Jednocześnie, gdzieś między wierszami można wyczytać u Środy, że chyba (??) sugeruje ona, iż w polskiej rodzinie dzieje się źle, skoro całe rzesze Polaków wykazują tak skandaliczne zachowania i wręcz nieodparty pęd do nadużyć, złodziejstwa, kłamstwa i co tam jeszcze, z totalnym olewaniem dobra społecznego i interesu publicznego, narodowego oraz przyszłości naszej ojczyzny, Polski, i jej obywateli, bo przecież okradają nas Polaków i swoją ojczyznę, Polskę. Jak wiadomo, Polska katolicyzmem stoi od lat... Może nieco już podupadającym, ale faktem jest, że model naszej polskiej rodziny przez dziesiątki lat, jak dotąd, można było określić, jako głównie i przeważająco katolicki - przynajmniej tak większość obywateli się identyfikowała. Zatem ma swoje pewne uzasadnienie ewentualna sugestia, że ten model rodzinny się nie sprawdza, jeśli idzie o wykształcenie w ludziach troski o dobro ojczyzny i pozostałych jej współobywateli - poza mamą, tatą, wujkiem i kuzynami...
Ja uważam całkiem na odwrót.
Ja uważam, że etos patriotyczny wypływał z rodziny, bo skąd po tylu latach niszczenia polskiej tożsamości, wyrosło nagle całe pokolenie "Kolumbów, rocznik 20"? Skąd się wzięły dzieci z Wrześni ( znaczy- oprócz tego, ze z Wrześni
), które gotowe były ponieśc karę, za to, że chcą się modlic po polsku... Rodzina pielęgnowała język, kulturę, kształtowała te altruistyczne postawy. Altruistyczne do samej granicy oddania.
Dziwne, że w wypowiedzi p. Środy nie ma na ten temat najmniejszej wzmianki- przecież na takim koniu można sobie jechac, pędzic, albo gnac, kłusowac, a nawet galopowac, w dowolnym kierunku, aż do zajechania chabety
Problem chyba w tym, że nie ma nowoczesnej, przystającej do realiów definicji patriotyzmu. Mało kto umie powiedziec, czym patriotyzm jest. Ty umiesz, Fil? Umiesz powiedziec, dlaczego masz kochac ojczyznę? Albo co to w ogóle znaczy?
Ja kiedyś na innym forum próbowałam taki temat zagaic. Nie usłyszałam satysfakcjonującej mnie odpowiedzi, bo z jednej strony był to atak na emigrantów ( taki sylogizm- skoro wyjechałeś/łas, to znaczy okręt opuszczasz- znaczy się- nie kochasz swej matki- ojczyzny- znaczy się Matki- Ojczyzny ;>), padały też wypowiedzi o kultywowaniu tradycji wigilijnych, o posługiwaniu się językiem... nic, co by mogło dawac kierunek...
Bo też trudno zdefiniowac samą sytuację, by móc dla niej wybrac najbardziej pasujący model zachowania, czy też wzór osobowy.
A odnośnie słow B. Franklina
Może lepiej by było, gdybym znalazła tekst i wstawiła go tutaj ( własnie szukam
), bo cosik mi się zdaje, ze przymiotnik "amerykański" Ci przyblokował jakąs klapkę ;>
Jak Ci powiem, że Franklin był deistą to jakoś łaskawiej na to spojrzysz?