Witam,
Jest problem... nie wiem czy bardziej mój, czy może bardziej Nasz.
Jestem w związku trwającym około 6-7 lat .. Dlugo.
Przestalismy sie chyba rozumiec, ona widzi swiat inaczej niz ja. Nasze drogi chyba za bardzo sie rozjechaly ... przez te ponad 3 lata ktore jest na studiach w innym miescie - i w konsekwencji mozemy widziec sie raz,dwa na tydzien... Krotko.
Problem z zestawieniem tego Dlugo i Krotko... od jakiegos juz czasu potrafimy trwonić strasznie ta chwilke ktora nam zostaje.. chyba dlatego ze wlasnie jestesmy juz ze soba taki czas... bez siebie.
Zmiany... duzo zmian potrafi zajsc w ciagu dnia, miesiaca jeszcze wiecej w przeciagu roku... lat....
Czy to jeszcze My... czy juz tylko Ja i Ty... ciezko mi na sercu jak cholera... bo ... przestaje ją kochać... i powoli wyplukuje sie z tego żalu ktory czasami czulem -> zalu do zycia, milosci, niej.. poprostu ... nie wiem.
-Niezalezy Ci!
-Nie to Tobie nie zalezy!
-Mi? To ja caly czas...
-Ty?
Moja/Twoja Racja/Wina - tak to mniej/wiecej wyglada...
... i jak kazdy boje sie samotnosci...
pzdr. f4