artykul m. srody

Rozmowy ogólne.

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 26 lip 2012, o 20:25

buka_lu napisał(a):tzn szerzące się kłamstwa medialne.
które nawet jeśli ktoś próbuje je później sprostować..
to i tak cała masa klamstwo już kupiła.


niekoniecznie, ja coraz czesciej obserwuje ze wcale nie jest. Skad twoja obserwacja?

myslisz ze taki samodzielnie myslacy czlowiek jak przeczyta ze profesor sroda napisala ze katolicyzm jest be, od razu bezkrytycznie przyjmie jej zdanie?
Ostatnio edytowano 26 lip 2012, o 20:39 przez josi, łącznie edytowano 1 raz
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 26 lip 2012, o 20:32

Sansevieria napisał(a):W odniesieniu do wypowiedzi prof. Środy nt. chrześcijaństwa, w tym katolickiego, niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że ona z wielkim wysiłkiem zwalcza to, co jej się na temat tegoż chrześcijaństwa wydaje. Własną koncepcję i własną wizję, dosyć paskudną za to niespecjalnie prawdziwą. Zwłaszcza w sferze teorii i zasad. Bo co do realizacji w praktyce to miewa obserwacje trafne. Ale nie wydaje mi się dobre mylenie teorii z praktyką. To są jednak dwie różne rzeczy.


ja odnioslam wrazenie ze ona skupia sie wlasnie na realizacji w praktyce i to krytykuje...

jakby nie bylo dla mnie ten artykul jest pozytywny, moze nienajszczesliwsze to porownanie katolicyzmu, ale reszta? czy zaszkodzilaby np etyka w szkole ktory to pomysl ona popiera ?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez Sansevieria » 27 lip 2012, o 00:02

Rodzina w niewielkim stopniu przygotowuje do bycia praworządnym obywatelem w demokratycznym państwie. - to skąd się u diabła ci praworządni obywatele w demokratycznych państwach brali i biorą nadal, z powietrza?
Gdy dziecko popełni wykroczenie, rodzina nie zaprowadzi go na policję, tylko ochroni.
I co gorsza we wszystkich państwach demokratycznych prawo przewiduje prawo odmowy zeznań obciążających osoby najbliższe. Pani profesor to umknęło?
Gdy mąż bije żonę, księża mówią, że kobieta powinna "wytrzymać", bo rodzina jest najważniejsza.

Owszem, niektórzy księża katoliccy tak mówią i UWAGA nie jest to zgodne z zaleceniami nauczania KrK w tej kwestii. To drugie pani profesor pomija. Nie wie czy świadomie pomija?
Kiedyś siostra Maksymiliana, prawniczka z Episkopatu, powiedziała mi, że bita kobieta powinna modlić się i pościć, bo jej cierpienie jest niczym w porównaniu z nieszczęściem rozwodu i rozbicia rodziny, która świętą jest.
Sugestia iż jest ten całkiem prywatny pogląd pewnej pani tożsamy z nauczaniem KrK. Chcąc skrytykować realizację teorii w praktyce należałoby dodać "jest godnym ubolewania iż osoba zakonna oraz wykształcona nie zapoznała się z nauczaniem własnego Kościoła w tej jakże istotnej kwestii i nadal wyraża poglądy od dosyć dawna nieaktualne". To by było uczciwe względem czytelnika, który wszak nauczania KrK znać nie musi. W tej i w ogóle w żadnej sprawie, bo nie jest to wiedza obowiązkowa.
Każde własne dziecko jest cudowne, nawet gdy brak mu wykształcenia, ogłady i zdolności. Każdemu chce się pomóc, coś mu załatwić, ułatwić, urządzić. Podobnie z dalszymi członkami rodziny. Naszej rodziny.
To akurat za czasów PRL musiało rozkwitnąć kwieciem bujnym. I kwitło. To, co się dzieje teraz jest niczym w porównaniu z tym, co ja jeszcze doskonale pamiętam. I pani Środa zapewne też.
A może chodzi jej o rodzinę w ogóle, każdą rodzinę? To co, zlikwidować w ogóle? To jest na dzień dzisiejszy bliskie realizacji bodaj tylko w Korei Północnej i przepraszam, ale podziękuję.
W Polsce nie potrafimy dzielić swego życia na prywatne i publiczne. Ani dom, ani szkoła nie uczą nas, że istnieje coś takiego jak moralność życia publicznego (zawodowa, polityczna), odmienna od moralności "prywatnej"
i chyba to raczej dobrze. bo albo ktoś jest uczciwy albo nie.
, bo w Polsce jest grzechem (relatywizmu) uznanie, że istnieje więcej niż jedna etyka.
Grzech jest pojęciem chrześcijańskim. Czemu akurat grzechem ? Subtelne, nie powiem.
Uznanie że istnieje więcej niż jeden system etyczny czyli przyjęcie tego faktu do wiadomości nie jest ani grzechem ani błędem - to jest po prostu fakt.

Tymczasem pełniąc pewne publiczne i zawodowe role (kierowcy, polityka, lekarza, studenta, obywatela), mamy zupełnie inne obowiązki i inne standardy moralne niż rodzinne.

W obrębie tych ról społecznych nie możemy kierować się troską o bliskich, tylko normami sprawiedliwości, prawa, uczciwości i bezstronności, na których buduje się wzajemne zaufanie.

Do pewnego stopnia - ale tego to się człek od dzieciństwa w rodzinie uczy. Od setek lat, ba - od tysięcy lat. To nie jest jakieś nowe odkrycie tylko sprawy od lat znane.

Im bardziej rodzinocentryczne społeczeństwo, tym mniej społeczeństwa obywatelskiego, im więcej "publicznej" troski o bliskich, tym większy nepotyzm, im mniej edukacji etycznej, tym gorsze standardy publiczne. Bo moralności życia publicznego można się nauczyć.
Historia zna ileś tam prób stworzenia społeczeństwa innego niż "rodzinocentryczne". Najbliżej spektakularnego sukcesu zdaje się być na dzień dzisiejszy wspomniana już Korea Północna.
Do kwestii etyki w szkole się nie odniosę, bo o tym nie ma w zalinkowanym artykule :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: artykul m. srody

Postprzez Filemon » 27 lip 2012, o 00:43

Sansevieria napisał(a):.....W niedzielę na mszy dochodzi jeszcze troska o indywidualne zbawienie - wspaniały przykład albo braku wiedzy albo świadomego pisania zwyczajnej nieprawdy. W pierwszym przypadku mnie osobiście trudno szanować osobę wykazującą podstawowe braki w wiedzy, w drugim... nie podoba mi się świadome kłamstwo. Bo o ile chrześcijanie wiedzą co to msza święta i czemu w niej uczestniczą, o tyle osoby innych wyznań czy niewierzące - możliwe że uwierzą pani profesor na słowo i same nie sprawdzą. I pozostaną z przekonaniem, jak najbardziej fałszywym, że w chrześcijańskiej mszy świętej chodzi o indywidualne zbawienie. Gdy tymczasem jednym z istotnych celów mszy świętej jest...tworzenie wspólnoty innej niż ta powstająca wskutek wspólnej codzienności i więzów krwi czy powinowactwa. Zwanej wspólnotą wiernych.


Tak...? A to ciekawe. Bo o ile mi wiadomo, to trzecie przykazanie brzmi: Pamiętaj abyś dzień święty święcił... (a nie na przykład: Pamiętaj abyś tworzył wspólnotę z bliźnim...). Z tego, w konsekwencji, jasno dla mnie wynika, że jak dzień święty święcisz, czyli idziesz w niedzielę do kościoła na mszę świętą, to czynisz dobrze i zmierzasz w kierunku Boga (a zatem po śmierci - zbawienia), natomiast jeśli NIE idziesz w niedzielę na mszę świętą, to grzeszysz, bo łamiesz przykazanie a zatem jako dobry katolik powinieneś się potem wyspowiadać i żałować za swój grzech, obiecać poprawę a następnie uzyskać rozgrzeszenie i wykonać pokutę - w przeciwnym wypadku możesz mieć w życiu przyszłym (tym wiecznym) problem z dostaniem się do Nieba...

Jak dla mnie zatem, ewidentnie chodzenie w niedzielę do kościoła na mszę świętą jest trzymaniem się przykazania w trosce o własne dobro - w tym, w przyszłości czyli na tamtym świecie, o własne zbawienie - jak również po to, ażeby swoim grzechem nie postępować wbrew temu co zostało przez (tego) Boga i (ten) Kościół objawione i zalecone człowiekowi, gdyż grzech jest złem i może zaprowadzić do piekła... :D

Nie widzę w tej kwestii ani niedokształcenia ani kłamstwa w wykonaniu M. Środy...

p.s.
boooshhhh... jak ja nie lubię tej nudnej i ograniczonej religii i idealizowania jej oraz przypisywania na siłę większej wartości niż ta którą ma... :P

Dla ścisłości: nie przeczę, że (wedle mojej wiedzy) jednym z ważnych celów katolików jest tworzenie razem wspólnoty - Kościoła, ale wcale nie jest to podstawowy cel przyświecający chodzeniu na mszę świętą - podstawą jest nakaz czyli przykazanie, którego łamanie jest grzechem, który staje na przeszkodzie zbawieniu... Amen. ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 27 lip 2012, o 11:17

Rodzina w niewielkim stopniu przygotowuje do bycia praworządnym obywatelem w demokratycznym państwie. - to skąd się u diabła ci praworządni obywatele w demokratycznych państwach brali i biorą nadal, z powietrza?

Moze ucza sie tego gdzies indziej niz w rodzinie? nie wiem.

Każde własne dziecko jest cudowne, nawet gdy brak mu wykształcenia, ogłady i zdolności. Każdemu chce się pomóc, coś mu załatwić, ułatwić, urządzić. Podobnie z dalszymi członkami rodziny. Naszej rodziny.
To akurat za czasów PRL musiało rozkwitnąć kwieciem bujnym. I kwitło. To, co się dzieje teraz jest niczym w porównaniu z tym, co ja jeszcze doskonale pamiętam. I pani Środa zapewne też.
A może chodzi jej o rodzinę w ogóle, każdą rodzinę? To co, zlikwidować w ogóle? To jest na dzień dzisiejszy bliskie realizacji bodaj tylko w Korei Północnej i przepraszam, ale podziękuję.

mysle ze chodzi jej o to zeby zdjac rodzine z piedestalu jako glowna wartosc, bo wg niej ona jest glowna wartoscia w Polsce.

W Polsce nie potrafimy dzielić swego życia na prywatne i publiczne. Ani dom, ani szkoła nie uczą nas, że istnieje coś takiego jak moralność życia publicznego (zawodowa, polityczna), odmienna od moralności "prywatnej"
i chyba to raczej dobrze. bo albo ktoś jest uczciwy albo nie.

mysle ze chodzilo jej o to ze te dwie moralnosci sa czasem sprzeczne.

, bo w Polsce jest grzechem (relatywizmu) uznanie, że istnieje więcej niż jedna etyka.
Grzech jest pojęciem chrześcijańskim. Czemu akurat grzechem ? Subtelne, nie powiem.
Uznanie że istnieje więcej niż jeden system etyczny czyli przyjęcie tego faktu do wiadomości nie jest ani grzechem ani błędem - to jest po prostu fakt.

i znowu mysle ze chodzi jej o powszechne, potoczne skrzywione rozumienie ktore faktycznie wg moich obserwacji nie jest z tak czeste. Juz czesciej niz to obserwuje po prostu niechec zrozumienia czegos, nie wiem z czego wynikajaca.


Sanseviera ja widze jak ona duzo rzeczy przerysowuje tylko ze ja nie widze w tym zadnej szkody.


Filemon katolicyzm nie ogranicza sie do 10 przykazan.
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez Filemon » 27 lip 2012, o 12:31

josi napisał(a):Filemon katolicyzm nie ogranicza sie do 10 przykazan.


No niestety nie, nie ogranicza się jedynie do nich - choć już tylko one są w samym swym założeniu aż nadto ograniczające...
Ostatnio edytowano 27 lip 2012, o 12:39 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Re: artykul m. srody

Postprzez Sansevieria » 27 lip 2012, o 12:38

Filemon napisał(a):
Tak...? A to ciekawe. Bo o ile mi wiadomo, to trzecie przykazanie brzmi: Pamiętaj abyś dzień święty święcił... (a nie na przykład: Pamiętaj abyś tworzył wspólnotę z bliźnim...). Z tego, w konsekwencji, jasno dla mnie wynika, że jak dzień święty święcisz, czyli idziesz w niedzielę do kościoła na mszę świętą, to czynisz dobrze i zmierzasz w kierunku Boga (a zatem po śmierci - zbawienia), natomiast jeśli NIE idziesz w niedzielę na mszę świętą, to grzeszysz, bo łamiesz przykazanie a zatem jako dobry katolik powinieneś się potem wyspowiadać i żałować za swój grzech, obiecać poprawę a następnie uzyskać rozgrzeszenie i wykonać pokutę - w przeciwnym wypadku możesz mieć w życiu przyszłym (tym wiecznym) problem z dostaniem się do Nieba...

Jak dla mnie zatem, ewidentnie chodzenie w niedzielę do kościoła na mszę świętą jest trzymaniem się przykazania w trosce o własne dobro - w tym, w przyszłości czyli na tamtym świecie, o własne zbawienie - jak również po to, ażeby swoim grzechem nie postępować wbrew temu co zostało przez (tego) Boga i (ten) Kościół objawione i zalecone człowiekowi, gdyż grzech jest złem i może zaprowadzić do piekła... :D

Nie widzę w tej kwestii ani niedokształcenia ani kłamstwa w wykonaniu M. Środy...


Dla ścisłości: nie przeczę, że (wedle mojej wiedzy) jednym z ważnych celów katolików jest tworzenie razem wspólnoty - Kościoła, ale wcale nie jest to podstawowy cel przyświecający chodzeniu na mszę świętą - podstawą jest nakaz czyli przykazanie, którego łamanie jest grzechem, który staje na przeszkodzie zbawieniu... Amen. ;)


Nie tyle może jawne kłamstwo ile umiejętnie wybrana część prawdy, to jest troszkę wyższy poziom manipulacji.
Co do części pierwszej i owszem, Filemonie, masz rację. Ale właśnie częściowo, bo jak Josi napisała chrześcijaństwo czy katolicyzm nie ograniczają się do 10 Przykazań, a na dodatek nawet te przykazania różnie są odczytywane. Święcenie dnia świętego u katolików nie ogranicza się do wykonania określonych czynności w określonym miejscu, zaś nie wykonanie tychże czynności w określonych sytuacjach życiowych wcale grzechem nie jest. Istotnie jest dlaczego ewentualnie katolik na tę mszę nie idzie. Są sytuacje w któych nie idzie + popełnia grzech i sytuacje "nie idzie i nie m popełnia grzechu". Nie napisałam, że aspektu troski katolika o własne zbawienie nie ma w jego coniedzielnym uczestniczeniu we mszy świętej. Jest jak najbardziej. Ale nie jest to ani jedyne ani też najważniejsze. Tak ogólnie to uczestniczenie we mszy świętej programowo nie jest jakimś okropnym obowiązkiem za niewykonanie którego grożą męki piekielne... to jest tzw. terrorystyczno - penitencjarna wizja katolicyzmu, niespecjalnie prawdziwa acz dosyć przyznam popularna.
No i nie zapominajmy że chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm, nawet w Polsce. Mamy na przykład całkiem sporo chrześcijan prawosławnych, którzy akurat obowiązku uczestniczenia w niedzielnej liturgii nie mają.

Josi, rodzina jest w społeczności ludzkiej "na piedestale" od zarania dziejów. Różne są te modele rodzin w różnych kręgach kulturowych, ale priorytetowa rola tych więzi jest raczej oczywista. Zdjąć rodzinę z piedestału - i przepraszam co zamiast? Państwo? Bo że piedestał pusty stać nie będzie to pewne, natura nie znosi próżni.
Podział moralności na prywatną i publiczną dla mnie upiorny jest. Dwa w jednym to dobre w szamponie, nie w etyce.

Filemonie, każda religia nakłada ograniczenia na wyznawców. A osoby niewierzące też od ograniczeń wolne nie są. Naprawdę nikt nikogo nie jest w stanie zmusić do wiary w cokolwiek :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 27 lip 2012, o 12:48

Sansevieria napisał(a):Josi, rodzina jest w społeczności ludzkiej "na piedestale" od zarania dziejów. Różne są te modele rodzin w różnych kręgach kulturowych, ale priorytetowa rola tych więzi jest raczej oczywista. Zdjąć rodzinę z piedestału - i przepraszam co zamiast? Państwo? Bo że piedestał pusty stać nie będzie to pewne, natura nie znosi próżni.
Podział moralności na prywatną i publiczną dla mnie upiorny jest. Dwa w jednym to dobre w szamponie, nie w etyce.


z tym podzialem... mysle ze chodzilo jej o to, ze jak bedzie sytuacja "korzysc dla mnie czy korzysc dla ogolu" to najczesciej w Polsce (i moze nie tylko) wybierze sie "korzysc dla mnie". Oczywiscie ze czlowiek uczciwy sam sobie to wywazy co jest uczciwe. Ale to jest artykul i tak zostal skonstruowany chyba zeby troche zszokowac, moze dac do myslenia, ukazac te przypadki gdy jednak zwycieza postawa "byle ja bym sie nachlapal, reszte mam gdzies"...

zamiast rodziny na piedestale to moze uczciwosc wlasnie...

Filemon 10 przykazan ogranicza bo to przykazania, czyli obowiazki, nie prawa...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez buka_lu » 27 lip 2012, o 13:11

josi napisał(a):
buka_lu napisał(a):tzn szerzące się kłamstwa medialne.
które nawet jeśli ktoś próbuje je później sprostować..
to i tak cała masa klamstwo już kupiła.


niekoniecznie, ja coraz czesciej obserwuje ze wcale nie jest. Skad twoja obserwacja?

myslisz ze taki samodzielnie myslacy czlowiek jak przeczyta ze profesor sroda napisala ze katolicyzm jest be, od razu bezkrytycznie przyjmie jej zdanie?


tak.
bo co raz mniej jest samodzielnie myślących ludzi.
ograniczają pozyskiwanie wiedzy na czytaniu newsweeka albo GW..
czy też.. oglądając wieczorne wydanie wiadomości(co jeszcze nie najgorsze jest) są jeszcze tvnowskie, polsatowskie.. :mrgreen:
szerzące się kłamstwo medialne istnieje.i mogłabym trzaskać różnymi przykładami.. tylko po co?
tak samo teraz chociażby z tym przykładem artykułu Środy.
ktoś kto nie zna hstorii albo go historia gówno obchodzi to nie ma bladego pojęcia o czym ta kobieta pisze.. łyka to jako dobrą monetę..no bo co takiego złego w tym o czym ta pani pisze?
Sans rozbroiła cały artykuł wykazując się olbrzymią wiedzą.. i to też za mało..
to tak właśnie z tym myśleniem u nas jest. co raz gorzej.
i jeżeli kogoś uraziłam to sorki..

edit: a żeby było ciekawiej.
HISTORIĘ w szkołach mają zamiar okroić.
bo po co niby uczyć się histrorii :mrgreen:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: artykul m. srody

Postprzez Sansevieria » 27 lip 2012, o 13:16

Josi, zakładanie że ludzie będą dobrowolnie oraz masowo wybierali korzyść jakiegoś niedookreślonego ogółu zamiast korzyści własnej i najbliższych to jest nic innego jak czysta utopia. Która i owszem, ładna jest w opisie, ale za to straszliwa w realizacji. Jak każda utopia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 27 lip 2012, o 13:23

Chodzi o sytuacje gdy korzysc wlasna bedzie szkodá ogolu, jakas materialna korzysc, w rodzaju ze "moge sobie to wziac bo to nalezy do panstwa czyli do nikogo".
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez josi » 27 lip 2012, o 13:25

buka_lu napisał(a):
josi napisał(a):
buka_lu napisał(a):tzn szerzące się kłamstwa medialne.
które nawet jeśli ktoś próbuje je później sprostować..
to i tak cała masa klamstwo już kupiła.


niekoniecznie, ja coraz czesciej obserwuje ze wcale nie jest. Skad twoja obserwacja?

myslisz ze taki samodzielnie myslacy czlowiek jak przeczyta ze profesor sroda napisala ze katolicyzm jest be, od razu bezkrytycznie przyjmie jej zdanie?


tak.
bo co raz mniej jest samodzielnie myślących ludzi.


a co mogloby pomoc zeby ludzie samodzielnie mysleli?

i co po takim katoliku ktory zostal "zwerbowany", no bo przeciez "samodzielnie nie mysli"?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: artykul m. srody

Postprzez Abssinth » 27 lip 2012, o 13:47

czesto jest tak, ze
jesli ktos tam wybiera cos co nam sie nie podoba, to 'zmanipulowany, nie mysli samodzielnie'
ale jesli wybiera cos co sie nam podoba, to 'oooo jaki madry czlowiek widac ze mysli'

co tak naprawde nie ma nic wspolnego z prawdziwa przyczyna wyboru danego zachowania czy opinii :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: artykul m. srody

Postprzez Filemon » 27 lip 2012, o 13:54

Sansevieria napisał(a):Filemonie, każda religia nakłada ograniczenia na wyznawców. A osoby niewierzące też od ograniczeń wolne nie są. Naprawdę nikt nikogo nie jest w stanie zmusić do wiary w cokolwiek :)


Sansevieria, do szczerej wiary (w cokolwiek) zmusić się nie da - podobnie jak do miłości, itp.

ALE... można manipulować umiejętnie tak by tę wiarę (albo miłość, itd.) w człowieku wzbudzić. Na przykład straszyć (grzech, piekło i wieczne potępienie!!!), kusić pustymi acz pozornie możliwymi do spełnienia obietnicami (szczęście i życie wieczne, zbawienie, obcowanie z bogiem, itp.), uwodzić (propozycja różnych atrakcji oraz zaspokojenia pragnień lub elementarnej potrzeby danej osoby - na przykład potrzeba bliskości spełniana poprzez przynależność do wspólnoty kościelnej) - a na przymus związany z posłuszeństwem, podporządkowaniem i ograniczaniem oraz dalszymi wynikającymi z tego konsekwencjami przyjdzie czas dopiero potem...

Tak więc można wiarę poprzez manipulacje wzbudzić zamiast wymuszać cokolwiek już na wstępie. A dopiero potem przychodzi czas na przymus: przykazania, na przykład! Kiedy już mamy w sidłach "wierzącą" owieczkę, to wówczas możemy stosować dużo swobodniej cały arsenał środków i będzie nam ona powolna o ile tylko nieumiejętnie nie przegniemy pały, gdyż jest zniewolona już swoją WIARĄ! - czyli określoną wewnętrzną skłonnością opartą jedynie na... bujaniu w obłokach i tak zwanej "duchowości" (najbardziej niejasne i podejrzane określenie, w szczególności gdy używane przez religijnych kapłanów i podążające za nimi owieczki, czy może raczej... barany! ;) :lol:).

A tak w sumie biorąc, to przecież to jest zwykłe oszustwo w celu zniewalania ludzi i czerpania z tego rozmaitych materialnych i psychologicznych korzyści - no bo jak inaczej nazwać obiecywanie obcowania z bogiem, którego się nigdy w życiu nie widziało i tylko się w niego wierzy, choć nie ma się żadnej gwarancji czy jest to wiara w cokolwiek prawdziwego i istniejącego realnie... jak inaczej nazwać narzucanie przymusowych ograniczeń w postaci chociażby przykazań pod groźbą potępienia wiecznego, o którym niczego pewnego nie wiadomo i żaden z klechów nie ma bladego pojęcia czy faktycznie jakieś piekło lub też zbawienie rzeczywiście istnieje i czy przypadkiem wszystko nie kończy się po prostu w piasku i tyle...

Podejdźmy do tego na innej płaszczyźnie - czyż nie byłbym zwykłym oszustem i hochsztaplerem, Sansevieria, gdybym zaproponował Ci pożyczenie mi 100 tysięcy złotych z obietnicą... zwrotu tych pieniędzy w przyszłości ze stuprocentowym przebiciem opierając się przy tym na mojej osobistej WIERZE i przeświadczeniu, że... uda mi się to zrobić?! - mimo, że sam nie wiem jak i nie jestem pewien czy będę miał taką gotówkę, ale... myślę pozytywnie i WIERZĘ w to, że będzie to możliwe, bo na przykład... zdarzyło się paru osobom gdzieś w Ameryce od pucybuta awansować do biznesmena... Pewnie byś nie pożyczyła jednak - i to nie tylko dlatego, że być może powstrzymałoby Cię skąpstwo... ;) ale też ryzyko zbyt duże w porównaniu z ewentualną nie aż tak wielką korzyścią... co innego, gdy w grę wchodzi wieczne zbawienie, wiekuista szczęśliwość, osobista potencjalna świętość, wolność od wszelkich cierpień, przyszły błogostan duszy a już tu na ziemi poczucie wspólnoty chociażby i szlachetnego sojuszu z siłami dobra, podnoszące nam samopoczucie i poczucie wartości...

Jak można uwodzić kogoś, kusić, straszyć, i tak dalej po to by zjednać jego wiarę w coś, co do czego samemu nie ma się absolutnie żadnej sensownej pewności a jedynie... własną wiarę właśnie?! Przecież to jest poważne nadużycie a na dodatek rzutujące na całokształt dalszego życia człowieka, który da się w to wciągnąć. Z powodu bezsensownych, bezwartościowych religijno-kościelnych fanaberii powstają potem dylematy i tragedie społeczno-obyczajowe, perturbacje i dysfunkcje w obszarze współżycia partnerskiego, seksualnego, rodzinnego, itp... A nawet jeśli już wcześniej powstały, to w owej cudownej wspólnocie kościelnej nie znajdują żadnego sensownego rozwiązania lecz najczęściej plenią się tam dalej niczym chwast podlewany pożywnym nawozem...

josi, Twoje uwagi interpretacyjne na temat artykułu Środy wydają mi się generalnie sensowne i trafione, ale szerzej być może odniosę się do tego nieco później, bo prawdę mówiąc... w ogóle nie chciało mi się przeczytać całego wstępu do tej dyskusji, jak również samego artykułu a wyłowiłem jedynie fragment wypowiedzi Sansevierii - fragment, który wydał mi się nietrafiony i korzystając z tego pretekstu postanowiłem trochę się z Nią pochandryczyć, gdyż mi poniekąd co nieco podpadła (ale to już całkiem inna historia)... ;) :D Bardzo miło dała się wciągnąć, więc cel poniekąd osiągnąłem... :P

z tym dobrem osobistym kontra dobro ogółu plus uwarunkowania rodzinne a społeczne, to bardzo ciekawy temat z obszaru nie tylko samej czcigodnej etyki, ale po prostu jakiegoś ludzkiego sensownego i rozwojowego współżycia na tej ziemi, najpiękniejszej z planet... a może nawet z otarciem się w ogóle o kwestię... elementarnego przetrwania ludzkości?!

ochhhhh.... ale się rozpisałam, idiotka jedna! jakbym nie miała nic lepszego do roboty... ;) :haha: :buziaki: :serce2: :kwiatek2: :slonko:
Ostatnio edytowano 27 lip 2012, o 14:06 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Re: artykul m. srody

Postprzez Filemon » 27 lip 2012, o 14:01

coś tu mi siem zdublowało... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 442 gości

cron