Doczytalam o tych fobiach. Aby powstala fobia, jakis obiekt zakorzeniony w nieswiadomosci jako potencjalnie niebezpieczny (skorpion, wáz, owad, burza, trujaca roslina, samolot rowniez bo jest kojarzony z pierwotnym byciem uwiezionym) jest skojarzony z silnym, nieprzyjemnym bodzcem np dziewczynka widzi psa, nie boi sie go, ktos w tym momencie przez przypadek przytrzaskuje jej reke drzwiami i dziecko odtad panicznie reaguje na psy. Inny przyklad, gdy bodzcem towarzyszacym jest mocna reakcja drugiej osoby np podczas burzy, ja mialam wlasnie dokladnie taka sytuacje, przeczekiwalysmy z kolezanka burze na przystanku, kolezanka darla sie wnieboglosy i od tej pory zaczelam panicznie bac sie burzy.
Tego typu fobie sa wg autora dosc latwo wyleczalne lub sie z nich wyrasta, chyba ze zaistnieja sprzyjajace pozostaniu fobii warunki - np zaburzenia nerwicowe.
Gorzej w taich przypadkach jak opisal autor z wlasnego doswiadczenia: zatrul sie kiedys sosem i ta awersja zostala mu na 25 lat a jej slady do teraz, spowodowane jest to tym ze mamy mocno zakodowany mechanizm obrony przed truciznami, organizmy ktore go nie wyrobily wyginely.
Autor pisze tu o jeszcze innych bodzcach ktore moga wywolac fobie, ale to musialabym caly rozdzial przepisac