zdrady.
Potem jeszcze w amoku po wypiciu alkoholu z bolącą Glowa i rozpacza w dniu wyjazdu z ta panna pisałam mu by nie jechał. Nie dostałam żadnej odpowiedzi.
Więcej nie pisałam, będzie jakiś tydzień, mimo że od rozstania minął miesiąc, to tak naprawdę nie piszę mu nic tydzień. Policzyłam ze jak go błagałam o powrót to wysłałam 200 smsów.
Naiwna myślałam ze jak mi odpisuje to ze jest szansa. Gdybym wiedziała ze w tym czasie szuka kogoś a potem że już ma, nigdy bym nie prosiła. A on mi pisał ze on musi pobyć sam jak mu proponowałam by ze mną nad morze jechać, wtedy to się uniósł w smsie mi napisał ze stosuje na nim psychomanipulacje i wszczepiam poczucie winy, teraz już wiem ze nie chciał jechać, bo szedł na to wesele z nią. Ważne było pokazanie się przed rodzina. Tchórz sam nie umiał iść, wziął obca, mógł mi powiedzieć, że jednak musi iść na to wesele, bo rodzina naciska a poszłabym, ale on wolał zwrócić się do obcej.
Widać przypadła mu do gustu
Ja liczyłam po cichu ze wyjazd będzie nieudany, idiotka, ale jak wrócił z Kazimierza pierwsze, co zrobił to dodał ja do znajomych na facebooku a mnie jednocześnie wyrzucił z grona swych znajomych.
Poczułam się jakby mi ktoś wbił nóź w plecy, jakby wyrwał serce, i zgniótł je, zdeptał ubłoconymi butami, pękło wszystko, ostatnia nadzieje odeszła. Myślałam, dzieciak. Zachował się jak gówniarz.
Co się ze mną działo jeden Bóg wie, byłam na samym dnie, najgorsze jest poczucie winy ze byłam niewystarczająco dobra dla niego, ze to moja wina, najgorzej jest rano jak wstaje, czuje wtedy takie uczucie pustki taki bezsens, w pracy siedzę i Malo się odzywam.
Ten blog mi pomaga bardzo, tu znajduje pokrzepienie ja czuje pokusę by cos mu napisać a zdarza się ze czuje, nie byłoby to proszenie, ale by mu napisać jaki jest beznadziejny i jak nim gardzę. A czasem by napisać, że żałuje, że nie byłam inna. Mam czasem ochotę zemścić się i nasłać na niego policję, wiem ze pali trawkę wspólnie z kumplami nawet wiem, kiedy i gdzie, chciałabym żeby policja go namierzyła, ale to człowiek bezwgledny i mściwy boje się ze potem chciałby mi odpłacić. Czasem mam ochotę napisać list do jego rodziców, niech wiedza jakiego mają syna, ciekawe jaki podał powód naszego rozstania.
Musze odnaleśc w sobie szczęście, zawsze uzależniłam swoje szczęście i usmiech od innej osoby, posiadanie faceta było moim najwyzszym celem, a jakże. To takie smutne. Ale jak z tym walczyć. Nie jestem gotowa na nowe związki mam ranę w sercu, nikt mi się nie podoba, jak ja szybko zabliźnić. Jednocześnie źle mi samej, czuję się jak twór trzeciej kategorii.
Najbardziej mnie boli ze on ma kogoś a ja jestem sama, boli jak myślę ze jest szczęśliwy ze ona jest lepsza ode mnie, ze ja faktycznie była zła, ze jej nie będzie zdradzał, bo tylko ja na to zasługiwałam.