sikorka napisał(a):woman napisał(a):Tylko że ja miałam udane małżeństwo zanim zwariowałam na punkcie tego drugiego mężczyzny
a to tak dziala?
myslalam, ze zdrada zdarza sie wylacznie w nieudanych zwiazkach,a w takich w ktorych nam niczego nie brakuje - nikim innym nie bylibysmy w stanie sie zainteresowac. no bo i po co
Sikorka, nie wiem jak to działa zazwyczaj, mogę tylko opowiedzieć jak to było u mnie.
W moim małżeństwie była i jest miłość, pożądanie, szacunek, wsparcie, były i są spontaniczne randki, wyjazdy, weekendy tylko we dwoje, chęć spędzania wspólnie czasu, fajne rozmowy, wspólne plany...
Byłam naprawdę szczęśliwą mężatką, kiedy po latach odezwał się on, moja niespełniona ogromna miłość z bardzo wczesnej młodości.
I zwariowałam.
Był to dla nas okrutny czas. Ja o mało nie skończyłam ze sobą w tym pogubieniu i zaplątaniu, dlatego teraz bardzo współczuję Nieszczęśliwej. Znam ten ból aż nadto.
To doświadczenie nauczyło mnie, że nie można być pewnym do końca niczego, nawet samego siebie.
Nie chcę siebie usprawiedliwiać, ale gdybam, że nawet udane związki są narażone na zdradę i rozstanie niestety. Nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka za rogiem i w jakie emocjonalne więzi się uwikła, a im bardziej słaby ma kręgosłup tym bardziej narażony jest na takie zawirowania.
Ja nad swoim pracuję na terapii