zostawił mnie

Problemy z partnerami.

Postprzez jokasica » 13 lut 2008, o 20:52

Mysli samobojcze na szczescie mam juz za soba, mam nadzieje, że nie wroca...

Cosy a ja widze, ze Ciebie jeszcze dosc mocno do niego ciągnie, a minelo juz duzo czasu od waszego rozstania...Pewnie jestes tak samo wrazliwa jak ja....Czuje, ze w głebi serca chcialabys znow z nim być i gdyby on zrobil jakis krok w tym kierunku, uleglabys mu....Moze sie mylę...ale tak czuję...

Otoczenie cięzko zmienić...A najgorsze jest to, ze gdy chcę sie rozerwac i isc gdzies na imprezke to tam jest mnostwo jego przyjaciól albo on. Tragedia.
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 13 lut 2008, o 21:12

Jokasico, to jest nierelane. On sie do mnie piwerszy nie odzezwie. A dlaczego?? Z jednego prostego powodu: jego silna wola sprawia ze sie do mnie nie odzywa. Wywnioskowałam to z naszej ostatniej rozmowy. Nawet gdyby sie dusił w środku to sie nie odzezwie. Dla zasady. On już taki jest (i nie chce sie zmianic- żałosne). Gydby zrobił ten krok to przecież mogłoby oznaczac że uległ, że jest słaby, no nie?? A na pewno On nie chce by ktoś pomyslał ze jest słaby. I kółko sie zamyka.
Gdy sie do niego odyzwałam w ostatnich miesiacach ,np. pusczałam lotke, to za moment otrzymywałam od niego smsa 'cześc. Co tam?' zupełnie nie oczekując tego od niego. No i co?? musiałam cos tam mu skrobnąc zeby nie było, a chciałam mu tylko lotke puscic, delikatnie mu o sobie przypomniec. Wątpie żeby mi odpisywał tylko i wyłącznie z grzeczności. Z grzeczności to móglby mi odpuscic tą lotke ani pisac smsa. Tak mysle.
Ale widzisz Jokasico, ja już mu nie raz dałam do zrozumienia że mi na nim zalezy. I teraz gdybym miała by z nim to tylko w sytuacji gdy to On wyciagnie do mnie ręke i okaże że też Jemu na mnie zależy. Ja się o jego wzgledy teraz nie bede starała, mam swój honor.
Wiem że moge sie nie doczekac, ale to może oznacza tylko jedno ..że Jego miłosc nie jest prawdziwa.


A co do Twoich wyjśc...to faktycznie masz trudno...i współczuje.
Ale albo trzeba sie nauczyc z tym zyc, albo nie chodzic do tych miejsc?
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 13 lut 2008, o 21:49

---------- 20:27 13.02.2008 ----------

Uparty jest ten Twoj ex...nie odezwie sie pierwszy, może chce coś przez to udowodnić? Pewnie, że jest silny. Tylko nie wiem po co. No ale cóż, charakteu mu nie zmienisz, choćbys na głowie staneła. Nie pisz już do niego pierwsza, nie posylaj lotek...Zobaczymy jak długo wytrzyma. Dalas mu już wiele razy do zroumienia, że Ci zalezy, wystarczajco by to do niego dotarło. Skoro się tak łatwo poddał to nic nie zrobisz...Nie zmusimy nikogo do miłosci, pokazmy im, ze my tez jestesmy silne...Od kedy to kobieta ma sie starac?W tym swiecie chyba role sie odwrociły..Coraz czesciej słysze, że to kobiety walczą o miłość, o faceta...Ci zaś z kolei szybko sie poddawają. Coś się pokręciło w tym świecie. Cosy nie dajmy się, jesli nas kochają to zroba pierwszy krok, jeśli nie to sobie odpuszczą....Cosy albo spojrz na to z innej strony! Może on nadal Cie kocha, ale wie, że osobno bedzie lepiej dla was...Dlatego kolezenski uklad mu nie odpowiada, boli go? Skoro nie pisze pierwszy do Ciebie...To Ty tez tego nie rób...

---------- 20:49 ----------

Troche nieczytelnie to napisalam...
Chodzi mi o to, że być może nie pisze do Ciebie bo Cię wciąż kocha,ale wie że nie mozecie byc razem, uwaza to za koniecznie i dlatego kolezenskie smsy moze w jakimś stopniu go rania, mnie by raniły...Moze ucieka przed Tobą, przed uczuciem, przed samym sobą...
Ostatnio edytowano 13 lut 2008, o 21:51 przez jokasica, łącznie edytowano 1 raz
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 13 lut 2008, o 21:54

---------- 20:50 13.02.2008 ----------

Jokasico, chyba masz racje...' Może on nadal Cie kocha, ale wie, że osobno bedzie lepiej dla was...' Kiedys mi napisał. gdy zaczeło sie źle dziac między nami: 'Jest mi z Tobą dobrze. Ale mam cykora. Boje się.' Później gdy już podjął decyzje o rozstaniu uzasadniał m.in. tym że wybrał 'mniejsze zło..' .jakkolwiek to rozumiec.
Dzis sobie poświece czas na wspomnienia. Poczytam to co kiedys napisałam. powspominam. popłacze. Posłucham piosenek o miłości.
Od jutra zaczynam nowe życie. Życie bez niego.

Pozdrawiam i śle buziaki.

A Filemon sie pewnie przygląda i nic nie pisze :( Napisz cos, skomentuj, ochrzań..cokolwiek. jeste facetem ,w ec inaczej to wszystko widzisz. Podziel sie z nami Twoimi rozważaniami...

---------- 20:54 ----------

' Moze ucieka przed Tobą, przed uczuciem, przed samym sobą...'

Może masz racje. Ale po co? Dlaczgeo tak robi? Przecież sam widzi że nie jest z tym szczęsliwy!
Boi sie, tchórzy. A może nie dojrzał jeszcze do takie prawidziwej miłosci, do takiej która wszystko przezwycięza..
E tam..:(
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 13 lut 2008, o 22:00

Chyba przydałby sie nam kubeł zimnej wody od Filemonka :cry:

Moze to tylko my sobie tak tłumaczymy, ze nas kochają tylko przed czyms uciekają....Ale bez sensu, gdy ja kocham to zrobie wszystko dla miłosci...ale ja kocham szczerze...i Ty. Byc moze z ich strony to nie jest ta milosc o ktorej tyle mowimy...Albo po prostu nie sa gotowi na powazny zwiazek...nie dojrzeli do milosci...do walki..do milosci na dobre i złe...Przeciez milosc to nie tylko te dobre chwile i romantyczne to takze wspolne stawianie czoła problemom! Byc moze nie sa na to gotowi albo wcale im na nas tak nie zalezało...

Mam zły dzien dzisiaj, znowu dopadaja mnie te wszystkie straszne mysli...mysli...mysli...mysli, ktore nie maja konca...
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 13 lut 2008, o 22:01

Damy rade jokasico !!! Musi byc dobrze! :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 13 lut 2008, o 23:32

Damy damy, musimy 8) :ok:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez Filemon » 14 lut 2008, o 01:00

jokasica napisał(a):Chyba przydałby sie nam kubeł zimnej wody od Filemonka :cry:

Moze to tylko my sobie tak tłumaczymy, ze nas kochają tylko przed czyms uciekają....Ale bez sensu, gdy ja kocham to zrobie wszystko dla miłosci...ale ja kocham szczerze...i Ty. Byc moze z ich strony to nie jest ta milosc o ktorej tyle mowimy...Albo po prostu nie sa gotowi na powazny zwiazek...nie dojrzeli do milosci...do walki..do milosci na dobre i złe...Przeciez milosc to nie tylko te dobre chwile i romantyczne to takze wspolne stawianie czoła problemom!


Dziewczyny! Filemon z kubełkiem... :) chwilowo niepotrzebny, bo same dobrze kombinujecie i sensownie mówicie... Trzymam kciuki, aby tylko odwagi i siły starczyło. :ok: I ściskam Was serdecznie, bo widzę że się dzielnie nie dajecie... I bardzo dobrze! :pocieszacz: A co tam, życie płynie, wiele się zmienia i nadejdą jeszcze lepsze dni a teraz po prostu trzeba trochę przetrzymać... zgadza się? :) :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez jokasica » 14 lut 2008, o 01:09

Zgadza się Filemonku :wink: Nie ma co załamywać rączek, życie toczy sie dalej. Trzeba przecierpieć swoje, nie ma co narzekac :oklaski:

Dobrej nocy :cmok:

Ps. Cosy nie wiedzą co tracą, jeszcze nie raz zatęsknią :cmok:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 14 lut 2008, o 19:20

Oj, zatęsknią na pewno. I to nieraz :)
Tak jak mówicie, życie toczy się dalej, choc trochę trzeba pocierpiec ..
Powiem Wam..dzis jak byłam w pracy..to stwierdziłam ze nawet zaczynam lubic tą pracę. I tak sobie siedziałam przy komputerku z usmiechem na twarzy :) Ta decyzja o zmianie pracy była dobrą decyzją,szkoda ze tak pózno ją podjęłam ale co tam. Tamte czasy juz minęły. Teraz może byc tylko lepiej :)

Najważniejsze by odbudowac spokój w sercu. Wtedy juz sie zacznie wszystko układac. A może już sie układa?? ;) Pozdrawiam Was.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 14 lut 2008, o 19:33

Cieszę, sie ze nowa praca Ci się podoba i jestes zadowolona. Nigdy nie jest za pozno na dobrą decyzję :)

Masz rację, że najważniejsze jest to by odbudowac spokoj w sercu, to podstawa.Zycie toczy się dalej...Na razie jest mi jeszcze ciezko, serducho boli...dusza płacze...Ale pozostaje mi tylko wiara, że z kazdym dniem, miesiącem bedzie tylko lepiej....

Moj były luby jednak się nie odezwał, a byłam pewna, ze w walentynki napisze. Strasznie mi przykro, ale tak jest lepiej....

Wiem jedno. Juz nigdy nie ponize sie przed nim, nie pokaze mu moich łez, smutnku, tesknoty. Nigdy wiecej. Nie warto.

Pozdrowienia :buziaki:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 14 lut 2008, o 22:35

Na razie jest Ci cięzko bo jeszcze mało czasu minęło. Ale masz o tyle łatwiej że nie masz z nim kontaktu a wierz mi to Ci tylko ułatwia sprawę. Ułatwia odzyskanie równowagi psychicznej. Tak więc nie przejmuj sie tym że dziś nie napisał..To wcale nie jest zadna porażka.
Zobaczysz będzie lepiej. ja wiem sama po sobie. Fakt miewam dołki tak jak wczoraj, ale moje życie wygląda teraz już na bardziej poukładane niż rok temu. Wszystko dzięki mojej cięzkiej pracy nad sobą i podjęciu kilku trudnych decyzji. Zaczęło mi sie tez tak układac gdy powiedziałam sobie , mojej duszy że nie ma już szans na powrót i musze nauczyc sie życ bez niego. Pogodziłam się w koncu z tym i wtedy moje wnętrze zaczęlo piąc sie w góre :)

Poradzisz sobie! wiem o tym. Buziaczki :cmok:
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez jokasica » 15 lut 2008, o 00:27

Skoro Ty dałaś rade to ja pewnie też dam :) Nie bede sie draniem przejmowac 8)

Dziekuje za dobre słowo, znów mam nadzieję i wiarę, że będzie lepiej. Buziaki :buziaki: :buziaki:
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 15 lut 2008, o 23:25

Hello,
I dzień św. Walentego jakos minął... Potraktowałam go zwyczajnie, tak jak każdy inny dzień...Nie dostałam życzeń od tych co bym się spodziewała a dostałam od kogoś od kogo bym sie nie spodziewała. Heh, dziwny jest ten świat.
Wiesz Joasiko, po tym moim zdołowanym ówcześnie wieczorze, jakos mi minęła ta tęsknota za moim ex. I może ten list pożegnalny też pomógł? W każdym razie, teraz nawet nie chce z nim utrzymywac znajomosci koleżeńskiej, bo...albo chce z nim by na zawsze albo wcale. I jak na razie nie będe sie od niego odzywac, nawet jako koleżanka. Tak będzie lepiej. Należy spalic mosty po tej znajomości. Zamknąc ten rozdział życia. Jest mi z tą decyzją dobrze, choc to nie oznacza że przestalam go kochac. Skoro On nie fatyguje się by pielęgnowac to uczucie, tą miłosc ...to niech spada. Jego strata.
Joasiko, trzymam za Ciebie kciuki i życze Ci byś jak najszybciej odzyskała spokój w sercu. To jest naprawdę piękne uczucie.
:buziaki:
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 16 lut 2008, o 09:55

---------- 08:45 16.02.2008 ----------

Witajcie dziewczyny,
dawno mnie tu nie bylo, bo bylo u mni dobrze.Bylam w trakcie zmian zyciowych. Zreszta wspomnialam o tym 1,5 miesiąca temu w poscie pt. Zmieniam swoje zycie.
kochana Cosy, bardzo sie cieszę, że posluchalaś naszych rad i zmienilaś pracę.
Jocasica, to forum nieraz pomoglo wielu ludziom w takich chwilach , jakie teraz przezywasz. bardzo cięzko jest samemu, wiem coś o tym
Niestety, mnie znowu spotkal to samo.
nasz zwiazek to ciagla zabawa w kotka i myszke. Kiedys w pażdzierniku moj zostawil mnie nagle tzn znienacka spakowal sie i wyjechal , bez slowa wyjaśnienia. Namowil go kolega ,z ktorym popijali sobie cala noc. Wrocil, po tygodniu. Przepraszal, mowil, że zrozumial i po dwoch tygodniach zostawil mnie znowu . Tym razem wrocil do Norwegii, gdzie mieszka jego matka i tam siedzi. Ja walczylam o niego, przed wyjazdem wrocil jeszcze do mnie na kilka dni, odwiozlam go jak idiotka na prom do Gdynii. Bardzo prosil, bo nie chcial jechac sam. Wybaczylam mu, bo mowil, że mnie bardzo kocha , przeprasza za wszystko i chce ze mna spędzic zycie. A jedzie do Norwegii zarobic pieniądze dla nas. Jak zajechal tam to przestal sie kompletnie odzywac. Na moje smsy odpowiadal zimno, ze nie ma czasu. Myslalam ,że oszaleje. Gonilam za nim jak glupia, tez mialam straszne mysli. On sluchal sie matki i doradcow, krorzy mu radzili zostawic mnie. Tak minąl miesiac, ja zaczelam dochodzic do siebie i powoli przestalam sie narzucać. Wtedy nagle , tuz przed sylwestrem zaczą wydzwaniac, nie odbieralam nic. Zlapal mnie wkońcu i powiedzial, ze bardzo mnie kocha, ze wszystkie swoje bledy zrozumial. Ja juz go nie chcialam, powiedzialam, ze strasznie mnie zranil wielokrotnie i juz mu nie zaufam. Strasznie sie boje przezywac wszystko na nowo. A byly to straszne chwile. Przyjechal na sylwestra , po jego wyjexdzie bylam nadal zimna , bo tu nienajlepiej sie zachowal, zaprosil znajomych i okropnie sie upili. Od tego czasu przez miesiac prosil mnie, blagal, zapewnial, pisal, że juz nigdy..., ze kocha, za ja tylko jedna, ze przeprasza, ze, ze ,ze ...
Pomagalam mu we wszystkim o co prosil, zalatwialam adwokata, tu w Polsce. Powiedzial mi ,że jestem taka dobra kobieta, mam dobre serce. Zrozumial to w koncu jaka jestem wyjatkowa. To jak u was dziewczyny.
Na poczatku miesiaca mialam tu trudne chwile, zaczelo mi go brakowac, nagle moje nastawienie do niego zmienilo sie . Przekonalam sie do niego.
Prosilam go o pomoc w kilku sprawach. Znowu zacząl mnie unikac, nie odpisywac na smsy, albo zimno i zdawkowo, mowic ,ze zostawil telefon. Wkurzylam sie strasznie. W chwili emocji napisalam, że znowu mnie rani, i nie ma go, jak go tak potrzebuje i ze chce skończyc ten zwiaze, bo nie mam juz sily. Od tej pory milczy, choć probowalam z nim porozmawiac. Kiedys pisal, ze rozmowa to podstawa szczęsliwego zwiazku. Wie ile to dla mnie znaczy. W Walentynki, napisalam mu , że dziekuje mu za wszystkie piekne dni, ktore razem przezylismy, a bylo ich troche. Myslam, że ucieszy sie, że wyciagam do niego reke.
Wiecie co mi odpisal?! Zyczę Ci wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim wiecej spokoju i opanowania w podejmowaniu decyzji.
Ryczalam cale walentynki, a ja mu tydzien wczśnie wyslalam karte i prezent. pewnie jeszcze nie dostal. On o tym nie pomyslal, a tydzien wczesniej bylo ok. Tak mi bylo smutno, wieczorem zaczelam wydzwaniac, wszystkie telefony milczly, napisalam kikla przyrych smsow. w koncu, w desperacji. Wczoraj na spokojnie napisalam wiadomośc na gg. Nic cisza, nawet nie wiem, czy chce czytac
A najciekawsze w tym wszystkim jest to , że my mamy po 40 lat i mielismy sie razem wyprowadzac do Hiszpanii . ja juz mam klienta na swoja posiadlosc tu.
Nie wiem co robić, zostalam w takiej chwili sama. Boje sie jechac tam bez oparcia
Nie wiem o co mu chodzi?
Czy , jak widac z przykladu dziewczyn, zwiazek to zabawa wkotka i myszkę?
Ja muszę podjąć decyzję zycia, zorganizowac przeprowadzke, a on milczy .
Co ja teraz zrobie?

---------- 08:55 ----------

nie dziwcie sie , ze pisze tyle o sobie tutaj . Nie chce otwierac nowego tematu, bo musialabym go zatytulowac tak samo Zostawil mnie i moze dodać kolejny raz.
Gdybym jeszcze nie byla w takiej sytuacji, na rozdrozu zyciowym. to przeciez wlasciwie on namowil mnie do zlikwidowania dzialalnosci tu i wyprowadzki. Jakąs odpowiedzialnośc powinien za to przyjąc.
Kiedys jak mnie nie chcial napisal, ze on nie moze przyjac odpowiedzialności nawet za siebie. Potem sie zmienil, zaczelismy znowu wspolnie planowac. Kiedys napisal na gg , że on będzie zawsze czekal na mnie, az odzyskam zaufanie i znajdzie mnie nawet w Hiszpanii. Nawet jego matka zadzwonila do mnie , nazywala mnie córcia i prosila, abym nie odchodzila, bo on mnie tak bardzo kocha i wszystkie blędy zrozumial.
A teraz ? Nie chce odebrac mojego telefonu!
Czy to ja zwariowalam, czy caly świat???? :(
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości

cron