Ali'a napisał(a):josi napisał(a):ja wiem ze moja mama wtedy "zaprowadzona za reke" poszlaby, ale nikt taki sie nie znalazl. Nie wiem co by potem z tego wyniklo ale mysle ze pomoglaby mojej mamie sama swiadomosc ze wreszcie ktos sie nia zajal.
Ale dziecko nie jest od tego żeby się mamą zajmować. Nie taka jego rola. Szczególnie kiedy to wyłącznie od matki zależy czy chce się zmienić czy nie.
Ali'a tak to jest prawda, jednak jak dziecko jest dorosłe (mimo, że mechanizmy wspóluzaleznienia jakies tam działają nadal) to jeśli czuje się ono na siłach, jest emocjonalnie już zrównoważone w ospowiednim stopniu, to czemu nie? Jesli widzi, że matka się nie upiera a potzrbuje tylko paru słów wsparcia? Moja akurat taka nie jest... a ja nie czuję się na silach, by jej to tłumaczyć. Może to jeszcze nie jest ten etap terapii. Z tym, że moja mama stawia konkretny mur, wyparcie i nie przyjmowanie faktow, być może są dla niej zbyt brutalne.
Zmienianie siebie i nie pozwalanie im na manipulacje, wylapywanie ich... ja zawsze mówię ,,Przestań mnie wpedzać w poczucie winy... zawsze tak robilaś, żeby wszystkie problemy we mnie wmówić, to są twoje stałe teksty itp." , to usłyszałam, ze terapia ma na mnie zły wpływ... bo się jej postawiłam, bo jej powiedziałam, że widze co robi i już w tym momencie nie może mnie tak krzywdzić... zamotała się, a później... obraziła na dobre dwa dni... trudno, prawda boli a ja muszę skończyć, to czego oni nie potrafili - moj rozwój emocjonaly, który dodatkowo skrzywili... nie mam skrupułów w mówieniu im prawdy.
Terapia z taka osobą nie ma sensu nawet jak ja już bedę stać o własnych siłach... a teraz? Tym bardziej, bo usłyszę mase rzeczy, która mnie zrani, zrobi ze mnie gówno a ja sobie z tym jeszcze nie poradzę. Do tego wszystko co by powiedziała to przypisane mi etykiety, ktore nie zawieraja ani ziarenka prawdy.... I do tego to wszystko robi nieswiadomie .
Przy małym dziecku to całkowicie prawda. Nie jest od tego by wysłuchiwac i wspierac rodziców, brać na siebie och emocje i problemy, bo to za duże obciążenie. Do tego sama sytuacja je ciężko obciąża i skutki i tak sa opłakane.
[quote="Ali'a"]
Matka jest toksykiem, a córka jest współuzależniona od tej toksyczności matki. I dobrą drogą nie jest dalsze wikłanie się w ten układ z mamą, tylko odcięcie tej pępowiny. Tak samo jak nie należy sprzątać po alkoholiku i zacierać ślady libacji
I do tego sprzatania po alkoholiku, które jednocześnie przywala mu na dalsze picie moja mam się przyznać nie chce. Uważa, ze to nie tak, że ona tak musi i on widzi, że tak jest... na pytanie ,,To dlaczego pije nadal?" już nie umiała mi odpowiedzieć.