ene due tre... Ty obwiniasz mnie, a ja Ciebie

Problemy z partnerami.

ene due tre... Ty obwiniasz mnie, a ja Ciebie

Postprzez frakt4l » 15 lut 2008, o 19:55

Witam,

Jest problem... nie wiem czy bardziej mój, czy może bardziej Nasz.

Jestem w związku trwającym około 6-7 lat .. Dlugo.
Przestalismy sie chyba rozumiec, ona widzi swiat inaczej niz ja. Nasze drogi chyba za bardzo sie rozjechaly ... przez te ponad 3 lata ktore jest na studiach w innym miescie - i w konsekwencji mozemy widziec sie raz,dwa na tydzien... Krotko.

Problem z zestawieniem tego Dlugo i Krotko... od jakiegos juz czasu potrafimy trwonić strasznie ta chwilke ktora nam zostaje.. chyba dlatego ze wlasnie jestesmy juz ze soba taki czas... bez siebie.

Zmiany... duzo zmian potrafi zajsc w ciagu dnia, miesiaca jeszcze wiecej w przeciagu roku... lat....

Czy to jeszcze My... czy juz tylko Ja i Ty... ciezko mi na sercu jak cholera... bo ... przestaje ją kochać... i powoli wyplukuje sie z tego żalu ktory czasami czulem -> zalu do zycia, milosci, niej.. poprostu ... nie wiem.

-Niezalezy Ci!
-Nie to Tobie nie zalezy!
-Mi? To ja caly czas...
-Ty?

Moja/Twoja Racja/Wina - tak to mniej/wiecej wyglada...

... i jak kazdy boje sie samotnosci...

pzdr. f4
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez szachistka » 15 lut 2008, o 20:06

Stwierdzasz, że przestajesz ją kochać. Jeśli faktycznie tak się dzieje, to nic dziwnego, że Wasze rozmowy o problemach zaczynają przybierać formę spychoterapii. Chociaż powinien pozostać jeszcze szacunek, ale czasami trudno o niego. Moim zdaniem to Wasz problem. Jeśli nie uświadomisz jej, że jest coś nie tak, pewnego dnia może być za późno, aby ten związek uratować. Problem w tym, że ona może znajdować się w podobnej sytuacji jak Ty- być może też czuje, że przestaje Cię kochać. Zdecydowanie uważam, że to jest kwestia do rozwiązania przez Was oboje, nie Ciebie lub ją. Proponuje przy najbliższej okazji usiąść i bardzo szczerze porozmawiać. Chyba w takim chwilach zaleca się kilka dni samotności na samodzielne przemyślenie sprawy. A może wręcz przeciwnie? Może powinniście właśnie kilka dni spędzić razem, skoro tak rzadko się widujecie. Szkoda, że czasami dwoje ludzi, którzy kiedyś się bardzo kochali, zaczyna się gubić w problemach życia codziennego i traci siebie nawzajem. Niemniej dopóki oboje będziecie chcieli naprawić wszystkie błędy tego związku i będziecie wierzyli, że to się uda, to się uda:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Justa » 15 lut 2008, o 20:24

frakt4l,
czuję, jak Ci smutno i ciężko...

Cóż, jedyne, co mi przychodzi w tej chwili do głowy, to:
:pocieszacz:

Trzymaj się, posyłam dużo ciepłych myśli... żcyie różnie się układa - czego Ty byś najbardziej w świecie teraz chciał..?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez frakt4l » 15 lut 2008, o 20:36

Ciezko mi glownie dlatego ze.... tak jak szachistka mowi.. czuje, ze moje Slonce tez ... pogubilo sie gdzies w tym calym swiecie.

szachistka... po Twoich slowach -> odrazu zadzwonilem do niej i umowilem sie jutro na ... 'spacer szczerosci' ;] ... czesto kiedy miewamy problemy wlasnie sobie wyjasniamy na dluzszych spacerach... czesto pomagalo.. i to bardzo,..

... jest mi teraz baaardzo... pusto... nie smutno -> poprostu flakowato.

Wiem ze spacer moze sie zakonczyc na dwa sposoby -> jak zwykle i to mnie przyprawia wlasnie o taki 'pusty' nastroj i... moze sie tez skonczyc...
... tak jak to chodzi za mną już kawał czasu... ostatecznie i definitywnie...

.. co jest w tych dlugoletnich zwiazkach?! ze ..... sie konczą.... ehh ide w swiat, musze sie przewietrzyc.

pa. f4
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 15 lut 2008, o 23:35

Kończą się motyle i zaczyna się normalność... motyle zawsze się w jakimś momencie kończą. Tak to już jest. Teraz (wg mnie) - potrzeba spokoju, przeczekania... bo to powinno minąć.

"Za naszych czasów" ( :haha: :haha: :haha: )... było się razem rok, góra dwa - brało się ślub i zaczynało wspólne życie. Przeważnie właśnie tak. Czas odfrunięcia motyli był już w zaawansowanym życiu rodzinnym i na "fochy" nie było miejsca i czasu. I czy tak nie było "zdrowiej"? Myślę, że było.... a to tak na marginesie;)

Powodzenia;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez szachistka » 15 lut 2008, o 23:52

frakt4l napisał(a):co jest w tych dlugoletnich zwiazkach?! ze ..... sie konczą.... ehh ide w swiat, musze sie przewietrzyc.

Nie zgadzam się! To nie kwestia stażu związku tylko ludzi. Gdyby każdy tak myślał to chyba ludzie nie łączyliby się w pary. A może właśnie takie Twoje pesymistyczne przekonanie wpływa na to, że tak się u Was smutno dzieje. Mówisz - masz? Ponoć myśli mają moc więc jeśli faktycznie nie wierzysz w satysfakcjonujące bycie ze sobą dwojga ludzi mimo upływu czasu to nie będzie Ci dane tego przeżyć, bo jak? Oczywiście człowiek jest tylko człowiekiem i ma prawo do błędów i zagubienia się, ale od tego jest szczera rozmowa, wymiana myśli itp. itd. aby razem walczyć z problemami. Jeśli Twój związek zakończy się to tylko dlatego bo Ty tego chcesz i ona. Nie ma mocnych! Jeśli obojgu Wam na sobie zależy, wyjdziecie cało z tego kryzysu. Życzę, aby udało się Wam dojść do sedna problemu.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez bunia » 15 lut 2008, o 23:57

Mysle rowniez,ze to jest kryzys i wyjdziecie z tego obrona reka ale nic samo sie nie rozwiaze no chyba,ze zwiazek.....postarajcie sie za wszelka cene znalesc wiecej czasu dla siebie i spokojna rozmowe - bez atakow! te do niczego nie prowadza.....wierze,ze bedzie ok. ale i Ty rowniez musisz chciec i wierzyc.
Trzymam kciuki :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez frakt4l » 16 lut 2008, o 20:45

...
Ona- czy Ty mnie jeszcze Kochasz?
Ja- ... chyba nie...
...

Dalismy sobie czas...

pusto,pustka,nic warte wszystkiego... otchlan.
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 17 lut 2008, o 00:53

Jeśli nie kochasz lub "chyba nie" - to skąd ta otchłań?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mariusz25 » 18 lut 2008, o 11:54

a nie ma zaplecza jak cie zaczyna obwiniac?
hm...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez frakt4l » 22 lut 2008, o 00:07

Gwoli aktualizacji ;]

Dziękuje za życzliwe slowa powodzenia i wiare, że sie poukłada... :] się poukładało...

... wiesz wyobrazilem sobie swiat bez Ciebie, bez Tego... i wtedy zrozumialem, ze pustka ktora czulem byla efektem obawy... ze taki swiat mnie czeka... ze Cie kiedys utrace...

... nie pozwole.

:)

f4.
Avatar użytkownika
frakt4l
 
Posty: 90
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 22 lut 2008, o 00:55

:tak:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eboqexediajoc i 272 gości

cron