Życie z depresją (...)

Problemy związane z depresją.

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez josi » 24 lip 2012, o 10:09

Czlowiek moze tak dlugo Ania, ale kiedys miarka sie konczy, cialo nie zapomina... mam wrazenie ze "nie poddawaj sie" to jest cos co nas wlasnie wykancza...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 27 lip 2012, o 16:10

Jestem po pierwszej terapii, trudno powiedzieć co myślę, bo nadal mam pustkę w głowie, podczas spotkania czasem czułam się ok ale zazwyczaj okropnie, z jednej strony chciałam żeby się skończyło a z drugiej żeby nie... rozeiłam się na maksa ... myślałam że nie będę płakać ale same łzy leciały i długo nie potrafiłam ich powstrzymać. Dlatego chciałam wyjść i porządnie się wypłakać . Ale zostałam z tą kobietą . Terapeutka jest z Rumunii , chyba dobrze że nie jest angielkąt, może będzie lepiej mnie w stanie zrozumieć... mam nadzieję że będzie umiała mi pomóc ... trudno ocenić po pierwszym spotkaniu...
Zaraz po wyjściu przeczytałam wiadomość od mojego kolegi księdza z pięknymi życzeniami imieninowymi i załączył piosenkę jako prezent , pisze z telefonu i nie umiem załączyć pliku więc tylko wam tytuł podam " Szczęście" w wykonaniu Iry :-) bardzo mnie to ppobudowało . Takie niby nic a jak dużo... i te jego życzenia.. on wie co mi jest i czasem mnie wspiera jak umie na gg.

Moje zadanie do następnego spotkania to odkrywać wszystko od nowa tak jak dziecko i cieszyć się tym wszystkim jak dziecko, hmmm.... i zadzwonić, skontaktować się ze znajomymi, z którymi dawno nie rozmawiałam. Aha i jeszcze nie myśleć o odejściu z tego świata...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez margo_jar » 27 lip 2012, o 16:13

Anulka, gdzie ty chodzisz na tą terapię? w Wielkiej Brytanii?
Życzę powodzenia i głowa do góry. Trzymam kciuki za Tobą? :heyka:
margo_jar
 
Posty: 595
Dołączył(a): 13 cze 2012, o 15:50

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 27 lip 2012, o 18:33

Tak mario , w uk chodzę na terapię ale dopiero zaczęłam...

I dziękuję :-)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez margo_jar » 2 sie 2012, o 09:57

Anulka, jak sobie radzisz?
margo_jar
 
Posty: 595
Dołączył(a): 13 cze 2012, o 15:50

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 16 sie 2012, o 19:26

Chce mi się płakać...
Pomału dochodzę do wniosku że nigdy w życiu nie było mi dane zaznać miłości może dlatego ja sama nie potrafię kochać? Bo przecież nawet nie wiem co to jest miłość?

Nigdy nie wyjdziesz z gówna w którym ci było dane dorastać
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez aldi » 16 sie 2012, o 21:28

Witam
Piszesz że nigdy nie zaznasz miłości, przede wszystkim musisz pokochać SIEBIE bo i starać się dopieszczać swoje wewnętrzne dziecko. Też jestem po dwuletniej terapii DDA także obecnie wykorzystuję to czego kiedyś nauczyłam się na terapii. Czasami były bardzo trudne chwile ale wszystko trzeba przetrwać.


Będzie dobrze ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko .
aldi
 
Posty: 20
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:11

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez margo_jar » 17 sie 2012, o 10:21

Witam,
Zgadzam się z Aldi. Trzeba siebie pokochać, aby być zdolną do przyjmowania od innych i dawania innym miłości. Jeszcze wszystko przed Tobą. Nie zmienia się to z dnia na dzień, ale trzeba nauczyć się patrzeć pozytywnie.
Wszystkiego dobrego :)
margo_jar
 
Posty: 595
Dołączył(a): 13 cze 2012, o 15:50

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 17 sie 2012, o 23:14

kochane, dzieki za wsparcie :) wlasnie skonczylam czytac swoje pamietniki dgu mialam ok 14 lat... czulam dokladnie co nadal czuje a przeciez bylo to 16 lat temu!!! to jest jeszcze bardziej dolujace...wyczytalam, ze brat mnie wyzywal i bil a matka byla po jego stronie... jedynna moja odskocznia bylo wychodzenie z koleznkami i picie z nimi alkoholu, prawie codziennie, ale dlugo i to mnie nie bawilo wiec i znimi przestalam sie spotykac, juz wtedy nie widzialam sensu zycia, myslalam o uduszeniu sie lub utopieniu i chcialam oddac organy innym ludziom , ktorzy sa w potrzzebie i potrafia cieszyc sie tym zyciem lepiwk niz ja....., zawsze brakowalao mi odwagi... szok, bo zapomnialam o tym wszystkim, ale teraz wiem , ze to tkwi we mnie chyba od urodzenia... no i wtedy ten nieznosny gremlin , ktroy siedzi na moim ramieniu i dyktuje mi te niemadre mysli , podpowiada mi : sluchaj , cale twoje zycie to bylo i jest jedno, wielkie gowno, z ktorego nigdy sie nie wykaraskasz, po co wiec zyc w taki sposob i meczyc sie ???

moja teraeutka podaa mi liste numerow, zebym dzwonila gdyby pojawiy sie takie mysli, ale czy to ma sens??? nie chce mi sie kolejnej osobie opowiadac co sie dzieje w moim zyciu...

ale nie zrobie nic , obok w pokoju spi maly bezbronny chlopczyk,ktory wczesniej podzas dnia, mowil mi wielokrotnie "mama nie placz'' co oczywiscie nie powstrzymalo moich lez ae spowodowalo ze pojawilo sie ich wiecej...

w poniedzialek kolejna terapia...
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 18 sie 2012, o 09:35

Dzis czuje sie troche lepiej :)
okazuje sie ze pojedziemy do teatru na przedstawienie dla dzieci ze znajomym meza, zapomne na chwile o moim nieznosnym gremlinie, ktory rzadzi moimi myslami...

milej soboty!
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 21 sie 2012, o 00:53

moje wnioski z dzisiejszej sesji :

" moje potrzeby sa tak samo wazne jak potrzeby innych "
" moje zycie nie musi byc smutne tylko dlatego, ze mojej mamy zycie bylo smutne"

hm,,, zobaczymy ;)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez anulka81 » 23 sie 2012, o 13:52

Kilka moich nowych przemyśleń .... ( jeśli jeszcze nie macie ich dosyć... )

W liceum miałam chłopaka, on się chyba tylko domyślał co się działo w mojej rodzinie ja zawsze się wstydziłam o tym rozmawiać, dobrze mi z nim było., czułam spokój przy nim i byłam dla kogoś na prawdę ważna i rozpieszczana ... długo rozpaczałam kiedy ze mną zerwał... wiem że to przez to skąd ja się wywodzę , przez moja rodzinę, korzenie... dodał też że chciałby poznać też inne dziewczyny... właśnie po tym postanowiłam uciec od tego wszystkiego... i wyjechać na rok za granicę... trafiłam na niedobra rodzinę w uk, też od niej uciekłam... wróciłam do pl skończyć studia, zakochałam się od pierwszego wejrzenia , było cudownie, dla mnie on nadal jest moim przeznaczeniem... niestety ja dla niego byłam przeznaczeniem tylko przez 3 miesiące... do tej pory nie mogę się pogodzić że zerwał tylko dlatego że miałam burzliwa przeszłość, być może przez moją rodzinę też... no i w tym czasie pojawiła się jego stara miłość o czym dowiedziałam się po kilku latach... jedno jego słowo a być może zostawiłabym wszystko aby znowu z nim być...

Znowu uciekłam za granicę... przed samym zaplanowanym wyjazdem poznałam kogoś kto jeśli by chciał, mógłby zatrzymać mnie jednym skinieniem palca, nie chciał... znowu zostałam odrzucona, tak jak przez każdego na kim mi zależało...

Okazuje się że całe życie uciekam... tak jak bym chciała zostawić to wszystko za sobą... ale i tak się nie udaje , a przy tym popadam w coraz większe tarapaty...

Czy mam teraz uciec od męża? Nie ma między nami tak silnych uczuć jakie miałam do tamtych ale on wydaje się być jedynym co mnie nie zostawia, nie obchodzą go moje korzenie, moja popaprana rodzina, moja przeszłość.... może dlatego waham się przed tą ucieczką ... i boję się żeby znowu nie popaść gorzej...

Może gdybym potrafiła pogodzić się z przeszłością , byłabym w stanie zauważyć jego zalety a nie tylko wady ? Może byłabym w stanie pokochać???? Może, może, może, .....

Mówią, że od odpowiedzi tkwią w nas samych... może? ....
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez aldi » 4 wrz 2012, o 13:53

Witam !

Czytałam Twój ostatni post i powiem Ci , że jeśli chodzi o przeszłość to powinnaś ją przepracować po okiem terapeuty. Co nie jest takie proste bo np i mnie bywały ciężkie chwile , ale naprawdę było warto i w pewnym momencie doszłam do wniosku że teraz zajmujemy się tym co jest TU i TERAZ .

Pozdrawiam
aldi
 
Posty: 20
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:11

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez sadunia85 » 5 wrz 2012, o 23:19

A ja mam takie pytanie odnośnie nazewnictwa w temacie...
Czym różni się(o ile się różni) depresja od stanów depresyjnych? A może to jedno i to samo?
Avatar użytkownika
sadunia85
 
Posty: 27
Dołączył(a): 21 maja 2012, o 23:58

Re: Życie z depresją (...)

Postprzez Laff » 6 wrz 2012, o 22:59

depresja to bodajże stan trwały natomiast stany depresyjne to coś nawracającego (ale też i cofającego się - przynajmniej na chwilę). jest jeszcze pojęcie dystymii, co wiąże się z nieustannym poczuciem smutku.

Aniu, napisałaś powyżej, że chyba nigdy nie zaznałaś miłości... powiem tak: można kochać nie kochając siebie, ale nie można być kochanym bez miłości własnej. myślę, że to czego Ci najbardziej brakuje to właśnie miłości własnej. to najtrudniejszy (chyba) wymiar kochania :roll: nie rezygnuj z terapii. z doświadczenia własnego wiem, że im bardziej wstrząsa terapia, tym lepsze skutki. czasem trzeba coś zburzyć aby móc wybudować nowe. ściskamy mocno :wink:
Avatar użytkownika
Laff
 
Posty: 351
Dołączył(a): 23 paź 2011, o 00:17
Lokalizacja: stolyca

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 301 gości

cron