to już jest koniec... :(

Problemy z partnerami.

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Ali'a » 24 lip 2012, o 11:31

Znów czyjaś wypowiedź obudziła moje demony. Sandrine mój ojciec był mundurowym. Kiedy matka zaczęła mówić o rozwodzie robił dokładnie to samo. Straszył, że się zabije. Wcześniej też robił numery pod tytułem - potnę się, to mnie nie zostawi. W jego przypadku okazało się to tylko manipulacją, bo do rozwodu doszło ponad 2 lata temu, a on jest teraz szczęśliwy jak nigdy.
Avatar użytkownika
Ali'a
 
Posty: 44
Dołączył(a): 14 lip 2012, o 18:37

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Apasjonata » 24 lip 2012, o 11:50

Sandrine
Nie mówię, ze masz z nim zostać, nic takiego nie chciałam ci przekazać. Jedynie to , abys brała pod uwagę to , iż on moze , ma do tego warunki, by stworzyć realne zagrozenie dla twego życia. Jesli będziesz ostrożna masz duzo większe szanse .
Nie ignoruj zagrożenia. Ja wiem , iż moze to być tylko manipulacją, ale jesli nie?
Ja odchodząc brałam pod uwagę , równiez te najgorsze warianty rozwoju sytuacji, nie wydarzyły, to dobrze jednakże bycie czujną chroniło mnie.
Mówię ci tylko BĄDŹ CZUJNA to ci nie zaszkodzi i zyczę , aby okazało się niepotrzebne.

I jeszcze coś . Ja się na tym nie znam, ale czy on musi przynosić pistolet do domu? Czy nie może zostawic go w miejscu pracy? Moje demony tez się obudziły i mówią broń i niezrównowazenie może się równać tragedia.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 24 lip 2012, o 12:14

w domu nie ma broni, tylko w pracy ją ma.

W domu tylko taką na gaz ( ale chyba łzawiący).

Jeszcze mi teraz taki emocjonalny szantaż potrzebny z jego strony... :evil:
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 24 lip 2012, o 12:17

nie jesteś w żadnym stopniu odpowiedzialna za jego życie
a jak ktoś przebąkuje takie historie
w dodatku osoba mająca do czynienia z bronią
Twoim obowiązkiem jest zgłosić to na policję
i zdaj sobie z tego sprawę dziewczyno!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 24 lip 2012, o 13:32

to nie jest takie proste.
Jeśli to zgłosze to on straci pracę, a praca to być może jedyna rzeczy która bedzie go trzymać przy zyciu.

Porozmawiam z nim dzisiaj i zobaczę co wyniknie z tej rozmowy.
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 24 lip 2012, o 13:34

Sandrine napisał(a):to nie jest takie proste.
Jeśli to zgłosze to on straci pracę, a praca to być może jedyna rzeczy która bedzie go trzymać przy zyciu.

Porozmawiam z nim dzisiaj i zobaczę co wyniknie z tej rozmowy.

to on ma się trzymać przy życiu
a nie Ty jego
jeśli zaś sobie z tym nie radzi
niech zajmą się tym profesjonaliści
a nie Ty
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Apasjonata » 24 lip 2012, o 22:31

Sandrine
Wiesz , troche czasu mi zeszlo zanim dostalam oswiecenia ;)), ze ja nie wiem co to jest dobro.
No i tak, kiedys patrzylam bardzo krotkowzrocznie, nie moglam zrobic w stosunku do meza tego czy tamtego, bo wg mnie tamtej swiadczyloby , iz jestem jego wrogiem. Ale jak popatrzylam na to bardziej dlugodystansowo, to okazalo sie , ze wlasnie tym wrogiem bylam dlatego , ze tego nie zrobilam.
Piszesz , ze nie zrobisz czegos , bo by stracil prace, ale jesli zrobi sobie lub komus cos to straci zycie lub wolnosc. Co widzisz jak tak na to spojrzysz?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Abssinth » 25 lip 2012, o 10:34

Sandrine napisał(a):
Apasjonata napisał(a):
Zadbaj o siebie , jesli ktoś takie rzeczy mówi to znaczy, ze chodza mu one po głowie. Kiedy jest silny wewnętrznie może je odepchnąc, przekierować myślenie, ale jeśli braknie mu tej siły?


to co ja mam zrobić? zostac z nim żeby nic sobie nie zrobił? przeciez jesli tak postąpie to kiedys ja bede miała takie mysli, to ja się wykończe i strzelę sobie w łep :(


MANIPULACJA.
i bardzo dobrze, ze ta manipulacje widzisz...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 25 lip 2012, o 11:21

rozmawiałam z nim wczoraj.
powiedział, że nigdy by tego nie zrobił i nie mam się martwić.
myślę, że mówił prawdę.

Napisałam 3/4 strony listu do niego ale jest strasznie chaotyczny, tyle rzeczy chciałabym napisac ze nie wiem jak to uporządkowac.
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 25 lip 2012, o 11:34

Sandrine napisał(a):Napisałam 3/4 strony listu do niego ale jest strasznie chaotyczny, tyle rzeczy chciałabym napisac ze nie wiem jak to uporządkowac.

Pisz pomału. I daj sobie na to czas.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 26 lip 2012, o 15:16

List napisany. Strasznie długi mi wyszedł. Jak go czytam brzmi całkiem rozsądnie ale musze go jeszcze zredagować. Starałam się tam za bardzo nie oskarżać męża chociaż trochę mu się dostało, napisałam tez o tym jak ja się czuje w naszym małżeństwie i że wiem, że nie jestesmy sobie pisani.

Teraz kop w tyłek i trzeba go zostawić mężowi. Tylko nie wiem czy znowu nie stchórzę... :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 26 lip 2012, o 15:25

Sandrine napisał(a): i że wiem, że nie jestesmy sobie pisani.

Sandrine
ja bym jeszcze przemyślała ten fragment
bo było by lepiej, żebyś w liście mówiła od siebie
co czujesz, co myślisz, czego chcesz itp.
a nie
BEZOSOBOWO
używając strony biernej
i dodatkowo umieszczając centrum sterowania swoimi decyzjami
poza sobą
tym bardziej w próżni

no bo przecież
czy jest ktoś
KTO PRZYPISUJE LUDZI DO SIEBIE?
ALBO TEŻ DECYDUJE, ŻE NIE SĄ DO SIEBIE PRZYPISANI?
nie ma przecież takiej osoby
poza osobami zaangażowanymi w daną relację

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 26 lip 2012, o 16:17

Sandrine napisał(a):List napisany.

:oklaski:

Teraz tylko wyczuć stosowny moment do podania... nie stchórzysz. No coś Ty!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 27 lip 2012, o 10:25

nie stchórzę, nie stchórzę, nie stchórzę... mam nadzieję, że nie stchórzę! przecież wystarczy spakować swoje rzeczy, zostawić list i wyjśc z domu... a później w niepewności czekac czy nie przyjedzie do mnie do pracy robic scen, albo do mojej mamy błagać ją żeby pomogła mu mnie odzyskac...

wyobrażam sobie jak przychodzi po nocce, znajduje list, czyta go, zaczyna płakać... widzę to tak realnie... chyba tego tak się boję :roll:
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 27 lip 2012, o 10:40

Sandrine napisał(a):nie stchórzę, nie stchórzę, nie stchórzę...

No!

Słuchaj, to też nie jest tak, że to zwali się na niego jak grom z nieba... wstępnie przygotowany jest. I na klatę będzie musiał to wziąć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 138 gości